Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Dystrykt Sunk Dump, w kanałach, 24 martius 831.M41, godz. 11.29
- Mają wiedźmę? - tym razem Joel podniósł głos nieco wyżej, otwierając szeroko usta i kreśląc na piersi znak Orła z grymasem przesądnego lęku na twarzy. Malcolm uśmiechnął się ledwie zauważalnie przypominając sobie kolejny raz z rzędu jak głęboko przesądni i lękliwi bywali w pewnych kwestiach mieszkańcy imperialnych światów. Joel i jego cuchnący kompan nie bali się zapewne spotkania ze stadem miliazaurów, a życie w kanałach było dla nich czymś zupełnie zwyczajnym, ale na samo wspomnienie dzikiego psionika obaj momentalnie oblewali się zimnym potem.
Borgio nic nie mówił, ale N'Gore spostrzegł kątem oka, że przewodnikowi zaczęły leciutko drżeć zaciśnięte na Sluggerze ręce.
- Na Złoty Tron, musimy się stąd wynosić! - kiwnął głową Joel - Voltan będzie w szoku jak się o wszystkim dowie! Ech, a co z wami?
Klanster spojrzał na Dekaresa i Mordeciego, wytrzeszczył oczy widząc nadpalony ubiór i pokrytą poparzeniami twarz arbitratora, przeniósł wzrok na przesiąknięte krwią ubranie Barabosy.
- Dam radę - stęknął Dekares - Nie gap się tak, bo zbierzesz po głowie! Kula w brzuchu nie oznacza od razu śmierci. Poprowadzicie nas do Nagui, tylko szybko. Słyszałeś, co mówił Malcolm. Tamci mogą tu być lada chwila, a wierz mi, nie chciałbyś się spotkać z ich mutantami.
Podekscytowany i głęboko zaniepokojony zarazem Joel zarzucił sobie karabin na ramię i zaczął brodzić w stronę środka kanału, przywołując do siebie Borgia i agentów Ordo. Jego wzrok myszkował po Barabosie i Havelocu, ale klanster ani słowem nie skomentował opłakanego stanu obu mężczyzn, najwyraźniej przyjmując za pewnik, że jeśli obaj ranni będą opóźniać ucieczkę, porzuci się ich bez skrupułów na pastwę losu.
- Będą nas ścigać - odezwał się nagle Borgio, jeszcze bardziej niż zwykle chrapliwym głosem - Jeśli nie łżecie i to wszystko prawda, musimy stąd natychmiast spierdzielać, bo oni zrobią wszystko, żeby nas wykończyć przed Naguą. Joel, którędy wiejemy?
- A co byś wybrał? - klanster oparł przewieszony na pasku karabin kolbą o biodro, obejrzał się przez ramię na wchodzących do ścieku "klientów".
- Najkrótszą drogę - odparł natychmiast śmierdziel - Tę samą, którą tu przyleźliśmy. Ale będzie trzeba uważać jak cholera, bo w tych kanałach nachodzi na siebie kilka przejść, jeśli Cienie były dość szybkie, mogą nas już wyprzedzać. Ruszajmy! |
|