RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Witch Hunt Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 67, 68, 69  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 23:42, 02 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dystrykt Nagua III, ulica przed sklepem, 23 martius 831.M41, godz. 14.55

Oparty o ścianę Mordeci Haveloc odprowadził zainteresowanym spojrzeniem kilka młodych dziewcząt o klanowych tatuażach na ładnych buziach i w czarnych kombinezonach konserwatorów poszyć dachowych. Obserwujący je uważnie arbitrator stwierdził w myślach, że bardzo mu się podobają ich opięte odzieniem kształty... znacznie zaś mniej wulgarny język i przytroczone do pasów zębate noże, które równie łatwo cięły druty i kroiły blachy jak rozczłonkowywały elementy męskiej anatomii.

Wzrok agenta przesunął się na pomalowaną na czarno witrynę usytuowanego na parterze sklepu z legalnymi używkami, głównie tanimi podróbkami importowanych z sąsiednich wież skrętów lho oraz słabą odmianą obscury niezmiernie popularnej wśród niezamożnych robotników.

Haveloc zmarszczył czoło wspominając silną mieszankę znalezioną w krwioobiegu Alissy Hagens. Tego rodzaju meganarkotyk musiał sporo kosztować, to zaś oznaczało, że przedostawał się przez ulice pozostając poza zasięgiem normalnych mieszkańców dystryktu, zbyt biednych, by stać ich było na jego kupno. To zaś pozwalało wyciągnać dwa następne wnioski: albo Alissa Hagens była znacznie bogatsza niż sugerowała to jej teczka personalna albo miała bezpośredni dostęp do źródła narkotyku.

Arbitrator analizował w myślach potencjalne wątki śledztwa, obserwując jednocześnie nadal swe bezpośrednie otoczenie.

I w pewnym momencie instynkt ostrzegł go, że oczy zarejestrowały właśnie coś podejrzanego. Byli to dwaj młodzi mężczyźni w klanowych ubiorach, hałaśliwi i buńczuczni, nadchodzący przeciwną stroną ulicy. Ich zachowanie zwróciło jednak uwagę Haveloca z innego powodu niż tylko sygnał o potencjalnym zagrożeniu z ich strony: otóż w pewnym momencie, kilka metrów od narożnika sklepu z używkami, obaj nagle umilkli raptownie, jakby się zmitygowali lub wręcz zawstydzili swą pozą, po czym przeszli przez drogę na chodnik, na którym stał Mordeci i nadal nic nie mówiąc przeszli obok arbitratora oddalając się nieco śpieszniejszym krokiem w głąb ulicy.

Nie rozumiejąc do końca powodu ich dziwacznego zachowania, ale wyczuwając w nim coś nienaturalnego Haveloc zaczął przyglądać się uważniej licznym przechodniom, szukając rozwiązania tej zagadki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:48, 02 Lip 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Oho. Podwójne kłopoty: wewnątrz i na zewnątrz?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:18, 03 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dystrykt Nagua III, ulica przed sklepem, 23 martius 831.M41, godz. 14.56

Tym razem w tonie Malcolma miast zwyczajowej uprzejmości pojawiła się bardzo groźna nuta. Mały Sammy zrozumiał przesłanie Metallicanina natychmiast, Malcolm poznał to po wyrazie jego twarzy.

Tyle, że coś mu się w minie sprzedawcy nie spodobało. Był to ledwie dostrzegalny grymas czegoś, co mogło przypominać lęk, ale N'Gore zyskał znienacka irracjonalne wrażenie, że Sammy nie przestraszył się wcale jego groźby.

Kotara zasłaniająca sąsiednie pomieszczenie zaszeleściła ponownie, przez próg przeszedł jakiś wysoki mężczyzna.

- Długo mamy na ciebie czekać, ty cholerny sykelu?! - warknął twardym głosem przybysz - Żeby piekło strawiło twoją duszę, oparszywiały degeneracie! Pokaż resztę skrzyń albo wielebny Mikael puści ci to wszystko z dymem!

Malcolm N'Gore poczuł leciutki dreszcz zdenerwowania, a Domingo i Dekares zesztywnieli ledwie zauważalnie na widok mężczyzny. Był wysoki, niemal tak wysoki jak Domingo, nosił dopasowany praktyczny kombinezon wykonany na modłę paramilitarną, z szerokim pasem i mnóstwem praktycznych kieszonek i zaczepów.

Jego badawcze oczy świdrowały trójkę klientów, dosłownie się w nich wwiercając.

N'Gore widział tylko te oczy, nie dostrzegał żadnych innych detali twarzy mężczyzny.

Jego oblicze skrywał czerwony kaptur redempcjonistów, posiadający wycięte otwory na oczy, utrzymany w dokładnie w tym samym kolorze, co długi płaszcz zwisający z ramion wysokiego człowieka.

- Co to za jedni, Sammy? - zapytał fałszywie uprzejmym tonem redempcjonista, ale Malcolm zauważył, że prawa ręka mężczyzny pełzła bardzo powoli w stronę noszonego przy prawym biodrze rewolweru - Spodziewałeś się dzisiaj klientów?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:45, 03 Lip 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-...Tsss... tu zewnętrzny znajomy... tsss... wyczuwam kłopoty. coś jest nie tak i to nawet całkiem bardzo... Na ulicy nawet... tsss...., erm, na ulicy nawet podejrzane typki milkną tsss.... to bardzo dziwne tsss...jesteście pewni, że wasz informator żartował z czerwonymi i nie ma ich nigdzie w pobliżu..? Bo mam dziwne przeczucia... tsss... kontynuuję obserwacje tsss.... bez odbioru tssss.....

Haveloc rozglądał się uważnie po tłumie nie mając czasu dobrze dostroić komunikatora i regulując pokrętło na chybił trafił, przez co w głośniku mu Szumiło. I chyba w przekazie podobny szum słyszeli jego towarzysze. Coś tu nie grało. Co mogło tak przestraszyć gangerów? On, on sam? Rozpoznany? Mało prawdopodobne. Jak często mogli go tego pokroju ludzie spotykac i to w pełnym umundurowaniu? Hem, no nie tak bardzo rzadko, ale pacyfikacje się nie liczą. Tarcza, hełm, w dodatku Mordeci jakoś nigdy do pierwszych szeregów sie nie garnął. Na pewno nie mógł byc zapamiętany po działaniach prewencyjnych. Do jego prefektóry tego typu goście tez nie witali. ergo nie on był kłopotem. Moze inny gang? Ale nikogo więcej z tatuażami nie było. Trzeba uważać, ale chłopaki na pewno daliby znać w razie kłopotów. Nie po to zainwestowali w komunikatory, by je kurzyć.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 1:02, 03 Lip 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





- Tylko nie tym tonem „świętobliwy”. – Odpalił N’Gore, opierając na kolbie pistoletu lewą dłoń, która przed chwila odchyliła połę płaszcza. Jednocześnie zaakcentował swoje niezadowolenie ostrym trzaskiem, z jakim trzymana w prawej dłoni laska uderzyła o posadzkę. Jego stosunek do fanatyków religijnych był równie ciepły jak wyziewy Infernis i bywał równie zabójczy. Zagrajmy to na ostro - pomyślał.

– Nie wiem, co masz do tego „handlowca” – ostatnie słowo zabrzmiało jawnym sarkazmem, - ale mój PAN ma tu prawo pierwszeństwa. A tak się składa, że to oznacza dla „pana” Sammiego gęste tłumaczenie, spore wydatki i długie spłaty. Jego Łopatery okazały się niesprawne, a to oznacza straty. Straty, których Mój PAN nie ma zamiaru rekompensować z własnej kieszeni. A ja mam zamiar dopilnować ich rekompensaty. Ale to, jeśli się nie mylę, nie leży w twoich kompetencjach. - Zakończył swóju wywód murzyn, wyzywająco patrząc w oczy fanatyka.

Obecność redemcjonisty i dziwny komunikat Havelocka sprzed kilku sekund układały się w pewien wzór. Wręcz tragicznie znajomy i niebezpieczny wzór. Trafili w najgorszy moment ze swoją wizytą. Malcolm liczył że uda się uratować siebie i handlarza, powołując się na odznakę domu i fałszywe zobowiązania. W tej grze musiał polegać na swoim sprycie, nadziei na szybką reakcję Sammiego i przewagę jaką dawały mu implanty. jego oczy nie wyrażały nic, a nerwowo zaciśnięte usta mogły spokojnie znamionowac złość sługi szlachetnego domu, zmuszonego zniżać się do poziomu ulicy.

Jeśli to zawiedzie, pozostanie nam ścieżka przemocy -pomyślał z goryczą. - Zamiast walczyć z heretykami, przyjdzie nam przelewać jako pierwszą krew użytecznych, lecz zbyt tepych sług wspólnej sprawy. Cóz za ironia losu


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Pią 1:04, 03 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 9:11, 03 Lip 2009
Blaster
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Domingo na razie się nie odzywa ale uważnie bada otoczenie obserwując kotarę i szukając potencjalnego miejsca gdzie można by odskoczyć w razie ataku.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:09, 03 Lip 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





N'Gore, ŻADNEJ przemocy!. Chyba, że Ci życie nie miłe. Mamy teraz zaczepistą szansę uratować tyłek Sammiego (zobowiązać go wobec nas, uczynić sobie informatora) i zarazem dostać zbrojne wsparcie w Sunk Damp od redempcji.

Kto czytał przygody drugiej sekcji wie o co chodzi ;p Podpowiedź: czerwoni szanują członków Adeptus Arbitrators. Przełączcie komunikator, bym słyszał co się dzieje tam, a Haveloc przyleci, błyśnie odznaką (której fanatyk nie będzie raczej sprawdzał zbytnio) wyjaśni, że dom Meridas pomaga w dochodzeniu. Że zginęła jedna wtyczka rozpracowująca gang (pani Hagins), a Sammy jest od lat zaufanym współpracownikiem i informatorem AA w niższych dystryktach.

Chłopaki pewnie będą chcieli spalić Sank Dump, na co odpowiemy, że będzie to dla nas wielki zaszczyt, ale musimy mieć czas na wycofanie naszych agentów polowych, by nie zginęło ich więcej. Jak dadzą nam trochę czasu (3-4) dni, to zawitamy do ich placówki i wskażemy miejsca zgorszenia, by prawi Imperialni obywatele nie ucierpieli podczas oczyszczania okolicy.

Dwie pieczenie na jednym ogniu. I to na ogniu słusznego gniewu redempcjonistów ;p
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:54, 03 Lip 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Havelock - łącznosć miała byc włączona, tak żebyś wszystko słyszał, ale nie wpadaj wymachując odznaką. Jakoś nie wierzę w tą bezgraniczną miłosć do AA, zwłaszcza tych po cywilnemu, którzy wtracają sie wraz z bandą podejżanych typów. poza tym jak wytłumaczysz swoją obecność i związki Sammiego ze sprawą, jak zaczniesz bredzić o herezji, dochodzeniu itp.?

Poza tym jak wyobrazasz sobie taką nagłą zmianę frontu. Już prędzej możesz spróbować wpaść i błyskać odznaką jak by nie szło nam gadanie z fantykami. (A tak z ciekawości, kiedy to czerwoni okazali taki szacunek sekcji salvano.) Ewentualnie odesle go do ciebie, a ty powiedz że rozpracowujemy kult który czai się gdzies w sump dunk. Że dotrzemy tam gdzie oni nie mogą i chętnie skorzystamy z pomocy w jego pacyfikacji.


Postaram się dogadać z czerwonymi i jakoś uratować handlarza. Zastanawiam sie co dla nas wazniesze. bez dobrej broni jak bez ręki, ale konflikt z czerwonymi jest potencjalnie bardziej zabójczy.

Przemoc to ostateczne rozwiązanie, a w takim wypadku trzeba będzie zabić wszystkich czerwonych i szybko sie zmyć.

edit: poza wszystkim mamwłasne powody żeby unikać czerwonych i zdecydowanie za nimi nieprzepadać. Sami się domyślcie jakie. Rolling Eyes



Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Pią 13:08, 03 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:03, 03 Lip 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Cytat:
(A tak z ciekawości, kiedy to czerwoni okazali taki szacunek sekcji salvano.)


Beyond the Grave, scena aresztowania hakera. Jak mu było? Bayer? Wybraliśmy się po niego pod przykrywką AA, niestety nadzialiśmy się na czerwonych. Wysłaliśmy ich w inny kąt dystryktu ("Tam, tam są heretycy, wrzody na ciele Imperium..."). Skończyło się poważnymi rozruchami w tym rejonie, ale nikt z naszych nie ucierpiał, a haker doprowadził nas do astropaty-renegata, winnego całej afery.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:50, 03 Lip 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Bors... zbywanie ich przemocą to jak oczyszczanie pola minowego za pomocą młotka... Nawet jako środek ostateczny. Gdyby byli to gangerzy - ok, ale redempcjonisci puszczą całą okolicę z dymem. Może i haveloc to truchło, ale za spalenie Nagui to Cię wypatroszy.

Łączność - sam mówiłeś, że za późno by ją włączać. Wiec uznałem, że włączona nie była.

Redempcjonistom nie mamy zamiaru nic tłumaczyć. Jest to misja tajna i jeśli pisną słówko o tym, ze widzieli przedstawiciela AA, to zostaną uznani za osoby utrudniające śledztwo. Nie mówimy im też dokładnie gdzie zginęła nasza pani informator. Prewencyjnie puszczą dzielnice z dymem. A jak chcesz im powiedzieć o JAKIMKOLWIEK kulcie to gratuluje Rolling Eyes Wole nie wiedzieć co będzie się wtedy działo.

Delikatnie, przedewszystkim delikatnie, oznajmiamy im, że Sammy to nasz człowiek. Że Dom Meridas pomaga, bo w tak niebezpieczne okolice nie wyślą grupy arbitratorów, bo jest zbyt wysokie prawdopodobieństwo bezowocnej utraty patrolu. Jest to cicha akcja rozpoznawcza, ale kiedy tylko dowiemy sie kto za tym stoi gniew i kara za łamanie Imperialnego Prawa będzie nieubłagana. I zaszczytem bedzie pomoc prawych braci w wierze redemcjonistów.

Za Sammiego poświadczę własnym autorytetem. Nawet jak cos u niego znajda, to powiemy, że to prowokacja wymierzona w okolicznych gangerów. Oni kupują, Sammy daje cynk do komisariatu Magistratum i ich łapią. Co do cywilności - jestem na akcji incognito. Strzelbe i mundur mam jeszcze w torbie przy sobie, jak bardzo chce zobaczyć.

Zmiana frontów w rozmowie - incognito pomagacie AA. I mieliście zakaz wyjawiania czegokolwiek o naszej misji pod groźbą najwyższych sankcji.

Jeśli komunikatory sa niewłączone (nie słyszę co się dzieję) to czekam na wasza odezwę/jej brak. Jeśli włączone to i tak Haveloc już do was idzie.

Więc teraz Twoja decyzja Bors - puszczasz Naguę z dymem, czy wykorzystujemy czerwonych do własnych celów i z Sammiego robimy naszego dłużnika.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:02, 03 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dystrykt Nagua III, przed sklepem, 23 martius 831.M41, godz. 14.56

Spojrzenie Haveloca omiatało czujnie całą ulicę, przeskakując między sylwetkami mieszkańców w zaniedbanych strojach, wyraźnie niedojadających, o ziemistej cerze permanentnych rezydentów Kopca. Mordeci wiedział, że niemal wszyscy tutejsi obywatele rodzili się, dorastali i pracowali aż do śmierci w tym samym miejscu, pod metalową skorupą gigantycznego żółwia jakim był Sibellus, nie znając dotyku wiatru na skórze, nie mając pojęcia o blasku słońca. Żyli w bladym blasku sztucznego oświetlenia, oddychając stęchłym powietrzem pompowanym milionami kilometrów szybów wentylacyjnych, pili filtrowaną wodę zamkniętą od setek lat w tym samym obiegu, jedli produkowany na skalę przemysłową prepak.

Wśród takiej rzeszy podobnie ubranych i podobnie się zachowujących mrówek wprawnemu w obserwacji funkcjonariuszowi łatwo było wychwycić anomalie: włóczęgów i żebraków, wrzaskliwych klansterów, członków miejskich cechów.

Redempcjonistów.

Mordeci zrozumiał nagłą zmianę w zachowaniu klansterów, kiedy jego wzrok zatrzymał się na dwóch wystających zza narożnika sklepu z używkami ludzkich sylwetkach. Jednego z ludzi przesłaniał budynek i widać było jedynie jego ramię, ale drugi stał zwrócony twarzą w kierunku głównej ulicy, odprowadzając zamilkłych nagle gangsterów uważnym spojrzeniem.

Miał na twarzy czerwony kaptur z wykrojonymi na oczy otworami.

Haveloc zesztywniał nieznacznie, odwrócił powolnym ruchem głowę w przeciwną stronę. Wcześniej nie spostrzegł tam nic niepokojącego, ale wcześniej nie wiedział, czego dokładnie szukać.

Za okrągłym metalowym słupem ogłoszeniowym stał inny ortodoks, niemal doskonale schowany przed wzrokiem przypadkowych przechodniów, tkwiący w bezruchu. Jego głowy arbitrator nie dostrzegł, bo znikała za słupem, ale zza osłony wystawał rąbek charakterystycznego płaszcza, niewielka czerwona plamka wtapiająca się w szarość brudnej ulicy.

Zatem w pobliżu sklepu było co najmniej trzech łowców grzeszników. Mordeci nie miał wcześniej bezpośredniej styczności z Czerwoną Redempcją, bo chociaż członkowie tej ultrakonserwatywnej organizacji odnosili się ze sporym szacunkiem wobec Arbites, sami arbitratorzy niezbyt te uczucia odwzajemniali i starali się nie utrzymywać żadnych służbowych lub pozasłużbowych stosunków z pozbawioną w ich oczach dyscypliny i profesjonalizmu tłuszczą ortodoksów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:21, 03 Lip 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Boję się że ogłoszenie Sammiego współpracownikiem AA to raczej pośledni pomysł. Taka wiadomośc szybko przecieknie i gość skończy ze "scitillijskim krawatem" jak nic.

Już lepiej powiedzieć że jest obserwowany i też go o coś podejżewacie, ale czekacie żeby doprowadził was do grubszych ryb.

Co do pomocy redemcjonistów to też licze że się ich da zwerbować do rozwałki, ale nie w tej chwili. I naprawdę nie planuję tu strzelaniny, ale moja postać nie daży fanatyków specjalnym zaufaniem. Rozumie też, że w tej okolicy siła jest zawszedobrym atutem w negocjacjach. Gość wygląda nainteligetnego, a nie tylko nawiedzonego podpalacza-fanatyka.
To znaczy ze może być dobrym sojusznikiem, ale podejżliwym, lub niebezpiecznym przeciwnikiem.

O kulcie to trzeba mu powiedzieć, jak będziemy go chcieli napuścić. Mogę mu też przycukrować, że słyszałem o ich aktywności na dole. Może nawet uzyskamy jakies informacje. tak czy inaczej, priorytetem jest w tej chwili powstrzymanie rewizji, zanim znajdą coś brzydkiego.

edit: Freeks - co będzie dalej zależy od reakcji redemcjonisty. Albo wezwę cię na pomoc (słowną lub zbrojną), albo odeślę czerwonego do ciebie, że to my działamy pod twoją jurysdykcją.

Jak skontaktujesz sie zemną w sprawie tych redemcjonistów których widzisz, to będe miał pretekst żeby wysłać go na rozmowę z tobą. Oraz na aluzję że pracujemy dla AA. ale do tego czasu sza. Razz


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Pią 14:36, 03 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:40, 03 Lip 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-Tsss... Uważajcie na siebie. Czerwoni sa w tej dzielnicy, conajmniej trzech tsss....

Chyba nie rozumiesz. Jak go ogłosimy podejrzanym, to oni wykonają wyrok jeszcze w tym sklepie. A jak ktoś z nas mrugnie z dezaprobatą, to uznają nas za prowokatorów czy grzeszników i skończymy tak samo. Bez względu na grubsze ryby. Albo wersja łagodna - po tygodniu uznaja, ze zadanie wykonał i spala go razem ze sklepem. Redempcja, jak zauważyłeś, jest tu większym złem niż inne gangi.

To, że redempcjonista jest inteligentny zagwarantuje nam brak rozgłosu. Co zapewni dłuższy żywot nam i Sammiemu. Inteligencja inteligencja, ale fanatyzm fanatyzmem. Dlatego Sammy musi byc krystalicznie czysty i nam pomagać, zabicie naszej informatorki czarne jak smoła itp.

I ta sama zasada tyczy się i nas. Oni nie uznaja odcieni szarości. Już wiedza o samym kulcie jest dla nas zagrożeniem. Możemy napomnieć o tym, jak będziemy wychodzić z Sank Dump, ale nie teraz! Juz wolę brak ich pomocy niż prewencyjne spalenie całej dzielnicy przez nich. Na rynek trafił nowy narkotyk. Stoi za tym międzygalaktyczny karter, który rozpracowujemy od dwóch miesięcy. Chcemy dojść od płotek do samej góry. dlatego mieliśmy wtykę w gangu na samym dole. Oni mieli nas doprowadzić do swoich dostawców i tak dalej. Ale kontakt został zabity. Zero religii w tym, po za imperialnym poszanowaniem dla Porządku i Prawa.


Ostatnio zmieniony przez Freeks dnia Pią 14:48, 03 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:55, 03 Lip 2009
Blaster
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Sklaniam sie do wersji która zaprezentowal Freeks z tym ze nie jestem pewien czy powinnismy zdradzac (w miate mozliwosci) jakiekolwiek sczególy naszego (potencjalnego) sledztwa wlacznie z martwa informatorka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:00, 03 Lip 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Ok. Czyli postaram się odesłać tego "inteligenta" do Havelocka, a on musi wykazać się dyplomacją i załatwić to w możliwie bezbolesny sposób.

Tylko najpierw Keth musi przysłać aktualizację, bo coś na ten mój ostatni tekst gość musiał odpowiedzieć. Jak odpowiedział ogniem, to nasza dyskusja jest czysto akademicka.

Ogólnie zgadzam sie z możliwie małym informowaniem gościa. W sumie to byłaby przesada wprowadzać ich w większe szczeguły. Freeks już wspominałem o twojej skłonności do opowiadania wszystkim wszystkiego. Staraj się myśleć bardziej jak dochodzenioweic, a mniej jak szczery, prosty chłopak z interwencji Wink
Zobacz profil autora
Witch Hunt
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 11 z 69  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 67, 68, 69  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin