RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Pasztet z Safu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 17, 18, 19  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 12:25, 10 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Bliższe informacje na temat sakkrów znajdziecie w wątku technicznym, tutaj natomiast odniosę się do Waszej bieżącej sytuacji. Jeśli to jest sakkrański statek i wykona wobec Was jakiekolwiek agresywne posunięcia, będziecie mieli po swojej stronie wszystkie uzbrojone federalne jednostki w zasięgu sygnału alarmowego. Co więcej, na wojskowych orbitalach Equusa pewnie już się szykują do startu myśliwce przychwytujące (jeden z frachtowców już nadał komunikat do Kontroli Lotów o podejrzanym zachowaniu obcych). Tak więc wszyscy federaliści na podejściu do punktu skokowego do Ivendo stoją za Wami murem... przynajmniej do chwili, kiedy ten obiekt otworzy ogień z wszystkich luf. Ale bądźmy optymistami, jesteście na swoim terytorium, akt otwartej wrogości ze strony tych obcych jest wręcz nieprawdopodobny.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:56, 10 Mar 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Uspokoiłeś mnie, Keth.
Kurs kolizyjny, obca (raczej wroga) rasa, czas do kontaktu - 14 minut, najbliższy statek - 27 minut.
Rzeczywiście, jestem nadzwyczaj uspokojony.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:47, 10 Mar 2009
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Ajt, dzięki za wyjaśnienie, jakoś musiałem przeoczyć ten fragment.

Wsparcie floty to jedno, ale mam wrażenie, że nie Sakkranie odpuszczą nam tak łatwo (o ile będą mieli powód) i podążą za nami w stronę Ivendo. Tam mogą przyszpilić nas w korzystniejszych dla nich okolicznościach. Trzeba być przygotowanym na tę sytuację, stąd podtrzymuję swoje pytania do Sylvii Martinez. Być może jest to zbyt pochopna reakcja z mojej strony, ale wolę dmuchać na zimne - lepiej narobić sobie trochę wstydu, niż ni stąd ni z owąd zostać roztrzaskanym przez działka laserowe.

Keth, czy statek Sakkran jest zdolny do przejęcia naszej jednostki (np. posiada hangar, do którego moglibyśmy zostać wciągnięci przez jakieś pole grawitacyjne etc.)?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:54, 10 Mar 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Albo telereportery może jakieś? Lub inne kapsuły abordażowe? Obca rasa to i technologia może być zdeczka inna, a sądzę, że jeśli nas nie staranują to wpadną na pokład.

Jeśli bedą chcieli wejść dyplomatycznie na pokład, to czy możemy im dyplomatycznie odmówić jakoś? Zasłaniać się prywatą pasażera to jednak równie dobrze możemy powiedzieć "tak, mamy co szukacie".

I najważniejsze - jednostka zdąży wyhamować w niecały kwadrans? I czy my też nie powinniśmy zwolnic/zmienić kursu, by nie wpaść w nich, gdy/jeśli się zatrzymają?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:29, 10 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Mamy dziś w firmie kontrolę i to z dalekiej Anglii, więc nie mogę updatować tak często jakbym chciał, ale tak na szybko dam radę odpowiedzieć na kilka Waszych pytań. Na Ivendo jest duża baza federalnej marynarki (tam stacjonował m.in. prawdziwy Edward Drake). Ruch komunikacyjny jest porównywalny z tym w Equusie, więc skacząc za Wami do sąsiedniego systemu sakkrowie nie zdołają wyrządzić Wam krzywdy w niepostrzeżony sposób (wszędzie pełno świadków, w tym wielu z dużo lepszymi radarami i sensorami niż Wy; wszędzie szansa na rychłe wsparcie wojskowych).

Czy mogą Was wciągnąć do swego hangaru? Hm, oto jest pytanie... Generalnie możecie się spodziewać wszystkiego, bo nie macie większego pojęcia o specyfikacji technicznej tego statku ani sakkrańskiej technologii w ogóle, więc a nuż się tak stanie... lecz jak już wcześniej wspomniałem, obcy raczej nie zdołają tego zrobić niepostrzeżenie (załogi federalistów w pobliżu pilnie obserwują sakkrańską jednostkę, więc wystarczy Wam wykrzyczeć wezwanie o pomoc na paśmie alarmowym i już po obcych... o ile oczywiście nie użyją zagłuszacza komunikatorów, ale nie bądźmy aż takimi pesymistami).

Jesteście na obszarze Federacji, więc zgodnie z prawem obcy mogą Was jedynie poprosić o zgodę na wejście na pokład, a Wy możecie zgody nie wyrazić i wcale się nie musicie tłumaczyć, dlaczego. Napastując Was w jakikolwiek sposób sakkranie popełnią przestępstwo na oczach mnóstwa świadków (co rzecz jasna nie stanowi gwarancji, że tego nie zrobią: to przecież obcy, kierują się zupełnie inną logiką i pobudkami).

Jednorazowe uruchomienie burtowych silniczków korekcyjnych odepchnie Was w prawo lub lewo dostatecznie silnie, by zejść z kursu kolizyjnego, a przy tym lecieć dalej w stronę punktu skokowego.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:59, 10 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





29 stycznia 2309, godz. 22.43, FCS Aurora, 13 minut do przechwycenia

Kiedy wręcz pchana przez Olivera Sylwia Martinez wpadła na mostek Arrowa, miała twarz koloru śniegu, tak pobladła na wieść o sakkrańskim statku zmierzającym w stronę Aurory. Nathaniel nawet nie zwrócił na nią uwagi, kalibrując zdradzającymi doświadczenie ruchami laserowe działko. Co prawda nikt nie łudził się nadzieją, że dwulufowy Kotsuan zdoła zatrzymać pięciokrotnie większy obiekt, bez wątpienia silniej też uzbrojony, ale Robinson nie zamierzał rezygnować z pokazania kłów. Oliver zauważył, że na twarzy mężczyzny malował się nienawistny grymas, którego kapitan nie miał jeszcze sposobności oglądać.

- FCS Lynter, dostaliście potwierdzenie z Kontroli Lotów?! – krzyknął do komunikatora John – To sakkrańska jednostka, powtarzam, to sakkrańska jednostka! Nie znamy jej zamiarów, ale chyba idzie naszym śladem! W razie zagrożenia prosimy o asystę!

- Mówi kapitan Zenode z FCS Cobalt – w eterze odezwał się nowy głos – Według mojego programu to sakkrański kurier międzysystemowy typu Zohrdak, z transponderem ich korpusu dyplomatycznego. Brak szczegółowych danych technicznych, ale na pewno jest ciężko uzbrojony! Mam też na radarze dwie eskadry myśliwców przechwytujących z orbitala Sensero IV, jeśli utrzymacie dotychczasowy kurs i prędkość, dotrą do was za osiemdziesiąt minut!

- Pani Martinez – Oliver pochylił się nad pobladłą kobietą tak bardzo, że niemal dotykał nosem jej twarzy – Nie mamy najmniejszego powodu, by sądzić, że sakkrowie są zainteresowani naszymi osobami albo naszym statkiem, a mimo to znajdują się ewidentnie w pościgu za Aurorą! To pozwala nam przypuszczać, że ich zainteresowanie wzbudziła pani osoba! Na litość boską, niech nam pani wyjaśni, dlaczego te istoty nas ścigają?!

- Oni nie mogą nas zatrzymać, prawda?! – wyszeptała kasztanowowłosa piękność, ściskając palcami oparcie fotela Johna i gapiąc się przerażonym wzrokiem na ekran Simplexa – Jesteśmy na terytorium Federacji! Nie mają prawa nas zatrzymać!

- Bezpośredni przekaz laserem kierunkowym! – John odwrócił się w fotelu spoglądając pytająco na Olivera – Wiadomość cyfrowa, nadana w łamanym angielskim. Chcą, żebyśmy zmniejszyli prędkość i weszli na kurs zbieżny z ich wektorem lotu. Zamierzają otworzyć połączenie videokonferencyjne.

- Driver? – odezwał się Nath, wpatrzony w ekran terminala bojowego – Za sześć minut wejdą w zasięg ognia. Mam uruchomić system aktywnego namierzania?

- Ich jest aktywny? – rzucił w stronę Johna Oliver. Nawigator potrząsnął w odpowiedzi przecząco głową.

Kapitan zagryzł usta rozważając w myślach dostępne alternatywy. Włączenie aktywnego systemu śledzenia przygotowałoby załogę Arrowa do walki strzeleckiej, ale jednocześnie uprzedziłoby obcych o zamiarach ludzi, a nikt nie mógł przewidzieć reakcji sakkran na tego rodzaju odczyt sensorów.

Obcy chcieli, by towarowiec zmniejszył prędkość i wszedł na kurs zbieżny z ich jednostką, by za pomocą krótkodystansowego systemu łączności wizualnej przekazać dalsze informacje.

Informacje czy prośby? Czy może żądania?

- Driver, uruchomić aktywny system namierzania? – powtórzył Nathaniel. Oliver przeniósł spojrzenie na zastygłą w bezruchu Sylwię Martinez. Przerażenie malujące się na twarzy kobiety zmieniło ją nie do poznania, budząc dreszcz irracjonalnego lęku biegnący w dół kręgosłupa kapitana.

- Dziesięć minut do przechwycenia! – zameldował wpatrzony w Simplexa John.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:26, 10 Mar 2009
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Nie. - Powiedział po chwili zastanowienia Oliver. - I tak nie zdołamy się przed nimi obronić, nikt nie zdoła nam pomóc na czas...Poza tym, nie wiemy czego tak naprawdę od nas chcą. - Tu Oliver przerwał na moment, spoglądając niezbyt przyjaznym wzrokiem na bladą jak śnieg Sylvię Martinez. Od samego początku podróży na Sensero pasażerka zdawała się dziwnie zachowywać. Oliver zdawał sobie sprawę, że kurs na Ivendo może okazać się dla nich fatalny w skutach, choć nigdy nie przypuszczałby, że załoga będzie miała do czynienia z obcymi, którzy pojawiali się w okolicznych układach dość sporadycznie, zazwyczaj w celach dyplomatycznych i z pokojowym nastawieniem.

-Na razie zastosujemy się do ich poleceń. John, zmień kurs i przygotuj statek do wideokonferencji. Już nie zdołamy przed nimi uciec. Czy chciałaby Pani coś nam wyjaśnić, zanim rozpoczniemy negocjacje? - spytał spokojnym tonem najwyraźniej niedowierzającej w powagę sytuacji Sylvii.


Uaktywnienie systemu namierzania mogłoby zostać zbyt dosadnie zrozumiane przez porywczych Sakkran, którzy przy pierwszej okazji dokonaliby abordażu/otworzyliby w naszą stronę ogień/ wciągnęliby nas na swój pokład. Na razie przygotujmy się do negocjacji. Mam nadzieję, że Martinez (teraz nie ma już wątpliwości, że coś "przeskrobał")w końcu zacznie mówić - lepiej zazwczasu wiedzieć, jakim tonem rozmawiać z obcymi. Z chęcią poprosiłbym o wsparcie okoliczne jednostki, choć to może tylko zirytować naszych rozmówców. Lepiej jednak, żeby ustawili się w odległości 3-4 minut od Aurory i czekali na dalsze polecenia. Ile jednostek może udzielić nam pomocy?


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Wto 19:33, 10 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:31, 10 Mar 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Jeśli zwolnimy obcy szybciej nas dojdą ale też szybciej dotrą do nas myśliwce. Jeśli nie spodoba nam sie ton wypowiedzi obcych zawsze możemy narobić rejwachu i poprze nas pół sektora. Pamiętajmy też, że to jednostka dyplomatyczna czyli nie zaryzykują wyraźnej wrogości na naszym terenie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 23:46, 10 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna







Federalne myśliwce SA-43 z bazy marynarki na orbitalu Sensero IV już wystartowały - będą przy Was za osiemdziesiąt minut!

Swoją drogą - ciekawe, czy ktoś wie, skąd oryginalnie pochodzi ta fotka Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:56, 11 Mar 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Mam nieprzyjazne wrażenie, ze jeśli będziemy gadać, to może w ten czas jakimś bioskanem zidentyfikują Sylvie na pokładzie. Przeskrobał, nie przeskrobał, ale to nasza pasażerka i ludzka kobieta! Max w żaden sposób nie będzie chciał jej oddać krwiożerczym obcym. A nóż pani Martinez będzie pełna uznania..?

I jeśli to VIDEOkonferencja, to lepiej by jej nie było na mostku w czasie rozmowy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 7:34, 11 Mar 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Myślę, że Obcy mogą mieć możliwość przeskanowania Aurory nawet bez videopołączenia. Jestem pewien, że pani Martinez chętnie powędruje do kajuty, ale jak już przy niej jesteśmy, to może w końcu wykrztusi o co chodzi. Jeśli sobie życzy, możemy zaaplikować coś na uspokojenie, ale niech w końcu zacznie gadać! Wracając natomiast do videorozmowy - może od Sakkrów uda się dowiedzieć czegoś więcej, a może uda się trochę zagrać na zwłokę? Warto spróbować. Choć nie wydaje mi się, żeby dali się na to nabrać. Cóż, chwilowo chyba pozostaje nam pełne napięcia oczekiwanie spotkania trzeciego stopnia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 8:11, 11 Mar 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Keth napisał:
Swoją drogą - ciekawe, czy ktoś wie, skąd oryginalnie pochodzi ta fotka Wink

Po naszemu to była 'kosmiczna eskadra' lub 'gwiazdy ponad nami' czy jakos tak :]


80! no to mi się jebnęło myślałem ze 18.

Heh znalazłem - 'Space: Above and Beyond'


Ostatnio zmieniony przez Krisu dnia Śro 8:14, 11 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 15:07, 12 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





29 stycznia 2309, godz. 22.46, FCS Aurora, 10 minut do przechwycenia

- Proszę mi natychmiast powiedzieć, co ma pani wspólnego z sakkrami! – zdenerwowany Oliver podniósł głos, ale jego gwałtowna reakcja odniosła całkowicie przeciwny skutek: przerażona do granic możliwości Sylwia Martinez zaczęła walczyć z hiperwentylacją, łapiąc spazmatycznie powietrze i nie będąc w stanie wykrztusić ani słowa.

- Oli, zabierz ją z mostka! – krzyknął John – Jeśli wejdą na zbieżny kurs, zyskają podgląd wizualny na nasz mostek, nie mamy zewnętrznych rolet! Jeśli to jej szukają, niech stąd lepiej znika!

Machado złapał kobietę pod ramię, wywlókł ją w mało elegancki, ale całkowicie uzasadniony sposób z powrotem do kabiny. Kiedy wrócił biegiem na mostek, nawigotar kończył przestawiać Aurorę na kurs zbieżny ze statkiem obcych.

- Zajebista sygnatura energetyczna – odezwał się ze swojego miejsca Max – Tak na oko szacując, są co najmniej trzy razy szybsi od nas.

- Info dla wszystkich jednostek federalnych, mówi FCS Aurora – Oliver pochylił się błyskawicznie nad swoim komunikatorem, ustawionym na paśmie awaryjnym – Sakkrowie chcą nawiązać z nami videokonferencję. Nie mam pojęcia, o co im chodzi, ale podejrzewam jakiś podstęp. Gdybyśmy zniknęli z radaru, podnieście alarm na wszystkich częstotliwościach. Jeśli odbiera mnie ktoś w tyle szlaku, niech przekaże tę informację dalej na Equusa.

- Mówi Zenobe – odezwał się natychmiast kapitan Cobalta – Będziemy was obserwować. Jesteśmy kiepsko uzbrojeni, ale w razie czego możecie liczyć na asystę.

- Serdeczne dzięki. Bez odbioru – Oliver przesunął wzrokiem po rozświetlonymi jarzeniówkami mostku. Max i John skakali wzrokiem po różnych okienkach na ekranach swych komputerów, analizując ustawicznie napływające z sensorów informacje. Nath siedział bez ruchu, skupiony, z zawziętą twarzą, wpatrzony w krzyż celowniczy systemu bojowego wyświetlony pośrodku jego monitora.

- Jeśli zmniejszymy prędkość, nic w zasadzie nie stracimy – zasugerował John – I tak nas dopadną, a tak zyskamy parę minut dla pilotów myśliwców.

- Spoko – zdecydował Oliver – Max, redukcja mocy do trzydziestu procent. Bądź przygotowany na ewentualne uniki, jeśli te stwory zaczną coś kombinować. Nath, wszystko w porządku? Nath? Nath?


Cztery lata wcześniej...

30 lipca 2305, godz. 11.18, Zephyr, strefa Bravo 14-25

- Nath, wszystko w porządku?! Nath?! Nath?! – krzyk porucznika Harreta wbił się boleśnie w uszy zwiniętego w kłębek mężczyzny – Oberwałeś?!

Dowódca siódmego plutonu, porucznik Nathaniel Robinson, podniósł się chwiejnie na nogi, palcami ściskając skronie, bo dzwonienie pod kopułą czaszki zdawało się rozsadzać mu głowę. Stojąca dziesięć metrów dalej pancerka dowodzenia płonęła jak żagiew, trafiona prosto w środek dachu przez sakkrański pocisk samosterujący. Buchający od wraku żar wyciskał łzy z oczy, piekł żywcem skórę na twarzy i dłoniach żołnierza.

- Przełamali pozycji dwójki i jedenastki! – krzyczał Harret szarpiąc się jednocześnie z zablokowanym magazynkiem swego karabinu – Broos chce, żebyśmy skonsolidowali niepełne pododdziały na... – słowa dowódcy szóstego plutonu utonęły w przeraźliwym ryku lotniczych silników. Eskadra sakkrańskich myśliwców przemknęła nisko nad pozycjami federalistów wzbijając w powietrze tumany suchego pyłu. Kilka ocalałych z bombardowania baterii przeciwlotniczych zaczęło strzelać chaotycznie w ślad za wrogimi maszynami, dołączając do wszechobecnej ogłuszającej kakofonii.

Słaniający się na nogach Robinson potrząsnął głową, splunął krwią pod buty Harreta.

- Podmuch mnie odrzucił! – wrzasnął śledząc jednocześnie kątem oka jakiegoś żołnierza z naramienną wyrzutnią rakiet, wspinającego się na parapetu ziemnego wału w nadziei na zestrzelenie któregoś z zawracających myśliwców – Gdzie mamy się przemieścić?!

Nagły wybuch rozsadził fragment wału rozrywając żołnierza z wyrzutnią na strzępy. Obaj porucznicy przypadli do ziemi osłaniając głowy rękami, grad spadających z nieba odłamków zabębnił w ich kompozytowe hełmy.

- Co to kurwa jest?! – ryknął Harret podrywając się z ziemi i łapiąc za swój automat.

Migotliwe ostrze o blisko dwumetrowej klindze ugodziło go w prawy bark, przecinając ceramiczny pancerz i ciało oficera pod skosem i wychodząc na wysokości lewego biodra, niczym gorący nóż przesuwający się przez kostkę masła. Rozpołowiony w ułamku sekundy porucznik umarł nie wiedząc nawet, co go zabiło, tak szybko odebrał mu życie dzierżący shapara wojownik.

Wciąż klęczący na ziemi Robinson wstrzymał z wrażenia oddech, gapiąc się szeroko otwartymi oczami na napastnika. Sakkra wpadł do punktu dowodzenia przez wyłom w umocnieniach poczyniony za pomocą ciężkiego ładunku burzącego, zabił Harreta, a potem przystanął na moment posykując cicho i tocząc wokół zimnym gadzim wzrokiem. Łuskowata narośla na jego podłużnej jaszczurzej czaszce przybrała barwę głębokiej czerwieni, zdradzając ogromne napięcie emocjonalne i równie ogromny ładunek agresji generowanej przez gruczoły hormonalne gada.

Obcy miał przy sobie jedynie shapar, a pokryte stwardniałą łuskowatą skórą ciało ukrył pod lekkim kombinezonem bojowym, by nie ograniczać nadmiernym obciążeniem swej naturalnej zwinności. Miał też na grzbiecie dziwny plecak, bardzo duży, kanciasty, z wystającą ponad prawym ramieniem dźwignią.

Kiedy sakkra zaczął podnosić trójpalczastą łapę ku tej właśnie dźwigni, Nathaniel przesunął wiszący na ramieniu śrutowy automat tak, by lufa broni mierzyła w tors napastnika. Huk pierwszego wystrzału zlał się w jedno ze złowróżebnym sykiem gada. Dwa ładunki śrutu miały go ugodzić w masywną klatkę piersiową, ale trafiły w podnoszoną rękę, urywając ją na wysokości stawu. Obcy zaskrzeczał przeraźliwie, tryskając zielonkawą posoką buchającą pod ciśnieniem z kikuta, wykrzywiając się w złudnej nadziei za złapanie dźwigni lewą łapą.

Dwa kolejne pociski wyrwały mu ogromną dziurę w torsie, niszcząc obydwa serca oraz naturalne filtry płucne. Sakkra zasyczał raz jeszcze, cicho, agonalnie, potem przewrócił się na grzbiet. Jego naga trójpalczasta stopa orała przez chwilę stwardniałą glebę, po kilku sekundach znieruchomiała jednak ostatecznie.

- Poruczniku, żyje pan?! – zza wraku płonącej pancerki wypadło kilku żołnierzy z siódmego plutonu, zwabionych dźwiękiem wybuchu i hukiem wystrzałów.

- Wracajcie na pozycje! – krzyknął chrapliwie Nathaniel, ocierając twarz z gorącej krwi Harreta – Nie dać im podejść pod wał, mają ładunki burzące!

Porucznik pokonał kilkoma susami odległość dzielącą go od ufortyfikowanego parapetu, dopadł krawędzi umocnień, wyjrzał na zewnątrz. Tysiące sakkrańskich wojowników nacierały na pozycje federalistów poprzez ziemię niczyją, wspierane przez myśliwce bombardujące i antygrawitacyjne czołgi. Mimo potwornych strat, mimo ognia zaporowego z ciężkiej broni maszynowej i moździerzy, obcy podchodzili coraz bliżej, dewastując ludzkie umocnienia jonowymi działkami i setkami stromotorowych pocisków rakietowych o samonaprowadzających układach celowniczych, reagujących na ciepło wytwarzane przez ludzkie ciała.

Robinson zsunął na twarz przyłbicę hełmu, uruchamiając prawym kciukiem wbudowaną w nią cyfrową lornetę. Dwa kilometry dalej na północ fala obcych dotarła do linii federalistów, rozpoczynając bezwzględną walkę wręcz. Nieco bliżej pozycji siódmego plutonu, w opinii Natha jakieś tysiąc sześćset metrów od jego samego, na ziemny wał wdarła się z zaskoczenia inna grupa sabotażystów. Ustawiając zbliżenie przyłbicy na maksimum porucznik dostrzegł pośrodku sakkrańskiej grupy wojownika podobnego do obcego zabitego chwilę wcześniej przy pancerce. Otoczony kontratakującymi żołnierzami z dwunastego plutonu, sakkra złapał za dźwignię swego plecaka i pociągnął ją gwałtownie w dół.

Pięć milisekund później porucznik Nathaniel Robinson stracił wzrok i słuch.


Cztery lata później...

29 stycznia 2309, godz. 22.48, FCS Aurora, 8 minut do przechwycenia

- Nath! Odezwij się, do cholery!

- Wszystko gra, driver – powiedział beznamiętnym tonem Robinson – System celowniczy nieaktywny. Czekam na dalsze rozkazy.

- Dobrze – odetchnął autentycznie zaniepokojony transem przyjaciela Oliver – John, kiedy tamci zbliżą się na pięc minut lotu, uruchom kamery i komunikator. Chcę wiedzieć, co mają nam do powiedzenia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:23, 12 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





29 stycznia 2309, godz. 22.50, FCS Aurora, 6 minut do przechwycenia

Atmosfera panująca na mostku Arrowa nabrała namacalnego wręcz wymiaru, tak była ciężka i przesycona nerwowym wyczekwianiem. Wszyscy czterej mężczyźni nie odrywali wzroku od ekranów komputerów, w pełnym napięciu oczekując chwili, kiedy sakkrański statek zrówna się z nimi burtę w burtę i dostosuje prędkość tak, by sunące tuż obok siebie jednostki mogły nawiązać szybkie połączenie bezprzewodowe umożliwiające przekaz video w czasie rzeczywistym, bez irytujących i przekłamujących czasami komunikację lagów.

- Nigdy nie widziałem z tak bliska statku sakkrów – przyznał Max przerywając niezręczną ciszę – Jeśli się nam władują na pokład, nie poduszą się naszym powietrzem? Słyszałem, że nie tolerują tak wysokiego stężenia tlenu...

- Tolerują – odezwał się sucho Nathaniel – Co więcej, niezbyt im to przeszkadza, co najwyżej nakręca do większej agresji ze względu na poirytowanie suchością w filtrach płucnych.

- A nie powinniśmy sprawdzić gnatów? – indygował dalej inżynier – Niech sobie każdy przynajmniej postawi spluwę przy fotelu. Jak zobaczą, że się łatwo nie damy, może odpuszczą.

- Widok broni może ich sprowokować do gwałtownej reakcji – odparł Robinson – A jeśli zechcą nas abordażować, zawsze zdążymy złapać za giwery.

- A jak się teleportują?

- Sakkrowie nie mają teleporterów.

- Nath – Max przeniósł spojrzenie znad komputera na siedzącego obok towarzysza – Jesteś ekspertem od gwieznych jaszczurek? Sakkrańskim alienologiem?

- Interesowałem się nimi przez pewien czas – odpowiedział przez zaciśnięte zęby Nathaniel – Studiowałem specyficzne tajniki ich fizjologii... pod kątem skutecznego zabijania.

- Pięć minut do przechwycenia – zameldował John – Łapię wystarczający sygnał wizualizatora, żeby już otworzyć połączenie dla videokonferencji. Driver?

Federalny towarowiec sunął bezszelestnie ku strefie skokowej do Ivendo, mając pięć minut lotu za sobą dużo większy statek o opływowych kształtach i połyskliwym kadłubie, emitujący w pętli sformułowane w groteskowym angielskim wezwania do nawiązania łączności.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:04, 12 Mar 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





29 stycznia 2309, godz. 22.55, FCS Aurora, 60 sekund do przechwycenia

- Obiekt się z wa... wnał – w komunikatorze odezwał się ponownie kapitan Cobalta – Dajcie... ać... eżel... hrrr... dssss...

Zrozumiała początkowo wypowiedź federalnego oficera przeszła znienacka w falę radiowych szumów, które całkowicie ją zniekształciły. John pochylił się nad terminalem próbując wzmocnić sygnał, ale udało mu się jedynie zwiększyć poziom natężenia chaotycznych pisków.

- Kurwa, zagłuszają nas! – warknął nawigator ściszając irytującą kakofonię dźwięków – Przerwali połączenie z Cobaltem! To musi być jakiś krótkodystansowy emiter fal ekranujących!

- Czy mamy szansę zmienić gwałtownie kurs i wyjść poza jego zasięg? – zapytał natychmiast Oliver.

- Raczej nie – pokręcił przecząco głową nawigator – Popatrz na wizuala. Widzisz dysze ich silników korekcyjnych? Z tą mocą będą w stanie powtórzyć każdy nasz manewr z dwu, może trzysekundowym opóźnieniem. Nie zwiejemy.

Na ekranie komputera Johna pojawiła się wielka ikona sygnalizująca gotowość sakkrańskego statku do rozpoczęcia videokonferencji. Nawigator kliknął w nią z niewesołą miną, przekierunkował odbierany w czasie rzeczywistym obraz na monitory towarzyszy. Wszyscy wstrzymali mimowolnie oddechy dostrzegając oczami kamery wnętrze sakkrańskiego statku.

Widoczne na ekranach pomieszczenie miało owalny kształt, pozbawione było w myśl nieludzkiej architektury niemal wszelakich krawędzi i rogów. Wizualizator skierowany był na stojącą pośrodku pomieszczenia istotę przerastającą o głowę dorosłego człowieka, humanoidalną dzięki dolnym i górnym kończynom, ale prócz nich w niczym nie przypominającą człowieka. Podłużna gadzia głowa zakończona długim pyskiem posiadała parę osadzonych blisko siebie jaszczurczych oczu o pionowych źrenicach, a umieszczone tuż nad pyskiem otwory węchowe rozszerzały się i kurczyły w szybkim rytmie. Sakkra był masywnie zbudowany, pokrywająca jego ciało twarda łuskowata skóra miała matowy ziemisty kolor, budząc skojarzenie z licznymi terrańskimi gadami.

- Człowieki. Furgh mówić one – oprogramowanie zainstalowane w translatorze obcego miało tak niesamowite braki, że czterej załoganci Arrowa pochylili się bezwiednie ku ekranom starając się nie uronić ani jednego zdeformowanego ponad wszelką miarę słowa angielskojęzycznego przekładu – One włożyć ono zbrodzień do statek. One oddać ono Rigella Nansey, nic nie boleć. One nie oddać, boleć bardzo bardzo.
Zobacz profil autora
TR - Pasztet z Safu
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 9 z 19  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 17, 18, 19  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin