Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Zespół logistyczny
Odnalezienie namiotu kwatermistrza nie przysporzyło trójce akolitów większego kłopotu, bo pierwszy pociągnięty za język wojskowy, młody gwardzista w stopniu szeregowca, okazał się na widok Xanthii tak skory do współpracy, iż zaprowadził gości wprost pod namiot zaopatrzeniowca.
Sam kwatermistrz był krępym szorstkim mężczyzną przed pięćdziesiątką, noszącym pod gwardyjską kamizelką grubą kurtkę z nieregulaminowym futrzanym kołnierzem. Prezentował się dość żwawo i krzepko, ale dobre wrażenie psuł urwany w połowie, zdeformowany nos. Pomagający kwatermistrzowi żołnierze przystanęli w miejscu obserwując z nieskrywanym zaciekawieniem trójkę przybyszów, kilku odłożyło na ziemię dźwigane z wysiłkiem skrzynki.
- Gwardia? – rzucił w stronę Mira magazynier, natychmiast rozpoznając charakterystyczny ubiór Fedridańczyka.
- Do niedawna – odrzekł Mir – Obecnie nieco inny etat... i inny żołd.
Widać było, że ciekawość kwatermistrza jeszcze wzrosła po tych słowach, mężczyzna wstrzymał się jednak z dalszymi pytaniami, nie chcąc być może zbyt ostentacyjnie ciągnąć za język ludzi powiązanych z budzącą powszechny lęk Inkwizycją. Mir z racji swej żołnierskiej przeszłości mógł w nim budzić poczucie solidarności, było ono jednak bardzo kruche i gotowe w każdej chwili prysnąć.
- Liścik od Ruperta – chrząknął kwatermistrz, kiedy Xanthia wręczyła mu dokument wystawiony przez logistyka – Dobra, chłopcy, zostawcie te pakunki, chodźcie tu. Potrzebuję linę, gdzieś z piętnaście metrów, z kotwiczkami, do tego kanister benzyny, sześć elektrycznych latarek, osiemnaście racji żywnościowych i sześć manierek z wodą... weźcie te większe.
Kiedy pomocnicy kwatermistrza znikli wśród zalegających wielki namiot palet z ekwipunkiem oraz drewnianych regałów, sam magazynier oparł się o swój składany kontuar i spojrzał konspiracyjnym wzrokiem na swych gości.
- Schodzicie na dół? No to życzę powodzenia, nas ostro te skurwysyny poharatały. Przeklęte mutanty, niechby tam zgniły... za przeproszeniem panienki. |
|