Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Co to za ludzie? – zainteresowała się natychmiast Cimbria, dotąd idąca w tyle grupy, ale pilnie nasłuchująca konwersacji pomiędzy Ishmaelem i Iorgo. Jej pytanie skierowane było wprost do sierżanta, toteż Clovianin nie mógł go zignorować.
- Buntownicy – wzruszył ramionami Raynard – Czekają na przesłuchanie i egzekucję. Nic tu po was, sami się nimi zajmiemy.
Na frontowej ścianie czerwonego habitatu znajdowały się masywne drzwi zawieszone na wielkich klamrach. Sierżant otworzył je z cichym zgrzytem zawiasów i wszedł do środka, poprzedzając depczących mu po piętach obcych. Wnętrze modułu było oświetlone sodowymi lampami, ujawniającymi spartańskie wyposażenie habitatu. Dwaj pracujący przy przenośnych biurkach mężczyźni podnieśli głowy na dźwięk ludzkich kroków. Jeden z nich miał na sobie cloviański mundur i czarną kamizelkę oraz insygnia sierżanta służb logistycznych na rękawach. Jego włosy ścięte były w regulaminowy sposób, za to tkwiące w kąciku ust cygaro już regulaminowego wrażenia nie sprawiało. Drugi mężczyzna nosił czarny uniform imperialnego komisarza, służbowa czapka z daszkiem i rękawiczki spoczywały na wieszaku obok biurka. Obaj przeglądali w chwili wejścia obcych swe elektroniczne notesy, najwyraźnie pracując nad jakimiś dokumentami.
- Nasi zapowiedziani przez radio goście, sierżancie? – zapytał komisarz mierząc szóstkę intruzów badawczym wzrokiem. Oficer był po trzydziestce, miał ciemne włosy i mocno zarysowaną twarz zdradzającą stanowczy charakter.
- Tak, sir. Żaden z nich nie pokazał odznaki Ordo, ale przylecieli zgodnie z ustaloną procedurą. Twierdzą, że działają na mocy upoważnienia lorda inkwizytora Zerbe z Ordo Hereticus. Czy mam zweryfikować ich tożsamość, sir?
- Dziękuję, sierżancie, nie trzeba. Otrzymałem już informacje o składzie tego zespołu, rysopisy pokrywają się z rzeczywistością. Możecie odejść, sierżancie.
Raynard opuścił habitat nie zaszczyciwszy agentów Inkwizycji nawet jednym spojrzeniem, najwyraźniej wciąż jeszcze urażony ich rzekomym targnięciem się na życie obłąkanego kaprala.
- Jestem komisarz Nihilius, Dziewięćdziesiąty Siódmy z Clove. Proszę zająć miejsca – oficer polityczny przedstawił się zwięźle, wskazując jednocześnie dłonią kilka stojących przy biurku krzeseł. Sierżant z cygarem w ustach nie odezwał się słowem, pochylony nad notesem, ale wyraźnie śledzący wzrokiem przybyszów, w szczególności Xanthię.
- Cóż, zaszczyt to dla mnie powitać przedstawicieli Świętej Inkwizycji – powiedział komisarz, kiedy szóstka akolitów usiadła już na krzesłach – Poinformowano mnie wcześniej, że wsparcie jest w drodze, ale muszę przyznać szczerze, że agenci Ordo niezmiennie mnie zaskakują przy pierwszym kontakcie – Nihilius mówił uprzejmym tonem, toteż akolici nie mogli określić jednoznacznie, czy jego ostatnie słowa były formą komplementu czy też starannie ukrytej kpiny – Nie wątpię, iż dobrano was ze względu na odpowiednie kwalifikacje, dlatego proponuję nie mitrężyć czasu i przejść od razu do rzeczy.
Komisarz wyłączył swój notes, odsunął go w róg biurka, oparł o blat swe splecione palcami dłonie.
- Jak zapewne wam wiadomo... albo i nie... ta planeta posiada strategiczne znaczenie dla komercyjnej egzystencji całego sektora i każde zagrożenie ładu i porządku jest przez miejscowe władze natychmiast eliminowane. W rezultacie aktów sabotażu dokonanych przez elementy kryminalne powiązane ze środowiskiem górniczym, gubernator zarządził pacyfikację buntowników i ich stronników w regionie kompleksu Gorgonidy, tutaj bowiem zlokalizowano źródło nielegalnej ogranizacji, która nosi wszelkie znamiona zakazanego kultu. Operacja na powierzchni była prosta ze względu na całkowity brak organizacji w strukturach wywrotowców. Osoby stawiające opór zostały w przeważającej mierze zlikwidowane w trakcie kilkugodzinnych walk lub wzięte do niewoli, ale niektórzy buntownicy zdołali zbiec do kopalni i ukryli się w sztolniach. Podczas przeszukiwania zwłok natrafiliśmy na pewne dokumenty w formie ulotek i manifestów, zawierające treści nawiązujące w mojej opinii do herezji.
Nihilius urwał na chwilę, chcąc widać, by jego słuchacze przyswoili sobie przekazaną im właśnie wiedzę. Sierżant z cygarem nie spuszczał wzroku z Xanthii, ale przysłuchiwał się wywodom swego przełożonego, bo pokiwał głową punktując ostatnie zdanie komisarza.
- Obawiałem się, że uciekinierzy w kopalni mogą mieć silne powiązania z heretyckim kultem, dlatego wysłałem w ślad za nimi kilka pododdziałów. Pierwsze chodniki zostały zabezpieczone zgodnie z regulaminem, ale na niższych poziomach moi ludzie natrafili na zaskakująco silny opór. Po trzech kwadransach dowódcy pododdziałów wycofali się z powrotem na powierzchnię. Ponieśli ciężkie straty, za które obwiniali mutantów i inne, znacznie bardziej odrażające... istoty. W obliczu tych raportów uznałem za słuszne natychmiastowe szczelne zamknięcie kompleksu i poinformowanie Inkwizycji o potrzebie kwarantanny.
- Jak teraz widzę, lord inkwizytor nie podziela chyba głębi moich trosk o bezpieczeństwo kopalni... proszę nie poczuć się urażonymi. Po prostu spodziewałem się... większej ekspedycji, lecz kim jestem jua, zwykły gwardyjski komisarz, by kwestionować decyzje hierarchów Świętego Ordo, nieprawdaż? Zgodnie z ustaleniami, które poczyniłem z waszym pryncypałem, mam wam umożliwić dostęp do kopalni. Otrzymacie mapy kompleksu oraz odpowiednie zapasy żywności i wody pitnej. Na dole jest ogromne skażenie przemysłowe, więc nie radzę jeść i pić niczego, co tam znajdziecie. Dodam coś jeszcze od siebie i nie miejcie mi tego za złe. Uważajcie tam na dole na każdym kroku, bo jest was sześcioro, a ja posłałem tam dwa dni temu wzmocniony pluton i to nie wystarczyło. Ta broń, którą przy sobie macie, to wszystko? Jeśli tak, nie wygląda to zbyt dobrze.
OK, chłopcy i dziewczęta, zapraszam do konwersacji z komisarzem. Jeśli potrzebujecie dodatkowych informacji, teraz jest dobra okazja do zadawania pytań. Przypominam, że posty możecie też pisać w trybie "oliwkowym", nie tylko fabularyzowanym. |
|