RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Witch Hunt Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 56, 57, 58 ... 67, 68, 69  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pią 1:59, 23 Paź 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ściana, w kanałach, 24 martius 831.M41, godz. 12.30

Przeprawa przez podziemne ścieki wydawała się trwać całą wieczność, chociaż agenci widzieli na tarczach swych chronometrów, że od strzelaniny przy Gnilnej Przetoce minęło zaledwie kilkadziesiąt minut. Ciemne złowieszcze tunele biegnące w kierunku Nagui okazały się opustoszałe i ciche, przemierzający je z najwyższą ostrożnością akolici szybko przekonali się, że nigdzie nie było śladu Purpuratów.

Dekares czuł się coraz gorzej, Mordeci również z każdą minutą słabnął. Zbawienne działanie kopaksu ustało, a wraz z nim pojawiła się reakcja zwrotna przeciążonego organizmu, przejawiająca się skrajnym zmęczeniem. Ciężko poparzony arbitrator leciał z nóg, musiał co chwila przystawać pod ścianą, by złapać oddech. Obaj z Dekaresem nie nieśli już broni w rękach, bo nie potrafili jej utrzymać, zarzucili karabiny na plecy.

Malcolm i Domingo prowadzili obu pokiereszowanych towarzyszy, asekurując przód i tył sekcji, wspierając rannych w razie potrzeby ramieniem. Po dłuższej chwili skradania się w ciemnościach przekonany już ostatecznie o blefu Borgia N'Gore polecił zapalić latarki, dzięki którym podróż przez upiorne tunele przybrała na szybkości.

- To chyba tutaj - Malcolm przyśpieszył kroku na widok mętnej poświaty sączącej się gdzieś od strony sklepienia kanału, wybiegł przed resztę grupy przyświecając sobie latarką. Jego rozgorączkowany wzrok padł na metalowe klamry wbite w ścianę tunelu, biegnące w górę ku wyraźnie widocznej kracie studzienki kanalizacyjnej - To tutaj!

Nie czekając na towarzyszy Metallicanin wsadził Cruellera za pas i wspiął się szybko aż pod kratkę, omal nie tracąc z powodu śliskich od szlamu butów równowagi na metalowych klamrach drabinki. Żelazna krata zgrzytnęła cicho odsunięta w bok.

Malcolm zamrugał na widok oświetlonego mętnie zaułka, pozwalając sobie w końcu na szeroki uśmiech radości i ulgi.

- Chłopaki - wyszeptał do mikrofonu komunikatora - Jesteśmy w Nagui.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 9:47, 23 Paź 2009
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Dekares ledwo mógł uwierzyć że są już tak blisko wydostania się z kanałów.
Z drugiej strony wiedział że to nie koniec ich misji i cały czas musieli się mieć na baczności.

- Malcolm lepiej się ukryj i przeszukaj okolicę musimy wiedzieć czy nie mamy towarzystwa.

Witam

Pod terminem "przeszukaj" mam na myśli zlustrowanie wzrokiem okolicy(nie ma czasu na dokładne przeszukiwanie).

Jak Bors uzna że teren czysty to się wspinajmy ale pojedynczo żeby się asekurować na wypadek upadku(i obserwować tunel) proponował bym aby jako kolejny wspinał się Freek( w ten sposób będzie mieć asekuracje dwóch w miarę zdrowych osób) potem Dekares(wybacz Pax że chce Cię na koniec zostawić) no i Paxton na samym końcu jako straż tylna.

Pozdrawiam

EDIT: Trzeba by się zastanowić nad naszymi kolejnymi ruchami bo śmierć przewodników powoduje że powinniśmy je na nowo przemyśleć.

Nadal uważam że złożenie raportu i udanie się do Regulatorów to podstawa(zakładam że zgadzacie się ze mną że trzeba jak tylko szybko to możliwe zorganizować uderzenie na Purpurytów i że raczej nie możemy liczyć na sprowadzenie wsparcia =][=, przynajmniej na czas? Jeśli macie inne zdanie to proszę je wyrazić!). Ale pozostaje jeszcze kwestia Voltana mianowicie czy i jak szybko nawiązujemy z nim kontakt?
Osobiście myślałem na wciągnięciu go w atak na Purpurytów bo kilka powodów by się znalazło na jego udział(niekoniecznie by mu się podobały ale to już inna para kaloszy:wink: ) teraz pojawia się zupełnie inna kwestia a mianowicie czy nie chciał nas zabić(albo czy nie zechce nas zabić po śmierci przewodników). Po za tym straciliśmy (Joel) sposób na szybkie skontaktowanie się z nim.

Ja osobiście uważam że warto by było się z nim skontaktować ale nie jest to niezbędne.
Powiedzcie co o tym wszystkim myślicie bo wydaje mi się że decyzje trzeba podejmować już teraz.


Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Pią 10:15, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:17, 23 Paź 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nagua I, dystrykt Dearheart, 24 martius 831.M41, godz. 12.32

Malcolm wygramolił się ze studzienki, oddychając pełną piersią i rozglądając się jednocześnie wokół z wyrazem podejrzliwej ulgi na twarzy. Stęchłe, przesycone odorem chemikaliów powietrze zdało mu się nagle cudownie czyste i nieskażone, a blask padający od strony ulicznych latarni sprawiał wrażenie niebiańskiej poświaty. Przeprawa przez wypełnione duszącym fetorem podziemia wystawiła Metallicanina i jego towarzyszy na ciężką próbę.

W zaułku nie było nikogo, w oddali agent zauważył tylko jakiegoś przechodnia, który mignął mu na ułamek chwili pomiędzy tarasującymi uliczkę kontenerami na śmieci, idąc chodnikiem w swoją stronę. N'Gore sięgnął dłonią do mikrofonu komunikatora, podnosząc jednocześnie wzrok ku górującym ponad jego głową okienkom mieszkań na tyłach budynków. Za jedną szybą dostrzegł jakąś bladą twarz, która zniknęła natychmiast i już się więcej nie pojawiła - miejscowe "mrówki" wiedziały z bolesnego doświadczenia, że w Dearheart lepiej było się nie interesować uzbrojonymi ludźmi wypełzającymi znienacka z kanałów ściekowych.

- Czysto, wyłaźcie - rzucił w eter Metallicanin, dla pewności wyciągając zza pasa Cruellera i rozglądając się raz jeszcze wokół w poszukiwaniu innych ciekawskich mieszkańców.

Mordeci wypełzł z otworu stękając głucho z wysiłku, zaszamotał się przez chwilę w wylocie studzienki, bo przewieszony przez ramię karabin zahaczył mu lufą o jedną z klamer drabinki. Kiedy spocony, sprawiający jeszcze straszniejsze wrażenie w świetle normalnych lamp arbitrator przykucnął pod pobliską ścianą, ze studzienki dosłownie wyczołgał się blady jak ściana Dekares. Agent zdołał odwlec się kilka kroków w bok, po czym opadł płasko na brzuch i znieruchomiał dysząc niczym wyciągnięta z wody ryba.

- Co teraz? - zapytał Domingo zasuwając za sobą kratkę studzienki i dla pewności mierząc między jej prętami w dół tunelu - Gdzie spadamy?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:29, 23 Paź 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Do Voltana proponuje się udać kiedy indziej, ew. jak inni sojusznicy zawiodą. Podzieliłbym grupę na Ja i dek, którzy idą do regulatorów po pierwsza pomoc i zorganizowanie najazdu na purpuratów, Pax i Colm do komórki kwizycji, jako Ci zdrowsi. Ew. Pax mógłby sie oddzielić i podskoczyć po osprzęt (w tym odznakę) mordeciego, na zaś, gdyby nie uwierzyli nam przy miedzianej bramie. N'Gore sobie poradzi chyba z dotarciem do =][=
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:45, 23 Paź 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Gdzie spadamy? – Malcolm zastanowił się przez chwilę. – Trzeba jak najszybciej zawiadomić naszych szefów i ostrzec Regulatorów o zagrożeniu. Musimy jak najszybciej dotrzeć do naszych gratów na stacji. Mordeci, ty i Dekares pójdziecie do miedzianej bramy z odznaką AA. Powiecie jak jest na dole i żeby się zabezpieczyli i czekali na rozkazy z góry. Ja ogarnę się nieco i pędzę do skrzynki kontaktowej w dystrykcie Morozzo. Przekażę, jaka jest sytuacja i gdzie jesteście, żeby puścili w ruch oficjalne kanały.

- Ale najpierw znajdźmy jakąś kryjówkę i ogarnijmy się nieco. – Tu N’Gore zamyślił się na moment. – Mam pomysł. Zastukajmy do jakiejś pralni, albo nawet zwykłego habitatu. Za parę tronów na pewno zgodzą się sprzedać nam jakieś czyste łachy i ogarnąć się nieco. Tylko trzeba się nie afiszować za bardzo z bronią, bo gotowi się przestraszyć i podkablować nas regulatorom. Możemy błysnąć odznaką Merides. Obiecać nawet lepsza pracę za pomoc. Nieważne. Liczy się czas. Ja mam czyste ubranie i potrzebuję zmyć z siebie ten smród. Potem szybko na stację po potrzebne rzeczy. Paxton, ty miałeś chyba jakąś broń krótką? Jest legalna, więc możesz z nią chodzić po ulicach.


Mój plan jest taki:
1. Znajdujemy szybko kogoś, kto da nam się oczyścić i sprzeda czystą koszule i gacie dla Paxtona przynajmniej. Przekupujemy, obiecujemy, nie grozimy. Może dobrze byłoby ukryć nielegalną broń wcześniej. Zostawić jeden karabin, bo tylko Havelock może mieć broń długa legalnie (przy okazji oddaje chłopakom amunicję małego, moż epasuje do ich krabinków, a jak nie to mamy jego ze sporym zapasem) . Wtedy moglibyście wezwać Regulatorów do rannego arbitra i nie musiałby się ruszać od tych ludzi.
2. Pax idzie ze mną na dworzec. Dek też, jeśli będzie dla niego jakis łach i jest w stanie. Dostarczacie havelockowi odznakę i można poinformować regulatorów.
3. Ja jadę (z Paxem jeśli nie wzbudza podejrzeń) do skrzynki kontaktowej z raportem (mogę go w drodze zredagować na karcie w formie pisemnej i wysłać w wersji skrótowej, lub przekazać tylko ustnie najważniejsze informacje jeśli braknie czasu). Poinformuje szefów gdzie jesteście i że regulatorzy czekają na jakieś odgórne polecenie. Ja czekam na rozkazy w punkcie kontaktowym, wy czekacie aż =I= przekaże regulatorom oficjalnie jakieś rozkazy.

Tyle. Ja. Dalsze dane z mojej strony nie wczesniej niż koło 18 czasu ziemskiego Wink


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Pią 13:20, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:43, 23 Paź 2009
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Mi się wydaje że nie ma co latać najpierw po odznakę, po prostu udam się z Freekiem w kierunku posterunku(najwyżej mogę wziąć pistolet Joela zamiast swojego karabinka żeby się nie czepiali), pewnie nie wystarczy im sam numer odznaki ale wtedy powiemy im że dowody na naszą opowieść mamy w skrytce, jak będą eis pytać czemu to oczywiście powiemy że to tajna operacja AA no i zadamy retoryczne pytanie czy oni poszliby z odznaką na takie zadanie.

Liczę na to że pojawienie sie naszej dwójki na posterunku ułatwi przeprawę Paxowi i Borsowi.

Swoje rozwiązanie podpieram tym że ja i Freek padamy dosłownie z nóg i na pewno (nawet ja sam) będziemy się rzucać w oczy. Po za tym zależy nam na czasie na posterunku w pierwszej kolejności poprosimy o pomoc medyczna a później powiemy że czekamy na wytyczne od naszych zwierzchników(w ten sposób powinniśmy być nawet zabezpieczeni jak regulatorzy chcieliby nas wystawić albo są związani z kultem) ale zasugerujemy że Regulatorzy powinni sie przygotować na ciężka przeprawę i zgromadzić spore siły przy Miedzianej Bramie(liczę że w ten sposób uda nam się zmniejszyć liczbe patroli na drodze drugiej grupy .

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:49, 23 Paź 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Popieram deka. Brak odznaki będzie łatwo wytłumaczyć, badanie krwi wykryje korapks w mojej krwi, opierniczę ich za nieodbieranie komunikatów z częstotliwości alarmowej (to co, ze nie mogli odebrać). Tylko ostatni paranoiczny biurokrata się będzie czepiał. Co prawda będą podejrzliwi do czasu dostania odznaki lub (co gorsza) telefonu do moich przełożonych, ale przeżyjemy, dostaniemy pomoc medyczna i może nawet uda się wyprowadzić szturm na heretyków.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:21, 23 Paź 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nagua I, dystrykt Dearheart, 24 martius 831.M41, godz. 12.35

Malcolm nie zamierzał ryzykować spaceru ulicami kwartału w wilgotnym od cuchnącej mazi ubraniu, naznaczonym w dodatku plamami wciąż mokrej krwi. Przywołał swoich towarzyszy do drzwi osadzonych w jednej ze ścian zaułka, pchnął je otwierając do środka.

Jeden po drugim mężczyźni wślizgnęli się do kiepsko oświetlonego korytarza, wciągając w nozdrza wyraźny zapach detergentów i uświadamiając sobie jeszcze dobitniej, w jak opłakanym stanie znajdowały się ich ubrania. Nogawki spodni kleiły się od szamba, buty i skarpety były całkowicie przemoczone, zresztą ich płaszcze i kurtki również stanowiły opłakany widok.

Malcolm przeszedł cicho korytarzem do jego końca i z powrotem, nasłuchując uważnie pod każdymi z ośmiu drzwi stanowiących wejścia do obskurnych ciasnych mieszkań, w których gnieździli się ubodzy mieszkańcy Nagui. Tylko zza jednych dobiegały dźwięki jakiejś krzątaniny, w pozostałych panowała głęboka cisza, świadcząca o tym, że ich rezydenci znajdowali się właśnie na rannej zmianie w jednej z licznych fabryczek dystryktu.

Metallicanin wyciągnął spod płaszcza pistolet, schował go za plecy, a potem zapukał lewą dłonią dwa razy w drzwi. Klamka zaszczękała chwilę później, drzwi otworzyły się do połowy.

W progu stanęła niemłoda kobieta o siwiejących włosach i pociętej zmarszczkami twarzy, zniszczona długimi latami ciężkiej pracy i nędznym życiem, zaniedbana i wychudła. Na widok nieznajomego rozszerzyła oczy i N'Gore dostrzegł w jej spojrzeniu przejmujący lęk. Najwidoczniej spodziewała się kogoś innego i nieznany jej mężczyzna sprawił, że poczuła się głęboko przestraszona.

- Ja... - zaczęła napierając jednocześnie silnie na drzwi, jakby z nie do końca przemyślanym zamiarem zatrzaśnięcia ich przed nosem nieproszonego gościa.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:39, 23 Paź 2009
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

No nic pozostaje mi zyczyc Ci powodzenia w negocjacjach Borsie:wink: .

Freek z tym opierdzielaniem za nie odbieranie komunikatu bym nie przesadzał wiesz lepiej nie strugać zbyt bardzo ważniaków(znacznie lepiej mieć do nich pewnie żądania podane jako prośby oraz duża dawkę wdzięczności za uratowanie dupsk).

Pozdrawiam

P.S. Oczywiście wielkie dzięki za wsparcie Freek:wink:


Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Pią 18:40, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:11, 23 Paź 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Planowałem ich trochę zalać autorytarnym traktowaniem, jakby rządzenie było całkiem naturalne dla Haveloca. Postawa nie znosząca sprzeciwu, kod identyfikacyjny arbitres, rozeznanie lokalnego półświatka, spalone do gołego mięsa ciało*, uzbrojony po zęby podwładny i opowieść o zastępach skoszonych purpuratów. Typowy obraz lekko fanatycznego arbitra. Co bardziej miętcy powinni się od razu podporządkować nie pytając nawet o odznakę.

Ofc, jeśli Havelocowi uda się nie jęczeć z bólu Wink Czy też może macie zupełnie inne spojrzenie na takie traktowanie regulatorów?

*Mordeci będzie twierdził, że specjalnie przyjął szarżę mutanta na siebie i kazał siebie z nim spalić Twisted Evil Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:30, 23 Paź 2009
Blaster
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Myślę, że odrobina utorytawnego zachowania nie zaszkodzi. Niech nie myślą, że mają do czynienia z byle "krawężnikiem ". Wink
Ważne żebyś pokazał, że znasz się na tajnikach AA takich jak tajne kody, częstotliwości itp.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 22:48, 23 Paź 2009
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Trochę autorytaryzmu może być ale tak naprawdę odrobinę(wydaje mi się że tylko na początek, później już bez wywyższania się żeby nas za zadzierających nosy dupków nie brali bo za takim się do bitwy nie idzie z chęcią) no i nie wydaje mi się aby ten ich dowódca na bramie jakoś specjalnie przestraszył się wymachiwania odznaka AA według mnie do niego trzeba podejść spokojnie i z rozwagą a nawet spora dozą szacunku. I nie owijać w bawełna a mówić bezpośrednio i rzeczowo.

I Freek odpuść sobie z tym wymysłem że się sam na mutka rzuciłeś albo nie uwierzą albo cie za fanatyka idiotę wezmą(wybacz ale powiedziałem po prostu moja szczerą opinie) a takich ludzi się raczej nie bierze do roboty pod przykrywką.

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 0:03, 24 Paź 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Ja też… - Odpowiedział szybko N’Gore, wsuwając stopę w powstała szparę. – Lecz nikt z nas nie wybiera miejsca ani czasu. Natomiast możemy wybrać drogę. – Dodał, pokazując kobiecie trzymany w prawej dłoni banknot 5 tronowy.
- Jak pani widzi mieliśmy w drodze nieprzyjemną przygodę i potrzebujemy się nieco odświeżyć. Jesteśmy gotowi uczciwie zapłacić za pani gościnność i stracony czas. To szczera oferta i jeśli pani odmówi, zaproponuję to komuś z pani sąsiadów. – Zakończył dobrotliwym tonem, starając się przekonać kobietę.

Będę się starał ja przekonać delikatnie, lecz stanowczo, proponując pieniądze. 5 to sporo jak na warunki tego bagna, ale gotów jestem dodać drugie tyle, jeśli będę musiał. Jeśli będzie bardzo podejrzliwa to zaproponuję żebyśmy weszli tylko dwaj z najbardziej rannym, lub nawet ja sam. Mogę ją uraczyć jakąś bajką, jak to wpadliśmy do kanału i milizaury się na nas rzuciły, czy coś.

Keth – nie musisz ze mnie takiego czarnego gangstera robić, żebym z ukrytą bronią stukał ludziom do drzwi. Wink
Przecież mam quick draw Smile


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Sob 0:04, 24 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 0:26, 24 Paź 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Dek, luz i wyluzuj - buźki przy wypowiedzi nie przeczytałeś? Razz

By dostać się do kapitana trzeba przejść przez krawężników właśnie i kazać się zaprowadzić do niego. Dopiero przed nim wyłuskać sprawę i faktycznie, do niego może nie tyle co z szacunkiem, co traktować go jak kogoś równouprawnionego. Po rozmowie jak równy z równym może zrozumie sytuacje i wyśle kogoś po moją odznakę. Głupio byłoby było zatrzymać się na poziomie pierwszego patrolu i zostać wrzucony do najbliższego aresztu z jedna rolka bandażu. Dlatego tych trzeba zdominować.

Powoli można zacząć też ustalać co powiemy. Po rewolciwe u szkarłatnych cieni i dziwnym zachowaniu powstałego w jego miejsce purpuratów AA postanowili zdobyć trochę informacji pod przykrywka transakcji narkotykowej, w czym pomógł dom Meridens-Declere na mocy jakiejś umowy, dzięki czemu AA ograniczyli liczbe agentów, których mogliby stracić do minimum i najemników owego domu szlacheckiego, a magnateria... w sumie przełożeni nie powiedzieli co, ale pewnie przymknięcie oka na coś, czy lepsza obstawę. Ale purpuraci, jak się okazało na miejscu, zmobilizowali siły i stanowili bezpośrednie zagrożenie dla miedzianej bramy i cywilów, przez co zdecydowano się na odciągnięcia ich uwagi atakiem naszej komórki i wysłanie komunikatu do najbliższego posterunku, który olali. Trochę ich poharataliśmy, ale oni nas tez i kombinują coś grubego w swojej bazie, gdzie nie udało się nam dostać. Dlatego potrzebne jest kontruderzenie puki sa zdezorientowani po naszym ataku i ucieczce. Ot, taka wstępna propozycja wersji, jak macie jakieś zastrzeżenia to śmiało. Info ofc przeznaczone najwyższemu oficerowi stopniem na posterunku.

Ale najpierw zobaczmy co Colm zdziała u tej dziewuszki siwowłosej Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 8:34, 24 Paź 2009
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Freek spokojnie poprzekomarzać się troszkę nie można Wink .

Wiesz co do Twojej wersji historii to nie wie jak ona wpisuje się w realia, chodzi mi o to czy nie będzie podejrzana że wielkie i potężne AA interesuje się tam jakimiś gangami z granic Podmieścia?(to pytanie do Ciebie Keth).

Kolejna sprawa ja bym nie wciskał że jesteśmy rzeczywiście z naszego kochanego domu szlacheckiego lepiej powiedzieć że to przykrywka a co do mojej odznaki i stopnia zachować milczenie, można nawet zasugerować że zostałem zwerbowany jako zaufana obstawa po prostu wydaje mi się że zostawilibyśmy zbyt wiele śladów naszego oszustwa a tak nie będę pytać się domu czy plakietki są prawdziwe bo powiemy im szczerze że to podróbki ale wydane przez AA a tego już tak łatwo nie sprawdzą.

Nie wciskałbym tez że wysłaliśmy komunikat z wezwaniem o pomoc z dwóch powodów:

- mianowicie (jak dla mnie) zawiałoby to ogromnym brakiem profesjonalizmu(jeśli chcieliśmy wsparcia to powinniśmy poinformować Regulatorów wcześniej (choćby tylko tak że maja być pod bronią i nasłuchiwać transmisji).

- Jak dla mnie zbyt łatwo byłoby sprawdzić czy wiadomość została zignorowana.

Po za tym w naszej rozmowie chciałbym pójść w kierunku tego aby przekonać dowódce Regulatorów że Freek jest z AA ale że jesteśmy bardzo zakonspirowani i nawet na pobliskiej prefekturze AA by nic nie wiedzieli o tej operacji więcej nie powinni wiedzieć!

Chciałbym napisać więcej o mojej wizji naszej bajeczki ale niestety muszę lecieć będę dopiero tak koło 18 albo później Crying or Very sad .

Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Sob 8:37, 24 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Witch Hunt
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 57 z 69  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 56, 57, 58 ... 67, 68, 69  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin