Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Dysktrykt Nagua III, komisariat Magistratum, 23 martius 831.M41, godz. 13.35
- Poczekaj jeszcze chwilę, to będzie moment – powiedział szybko Haveloc i tłumiąc w zarodku protest Paxtona uderzył z niebywałą szybkością w klawiaturę kogitatora, wprowadzając do pamięci Ducha Maszyny kolejne polecenia. Domingo chciał coś odrzec na ów widok, ale ugryzł się w język, bo świadom był faktu, że jeśli zdekoncentruje nagle arbitratora i ten wstuka nieodpowiednią literę do ciągu rozkazów, kogitator może ulec zawieszeniu albo jeszcze gorszemu defektowi, z którego obaj goście komisariatu musieliby się bardzo dokładnie tłumaczyć.
A Domingo Paxton bardzo pragnął uniknąć dokładnego tłumaczenia się przed miejscowymi stróżami prawa, zwłaszcza takimi, którzy mogliby zacząć kwestionować zakres kompetencji Haveloca oraz żądać okazania nieistniejącej odznaki Paxtona.
Drukarka kogitatora po raz kolejny rozdarła swym irytującym zgrzytem ciszę panującą w ciasnym zagraconym pomieszczeniu, wprawiając Paxtona w pewność, że jej hałas musieli słyszeć wszyscy pracujący w komisariacie regulatorzy.
Mordeci pochwycił następny wydruk, zanim kartka zdążyła wypaść do końca na podajnik, przeczytał kilka krótkich linijek, chrząknął z niezadowoleniem.
- Personalia informatora są zastrzeżone zbyt wysokim kodem dostępu – oznajmił zgniatając arkusz szybkim ruchem dłoni – O, idzie nastepny wydruk.
- Chcesz wydrukować całą książkę? – w spojrzeniu Paxtona pojawiło się autentyczne zaniepokojenie, jego wzrok skakał ustawicznie pomiędzy kogitatorem i powieszonym wysoko na ścianie chronometrem – Mordeci, oni nas zapuszkują, na bank! Może mógłbyś tu wrócić później, co? Już beze mnie?
- Jeszcze moment – odpowiedział Haveloc tonem sugerującym, że wcale nie słucha słów kompana, tylko zbywa go dla świętego spokoju – Dane dotyczące tych dwóch gangów. Są Szkarłatne Cienie. Strefa działania Nagua I. Handel narkotykami, bronią i ludźmi, haracze i prostytucja, ataki na funkcjonariuszy Magistratum, obrót nielegalnymi wytworami technomagii, herezje poniższego stopnia: oddawanie czci duchom przodków, inne odchylenia od klasycznego Credo, ale kuria ich nie wyjęła spod prawa kościelnego. Około czterdziestu do sześćdziesięciu członków, przywódca Szkarłatny Olo... nie ma co, oryginalna ksywa, jest za niego dwa i pół tysiąca tronów nagrody...
Haveloc wydarł do końca drukowaną jeszcze kartkę, doczytał ją pośpiesznie.
- Działają na obrzeżu Nagui I, również w „zimnych zonach” Brass Pit, Sump Dunk, Black Swamp. A tutaj Wschodni K, mocny gang. Ta sama specjalizacja, prochy, gnaty, niewolnicy, mają na sumieniu spore grono regulatorów. Prawie stu członków, dobry sprzęt. Za herszta, Ottokara Loeba, Magistratum daje cztery tysiące. Według obecnych danych kontrakt na odstrzał podpisało do tej pory siedmiu cechowych łowców głów z reputacją Gemini i wyższą, wszyscy zniknęli bez śladu. Wschodni mają podobno ukrytą kryjówkę w Black Swamp albo nieco niżej, w strefie wyjętej spod jurysdykcji Magistratum, prawdopodobnie pod Naguą I, w dystryktach zawalonych podczas trzęsienia Kopca w 828.M41.
- Dobra, teraz już naprawdę wystarczy! – zdecydował Paxton zbierając się z krzesła i zgarniając pozostałe wydruki – Wychodzimy, już, już.
Napotkany w korytarzu szeregowy regulator przywołał natychmiast znajdującego się pomieszczenie obok proktora. Borschnitz zerknął wpierw do bibliotekarium, jakby chcąc się upewnić, że niezapowiedzeni goście niczego nie popsuli, potem podszedł do nich wolnym krokiem równając mankiety swego uniformu.
- Mam nadzieję, że wizyta była owocna? – zagaił lustrując jednocześnie wzrokiem wypchane kartkami papieru kieszenie rozmówców.
- Nad wyraz owocna, proktorze – uśmiechnął się szeroko Haveloc – Ogromnie mnie cieszy tak wzorcowa współpraca między dwiema siostrzanymi instytuacjami. Sam Bóg-Imperator spogląda na nas zzapewne łaskawie i z aprobatą, gdyż dążymy wspólnymi siłami do wspólnego celu.
Mordeci mówił nie przerywając jednocześnie rozluźnionego marszu w kierunku drzwi komisariatu, toteż proktor Borschnitz nie miał innego wyjścia jak tylko podążyć u boku swego rozmówcy w stronę holu.
- Zanim się pożegnamy, mam jeszcze jedno pytanie – oznajmił arbitrator – Czy orientuje się pan, jakimi siłami dysponuje Magistratum w strefach Brass Pit, Sump Dunk i Black Swamp?
Borschnitz nic nie odpowiedział w pierwszej chwili, zerknął natomiast na Haveloca z miną taką, jakby podejrzewał, że gość próbuje sobie z nie zażartować. Kiedy zrozumiał, że pytanie zostało zadane w poważnych intencjach, roześmiał się gorzko i potrząsnął przecząco głową.
- Drogi przyjacielu, tam nie ma żadnych naszych sił. To „zimne zony”, bardzo zimne na dodatek. Do Sump Dunk wysyłamy regularnie patrole, ale z Nagui I, z komisariatów w kwartałach Dearheart i Bloodsquare. Do Brass Pit i Black Swamp nie zaglądamy, zbyt duże ryzyko. Czasami zapuszczają się tam łowcy nagród i redempcjoniści, ale oni też ostro biorą w skórę.
- Skoro tak, raz jeszcze dziękuję za pomoc – Mordeci zasalutował sprężyście, odebrał salut Borschnitza, po czym wyszedł z komisariatu na gwarną ulicę zostawiając za soba zadumanego nad czymś proktora. |
|