 |
|
 |
Wysłany: Pią 1:59, 23 Paź 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Ściana, w kanałach, 24 martius 831.M41, godz. 12.30
Przeprawa przez podziemne ścieki wydawała się trwać całą wieczność, chociaż agenci widzieli na tarczach swych chronometrów, że od strzelaniny przy Gnilnej Przetoce minęło zaledwie kilkadziesiąt minut. Ciemne złowieszcze tunele biegnące w kierunku Nagui okazały się opustoszałe i ciche, przemierzający je z najwyższą ostrożnością akolici szybko przekonali się, że nigdzie nie było śladu Purpuratów.
Dekares czuł się coraz gorzej, Mordeci również z każdą minutą słabnął. Zbawienne działanie kopaksu ustało, a wraz z nim pojawiła się reakcja zwrotna przeciążonego organizmu, przejawiająca się skrajnym zmęczeniem. Ciężko poparzony arbitrator leciał z nóg, musiał co chwila przystawać pod ścianą, by złapać oddech. Obaj z Dekaresem nie nieśli już broni w rękach, bo nie potrafili jej utrzymać, zarzucili karabiny na plecy.
Malcolm i Domingo prowadzili obu pokiereszowanych towarzyszy, asekurując przód i tył sekcji, wspierając rannych w razie potrzeby ramieniem. Po dłuższej chwili skradania się w ciemnościach przekonany już ostatecznie o blefu Borgia N'Gore polecił zapalić latarki, dzięki którym podróż przez upiorne tunele przybrała na szybkości.
- To chyba tutaj - Malcolm przyśpieszył kroku na widok mętnej poświaty sączącej się gdzieś od strony sklepienia kanału, wybiegł przed resztę grupy przyświecając sobie latarką. Jego rozgorączkowany wzrok padł na metalowe klamry wbite w ścianę tunelu, biegnące w górę ku wyraźnie widocznej kracie studzienki kanalizacyjnej - To tutaj!
Nie czekając na towarzyszy Metallicanin wsadził Cruellera za pas i wspiął się szybko aż pod kratkę, omal nie tracąc z powodu śliskich od szlamu butów równowagi na metalowych klamrach drabinki. Żelazna krata zgrzytnęła cicho odsunięta w bok.
Malcolm zamrugał na widok oświetlonego mętnie zaułka, pozwalając sobie w końcu na szeroki uśmiech radości i ulgi.
- Chłopaki - wyszeptał do mikrofonu komunikatora - Jesteśmy w Nagui. |
|
|
|
|
|
Wysłany: Pią 11:17, 23 Paź 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Nagua I, dystrykt Dearheart, 24 martius 831.M41, godz. 12.32
Malcolm wygramolił się ze studzienki, oddychając pełną piersią i rozglądając się jednocześnie wokół z wyrazem podejrzliwej ulgi na twarzy. Stęchłe, przesycone odorem chemikaliów powietrze zdało mu się nagle cudownie czyste i nieskażone, a blask padający od strony ulicznych latarni sprawiał wrażenie niebiańskiej poświaty. Przeprawa przez wypełnione duszącym fetorem podziemia wystawiła Metallicanina i jego towarzyszy na ciężką próbę.
W zaułku nie było nikogo, w oddali agent zauważył tylko jakiegoś przechodnia, który mignął mu na ułamek chwili pomiędzy tarasującymi uliczkę kontenerami na śmieci, idąc chodnikiem w swoją stronę. N'Gore sięgnął dłonią do mikrofonu komunikatora, podnosząc jednocześnie wzrok ku górującym ponad jego głową okienkom mieszkań na tyłach budynków. Za jedną szybą dostrzegł jakąś bladą twarz, która zniknęła natychmiast i już się więcej nie pojawiła - miejscowe "mrówki" wiedziały z bolesnego doświadczenia, że w Dearheart lepiej było się nie interesować uzbrojonymi ludźmi wypełzającymi znienacka z kanałów ściekowych.
- Czysto, wyłaźcie - rzucił w eter Metallicanin, dla pewności wyciągając zza pasa Cruellera i rozglądając się raz jeszcze wokół w poszukiwaniu innych ciekawskich mieszkańców.
Mordeci wypełzł z otworu stękając głucho z wysiłku, zaszamotał się przez chwilę w wylocie studzienki, bo przewieszony przez ramię karabin zahaczył mu lufą o jedną z klamer drabinki. Kiedy spocony, sprawiający jeszcze straszniejsze wrażenie w świetle normalnych lamp arbitrator przykucnął pod pobliską ścianą, ze studzienki dosłownie wyczołgał się blady jak ściana Dekares. Agent zdołał odwlec się kilka kroków w bok, po czym opadł płasko na brzuch i znieruchomiał dysząc niczym wyciągnięta z wody ryba.
- Co teraz? - zapytał Domingo zasuwając za sobą kratkę studzienki i dla pewności mierząc między jej prętami w dół tunelu - Gdzie spadamy? |
|
|
|
|
Wysłany: Pią 12:45, 23 Paź 2009 |
|
|
Bors |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 665 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Gdzie spadamy? – Malcolm zastanowił się przez chwilę. – Trzeba jak najszybciej zawiadomić naszych szefów i ostrzec Regulatorów o zagrożeniu. Musimy jak najszybciej dotrzeć do naszych gratów na stacji. Mordeci, ty i Dekares pójdziecie do miedzianej bramy z odznaką AA. Powiecie jak jest na dole i żeby się zabezpieczyli i czekali na rozkazy z góry. Ja ogarnę się nieco i pędzę do skrzynki kontaktowej w dystrykcie Morozzo. Przekażę, jaka jest sytuacja i gdzie jesteście, żeby puścili w ruch oficjalne kanały.
- Ale najpierw znajdźmy jakąś kryjówkę i ogarnijmy się nieco. – Tu N’Gore zamyślił się na moment. – Mam pomysł. Zastukajmy do jakiejś pralni, albo nawet zwykłego habitatu. Za parę tronów na pewno zgodzą się sprzedać nam jakieś czyste łachy i ogarnąć się nieco. Tylko trzeba się nie afiszować za bardzo z bronią, bo gotowi się przestraszyć i podkablować nas regulatorom. Możemy błysnąć odznaką Merides. Obiecać nawet lepsza pracę za pomoc. Nieważne. Liczy się czas. Ja mam czyste ubranie i potrzebuję zmyć z siebie ten smród. Potem szybko na stację po potrzebne rzeczy. Paxton, ty miałeś chyba jakąś broń krótką? Jest legalna, więc możesz z nią chodzić po ulicach.
Mój plan jest taki:
1. Znajdujemy szybko kogoś, kto da nam się oczyścić i sprzeda czystą koszule i gacie dla Paxtona przynajmniej. Przekupujemy, obiecujemy, nie grozimy. Może dobrze byłoby ukryć nielegalną broń wcześniej. Zostawić jeden karabin, bo tylko Havelock może mieć broń długa legalnie (przy okazji oddaje chłopakom amunicję małego, moż epasuje do ich krabinków, a jak nie to mamy jego ze sporym zapasem) . Wtedy moglibyście wezwać Regulatorów do rannego arbitra i nie musiałby się ruszać od tych ludzi.
2. Pax idzie ze mną na dworzec. Dek też, jeśli będzie dla niego jakis łach i jest w stanie. Dostarczacie havelockowi odznakę i można poinformować regulatorów.
3. Ja jadę (z Paxem jeśli nie wzbudza podejrzeń) do skrzynki kontaktowej z raportem (mogę go w drodze zredagować na karcie w formie pisemnej i wysłać w wersji skrótowej, lub przekazać tylko ustnie najważniejsze informacje jeśli braknie czasu). Poinformuje szefów gdzie jesteście i że regulatorzy czekają na jakieś odgórne polecenie. Ja czekam na rozkazy w punkcie kontaktowym, wy czekacie aż =I= przekaże regulatorom oficjalnie jakieś rozkazy.
Tyle. Ja. Dalsze dane z mojej strony nie wczesniej niż koło 18 czasu ziemskiego
|
|
Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Pią 13:20, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wysłany: Pią 18:21, 23 Paź 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Nagua I, dystrykt Dearheart, 24 martius 831.M41, godz. 12.35
Malcolm nie zamierzał ryzykować spaceru ulicami kwartału w wilgotnym od cuchnącej mazi ubraniu, naznaczonym w dodatku plamami wciąż mokrej krwi. Przywołał swoich towarzyszy do drzwi osadzonych w jednej ze ścian zaułka, pchnął je otwierając do środka.
Jeden po drugim mężczyźni wślizgnęli się do kiepsko oświetlonego korytarza, wciągając w nozdrza wyraźny zapach detergentów i uświadamiając sobie jeszcze dobitniej, w jak opłakanym stanie znajdowały się ich ubrania. Nogawki spodni kleiły się od szamba, buty i skarpety były całkowicie przemoczone, zresztą ich płaszcze i kurtki również stanowiły opłakany widok.
Malcolm przeszedł cicho korytarzem do jego końca i z powrotem, nasłuchując uważnie pod każdymi z ośmiu drzwi stanowiących wejścia do obskurnych ciasnych mieszkań, w których gnieździli się ubodzy mieszkańcy Nagui. Tylko zza jednych dobiegały dźwięki jakiejś krzątaniny, w pozostałych panowała głęboka cisza, świadcząca o tym, że ich rezydenci znajdowali się właśnie na rannej zmianie w jednej z licznych fabryczek dystryktu.
Metallicanin wyciągnął spod płaszcza pistolet, schował go za plecy, a potem zapukał lewą dłonią dwa razy w drzwi. Klamka zaszczękała chwilę później, drzwi otworzyły się do połowy.
W progu stanęła niemłoda kobieta o siwiejących włosach i pociętej zmarszczkami twarzy, zniszczona długimi latami ciężkiej pracy i nędznym życiem, zaniedbana i wychudła. Na widok nieznajomego rozszerzyła oczy i N'Gore dostrzegł w jej spojrzeniu przejmujący lęk. Najwidoczniej spodziewała się kogoś innego i nieznany jej mężczyzna sprawił, że poczuła się głęboko przestraszona.
- Ja... - zaczęła napierając jednocześnie silnie na drzwi, jakby z nie do końca przemyślanym zamiarem zatrzaśnięcia ich przed nosem nieproszonego gościa. |
|
|
|
|
Wysłany: Sob 0:03, 24 Paź 2009 |
|
|
Bors |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 665 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Ja też… - Odpowiedział szybko N’Gore, wsuwając stopę w powstała szparę. – Lecz nikt z nas nie wybiera miejsca ani czasu. Natomiast możemy wybrać drogę. – Dodał, pokazując kobiecie trzymany w prawej dłoni banknot 5 tronowy.
- Jak pani widzi mieliśmy w drodze nieprzyjemną przygodę i potrzebujemy się nieco odświeżyć. Jesteśmy gotowi uczciwie zapłacić za pani gościnność i stracony czas. To szczera oferta i jeśli pani odmówi, zaproponuję to komuś z pani sąsiadów. – Zakończył dobrotliwym tonem, starając się przekonać kobietę.
Będę się starał ja przekonać delikatnie, lecz stanowczo, proponując pieniądze. 5 to sporo jak na warunki tego bagna, ale gotów jestem dodać drugie tyle, jeśli będę musiał. Jeśli będzie bardzo podejrzliwa to zaproponuję żebyśmy weszli tylko dwaj z najbardziej rannym, lub nawet ja sam. Mogę ją uraczyć jakąś bajką, jak to wpadliśmy do kanału i milizaury się na nas rzuciły, czy coś.
Keth – nie musisz ze mnie takiego czarnego gangstera robić, żebym z ukrytą bronią stukał ludziom do drzwi.
Przecież mam quick draw
|
|
Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Sob 0:04, 24 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wysłany: Sob 0:26, 24 Paź 2009 |
|
|
Freeks |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 04 Sty 2009 |
Posty: 679 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Wrocław/Świdnica |
|
|
 |
 |
 |
|
Dek, luz i wyluzuj - buźki przy wypowiedzi nie przeczytałeś?
By dostać się do kapitana trzeba przejść przez krawężników właśnie i kazać się zaprowadzić do niego. Dopiero przed nim wyłuskać sprawę i faktycznie, do niego może nie tyle co z szacunkiem, co traktować go jak kogoś równouprawnionego. Po rozmowie jak równy z równym może zrozumie sytuacje i wyśle kogoś po moją odznakę. Głupio byłoby było zatrzymać się na poziomie pierwszego patrolu i zostać wrzucony do najbliższego aresztu z jedna rolka bandażu. Dlatego tych trzeba zdominować.
Powoli można zacząć też ustalać co powiemy. Po rewolciwe u szkarłatnych cieni i dziwnym zachowaniu powstałego w jego miejsce purpuratów AA postanowili zdobyć trochę informacji pod przykrywka transakcji narkotykowej, w czym pomógł dom Meridens-Declere na mocy jakiejś umowy, dzięki czemu AA ograniczyli liczbe agentów, których mogliby stracić do minimum i najemników owego domu szlacheckiego, a magnateria... w sumie przełożeni nie powiedzieli co, ale pewnie przymknięcie oka na coś, czy lepsza obstawę. Ale purpuraci, jak się okazało na miejscu, zmobilizowali siły i stanowili bezpośrednie zagrożenie dla miedzianej bramy i cywilów, przez co zdecydowano się na odciągnięcia ich uwagi atakiem naszej komórki i wysłanie komunikatu do najbliższego posterunku, który olali. Trochę ich poharataliśmy, ale oni nas tez i kombinują coś grubego w swojej bazie, gdzie nie udało się nam dostać. Dlatego potrzebne jest kontruderzenie puki sa zdezorientowani po naszym ataku i ucieczce. Ot, taka wstępna propozycja wersji, jak macie jakieś zastrzeżenia to śmiało. Info ofc przeznaczone najwyższemu oficerowi stopniem na posterunku.
Ale najpierw zobaczmy co Colm zdziała u tej dziewuszki siwowłosej  |
|
|
|
|