RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Edge of Darkness Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 46, 47, 48  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 20:43, 28 Cze 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- Bracie w wierze w Najjaśniejszy Tron Imperium – zaczął z pewną egzaltacją Verner, wyraźnie przejęty pierwszym od opuszczenia Sepheris Secundus spotkaniem z członkiem imperialnego kleru – Szukamy nie tylko duchowej otuchy, ale i paru informacji. Czy jest możliwość porozmawiania w bardziej dogodnym miejscu, nie chciałbym bezszcześcić boskiej atmosfery tego miejsca zwykłą konwersację, tutaj wypada modlić się i duchowo oczyszczać. Chodzi nam o ludzi, którzy znikają z niewiadomych powodów. Czy istnieje szansa, abyś poświęcił nam chwilkę czasu, wielebny?

Ojciec Fayban zmarszczył czoło słysząc obcy jego uszom akcent rozmówcy, w oczach kleryka pogłębił się wyraz podejrzliwości.

- Nie mój problem – sarknął przyciszonym tonem opiekun kaplicy, spoglądając przy tym ponad ramionami intruzów w stronę siedzących w ławkach wiernych – Kto po nocach się włóczy miast obyczajnie spać, ten wodzi na pokuszenie demony. Jam jest człowiek pobożny, rzadko opuszczam mury tego przybytku, a już nigdy po zmroku. I wam podobnie radzę. A teraz odejdźcie, chyba że chcecie złożyć ofiarę na świątynię.

Lyra cmoknęła znacząco słysząc ostatnie słowa kleryka, przesunęła wzrokiem po Faybanie zauważając liczne brudne plamy na jego szatach, szczerniały ze starości srebrny emblemat Orła wiszący na łańcuchu na szyi duchownego, jego podkrążone z niewyspania oczy. To ostatnie, podobnie jak unoszący się wokół Faybana odór taniego alkoholu, świadczyły dobitnie o fakcie, że duchowny bynajmniej nie spędzał nocnych godzin na modłach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:23, 29 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Xer, rozwinąłem nieco Twojego posta powyżej. Ojciec Fayban jeszcze się nie zorientował, że rozmawia z innym klerykiem, obszerny płaszcz dobrze Cię maskuje. Mała podpowiedź: czujesz rosnący niesmak i dyskomfort widząc zarówno zachowanie jak i wygląd kleryka. Praworządny kapłan musi troszczyć się o dobro parafian, tutaj tego jednak nie zauważasz, w zamian wychodzi na jaw małostkowość, chciwość i egoizm Faybana. Jak pokierujesz swymi emocjami, Twój wybór, niemniej jednak widzę tutaj całkiem niezłe pole do klimatycznego popisu!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:29, 29 Cze 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- Nalegam na rozmowę i to w cztery oczy – Lyra mogłaby przysiąc, że w głosie Vernera zabrzmiała nuta przypominająca wydobywające się głęboko z gardła warczenie – To, co tutaj widzę nie przypomina mi wcale duchownego, lecz łajdaka i pijaka, śmierdzącego tanim winem! Gdzie twój przykład dla parafian, gdzie oddanie wobec Imperium i Boskiego Tronu?

Sepheryjczyk odrzucił jednym ruchem swój podróżny płaszcz, pozwalając mu opaść na posadzkę. Fayban westchnął lękliwie widząc noszony przez gościa pod spodem kolczy płaszcz, w którego oczkach odbijały się migotliwie płomyki pobliskich świec.

- Może nadszedł już czas, by powiadomić Eklezjarchię o tym, co się tutaj dzieje, nie sądzisz? Imperialny duchowny musi stać na straży wiary, nieść otuchę potrzebującym, wspierać ich, a nie...

Verner urwał znacząco, położył prawą dłoń na kolbie sterczącego z kabury Taurusa. Lyra obejrzała się przez ramię słysząc szuranie ławek i dźwięki pośpiesznych kroków – to nieliczni wierni opuszczali pośpiesznie świątynię, chcąc jak najszybciej znaleźć się pod drugiej stronie wejściowych drzwi.

- Czas chyba na małą przechadzkę, prawda, wielebny? – zapytał Sepheryjczyk, cedząc słowa przez zęby. Fayban zbladł jak ściana, wodząc wzrokiem od lodowatych oczu przybysza po jego broń i z powrotem. Kucający obok pomocnik jęknął rozdzierająco, upuścił szmatkę do pucowania dzwonków, po czym zaczął się oddalać na klęczkach od pary przerażających obcych.

- Chodźmy do skryptorium, panie – wydukał w końcu zdjęty grozą duchowny, ściskający palcami swój wisior tak mocno jakby go chciał zgnieść – Tam nikt nam nie przeszkodzi, a my spokojnie wyjaśnimy całe to niepotrzebne nieporozumienie.

Fayban obejrzał się trwożnie przez ramię na pomocnika, machnął mu ręką.

- Edvardzie, zamknij kościół i wyjdź tylną furtą. Jutro dokończysz sprzątanie, teraz muszę przyjąć tych oto czcigodnych gości.


Ostatnio zmieniony przez Xeratus dnia Nie 21:52, 29 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:13, 30 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Thorn odczekał, aż pozostała trójka opuści targowisko, odprowadzając wzrokiem odchodzącego z zaciętą miną Mira. Scintillańczyk zdążył zauważyć dziwne zachowanie byłego żołnierza, z miejsca wyczuwając rodzącą się pomiędzy nimi rywalizację. Łowca klanowy z Fedridu miał niezależny i buntowniczy charakter, którego nie zdążyła poskromić krótka kariera wojskowa, dlatego Slade liczył się z kłopotami dyscyplinarnymi w niedalekiej przyszłości. Arbitrator objął dowodzenie nad grupą w zasadzie bezwiednie, uznając się za odpowiednią dla tej funkcji osobę przez wzgląd na znajomość metropolii, lokalnego języka oraz obyczajów. Nikt jak dotąd nie zakwestionował otwarcie jego poleceń czy sugestii, ale Thorn czuł w głębi duszy, że stan ten nie potrwa długo. Walka o wpływy była nierozłącznym elementem kariery w szeregach Ordo; tutaj wybić się mogli jedynie najbardziej bezwzględni i twardzi akolici.

Slade był na tę walkę przygotowany, a rozmowa z Sandem odbyta w Icenholmie dodawała mu pewności siebie, bo dzięki niej miał w dłoni atut, o którym inni członkowie komórki nie wiedzieli.

- Co robimy? – zapytała Cimbria odrywając wzrok od malowniczo odzianego złomiarza, który sunął zwinnym krokiem poprzez plac targowy z pękiem ciężkich rur na plecach.

- Pójdziemy prosto na posterunek – zdecydował Thorn zaprzestając dalszych dywagacji na temat stosunków wewnątrz zespołu – Jeśli Locana tam nie będzie, poprosimy o kontakt. Potem skoczymy raz jeszcze do tej gangsterskiej nory, ze słów Lilli można wywnioskować, że tamtejsi klansterzy jednak coś wiedzą o losie Saula.

Cisnąwszy w kąt wylizane do czysta tacki arbitratorzy owinęli się płaszczami i ruszyli poprzez coraz tłoczniejszy plac, kierując się ku dwupiętrowej żelbetonowej bryle posterunku Magistratum wznoszącej się niedaleko stacji kolejki. Cimbria szturchnęła Thorna w pewnej chwili pokazując mu zbitych w grupkę młodych mężczyzn o spiralnych niebieskich tatuażach na policzkach i czołach, noszących kurtki z frędzlami na rękawach wykonanymi z czegoś, co dziewczynie niezmiennie przywodziło na myśl ludzkie włosy.

- Jeden z podmiejskich gangów – wyjaśnił ściszonym głosem Slade – Kilka poziomów pod Coscarlą zaczyna się strefa Podmieścia, prawdziwe gniazdo kryminalistów, heretyków i mutantów. Tamtejsi bandyci często wyłażą na górę, zazwyczaj starymi szybami wind albo dziurami wybitymi w zamurowanych korytarzach. Dopóki zachowują się spokojnie, pozwalamy im handlować lub najmować się do pracy, ale jeśli złamią prawo, najczęściej się ich eksterminuje bez procesu lub stawia przed sąd przyśpieszony i zsyła na dożywotnie roboty przymusowe...

- Patrz tam! – przerwała mężczyźnie Cimbria, dyskretnie pokazując coś dłonią. Thorn podążył wzrokiem za jej palcem i spostrzegł kilkanaście metrów dalej idącego nieśpiesznie przez plac regulatora, któremu miejscowi ustępowali drogi.

- Jest sam, więc to nie rutynowy patrol – zauważyła albinoska – I idzie w stronę przejścia na drugi plac, zatem najpewniej to Locan we własnej osobie, w drodze do baru.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:55, 30 Cze 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Funkcjonariusz Locan? zapytał podchodząc bliżej Thorn.

My służbowo. W ważnej sprawie. Pozwolicie?


Zależnie od jego reakcji będę wymyślał dalej, ale docelowo chcę zobaczyć, jak zareaguje na wiadomość, że jesteśmy agentami incognito i prowadzimy tu na dole bardzo ważne śledztwo i on może nam pomóc i inne bzdury.

Oczywiście nie mamy dokumentów, ani odznak, ale znam strukturę i procedury Arbites, więc jakby co, mogę przejść przez ogień krzyżowych pytań sprawdzających Wink

Oczywiście naszą przykrywką jest agencja ochrony. Zobaczymy, jak zareaguje na nasze powitanie. Zamierzam odwołać się do jego niknącego poczucia obowiązku, solidarności zawodowej i szantażu służbowego jeśli będzie trzeba, ale to później.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:20, 30 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Thorn przyśpieszył kroku, przeszedł pomiędzy handlarzami zrównując się z regulatorem. Cimbria deptała mu po piętach.

- Funkcjonariusz Locan? – zapytał Slade – My służbowo, w ważnej sprawie. Pozwolicie?

Mężczyzna w lekko opancerzonym płaszczu z insygniami Magistratum obejrzał się w bok, wprost na zaczepiającego go człowieka. Thorn zacisnął bezsilnie usta dostrzegając z miejsca mętne oczy regulatora, zamglone w sposób zdradzający silne odurzenie obskurą – aż dziw, że Locan trzymał się w miarę równo na nogach.

- Czego chcesz? – wybełkotał regulator, opierając jedną dłoń na biodrze, drugą zaś na uchwycie służbowej pałki.

- Nic – wtrąciła dziwnym tonem Cimbria – Nic konkretnego – albinoska chwyciła Thorna palcami za ramię – Musimy iść.

Slade obejrzał się z błyskiem w oczach na dziewczynę, ale przełknął cięte słowa dostrzegając jej wyraz twarzy. Coś było nie tak.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:42, 30 Cze 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Co się stało? Warknął Thorn.

Intuicja? Dodał już bardziej miękko.

Zejdźmy mu z oczu - dodał - ale sprawdźmy dokąd pójdzie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:12, 30 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Co się stało? – warknął cicho, przenosząc wzrok z powrotem na Locana. Regulator stał w miejscu kołysząc się nieznacznie z nogi na nogę, patrząc z wyrazem kompletnego niezrozumienia na parę obcych mu ludzi – Intuicja?

Cimbria pociągnęła go za ramię raptownym ruchem, zmusiła do stawienia kilku kroków. Kiedy oboje skręcili za najbliższy stragan, znikając z oczu Locana, dziewczyna pochyliła bladą twarz ku arbitratorowi.

- Miał ogon, nie zauważyłeś? – syknęła – Dwaj regulatorzy, kilkanaście metrów dalej. Szli za nim cały czas jak cienie. Kiedy się zatrzymał, nie podeszli, tylko zaczęli udawać, że coś oglądają w kramie ze złomem. Złomiarz spanikował i uciekł, nawet nie zapytał, o co im chodzi. Dziwne...

- Może go po prostu pilnują, bo się obawiają, że narobi kłopotów...

- Co wam mówiła Lilli? Że Locan zakazał jej rozmawiać o zaginięciach z innymi regulatorami, tak? Albo się bał, że tamci odkryją jakieś fakty, które jego uwikłają w tę sprawę albo... sami są zamieszani. Co zrobił Locan po tej rozmowie?

- Zgłosił zaginięcie – powiedział cicho Thorn.

- I co się stało potem?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:33, 01 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pomocnik wyjąkał coś nieskładnie, po czym pomknął chyżo nawą ku wejściowym wrotom kaplicy, oglądając się przy tym cały czas lękliwie na gości budzących tak widoczny niepokój jego pryncypała. Fayban ruszył pośpiesznie ku arkadzie w bocznej ścianie ołtarza, wiodącej ku części mieszkalnej świątyni. Akolici szli tuż za spoconym z wrażenia klerykiem, wodząc wzrokiem po pełnych pajęczyn kamiennych ścianach, pozbawionych okien i obłażących z farby.

Skryptorium okazało się ku ich zdumieniu relatywnie czyste, widać niedawno ktoś je zamiatał, tylko zapomniał pozbierać kupki śmieci z podłogi. Fayban wskazał gościom dwa krzesła z wysokimi oparciami, sam usiadł po drugiej stronie drewnianego stołu splatając nerwowo palce dłoni i spoglądając na swych wizytatorów.

- Ekhm... – chrząknął po dłuższej chwili milczenia – Czy to zwykła wizyta czy sprowadza was tutaj jakaś szczególna misja duszpasterska? Wybaczcie moje zaskoczenie, ale od dawna nie zaglądał do nas żaden ojciec-kurator. Gotów byłem już przyjąć, że czcigodny Eklezjarcha zupełnie o naszej biednej parafii zapomniał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:19, 01 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Ja się dostosuję do tempa i charakteru rozmowy przeprowadzanej przez Vernera...mogę ewentualnie błysnąć bronią albo obciąć kciuka ale to on wie jak rozmawiać z takimi klechami Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:20, 01 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Coscarla, Kopiec Sibellus, Scintilla, 383.830.M41, godz. 7.27 - zespół pierwszy

Slade walczył z wątpliwościami. Asysta regulatorów trzymających się dyskretnie za Locanem nasuwała podejrzliwemu arbitratorowi cały szereg wniosków. Locan mógł być faktycznie zamieszany w jakiś sposób w zniknięcia mieszkańców Coscarli, mógł to potwierdzać chociażby fakt, że nalegał, aby Lilli nie zgłaszała losu brata na posterunku. Zaniedbany wygląd Locana i jego ewidentne uzależnienie od nielegalnych środków odurzających jeszcze pogłębiało wrażenie degeneracji.

Lilli wspominała też, że Locan był ostatnim funkcjonariuszem z poprzedniej załogi Magistratum w Coscarli – możliwe zatem, że stał się obiektem śledztwa wewnętrznego ze strony nowych kolegów, którzy nie akceptowali jego zachowania i nabrali pewnych podejrzliwości w stosunku do łamiącego przepisy Locana.

No i istniała opcja sugerowana przez Cimbrię – zakładająca, że to załoga posterunku stała za serią zniknięć, a powodowany starą znajomością Locan próbował Lilli chronić zniechęcając ją do złożenia oficjalnego meldunku w tej sprawie.

Thorn zdecydował, że potrzebuje więcej informacji, zanim wyciągnie z całej tej sprawy słuszne wnioski.

- Odpuszczamy na tę chwilę – powiedział przyciszonym głosem, wyglądając dyskretnie zza kramu i odprowadzając wzrokiem dwóch uzbrojonych regulatorów – Pójdziemy do tego narkobaru... no, popatrz tylko...

Cimbria podążyła za wzrokiem Thorna, zrozumiała natychmiast, co ten miał na myśli. Idący nieśpiesznie Locan wszedł w wąską uliczkę dzielącą Plac Targowy od gangsterskiego baru – tę samą, w której kilkanaście minut wcześniej spotkał się cały zespół.

- Dam sobie rękę uciąć, że ma zamiar sobie popić – powiedziała Cimbria – Ciekawe tylko, czy eskorta wejdzie za nim do środka.

Wmieszani w tłumek przekupniów, agenci Tronu patrzyli dyskretnie jak cienie Locana znikają w głębi uliczki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:43, 01 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Mam taką małą sugestię na przyszłość, kiedy już będziecie się delektowali tymi gigantycznymi ilościami PD-ków zdobytymi w trakcie niniejszej przygody. Wszyscy odblokowali już chyba w swoich tablicach taką umiejętność, która nazywa się (mniej więcej, podaję z pamięci): sekretny język kodowy (komórka akolitów). Jest to coś, co osobom obeznanym z „Eisenhornem” powinno kojarzyć się z Glossią. Wiem, że każdy najchętniej władowałby swoje PD-ki w dopakowanie profilu lub nowe biegłości w broni, ale pomyślcie też trochę nad tą opcją. Składa się ona z dwóch poziomów – pierwszy (ten akuratnie dostępny) to język uproszczony, drugi to już wyższa szkoła lotów (prawdziwa Glossia). Może się Wam przydać w przyszłości do swobodnej komunikacji w otoczeniu uniemożliwiającym normalną rozmowę (np. w tłumie innych ludzi, w niewoli, na podłuchu, itp).

Ale wybór należy do Was – sam pewnie bym się wahał, gdybym miał do wyboru sekretny język kodowy i obsługę granatnika Wink


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Wto 14:44, 01 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:54, 01 Lip 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Verner nie czekał już dłużej, tylko wziął nieszczęsnego duchownego w ogień zadawanych twardym tonem pytań.

- Jak zamierzasz doprowadzić świątynię i siebie do stanu, który przystoi świętym miejscom i osobom duchownym? – Sepheryjczyk huknął pięścią w stół dla podkreślenia wagi swego pytania, z zadowoleniem obserwując jak Fayban kurczy się i zapada w sobie – Chcę również wiedzieć, co jest ci wiadomo o ludziach znikających w twojej parafii i okolicy? Mów szczerze, czystą prawdę, a może raport na twój temat okaże się dość wyrozumiały, byś zachował farę, a nie wylądował w hucie albo kopalni!

- Nie ma pieniędzy na remonty – pisnął rozpaczliwie Fayban, tracąc resztki godności i popadając w skrajną rozpacz – Jak mam cokolwiek utrzymać w dobrym stanie, skoro na nic nie ma pieniędzy? Eklezjarchia od dawna tu nie zagląda, z datków nie sposób się utrzymać! A ludzie znikają coraz szybciej. Widzieliście te wszystkie świece w kaplicy? Każda zapalona za kogoś z rodziny, kto przepadł bez śladu albo za krzyk usłyszany w nocy gdzieś na ulicy.

- Więcej! – warknął Verner, kiedy Fayban urwał na chwilę – Potrzebujemy więcej informacji. Skala problemu zaczyna troskać Eklezjarchę.

- Sam Eklezjarcha się zainteresował tą sprawą? – zdumiał się niepomiernie Fayban.

- Tak – odparł szybko Sepheryjczyk – Przybyliśmy incognito, by zbadać źródło kłopotów tej parafii, zanim sprawa stanie się powszechnie znana. Jak się pewnie zorientowałeś, jestem obcoświatowcem, śledczym Kościoła biegłym w takich dochodzeniach. Działam na osobistą prośbę Eklezjarchy Scintilli.

- To się zaczęło jakiś miesiąc temu – powiedział duchowny, wciąż ściskający w dłoni swój wisior – Wierni zaczęli przychodzić i opowiadać o zniknięciach swych bliskich. Najpierw raz na dwa dni, potem już co nocy, coraz więcej... wyłamane drzwi w mieszkaniach, ludzie nie wracający po zmroku do domu. Tu się czai jakieś zło, jakaś klątwa.

Fayban spojrzał na Vernera, ale natychmiast spuścił wzrok ku blatowi stołu, nie mogąc znieść wyrazu siwych oczu Sepheryjczyka.

- Co miałem zrobić, sam jeden? Pozostali dwaj klerycy z tej parafii zginęli rok temu podczas pożaru, spaliło się wtedy zresztą wielu miejscowych. Nikt nie przysłał zmienników, zostałem sam.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:42, 01 Lip 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Weź się w garść, wielebny – warknęła z pogardą Lyra – Opowiedz nam coś więcej o tych znikających ludziach. Czy coś ich łączyło? Wiek? Płeć? Miejsce pracy? Ilu może ich być? Czy ktoś jeszcze o nich pytał? Czy ktoś ich później widział albo... – łowczyni zawiesiła na chwilę głos - ...albo ich ciała?

- Nie umiem dokładnie powiedzieć – wzruszył bezradnie ramionami Fayban – Nie wszyscy krewni zgłaszali się do mnie z tym problemem, jeszcze mniej poszło na posterunek Magistratum. Wydaje mi się, że zniknęło z pięćdziesiąt osób... może sto.

Verner i Lyra poczuli lodowate ciarki pełznące im po kręgosłupach. W stołecznej metropolii, na jednym z relatywnie cywilizowanych poziomów, bez śladu znika blisko setka imperialnych obywateli i nikt nie zwraca na to większej uwagi – ani stróże prawa ani przedstawicielstwo upadłego kombinatu Tantalusa, pod które wciąż podlegali bezrobotni mieszkańcy Coscarli, ani sam Kościół wreszcie. Lyra rozumiała, że w monumentalnym mrowisku pokroju Sibellusa gwałtowne zgony oraz tajemnicze zniknięcia należały do codzienności, ale tak duża skala przypadków na tak małej przestrzeni sugerowała, że należało szukać przyczyny innej niż tylko gangsterskie porachunki, porwania dla okupu czy rajdy werbowników marynarki kosmicznej.

- Nikt się nie znalazł? – drążyła temat Sepheryjka – Żadnych śladów?

- Nie – pokręcił głową Fayban – Ani żywy ani martwy. Wszyscy przepadają jak kamień w wodę, Imperator jeden wie, gdzie teraz są. Mężczyźni i kobiety, starcy i dzieci, na każdego może trafić. Na samym początku myślałem, że to może bandyci z baru Tantalusa, ci przeklęci handlarze narkotyków... albo żebracy. Wielu miejscowych stoczyło się na samo dno, koczują w opuszczonych kamienicach jak zwierzęta, stadami, walcząc na śmierć i życie o resztki wyciągnięte spośród śmieci. Ale to chyba nie oni, bo wiecie, kiedy przychodzi zmierzch, ani jedni ani drudzy nie wystawiają nosa na ulice, jakby sami się bali.

Szukam rozpaczliwie jakiegoś punktu zaczepienia Wink

Edit: rozumiem, że wielebny nie zna niczego co mogło by połączyć znikające ofiary ? Były pracodawca ? Wiek czy płeć ?
Cholera czy oni wybierają ich na chybił trafił ?
Evil or Very Mad


Ostatnio zmieniony przez Kargan dnia Śro 11:44, 02 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 13:48, 02 Lip 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Czyli nie sposób powiązać tych ludzi ze sobą? – Lyra wydęła wargi w wyrazie niezadowolenia – Może wszyscy pracowali dla jednej osoby?

Fayban roześmiał się niewesoło.

- Cała Coscarla podlega pod Tantalusa, kiedyś wszyscy pracowali w filii kombinatu. Teraz niektórzy bezrobotni załapują się na fuchy w Środku, ale to nic nie zmienia. Znikają jak popadnie, pracujący i bezrobotni. Jedno ich tylko łączy. To się dzieje zawsze w nocy, nigdy za dnia. No i ludzie gadają dziwne rzeczy...

Kleryk umilkł na chwilę, z miną taką jakby się zaraz miał rozpłakać. Tym razem ani Verner ani Lyra go nie popędzali, czekając cierpliwie na ciąg dalszy.

- Ludzie gadają, że to upiory przeszłości. Duchy tych, którzy spłonęli rok temu w pożarze. Podobno ktoś widział je po zmroku, czerwone oczy płonące w ciemności... jeśli to prawda, jeśli objawiają się tutaj istoty z drugiej strony... boję się, czy podołam takiemu wyzwaniu...
Zobacz profil autora
Edge of Darkness
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 10 z 48  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 46, 47, 48  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin