Freeks |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 04 Sty 2009 |
Posty: 679 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Wrocław/Świdnica |
|
|
 |
 |
 |
|
-No dobrze panowie – rzucił N’Gore konwersacyjnym tonem – jak zauważył Havelock, zwłoki już ostygły, a my jeszcze nie zbliżyliśmy się o cal do celu. Na oczątek proponuję zgrać nasze voxy ze sobą. To zapewni nam łączność pomiędzy grupami. I tu warto zrobić pewne ustalenia – proponuję podzielić się na dwie pary, ułatwi nam to działanie. Z doświadczenia wiem, że to oszczędza w chwili zagrożenia mnóstwo problemów… i pozwala na większa elastyczność taktyczną. – Rzucił poważnym tonem murzyn. – Proponuję tak jak dotychczas: Ja z Dekaresem, a Domingo z Mordecim. – Malcolm odruchowo przeszedł na ty z towarzyszami niedoli. - My przejdziemy się do handlarza bronią, tylko najpierw ustalmy, co sprzedajemy i co chcecie żeby wam za to kupić. Na reklamacje nie będzie już czasu.
-Paxton, chyba właśnie zostałeś mianowany moim osobistym ochroniarzem - Arbitrator pozwolił sobie na niezbyt wygórowany żart połączony z uśmiechem w trakcie dłubania przy modułach. Jednak jego całkiem przyjazny wyraz twarzy nie współgrał z podkrążonymi oczami chudzielca, a jego zgarbiona sylwetka pogrążona nad małymi maszynkami i widoczna wprawa w ich obsłudze lekko zdradzały, że Haveloc nie od niemowlęctwa był stróżem prawa.
-OK. To już mamy ustalone. – Rzucił, kończąc wyraźnie temat. – Chyba rozsądnie będzie, żebyście trzymali się gdzieś w pobliżu na wypadek kłopotów. Nie chce wchodzić całą banda, bo będziemy wyglądali jak jakiś napad, a poza ty, - tu jego wzrok powędrował w stronę Havelocka – bez urazy, ale na 30 jardów czuć od ciebie gliniarzem.
Tu Mordeci uniusł brew, ale nic nie powiedział.
-Jeśli ten kumpel Szczyra jest taki nerwowy, to gotów nas wszystkich z miejsca rozwalić. Więc lepiej żebyś nie wchodził mu w oczy.
-Potem proponuję zastanowić się, czy zdążymy coś jeszcze dziś zrobić w Sump Dunk – wolałbym jeszcze dziś pospać w prawdziwym łóżku, jeśli można uniknąć nocowania w slumsach. No i byłby czas zapoznać się lepiej ze sobą i zebranymi informacjami. Jutro z samego rana, tak na pierwsza zmianę (zaczyna się o 6 lub 7 rano) można by pojechac pociągiem do Deartheart, zostawić sprzęt w skrytce dworcowej i spróbować zwyczajnie przejść przez kontrolę na Miedzianych Wrotach. Havelock – tu oczy czarnoskórego zwróciły się w stronę Arbitra - ukryłby przy sobie granaty. Jakby co, zasłoni się odznaką domu. Jak będą bardzo uparci, może zawsze błysnąć swoja służbową blachą, albo ich przekupić. Druga para może przejść osobno. Bez nielegalnego sprzętu nie powinniśmy mieć żadnych problemów. Co o tym myślicie? - Spytał zadowolony ze swego pomysłu N'Gore. Jego tatuaże pulsowały spokojnym błękitem.
-Panowie, tu już bez przesady - tym razem w miarę cichy do tej pory gliniarz już zabrał głos - Mamy 7 dni, wszyscy się zgadzamy, że niewiele dziś osiągnęliśmy, a chcemy od tak iść sobie spać? Mój chronometr pokazuje ledwo wczesne popołudniu. Powiedzmy, że do trzeciej się okupimy, to do czwartej powinniśmy być w Sump Dunk już po ewentualnej kontroli. Ca najmniej musimy jeszcze tego dnia, jak najszybciej, powtórzę, jak najszybciej obejrzeć miejsce zbrodni. Z każda chwilą ślady sa zacierane i rozmywane przez czas. Na Imperatora, nie możemy czekać z tym do rana, nie po to tu jesteśmy! Byle paproch, byle włos może przesadzić o sukcesie lub porażce naszej misji. A chyba wszyscy tu zgromadzeni nie chcemy przyczynić się do niepowodzenia, nie tylko ze względu na chwałę Złotego Tronu, jeśli domyślacie się o co mi chodzi.
-A twój plan ma lukę - nie zostawię insygniów swojego urzędu w Deartheart. Nawet jakby to miała być skrytka w najsolidniejszym sejfie, to i tak za dużo podejrzanych i wykwalifikowanych w swym procederze złodziejskich typków się tam kreci. Rzeczy zostawimy w Nagua jeszcze, na stacji. Nie mam zamiaru niepotrzebnie ryzykować.
Bors, Ty fabularnie ukradłeś mój pomysł mały kradzieju  |
|