Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Nagua I, kwartał Morozz, 24 martius 831.M41, godz. 13.27
Mężczyzna w fartuch zrobił nieco zbulwersowaną minę, jakby uwaga Malcolma kwestionująca jego umiejętności poruszyła honor zawodowy mechanika.
- Jak ja nie umiem, to pan Trask też nie da rady - wypiął pierś pracownik sklepu - Ale wasza wola. Zaczekajcie chwilę, szef jest w mieszkaniu na górze, zaraz go ściągnę.
Malcom uśmiechnął się kącikami ust w kierunku Dominga, rezygnując z porozumiewawczego szturchnięcia łokciem. Mechanik przeszedł na zaplecze, pociągnął tam za jakąś dźwignię i do uszu agentów dotarł cichy dźwięk elektrycznego dzwonka, powtórzony jeszcze dwa razy.
- Szef zaraz przyjdzie - oznajmił mężczyzna biorąc się z powrotem za rozkręcanie bloku maszynerii, która swym kształtem zupełnie nic akolitom nie mówiła.
Nathan Trask zjawił się na zapleczu kilka minut później, schodząc z mieszkania na piętrze schodami usytuowanymi gdzieś w tyle warsztatu. Był korpulentnym człowiekiem w średnim wieku w roboczym ubraniu, a resztki jedzenia w kącikach ust jawnie dowodziły tego, że nieoczekiwani goście oderwali go od obiadu.
- O co chodzi? - burknął mało przyjaznym tonem, co trochę dziwiło, jeśli brało się pod uwagę ewidentny brak klientów w warsztacie.
- Potrzebny mi pewien rzadki typ filtra - wyjaśnił z miejsca Malcolm - Julian dwanaście.
Trask przestał przeżuwać resztki jedzenia, rozszerzył zauważalnie oczy, ale nawet nie drgnął, dzięki czemu pracujący dziarsko w obecności właściciela mechanik nie zauważył jego krótkotrwałego wahania.
- Cóż, to faktycznie spora niespodzianka - przyznał po chwili Trask - Mam jeden egzemplarz u siebie, na górze. Zapraszam ze mną.
Mechanik przerwał pracę i wytrzeszczył oczy z niedowierzaniem. Przechodzący obok niego Malcolm uświadomił sobie, że Trask zapewne nie miewał w zwyczaju zabierania klientów do prywatnej części budynku, zwłaszcza zupełnie mu obcych.
Kiedy trójka mężczyzn znalazła się w połowie ciemnych stromych schodów wiodących z parteru na piętro warsztatu, właściciel zatrzymał się w pół kroku i spojrzał przez ramię na Malcolma.
- Kto was przysłał? Sergio? Czego potrzebujecie? Broń i amunicję? Lekarstwa? Pieniądze? |
|