Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Dystrykt Sunk Dump, w rurze, 24 martius 831.M41, godz. 11.20
Malcolm i Domingo złapali pod ramiona leżącego twarzą do ziemi Dekaresa, pociągnęli go stękając głośno i obijając się ustawicznie o ściany rury, bo jej rozmiary uniemożliwiały normalne poruszanie się w tak ciasnej przestrzeni trzem mężczyznom w rzędzie. Wleczony brutalnie Barabosa szurał butami o dno tunelu, zgrzytał ceramitowymi nagolennikami. Hałas ten musiał być słyszalny dla pełznących gdzieś w głębi rury klansterów, ale N'Gore zupełnie się tym nie przejmował, myśląc wyłącznie o jak najszybszym oddaleniu się od prześladowców.
- Mordeci, zaraz będziemy... - Malcolm nie wiedział, co takiego się właściwie stało, ale jego rzucone do komunikatora słowa utonęły znienacka w ogłuszającym huku dobiegającym gdzieś z tyłu.
- ...mba! - ryknął mu do ucha Paxton padając płasko na dno rury i przysłaniając głowę rękami. Metallicanin uczynił z miejsca to samo. Tunel zdawał się dygotać silnie, na ciała agentów posypały się drobiny rdzy, starej farby i pyłu przesypującego się przez skorodowany metal.
N'Gore spodziewał się uderzenia fali dźwiękowej, może nawet pędzących rurą płomieni, nic takiego się jednak nie wydarzyło.
- Bomba była na zewnętrznej ścianie - powiedział Domingo zrywając się na kolana i potrząsając Creedem w nadziei na pozbycie się pokrywającego broń pyłu - Wybuch pewnie rozerwał spory kawał rury na zewnątrz Ściany, ale był zbyt słaby, żeby zrobić większe szkody. Tylko czemu to wybuchło?
- Dlatego - odpowiedział opanowanym tonem Malcolm, wskazując snopem światła latarki jeden z butów Dekaresa i cienką żyłkę zaplątaną w uchwyt sznurowadła - Czysty przypadek...
Z głębi tunelu zaczęły dobiegać ludzkie krzyki, niektóre pełne boleści, inne wibrujące wściekłością, wszystkie jednak dość odległe, by ich stłumiony dźwięk przywołał uśmiech na usta N'Gore.
- Przewróć go na plecy, szybko - polecił Malcolm wsadzając sobie latarkę w zęby i otwierając pośpiesznie zdjęty z ramienia plecak. Domingo złapał Barabosę za ubranie, ostrożnie ułożył w zaleconej przez Malcolma pozycji zerkając jednocześnie podejrzliwie na niewielką fiolkę fosforyzującej cieczy, która pojawiła się nagle w dłoni Metallicanina.
- Co to, lekarstwo? - zapytał agent cofając się o krok i kierując lufę broni w stronę rury wiodącą ku Sunk Dump - Chcesz mu...
- Nic nie mów - przerwał towarzyszowi N'Gore - Cokolwiek będziesz widział, nic nie mów i nie próbuj mi przeszkadzać.
- Bomba wybuchła! - w eterze rozległ się podniesiony głos Haveloca - To nie ja ją...
- Mordeci, ucisz się na chwilę! - syknął Malcolm - Niedługo u ciebie będziemy. |
|