Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Dystrykt Sunk Dump, w rurze, 24 martius 831.M41, godz. 11.26
- Na Tron, Mordeci, nie mamy czasu na finezję - w słuchawce rozległ się cichy jęk Malcolma - Spróbujcie się przebić, szybko, walcie seriami! Musimy stąd wiać, zaraz u was będziemy!
Haveloc zmełł w ustach przekleństwo, za które w normalnych okolicznościach mogła mu grozić nawet chłosta, spojrzał z desperacją w kierunku, gdzie kucał w kompletnych ciemnościach Domingo. Arbitrator nadstawiał uszu mając nadzieję, że usłyszy na czas charakterystyczne węszenie drapieżnego jaszczura, ale zarówno w bocznej odnodze jak i samym kanale znów zapadła cisza. Domingo sarknął coś niezrozumiale przez zaciśnięte zęby, po czym padł z metalicznym klangiem ochraniaczy na brzuch i przełożył przez otwór dziury głowę oraz ramiona.
W jednej ręce trzymał latarkę, w drugiej dzierżonego z całych sił Creeda. Przełącznik latarki szczęknął cicho i przestrzeń położonego niżej korytarzyka zalał jaskrawy promień światła. Mrużący oczy Domingo nie spostrzegł niczego podejrzanego aż do przeciwnego krańca odnogi: do miejsca, w którym wychodziła ona na pogrążony w mroku kanał ściekowy.
Suche dno korytarzyka znaczyły jedynie zaschnięte kupki fekaliów naniesione wiele godzin wcześniej butami akolitów, czujny wzrok agenta nie dostrzegł żadnych innych śladów czyjejś obecności w odnodze.
Paxton zmienił błyskawicznie ułożenie ciała, zeskoczył przez dziurę wprost do tunelu, przykucnął trzymając latarkę w odsuniętej poziomo w bok ręce, jak najdalej od swego torsu. Z praktyki wiedział, że podczas walk w ciemnościach przeciwnik zwykł strzelać najczęściej wprost do źródła światła, stąd właśnie zwykł trzymać latarkę jak najdalej od siebie.
Gdzieś od strony kanału dobiegł go dźwięk cichego chlupnięcia, a zaraz potem zdenerwowany do granic możliwości agent odniósł wrażenie, że dostrzega gdzieś na granicy swego pola widzenia nagłe poruszenie, jakiś kształt ciemniejszy od mroku kanału, poruszający się błyskawicznie w poprzez wylotu odnogi.
- Tam! - zadziałał instynkt, wspomagany doświadczeniem frontowym. Upuściwszy latarkę Domingo złapał oburącz za automat i nacisnął spust broni, posyłając długą serię prosto w wejście na kanał. Pociski gwizdnęły w powietrzu, ciszę panującą w podziemiach rozdarł rytmiczny terkot broni.
- Tam! - krzyknął ponownie Paxton przerywając ostrzał i przyciskając się natychmiast do pobliskiej ściany korytarzyka, rozpłaszczając się na niej z całych sił.
W odpowiedzi nie padł żaden strzał, w głębi kanału nic się nie poruszyło. Domingo słyszał jedynie nerwowy oddech kucającego nad dziurą Haveloca i coraz bliższy odgłos uderzających w dno rury dłoni i kolan, zdradzający pośpieszne, trącące wręcz paniką nadejście Malcolma i Dekaresa. |
|