RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> The Sign of Claw Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24, 25, 26  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 7:53, 04 Mar 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Dek - bez przesady z tym wycinaniem fabularki...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:36, 04 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





W porządku, chyba troszkę przesadziłem z tą fabularką, ale możemy pójść na układ w stylu amerykańskim: jeśli nie będziesz nalegał na zmianę updatu, ja zobowiązuję się nie wykorzystać niczego z zamieszczonej w odprawie informacji przeciwko Wam Wink

Tym samym zdradziłem fakt, że łączność taktyczna Magistratum nie jest monitorowana przez przestępców, ale Wy naturalnie tego nie wiecie i dalej jesteście podejrzliwi, prawda?

Teraz sprawa Malcolma i Dominga. Silny ładunek burzący, detonator zbliżeniowy. Pierwszy przechodzący przez próg regulator doprowadził do eksplozji. To była przygotowana z premedytacją zasadzka, która powinna uśmiercić nie tylko całą ekipę stróżów prawa, ale i kilkudziesięciu Bogu ducha winnych mieszkańców habitatu. Teoretycznie N'Gore i Paxton już nie żyją - pojawia się zatem pytanie, na ile Bors i Blaster są do tych postaci przywiązani i czy zechcą poświęcić za ich życie Punkt Przeznaczenia? Jeśli tak, niezwykłym zbiegiem okoliczności przeżyją... ale czy ja wiem czy chciałbym tak żyć? Shocked

Jutro przed pójściem na nockę postaram się wrzucić po updacie dla każdej z ekip - z Hertog, jeśli w ruch pójdą PP oraz z Dezzo, gdzie druga część ekipy wyląduje dyskretnie szykując się do podejścia pod prom Stiringa.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:16, 05 Mar 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Biorąc pod uwagę jak "delikatnie" potraktowałeś resztę zespoły to jakże bym śmiał odmówić takiej hojnej propozycji.

A już tak poważnie to nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu:wink: .


Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 10:50, 05 Mar 2010
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Moim zdaniem nieco zbyt entuzjastycznie podszedłeś do zabijania naszych postaci, ale takie twoje prawo. Razz

Oczywiście ze poleci pkt PP. Weź pod uwagę że byliśmy w pełni opancerzeni pancerzami interwencyjnymi (pewnie odpowiednikiem gwardyjskiego Flaka), więc mamy pewne szanse przezyć we wmiarę znośnym stanie. Może akurat staliśmy za ścianą nośną, albo wybuch rzucił nas na schody i nie bedzie tak źle.
Jeśli ładunek był w mieszkaniu, to większosc siły pójdzie przez drzwi i na zewnątrz budynku. Sciany zewnetrzne są zwykle delikatniejsze niż ściany nośne wewnątrz budynku. Efekt jest taki, że wybuch "wywiewa" je z piętra i wygląda to groźnie, ale nie jest aż tak zabójcze. Dokładnie coś takiego jak widział biedny Farrel. Groźniej dla nas byłoby, gdyby bomba wybuchła kiedy będziemy wewnątrz mieszkania. Zwłaszcza jeśli raziłaby odłamkami.

Jesli jestem przytomny (lub jak tylko będę) postaram sie uleczyć siebie i paxtona. Moze kości będą łaskawe. Oczywiście najpierw inwokacja.


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Pią 10:57, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:46, 05 Mar 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Ja wiem czy tak entuzjastycznie? Mieliście trzy fabularki z tym mieszkaniem, nim bomba wybuchła. W ostatni piątek jak prowadziłem Wampira, to też graczom robiłem takie pauzy w narracjii coby trochę obmyślili plan szturmu mieszkanka. Słyszałem tylko "dalej dalej, czemu sie zatrzymujesz" a ich planem było wykopać drzwi z futryny. Efekt ten sam co u Ketha był. To dość zabawne, jak ma się widok na obie perspektywy. Od strony gracza, to MG chce nas zabić, a od strony MG to gracze chcą się sami zabić czasem Wink


Ostatnio zmieniony przez Freeks dnia Pią 15:39, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:49, 05 Mar 2010
Blaster
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Ja też raczej wydam pkt przeznaczenia (o ile pamiętam Paxton ma obecnie 2) bo lubię tą postać ale pytanie co miałeś na myśli pisząc "tak żyć" bo jeśli moja postać ma skończyć jak biedny inkwizytor Ravenor (pomijając zdolność psychiczne) to faktycznie porażka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:25, 05 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kodannon, dystrykt Bissercord, 19 julius 831.M41, godz. 20.55

Koordynator zszedł schodkami pomostu łącznikowego na niżej położoną ulicę Bissercord, zmierzając szybkim krokiem w kierunku najbliższej stacji kolejki miejskiej. Mężczyzna omiatał mijanych ludzi bacznym spojrzeniem, ale doskonale maskował swoją podejrzliwość, przybierając obojętny wyraz twarzy i udając zadumę. Kiedy ukryty w kieszeni płaszcza komunikator zapiszczał cicho, koordynator przystanął pozornie rozluźniony za słupem ogłoszeniowym oklejonym plakatami zachęcającymi do aktów samoumartwiania i potępiającymi hedonistyczne żądze charakterystyczne dla zdegenerowanych klas niższych społeczeństwa.

Nie przedkładaj miłości do bliźniego swego ponad miłość do Boga-Imperatora” – przeczytał mimochodem, wyciągając moduł łączności z kieszeni i przykładając niewielkie urządzenie do ucha.

- Słucham? – rzucił w eter nie siląc się na jakąkolwiek formę powitania.

- Hertog – odpowiedział równie zwięźle jego rozmówca – Zgodnie z przewidywaniami. Palce odcięte.

- Kto? – zapytał koordynator śledząc jednocześnie wzrokiem przejeżdżające ulicą samochody – Ludzie Stiringa?

- Nie – zaprzeczył rozmówca – Agenci Tronu.

- Dobrze – mruknął koordynator – Komplikacje?

- Żadnych. Wszyscy zginęli.

- Bez odbioru – mężczyzna rozłączył się bez dalszych komentarzy, włożył komunikator z powrotem do kieszeni płaszcza. Zasadzka w Hertog była jego pomysłem, aczkolwiek wymagała aprobaty ze strony lidera koterii. Pojawiły się rzecz jasna obiekcje, kiedy złożył tę propozycję, ale jego argumentacja przeważyła, a błyskawicznie zorganizowanie akcji odwetowej tylko umocniły pozycję koordynatora w oczach jego pryncypałów. Mieszkanie używane przez człowieka znanego obecnie pod mianem Joshui zostało dokładnie oczyszczone z wszelkich śladów w zaledwie godzinę po pierwszym telefonie Isidora Bakkara do Githe Alleros i znający kompetencje „sprzątaczy” koordynator pewien był, że idący tropem Joshui pościg nie natrafiłby na nic mogącego pomóc w zlokalizowaniu jego nowej kryjówki.

Bomba podłożona w mieszkaniu nie miała zatrzeć ewentualnych śladów, służyła w zamian zupełnie innym celom. Z jednej strony stanowiła przesłanie dla niezadowolonych kontrahentów mówiące jasno, że koteria stoi ponad nimi i nie życzy sobie ingerencji w jej struktury innej niż tylko aranżowane przez konsularzy spotkania z rzecznikami organizacji – gdyby zatem Stiring zamierzał grać nieczysto, śmierć jego ludzi miała stanowić ostrzeżenie dla kapitana, by pogodził się z nowymi warunkami porozumienia i nie szukał kontaktu z Joshuą na własną rękę. Z drugiej strony, w przypadku ewentualnego odkrycia przez agentów Tronu bomba była ostrzeżeniem dla organów śledczych Imperium mówiącym, że koteria nie czuje się wcale łowną zwierzyną i potrafi odciąć bez wysiłku wyciągane w jej kierunku palce.

I lekcja ta została udzielona zaledwie kilka minut temu. Koordynator uśmiechnął się lekko pod nosem, po czym spoważniał i dotknął dłonią ronda swego kapelusza oddając pełen szacunku pokłon przechodzącemu chodnikiem katechecie Eklezjarchii. Wędrowny kaznodzieja obrzucił podejrzliwym wzrokiem obcego mężczyznę w ciemnym stroju, dopatrując się być może w jego geście szyderstwa i drwiny, napotkał jednak tylko szczere brązowe oczy i noszony na wierzchu ubrania łańcuszek z malutkim emblematem Imperialnego Orła.

Duchowny był zmęczony i rozczarowany swą ewangelizacyjną misją w Bissercord, zniesmaczniony dostrzegalnym wszędzie zepsuciem moralnym. Widok człowieka noszącego z takim oddaniem święte symbole podniósł go na duchu, natchnął świeżą nadzieją.

- Bądź pozdrowiony, synu – powiedział mijając mężczynę w kapeluszu i kreśląc nad nim znak Orła – Imperator strzeże.

- Imperator strzeże, ojcze – koordynator ukłonił się ponownie, po czym odszedł w swoją stronę z zamiarem złapania pierwszego pociągu kolejki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:37, 05 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kodannon, dystrykt Hertog, 19 julius 831.M41, pół minuty przed wybuchem

Regulator Reno przyczepił swój podręczny łamacz zamków do pasa i podniósł się z klęczek łapiąc wprawnym ruchem za lufę opartego o ścianę Ravagera. Proktor Utor odwrócił głowę w stronę Malcolma oczekując dalszych instrukcji, ale Metallicanin kiwnął mu tylko ręką i przyłożył dłoń do czarnego modułu łączności odbierając sygnalizowane cichym piskiem połączenie.

- Z kim rozmawiam? – zapytał anonimowy głos w eterze, kiedy tylko psionik nacisnął miniaturowy guzik urządzenia.

- Agent operacyjny Malcolm N’Gore – odpowiedział śledczy cofając się w głąb korytarza i przywołując do siebie ruchem ręki Paxtona.

- Identyfikacja głosowa poprawna – oświadczył rozmówca – Przekazuję informację dotyczącą analizy przesłanych nam zdjęć.

- Oswald, Wright, zabezpieczyć obydwa końce korytarze! – rozkazał proktor Utor ujmując oburącz swój karabin i stając tuż przed drzwiami. Regulator Rene uderzył w nie barkiem, pchnął mocno otwierając na oścież wejście do mieszkania.

- Co to... – wykrztusił oficer dostrzegając coś, czego znajdujący się już kilkanaście metrów dalej agenci Ordo nie mogli zobaczyć.

Potworny huk wstrząsnął podstawami habitatu, ściana korytarza eksplodowała w ułamku sekundy siejąc na wszystkie strony kawałkami gruzu. Jaskrawe języki płomieni i czarny dym wymieszany z pyłem zaprawy wypełniły wnętrze budowli przeistaczając ją w piekielną pułapkę, gdzie fala uderzeniowa wybuchu, grad odłamków, ogień i trujący dym pospołu siały śmierć i zniszczenie.

Malcolm nie miał pojęcia, na jak długo stracił przytomność. Leżał na boku, coś ciężkiego przygniatało mu obie nogi na wysokości kolan. Potwornie bolała go głowa, ale najbardziej przerażająca okazała się całkowita ślepota. Podniósł nieporadnie dłonie ku twarzy, wymacał czubkami palców szczątki rozbitych soczewek. Do jego uszu docierał trzask płomieni i pełne cierpienia pojękiwanie człowieka, który musiał leżeć kilka metrów dalej. W tle słyszał dobiegające od strony ulicy oraz wyższych pięter budynku ludzkie krzyki i zbliżające się syreny wozów sił porządkowych.

- Czy ktoś mnie słyszy? – wycharczał przez ściśnięte gardło, krztusząc się drobnym pyłem i dymem – Czy ktoś tu jest?

Odpowiedziały mu tylko zdławione jęki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:38, 05 Mar 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





I tak oto połowa komórki Logan została wyeliminowana z gry jedną paskudnie zaplanowaną zasadzką! Z kart obu bohaterów skreślam po jednym Punkcie Przeznaczenia, a oni sami lądują w krytycznym stanie w najbliższym punkcie medycznym Magistratum. N’Gore stracił zmysł wzroku, ma też poważne obrażenia wewnętrzne, ale pozostaje świadomy tego, co się wokół niego dzieje. Paxton ma połamane obie nogi i jedną rękę, wstrząśnienie mózgu, dwa żebra wbite w płuco – leży w śpiączce farmakologicznej, ale naturalnie się z niej w odpowiednim czasie wybudzi (czego te Fate Pointy nie potrafią zdziałać). Teoretycznie obaj powinni byli zginąć na miejscu, ale uratował ich telefon z Trójrożca. Nie chcąc rozmawiać w zasięgu słuchu regulatorów N’Gore wycofał się w głąb korytarza przywołując do siebie Paxtona i tak się dziwnie złożyło, że stanęli akurat na wysokości zbrojenia w ścianie habitatu, wzmacniającego siłę nośną budynku (to ich ocaliło, w przeciwieństwie do drużyny regulatorów, którzy znajdowali się na wysokości umieszczonego w pokoju ładunku).

W niebieskich postach pojawiło się zapytanie, czemu nie uwzględniłem w storylinii próby wykrycia podłożonego w mieszkaniu ładunku – cóż, nie znalazłem dość czytelnej deklaracji tego rodzaju prewencyjnych działań, a powtórka deklaracji z zabezpieczenia mieszkań Bakkara i Alleros wywołałaby dokładnie taki efekt, jaki opisałem w updacie. Bomba wyposażona była w czujnik zbliżeniowy oraz fotokomórkę, aktywowano ją drogą radiową po uzbrojeniu i zamknięciu drzwi habitatu. W momencie popchnięcia drzwi przez regulatora Rene obwód został zerwany. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak niebezpieczna bomba w ogóle się tam znalazła i czemu ktoś zadał sobie tak wiele trudu, żeby ją zainstalować znajdziecie w innym z powyżej umieszczonych updatów.

Teraz przeskok do Mordeciego i Dekaresa. Jesteście już na lądowisku Dezzo RR-18, obie maszyny siadły bezpiecznie. W nieoznakowanych samochodach na zewnątrz lądowiska czekają na Was miejscowi funkcjonariusze Magistratum. Ponieważ pozostają w ciągłej łączności radiowej z tajniakami na Dezzo RR-21, wiadomo, że wahadłowiec Stiringa wciąż pozostaje na płycie, a kilkuosobowa załoga siedzi w środku. Gdzie zniknął kapitan i oficerowie, tego jeszcze nikt nie wie.

Czekam niecierpliwie na dalszy plan działania z rozbiciem na szczegółowe punkty, dzięki którym będę mógł rozpisać obszerniejsze updaty fabularne.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:35, 05 Mar 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

No nic skoro załoga wahadłowca jest na miejscu to nie ma co się bawić we szczególnie subtelności Twisted Evil. O ile nie mamy sprzętu potrzebnego do podsłuchu ich rozmów to po wylądowaniu(koniecznie w takim miejscu żeby nas nie widzieli) to proponuje zająć wahadłowiec i wycisnąć z nich informacje. Oczywiście sposób przeprowadzenia szturmu warunkuje od warunków"terenowych"(np.dróg skrytego podejścia do wahadłowca, czy tego czy mogą z marszu wystartować w razie niebezpieczeństwa).

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 22:13, 05 Mar 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Na pewno tak frontalnie? Dwaj oficerowie mogliby udawać krawężników i przyczepić się do "złego parkowania" czy innej administracyjnej bzdury. Wciągnąć ich w rozmowę i w tym czasie cicho mogliby ich podejść tajniacy, wziąć na muszki i powiedzieć, by poszli z nami. Odpowiednio rozegrane nie będzie wyglądać nawet na zatrzymanie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 23:05, 05 Mar 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Widocznie wyraziłem się mało precyzyjnie Freeku to że chcę ich zatrzymać wcale nie znaczy że ruszę na nich z okrzykiem na ustach.

Chodzi mi o to że wcześniej przewidywaliśmy wizyty u nadzorcy "parkingu"itd. ale skoro część pasażerów była na tyle uprzejma aby pozostać na miejscu to uważam że czas jak najszybciej się z nimi zaprzyjaźnić. Też myślałem o tym żeby wysłać tajniaków aby podeszli blisko(musimy ich obezwładnić na tyle szybko aby nie wysłali żadnej wiadomości Kapitanowi, bo wtedy to klapa totalna by była). Ale sadze że pomoc prewencyjnych też się przyda(nie ma to jak paru panów z AT jako środek do opanowania sytuacji). Tyle że będzie trzeba ich podprowadzić skrycie na miejsce akcji. A no i wysłać kogoś koniecznie do kierownika(na wypadek gdyby bez nadzoru przyszło mu na myśl zadzwonić do właściciela kiedy zobaczy przejecie wahadłowca).

Przy okazji jeśli nasi podkomendni chcę się wykazać to maja dobra szanse na zaproponowanie jakiś rozwiązań(w końcu nie będę uczył tajnych agentów jak maja podejść skrycie do pojazdu, ani oddziału prewencji jak kimś rzucić o glebę i zakuć).

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 0:22, 06 Mar 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Jeśli potrzebni będą szturmowi, to znaczy, że zdąża poinformować kapitana. Moga czekać w obwodzie w sąsiedniej uliczce, ale bliżej się ich zwyczajnie nie wprowadzi, by nie zdradzić ich pozycji. I też nie ma sensu - do 15sekund na dojazd, kolejne 10 na desant z furgonu. Dość czasu, jeśli będziemy potrzebować siły ognia.

By ten etap zakończył się sukcesem, cała załogę trzeba odciąć od wszelkich komunikatorów. Jednym ze sposobów jest wyciągniecie ich na zewnątrz, drugim sygnał zagłuszający, trzeci - osobisty sabotaż radia. Imho najprostszy w realizacji będzie opcja jeden.

Moim zdaniem zaaferowanie z tępym, nieugiętym krawężnikiem o absurdalny spor powinien wyciągnąć załogę na zewnątrz i/lub doprowadzić do wezwania kapitana w celu wyjaśnienia. Jeśli nie podziała, zawsze z urzędu "munduru" można zarządzić rutynowa kontrolę.

Dzieki temu:
-odwracamy uwagę
-uniemożliwiamy komunikacje
-oczyszczamy pojazd i uzyskujemy do niego dostęp
-dostajemy załogę w stanie nietkniętym na widelcu
-nienaruszony pojazd gotowy do kolejnej zasadzki
-możliwe, ze taki incydent sprowadzi oficerów prosto do nas

Taki manewr daje dobrą pozycje nawet do ostrego wejścia antyterrorki, lub subtelniejszego sztucznego tłumu z zimnymi lufami przystawionymi do korpusów oponentów.

Za krawężnika może robić nawet Mordeci. Zna się na prawie, więc powinien dość łatwo jakiś bzdurny paragraf wynaleźć, a jego szczurkowata aparycja też nie pobudza by się czegoś obawiać. Potrzebny mu tylko mundurek i czyjaś odznaka. W tym czasie ktoś mógłby spacyfikować nadzorcę, coby się nie wtrącał. Słownie ofc.

Co do wykazywania się naszych podwładnych - to tylko npc. Co za tym idzie, sam MG. Moim zdaniem to trochę dziwne, by sam prowadzący rozwiązywał problemy, które sam postawił przed graczami.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 1:44, 06 Mar 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Freeku co do użycia oddziału prewencyjnego, jestem świadom że dotransportowanie ich w okolice wahadłowca może być kłopotliwe dlatego nie nalegam na to a daje to jako pewną opcje np. można by połączyć akcje po przez wyciągnięcie załogi przez tajniaków i zatrzymanie ich przez oddział szturmowy(chociażby po przez użycie jednego z wahadłowców do wylądowaniu tuż obok nich z grupą uderzeniową).

Co do udawania krawężnika to byłbym raczej przeciwny, załoganci mogą być poinstruowani aby poinformować kapitana nawet o pojawieniu się takiego krawężnika. A jak kapitan później się do nich odezwie i nie otrzyma odpowiedzi to raczej szybko połapie się co i jak, i może już się tu nie pojawić.

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 11:02, 06 Mar 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Co do nieodpowiadania na wezwania załogi - wystarczy powiedzieć załogantom, że robimy przegląd i by to przekazali kapitanowi. godzina-dwie spokoju, nim zacznie coś podejrzewać. Nawet w środku można zostawić jednego człowieka, który by odpowiadał na wezwania, podawał się za techadepta z ramienia magistratum, a na pytanie "ile jeszcze" odpowiadał żargonem-bełkotem jakie postępy zostały poczynione i co jeszcze jest do zrobienia i że nikt postronny nie może przeszkadzać w rytuałach Omnissiaha.

Inna sprawa - po szturmie i tak będzie pusta radiostacja i kapitan nie będzie mógł się do swoich dodzwonić, tylko nie będzie miał żadnej bajeczki w zanadrzu.

I po co wahadłowcem? Desant szturmowców z furgonu na płycie lądowiska będzie już strzelaniem do komara. Pamiętaj, że lądowanie z desantem zawiera więcej czasu niz zajechanie autem i wypakowanie ekipy. A nawet to ostatnie daje na tyle czasu by Ci ludzie sie rozbiegli.

Jeśli tak bardzo upierasz się przy siłowym rozwiązaniu, to proszę bardzo, choć nie widzę sensu, kiedy da się to zrobić cicho. Co do nie krawężnika - czekam na lepszy pomysł wyciągnięcia całej załogi na zewnątrz.

Podsumowując - swoje zdanie podałem już. Nie chce też przedłużać, więc decyzje zostawiam Tobie. Jeśli zmienisz zdanie to miło, jeśli nie to trudno. w tym drugim przypadku Mordeci zdejmie pancerz prewencji i inne odznaki, oznaczenia itp by wyglądać jak cywil, weźmie dwa flashe i pójdzie jako tajniak w cywilu w jedna z odnóg, którędy mogliby uciekać spłoszeni załoganci. Imho w takiej sytuacji bardziej przyda się łapacz niż przeszkadzać panom z prewencji. Jeśli jednak cichsza opcja, to spokojnie mogę iść na wabika załogantom.
Zobacz profil autora
The Sign of Claw
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 23 z 26  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24, 25, 26  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin