RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Witch Hunt Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 62, 63, 64 ... 67, 68, 69  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 17:44, 07 Lis 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Keth napisał:

Natomiast co do Waszego szyku, przyjąłem, że rozdzielacie się dopiero po odebraniu Creeda ze skrytki, ze względu na ryzyko, iż Domingo może być zatrzymany przez regulatorów za posiadanie broni długiej.

OK. to znaczy ze wpadliśmy na nich idąc na dworzec po creeda? To zmienia postać rzeczy. Bo bałem się, że Paxton ma przy sobie nielegalną broń. W takim razie pogadam z nimi.

Mówiłem Paxton, ze nie warto iść po ta spluwę Wink

Przyhamuj człowieku i zważ, na kogo drzesz gębę. Na kogo rzucasz oskarżenia. – Odparował zdecydowanie czarnoskóry agent. - I zważ czy nie pobłądziłeś, aby. Bo na razie to ty chcesz nam ukraść buty, które noszą jeszcze stemple Munitorium.
- Więc się uspokój, bo potraktuję to, jako próbę napadu. – Dodał hardo, odsłaniając lewą ręką wiszący pod płaszczem automat i przypiętą na piersi odznakę rodu, lecz tak, aby widzieli je jedynie czterej napastnicy.

- Lepiej pogadaj z matką, bo pewnie zapomniała ci wspomnieć, że mój przyjaciel zapłacił jej za twoje ubranie dwakroć więcej niż było kiedykolwiek warte. A ja dorzucę wam na gorzałkę, na wasze wyraźnie zszarpane nerwy i rozstaniemy sie jako przyjaciele … – zaczął spokojnie, pokazując napastnikom kilka drobnych monet, - albo potraktuję was jak ludzi, którzy chcą mi ukraść buty. – Zakończył swój wywód N’Gore, znacząco opierając dłoń na Talonie. Zimne spojrzenie implanty z cichym szumem mierzyło napastników.
- Wybierz rozsądnie! I na Imperatora pospiesz się, bo jestem cierpliwy, ale na czasie mi nie zbywa.

Nie mam czasu na finezję. Mam nadzieję że groźba z jednej i możliwość zgarnięcia forsy na pare butelek jabola z drugiej podziałają. Ludzie mając d wyboru forsę, lub śmierć zwykle wybierają forsę. NIe chcę do nich strzelać. W razie dalsej eskalacji zastanowie się, czy bić ich laską, strzelać, czy walić moca i uciekać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 3:11, 08 Lis 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





- Nie, nie dobrze. Gdybym chciał tak profesjonalnej pomocy medycznej to poszedłbym do medyceusza, a nie na posterunek Magistratum. Nie po to przelewaliśmy krew, by teraz tak po prostu mitrężyć czas! W pierwszej kolejności potrzebuję jasnego umysłu, by wykonać Jego wolę. Potrzeby ciała są dopiero na drugim miejscu. Prawda, macie racje, że to ciało jest teraz słabe, dlatego jeśli mógłby pan, panie Assire asystować nam, byłbym wdzięczny. Nie ręczę, że nie zemdleje, a będę potrzebował jak najszybciej odzyskać zmysły.

- Apropo marnowania czasu. Mógłby Pan kogoś posłać po mapy. W międzyczasie chciałbym, by zrelacjonował Pan co Magistratum wie o purpuratach. Możliwe, że lokalni stróże prawa znają jakiś szczegół, który mógł umknąć naszemu wywiadowi. A nie chciałbym popełnić żadnego błędu. Stawka jest zbyt wysoka, a omyłka może się skończyć fiaskiem operacji, śmiercią funkcjonariuszy lub nawet gorzej...

Do czasu przyniesienia map chce go wypytywać o różne rzeczy związane z gangiem. Jak ocenia ich liczebność, wyszkolenie, sprzęt, konszachty z mutantami, przyczyny zerwania kontaktów handlowych, nowego przywódce, strukturę wewnętrzną i hierarchie, bardziej znanych klansterów, przypuszczalne kryjówki, drogi tranzytowe itp. Te dwa ostatnie zwłaszcza, jak już doniosą mapę. Może się wkopie w czymś perfidnym kłamstwem, może pomoże w operacji. A na pewno zatrzyma na tyłku.

Jeśli chciałby iśc sam po mapy, to powiem, że szkoda tracić czas oraz, że proktor nie może sam wszystkiego załatwiać, od tego ma ludzi. Jak się będzie upierał, że to bliziutko, to pójdę z nim, tylko najpierw zahaczymy o Deka. Wtedy spytki na bardziej ogólne tematy związane z purpuratami będę uskuteczniał nawet w trakcie marszu
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:08, 09 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nagua I, stacja kolejki Dearheart, 24 martius 831.M41, godz. 14.16

Prowodyr szajki spojrzał uważnie na wiszący pod płaszczem Malcolma automat, a przez jego twarz przemknął dziwny grymas, który wydał się Metallicaninowi mieszaniną obawy i złości. Trzej pozostali mężczyźni stracili z miejsca sporo na pewności siebie; tym bardziej, że i Domingo odsunął dyskretnie połę płaszcza demonstrując ukryty pod nim ceramitowy napierśnik i wetknięty za pas laserowy pistolet.

- Co to za odznaka? – burknął były właściciel ubrania Paxtona, gapiąc się tępo na identyfikator przypięty do piersi N’Gore – Jesteście gliniarzami? Znaczy się, regulatorami, proszę pana?

- Można to tak nazwać, synu – odpowiedział czym prędzej Malcolm, świadom faktu, że odznaka rodu Merides-Delacre mogła się tym ograniczonym intelektualnie mieszkańcom dystryktu kojarzyć z praktycznie każdą formacją paramilitarną w Kopcu – Ważne jest jedno. Twoja matka dostała za te ciuchy konkretną kasę i nie wyglądała na niezadowoloną, kiedy wychodziliśmy, jasne? To sprawa między wami i nie zamierzam się w nią wtrącać... dopóki wy nie zaczniecie podskakiwać. Ja mam spluwę i mój ziom też. Jeśli chodzą wam po łbach głupoty, lepiej sobie zawczasu odpuśćcie, inaczej wasze matki będą musiały wyłożyć resztki oszczędności na wasz pochówek.

- Dobra, spoko – inny z chłopaków stracił do końca swą buńczuczną pozę, rozłożył ręce schowawszy uprzednio do kieszeni wyciągany wcześniej klucz – Widać od razu, że to pomyłka. Bez urazy, tak jakoś wyszło. My już spadamy, miłego dnia.

Właściciel ubrania jeszcze przez kilka sekund gryzł w milczeniu usta, toteż nie chcąc ryzykować wybuchu gniewu obcych pozostali młodzieńcy złapali go pośpiesznie za ubranie i niemal zwlekli przemocą w dół schodów, omijając dwóch złowieszczych mężczyzn szerokim łukiem. Malcolm i Domingo odprowadzili ich spojrzeniami, po czym weszli nieśpiesznym krokiem do holu stacji. Za przeszkloną ścianą po przeciwnej stronie terminala przemknął z niskim hukiem skład miejskiej kolejki, ciągnący długi rząd brudnych, odrapanych i od dawna wołających o konserwację wagoników, ale ku zadowoleniu obu agentów w Dearheart wysiadło zaledwie kilku ubogo ubranych pasażerów, bez zwłoki zmierzających ku wyjściu z budynku.

Malcolm pozostał przy szerokich drzwiach stacji, na przemian obserwując schody na zewnątrz i manipulującego przy zamku skrytki Dominga. Paxton wyciągnął szybko ze środka swojego Creeda, sprawdził stan broni i jej magazynek, po czym wcisnął karabin pod swój płaszcz, chowając go pod pachą i kierując lufą ku ziemi, wzdłuż linii ciała.

- Na wszelki wypadek teraz się rozdzielimy – oznajmił Malcolm, kiedy Paxton wycofał się z powrotem pod drzwi stacji – Za duże ryzyko komplikacji, jeśli mundurowi zwiną cię za posiadanie karabinu. Pójdę przodem, dam znać przez radio, jeśli natknę się na jakiś patrol.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:29, 09 Lis 2009
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

No nic czas troszkę poszpiegować Proktora Twisted Evil.

Twój grad pytań do Proktora może byc dla mnie bardzo pomocny Freek, postaraj się go nie wypuszczać z gabinetu do mojego powrotu, jak dobrze pójdzie to może wrócę z zamiarem założenia mu ładnych "bransoletek".

Co do mojej sytuacji to liczę że Dekares zobaczy że otrzymał wiadomość. Wtedy dyżurny zobaczy się jeszcze bardziej denerwuje i odsłuchuje wiadomość(zakładam że w żaden sposób nie pozwoli to namierzyć nadawcy w innym wypadku odpuszczam sobie). Po odsłuchaniu wiadomości Dekares przestaje być zdenerwowany, jest już wściekły(chce żeby dyżurny "zobaczył" w jego oczach zapowiedź kilku dekad obozu karnego jak nie poda zadowalających go odpowiedzi), w końcu wyraźnie zdenerwowanym ale chłodnym(i złowieszczym) tonem zapyta się dlaczego do jasnej cholery nie powiadomiono go o przysłanej wiadomości! Będzie chciał dobrego wytłumaczenia(i w żadnym wypadku nie zezwoli Regulatorom na kontaktowanie się z dowódca mówiąc wkurzony że oczekuje odpowiedzi od nich w końcu ma jeszcze jakiś cień nadziej że w ich czerepach kołacze się jakaś resztka inteligencji).

Liczę na to że przyciśnięty dyżurny powinien zasłonić się tym że poinformował Proktora o transmisji.

Chciałbym poprosić żeby ewentualna rozmowa urywała się w tym momencie bo następne słowa będą kluczowe dla naszej przyszłości(przynajmniej tak mi się zdaje).

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:46, 09 Lis 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Dek, nie chciałbym psuć Twego misternego planu, ale czy Dekares aż tak dobrze sie zna na technologii? Kazdy przeciętny imperialista by się pomodlił tylko do tego komunikatora. Do tego - jak w odbiorniku radiowym może być zapisana wiadomość i numer dzwoniącego? Vox'y to nie są chyba komórki wbudowane w zestaw słuchawkowy. Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 1:01, 10 Lis 2009
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Freek możesz mi wierzyć Dekares nie jest przeciętnym Imperialistą(na pewno w kwestii traktowania technologi, przynajmniej tej której odpowiedniki widział na swojej rodzinnej planecie), wydaje mi się że zapis wiadomości jest jak najbardziej możliwy, a jak nie została zapisana to było by nawet lepiej bo Gwardzista miał by jeszcze większy powodów do besztania Regulatorów" za niepowiadomienie go o niezwykle istotnej transmisji od jego przełożonych".

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:21, 12 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nagua I, komisariat Magistratum w Dearheart, 24 martius 831.M41, godz. 14.16

Dekares wziął do ręki podane mu przedmioty, ze szczególną starannością sprawdzając swój komunikator. Urządzenie pozbawione było funkcji nagrywania nieodebranych rozmów i rejestracji połączeń, spełniało wyłącznie jedno podstawowe zadanie - umożliwiało połączenia radiowe z innym urządzeniem podobnego rodzaju w czasie rzeczywistym. Agent zmarszczył czoło z lekką dezaprobatą, ponieważ pamiętał z czasów służby wojskowej bardziej zaawansowane modele modułów łączności.

- Ktoś próbował się łączyć? - zapytał szorstkim tonem, umieszczając jednocześnie słuchawkę komunikatora w uchu. Dyżurni spojrzeli na siebie pytająco, jeden z nich wzruszył ramionami.

- Nic takiego nie zauważyłem, sir - powiedział ten, który podał chwilę wcześniej depozyt Barabosie - W ogóle się nimi nie zajmowaliśmy, cały czas leżały na stole.

- Dobrze - Dekares kiwnął z aprobatą głową, wsadził wyjęty przez regulatorów magazynek z powrotem do Aleada, przeładował broń i upewnił się, że pozostaje zabezpieczona. Kilku przygotowanych do akcji szturmowej funkcjonariuszy siedzących w poczekalni nie odrywało od intruza wzroku, ręce trzymając na swych Ravagerach.

- Jakieś meldunki z terenu? - zapytał akolita, kiedy już przewiesił sobie własny karabin przez ramię i sięgnął z kolei po strzelbę Mordeciego - Coś się dzieje na ulicach?

- Nie, sir - zaprzeczył ruchem głowy dyżurny - Patrole nie meldują niczego podejrzanego. Pod Miedzianą Bramą całkowity spokój.

- Gdyby cokolwiek się działo, macie natychmiast zgłosić to proktorowi - podkreślił Dekares - To bardzo istotne, żeby wasz dowódca mógł nas natychmiast poinformować o zmianie sytuacji.

Nie dodając nic więcej Barabosa zawrócił ciężkim krokiem w stronę schodów, modląc się w duchu o to, by regulatorzy nie spostrzegli wielkich kropli potu wykwitających przy każdym jego ruchu na czole, świadczących o trzymanym na wodzy resztkami sił cierpieniu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:51, 12 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nagua I, komisariat Magistratum w Dearheart, 24 martius 831.M41, godz. 14.20

- Mamy wrażenie, że liczebność gangu nie przekracza sześćdziesięciu członków, ale niezmiernie trudno uzyskać potwierdzenie - stwierdził proktor Hauerine, siedząc po przeciwnej stronie stołu i gapiąc się z niesmakiem na ciemne plamy schnącej szybko krwi pokrywające blat jego biurka. Medyczny serwitor Assire wciąż stał w kącie pomieszczenia, niczym metalowy posąg o groteskowym wyglądzie, sam medyceusz zniknął zaś za drzwiami wysłany przez proktora po szczegółowe mapy dystryktu.

- Nie macie u Purpuratów swoich wtyczek? - zapytał Mordeci sięgając jednocześnie po tubkę kremu otrzymanego od Assire, w cudowny wręcz sposób łagodzącego ból poparzonego ciała - Skąd ten problem z weryfikacją ich liczebności?

- Mieliśmy kilku wywiadowców szczebla szeregowego, ale najprawdopodobniej zostali zdemaskowani i zlikwidowani - odparł z kwaśną miną Hauerine - Żaden z nich nie nawiązał z nami kontaktu po wejściu w strukturę gangu. Szacunkowa liczebność Purpuratów w naszym mniemaniu opiera się na meldunkach płatnych donosicieli z Wschodniego K z czasów, kiedy ten gang nosił jeszcze nazwę Szkarłatnych Cieni. Po zabójstwie Ola władzę w klanie objął ktoś, kogo nie znamy jeszcze z imienia. Zerwał przyjazne kontakty z innymi organizacjami kryminalnymi w regionie, a Wschodnim K wypowiedział wojnę. Loeb wciąż jeszcze dochodzi do siebie po tym jak Purpuraci zlikwidowali jego naguańskie kanały dystrybucji narkotyków.

- Więc można przyjąć, że ci klansterzy we wzorcowy sposób wykonali pracę należącą do Magistratum? - Haveloc pozwolił sobie na sarkastyczną uwagę, ale z miejsca uniósł pojednawczym gestem ręce, bo na twarzy proktora pojawił się gniewny grymas - Wycofuję swoją uwagę, zdaję sobie sprawę z waszych ograniczeń w kwestii zasobów ludzkich i sprzętowych. A wiedzieliście, że utrzymywali kontakty z mutantami?

- Nie - zaprzeczył gwałtownym ruchem głowy Hauerine - Gdybyśmy wiedzieli o czymś tak plugawym jak niesankcjonowani mutanci, Sunk Dump już dawno zostałoby spacyfikowane. Magistratum nie toleruje istnienia takiego plugastwa.

- Ale obecność Szkarłatnych Cieni tolerowaliście, chociaż byli kryminalistami - Mordeci zmienił ułożenie ciała w krześle, krzywiąc się pod wpływem bólu - Dlaczego ten poddystrykt nie został poddany akcji puryfikacyjnej jeszcze za czasów Cieni?

- Z prostego powodu - proktor zaczął bębnić palcami prawej dłoni w blat, wyraźnie niezadowolony z przebiegu rozmowy - Poniżej Sunk Dump znajduje się Black Swamp, a to bardzo nieprzyjemna dzika strefa. Żyją tam nie tylko niebezpieczne stwory zagrażające mieszkańcom Nagui, podobno na dole trafiają sie też bandy kanibali i mutantów. Usytuowanie Szkarłatnych Cieni w Sunk Dump tworzyło z poddystryktu doskonałą strefę buforową, dodatkowe zabezpieczenie dla Nagui.

Hauerine przerwał na chwilę słysząc otwierane drzwi. Mordeci przekonany był, że wrócił niosący mapy Assire, ale zamiast niego w progu pojawił się Dekares, niosący swój karabin, strzelbę Haveloca i jego nadpalony komunikator.

- Zadowolony? - sarknął cierpko w jego stronę proktor - Podobno u niektórych spluwa jest przedłużeniem członka. Czujesz się teraz bardziej męski? Chcecie broń, to ją noście, tylko mi to bez strzelania na komisariacie, bo arbitratorzy czy nie, wyciągnę wobec was regulaminowe konsekwencje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:19, 12 Lis 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Wezmę giwerę i aparat radiowy. Zapytam, jakoby mimochodem, co słyszał o Hatrze, nie zdradzając nic co o niej wiemy zasłaniając sie dobrem śledztwa. Tak samo zapytam o borgia, samuela, johna, dikensa i rzucę pare ksywek, sporo fikcyjnych, ale cześć prawdziwych. M.in. Borgio, jego towarzysz, nasza denatkę i inne nazwiska jakie zasłyszałem podczas podroży (Keth, litości, nie karz mi szukać przez 50 stron tematu tych nazwisk ^^'). Ofc zdecydowana większość imion będzie fikcyjna.

W międzyczasie spróbuje wywołać Borsa. Mordi będzie w stanie rozróżnić, czy odbiorcy nie ma w zasięgu czy zmienił pasmo? Jak się zapyta do kogo dzwonie "nie mogę zdradzić niestety"

Później ofc dalsze spytki o byle pierdoły Wink


Ostatnio zmieniony przez Freeks dnia Czw 23:20, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:03, 13 Lis 2009
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Dekares równie cierpko jak proktor odpowiedział:

- Nie czuje się bardziej "męski proktorze, raczej bardzo głupi - podał komunikator Mordeciemu - Nie zabraliśmy naszych komunikatorów tutaj a to mógł być poważny błąd Liczę na jakąś reakcje proktora., co do broni to skoro wziąłem komunikatory to czemu miałem i niej nie wziąć - zakończył nie licząc raczej na odpowiedz proktora.


Co do dalszych działań to czekam na odpowiedź na pytania Freeka, w szczególności na to o komunikatorach.

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:14, 15 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nagua I, okolice Miedzianej Bramy, 24 martius 831.M41, godz. 14.25

Idący przodem Malcolm N'Gore przystanął na skraju chodnika, pozornie zajęty ręcznym kalibrowaniem soczewek swoich optycznych implantów, w rzeczywistości zaś obserwujący dyskretnie wylot Miedzianej Bramy. Wielki tunel lśnił w blasku włączonych reflektorów, ustawionych pomiędzy zaporami posterunku kontrolnego. Uważne spojrzenie Metallicanina przesunęło się po stojących z włączonymi silnikami Paciferach, oszacowało naprędce liczebność uzbrojonych po zęby regulatorów pilnujących przejścia do Sunk Dump. Mieszkańcy Dearheart nawet nie próbowali się zbliżać w stronę blokady, świadomi faktu, że wyraźnie zdenerwowani funkcjonariusze nie obeszliby się z nimi w uprzejmy sposób - siły porządkowe Magistratum nie cieszyły się na niższych poziomach Kopca szacunkiem zrodzonym z aprobaty, w zamian lękano się ich i skrupulatnie ograniczano kontakty z mundurowymi.

Obsada posterunku pod Bramą znajdowała się w pełnej gotowości do walki, Malcolm pojął to po kilku sekundach dyskretnej obserwacji. Zapór pilnowało blisko trzydziestu funkcjonariuszy w kamizelkach przeciwodłamkowych i hełmach, uzbrojonych w karabiny automatyczne i strzelby. Pomiędzy bateriami oślepiających reflektorów stały dwa Pacifery, z lufami działek wymierzonymi w wylot tunelu. Ktokolwiek poważyłby się na atak na Dearheart z tej strony, musiałby wpierw postradać zmysły... a zaraz potem i życie.

Lecz N'Gore wiedział już, że do Nagui prowadziło wiele sekretnych przejść w Ścianie i funkcjonariusze Magistratum zapewne nie znali nawet połowy z nich. Jeśli czciciele Hettry zamierzali dokonać aktu zbrodni w imperialnym dystrykcie, mogli już przebywać skrycie na terenie Nagui, a wówczas silny posterunek pod Bramą nie stanowił większego znaczenia - grupa zdegenerowanych kultystów mogła wymordować za pomocą broni maszynowej i granatów kilkudziesięciu klientów dowolnej publicznej jadłodajni lub pracowników lokalnej fabryczki, zanim regulatorzy zdążyliby zareagować.

Na ulicach Dearheart krążyły pancerki, widać też było piesze patrole, ale Malcolm miał złe przeczucia przeciwstawiając oczami wyobraźni te siły przeciwko istotom tak przerażającym jak Wybrańcy Hettry - nawet niewielka grupka mutantów mogła wywołać w Nagui tragiczny w skutkach wybuch paniki.

Cała nadzieja mężczyzny wiązała się z Cimbrią Logan - bez względu na to jak niechętnie Metallicanin wspominał ich ostatnią rozmowę. Bezpośrednia interwencja Ordo Planetia mogła zaważyć na losach nie tylko Nagui I, ale i całego sektora Wieży.

- Agent Meridesów - dwa wypowiedziane ledwie słyszalnie słowa sprawiły, że skóra ścierpła Malcolmowi w ułamku sekundy. Zza futryny niewielkiego sklepiku o brudnych szybach i wyblakłym szyldzie wysunęła się męska sylwetka w długim płaszczu i naciągniętym na czoło kapeluszu.

- Przyszedłem popatrzeć na wkurzonych pałkarzy, a tu taka niespodzianka - powiedział Don Voltan podchodząc do Metallicanina i opierając się nonszalanckim gestem o słup ulicznej latarni - Już wróciliście z powrotem? Joel jeszcze mi tego nie zgłosił, dziwne...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:45, 15 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nagua I, posterunek Magistratum w Dearheart, 24 martius 831.M41, godz. 14.25

Proktor Hauerine nie skomentował odpowiedzi Dekaresa, pozwolił sobie jedynie na nieznaczny grymas w kącikach ust. Kiedy Mordeci wziął do ręki swój sponiewierany komunikator, oficer otworzył szufladę biurka i wyciągnął z niej jakieś formularze.

- Czy wasi informatorzy wspominali coś o Hettrze albo Johnie Dikensie? - zapytał pozornie mimochodem Haveloc, próbując jednocześnie włączyć urządzenie - Albo Borgio?

- Hettra? John Dikens? - Hauerine zastanawiał się przez moment, potem pokręcił głową i rozłożył szeroko ramiona - Przykro mi, ale nie znam tych nazwisk.

- A Max Blunt albo Nath Robinson? - Mordeci rzucił naprędce fikcyjnymi personaliami, obserwując spod oka reakcję sortującego dokumenty proktora - Albo Alissa Hagens?

Hauerine zesztywniał na ułamek sekundy, kiedy padło ostatnie nazwisko i chociaż zaraz odzyskał panowanie nad sobą, Mordeci pewien był, że zareagował tak właśnie na wzmiankę o zamordowanej w Sunk Dump Purpuratce.

- Nie, ich również nie znam, ale jeśli chcecie, możemy sprawdzić te nazwiska w naszej kartotece kryminalnej... chyba, że zamierzacie skorzystać z łącza i sprawdzić bazę danych Arbites? - zaproponował podejrzanie uprzejmym tonem proktor - Mamy tutaj dostatecznie silny kogitator, żeby ściągnąć pliki z waszych banków danych, musicie tylko przejść procedurę weryfikacyjną.

Drzwi gabinetu uchyliły się cicho, do środka zajrzał medyceusz Assire trzymający w rękach kilka elektronicznych notesów. Jego badawcze spojrzenie prześlizgnęło się po twarzach Dekaresa i Mordeciego, po czym spoczęło na proktorze.

- Mam wszystkie kopie map Sunk Dump, jakie były w naszym archiwum - oświadczył funkcjonariusz wchodząc do środka biura - Jest naturalnie jeszcze kilka plików w starym kogitatorze stacjonarnym w magazynie, ale tam nie da się zrobić kopii, został odłączony od sieci i nie posiada slotu na nośniki danych. Jeśli ktoś chce obejrzeć tamte mapy, musi pójść do magazynu.

- A gdzie ten magazyn? - zapytał ostrożnie Dekares, kątem oka obserwując siedzącego z kamienną miną Hauerine.

- Na tyłach komisariatu, ale... - zaczął Assire, lecz umilkł, kiedy proktor uniósł rękę.

- Chwileczkę, wpierw inna kwestia - oznajmił zdecydowanym tonem oficer kładąc na blacie biurka dwa wyciągnięte z pliku dokumentów formularze - Zanim gdziekolwiek pójdziemy, podpiszcie te papiery.

- Co to za dokumenty? - zmarszczył czoło Barabosa, zaskoczony słowami Hauerine tak dalece, że wręcz zapomniał o swoich ranach.

- Zwykła procedura, ale niezbędna - machnął ręką Hauerine - To oficjalne poświadczenie, że wbrew mojemu zaleceniu odmówiliście poddaniu się specjalistycznym badaniom medycznym. Zwykła formalność, podpiszcie się na dole każdej kartki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:15, 15 Lis 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Mnie to nie dziwi. – N’Gore postanowił zagrać z Voltenem ostro, świadom, że za chwilę może pojawić się chmurna albinoska z niewiadomo, jakim towarzystwem. – Cholerny oszust Borgio wpakował w niego pół magazynka i spłynął jakąś przetoką oczyszczalni czy czymś takim. Parszywy szczur próbował nas wciągnąć w pułapkę Purpuratów, albo nakarmić nami wodne pająki. Mały widać nic nie wiedział, bo jak się wydało to pierwszy kulkę dostał.
Nie znam się na tych waszych tunelach, więc nie ścigałem tego śmierdzącego drania. – W głosie murzyna słychać było złość. – Na twoim miejscu pogadałbym z nim za pomocą szczypiec i gorącego żelaza. Nie wiem ile mu płacisz, ale ktoś wyraźnie dał więcej. Chyba, że pazerny oszust miał po prostu chrapkę na nasz sprzęt. Na dodatek nic na dole nie załatwiłem… bo to nie dystrykt, tylko jakiś cholerny przedsionek Oka Terroru! Mutancie, wiedźmy i Imperator wie, co jeszcze.


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Nie 17:25, 15 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:09, 15 Lis 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nagua I, okolice Miedzianej Bramy, 24 martius 831.M41, godz. 14.26

Voltan zesztywniał słysząc gniewne oświadczenie Malcolma, a na jego twarzy pojawił się na ułamek chwili komiczny grymas zaskoczenia, który zaraz zniknął zastąpiony mieszaniną niedowierzania i rozdrażnienia.

- Co ty pierdolisz? - syknął jadowicie gangster, wsuwając rękę pod swój płaszcz, ale wykazując dość instynktu samozachowawczego, by nie wyciągnąć broni w pobliżu posterunku regulatorów - Joel i Borgio byli moimi zaufanymi ludźmi! Każdy z nich nasrałby na Purpuratów, płaciłem im dostatecznie dużo, żeby się mnie trzymali!

- Borgio chyba jednak nie był zadowolony ze swojej działki - odpowiedział cicho, ale zdecydowanie Malcolm, zerkając jednocześnie w kierunku pilnujących zapory funkcjonariuszy - Rozwalił Joela bez mrugnięcia okiem, a potem mało nie wykończył nas wszystkich. Ledwie wróciliśmy z powrotem i licz się z tym, że Dom Merides-Delacre właśnie was obciąży odpowiedzialnością za tę porażkę.

- Czcigodny Dom Merides-Delacre może się dymać! - paskudnie skrzywiona twarz Dona Voltana budziła w N'Gore złe przeczucia - Dostaliście dwóch dobrych przewodników i obaj nie żyją, a ty nie masz żadnego dowodu na ich zdradę. Skąd mam wiedzieć, że sami ich nie zabiliście? Skąd mam wiedzieć, kim wy naprawdę jesteście?

Wpatrujący się w klanstera Malcolm zauważył, że lewa dłoń Dona zaciska się rytmicznie na jakimś niewielkim przedmiocie, całkowicie ukrytym w jego ręce. Agent Ordo zrozumiał od razu, z czym ma do czynienia. Voltan trzymał w dłoni miniaturowy sygnalizator radiowy i naciskając odpowiedni przycisk wysyłał już sobie tylko znanym osobom umówiony przekaz!

- Jesteśmy tymi, za których się podaliśmy - odpowiedział N'Gore zerkając jednocześnie na boki - Z mojego punktu widzenia zostaliśmy wystawieni i to w paskudny sposób. Jeśli wieść o tym dotrze wyżej, drogo za to zapłacisz, Voltan, bardzo drogo.

- Ale najpierw musi tam dotrzeć - w tonie klanstera pojawiła się nuta ewidentnej groźby. Malcolm wstrzymał oddech dostrzegając w końcu odrapaną starą półciężarówkę z zamkniętą paką, która wyjechała zza rogu ulicy kilkadziesiąt metrów dalej i sunęła bardzo wolno tuż przy chodniku w stronę pary mężczyzn. Na jej widok w oczach Voltana pojawił się błysk zadowolenia.

+ Jestem po drugiej stronie ulicy + w komunikatorze N'Gore rozległ się nagle prawie niesłyszalny szept Paxtona + Za kontenerem na śmieci. Jeśli masz kłopoty, podrap się po głowie +

- Na twoim miejscu nie robiłbym żadnych głupstw, Voltan - powiedział Malcolm podnosząc jednocześnie powoli dłoń i drapiąc się nią po potylicy - Regulatorzy są dostatecznie blisko, żeby w razie draki rozwalić nas wszystkich.

- A kto mówi o rozwalaniu? - uśmiechnął się paskudnie gangster - Ja chcę tylko pogadać. Pojedziemy w spokojne ciche miejsce i tam sobie porozmawiamy o Joelu i Borgio i waszym długu.

Malcolm zerknął ponownie na zbliżający się coraz bardziej samochód, rozważając gorączkowo w myślach dostępne opcje działania. Nie miał żadnych złudzeń co do intencji Voltana i pewien był, że wsiadając do tego wozu praktycznie podpisałby na siebie wyrok śmierci.

- N'Gore, masz nowego przyjaciela? - zza pleców agenta dobiegł szorstki kobiecy głos, na którego dźwięk ciało Metallicanina przebiegł kolejny dreszcz. Psionik obejrzał się przez ramię dostrzegając natychmiast przechodzącą przez ulicę Cimbrię Logan. Łączniczka Ordo miała na sobie skórzany kombinezon opinający ciasno jej chorobliwie szczupłe ciało, na nim zaś nosiła zapięty czarny płaszcz. Ukryte za ciemnymi okularami oczy wbiły się w postać klanstera, a wąskie bezkrwiste usta skrzywione były w niemiłym grymasie.

- Co to za suka? - warknął w stronę N'Gore Voltan. Zanim mężczyzna zdążył odpowiedzieć, Don odwrócił się w stronę Cimbrii, pokazując jej wyjątkowo obsceniczny gest - Spierdalaj stąd, dziwko albo zaraz spotka cię coś paskudnego.

- Z kim ty się zadajesz, N'Gore, co? - jeśli Malcolm uważał wcześniej, że to Voltan wysławiał się w jadowity sposób, teraz momentalnie pojął swą pomyłkę. Jad wydawał się wręcz kapać z ust złowieszczej albinoski.

- Twój wybór, dziwko - syknął Don oglądając się jednocześnie na dojeżdżający do niego samochód - Przejedziemy się wszyscy razem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:32, 15 Lis 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Czarnoskury Metalicanin poczuł się przez chwilę jak osaczony przez dwa drapieżniki. Samobójcza brawura Voltena nieco go zaskoczyła. Lewą dłoń trzymał luźno, w pobliżu wiszącego pod płaszczem automatu, a prawą delikatnie obrócił rączkę laski, gotów uwolnić jej ostrze. Czekając na ripostę albinoski zaczął odmawiać litanię niechybnego ciosu, zbierając energię psioniczną.

Używam inwokacji, żeby wzmocnić ewentualny Spasm, jakim potraktuję w razie potrzeby Voltena lub jego pomagiera w samochodzie. Jestem tez gotów sięgnąć po ukryta broń. Czekam co zrobi Cimbria. Już i tak mam u niej przerąbane, więc jest mi wszystko jedno. Wink
Zobacz profil autora
Witch Hunt
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 63 z 69  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 62, 63, 64 ... 67, 68, 69  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin