Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Thorn odczekał, aż pozostała trójka opuści targowisko, odprowadzając wzrokiem odchodzącego z zaciętą miną Mira. Scintillańczyk zdążył zauważyć dziwne zachowanie byłego żołnierza, z miejsca wyczuwając rodzącą się pomiędzy nimi rywalizację. Łowca klanowy z Fedridu miał niezależny i buntowniczy charakter, którego nie zdążyła poskromić krótka kariera wojskowa, dlatego Slade liczył się z kłopotami dyscyplinarnymi w niedalekiej przyszłości. Arbitrator objął dowodzenie nad grupą w zasadzie bezwiednie, uznając się za odpowiednią dla tej funkcji osobę przez wzgląd na znajomość metropolii, lokalnego języka oraz obyczajów. Nikt jak dotąd nie zakwestionował otwarcie jego poleceń czy sugestii, ale Thorn czuł w głębi duszy, że stan ten nie potrwa długo. Walka o wpływy była nierozłącznym elementem kariery w szeregach Ordo; tutaj wybić się mogli jedynie najbardziej bezwzględni i twardzi akolici.
Slade był na tę walkę przygotowany, a rozmowa z Sandem odbyta w Icenholmie dodawała mu pewności siebie, bo dzięki niej miał w dłoni atut, o którym inni członkowie komórki nie wiedzieli.
- Co robimy? – zapytała Cimbria odrywając wzrok od malowniczo odzianego złomiarza, który sunął zwinnym krokiem poprzez plac targowy z pękiem ciężkich rur na plecach.
- Pójdziemy prosto na posterunek – zdecydował Thorn zaprzestając dalszych dywagacji na temat stosunków wewnątrz zespołu – Jeśli Locana tam nie będzie, poprosimy o kontakt. Potem skoczymy raz jeszcze do tej gangsterskiej nory, ze słów Lilli można wywnioskować, że tamtejsi klansterzy jednak coś wiedzą o losie Saula.
Cisnąwszy w kąt wylizane do czysta tacki arbitratorzy owinęli się płaszczami i ruszyli poprzez coraz tłoczniejszy plac, kierując się ku dwupiętrowej żelbetonowej bryle posterunku Magistratum wznoszącej się niedaleko stacji kolejki. Cimbria szturchnęła Thorna w pewnej chwili pokazując mu zbitych w grupkę młodych mężczyzn o spiralnych niebieskich tatuażach na policzkach i czołach, noszących kurtki z frędzlami na rękawach wykonanymi z czegoś, co dziewczynie niezmiennie przywodziło na myśl ludzkie włosy.
- Jeden z podmiejskich gangów – wyjaśnił ściszonym głosem Slade – Kilka poziomów pod Coscarlą zaczyna się strefa Podmieścia, prawdziwe gniazdo kryminalistów, heretyków i mutantów. Tamtejsi bandyci często wyłażą na górę, zazwyczaj starymi szybami wind albo dziurami wybitymi w zamurowanych korytarzach. Dopóki zachowują się spokojnie, pozwalamy im handlować lub najmować się do pracy, ale jeśli złamią prawo, najczęściej się ich eksterminuje bez procesu lub stawia przed sąd przyśpieszony i zsyła na dożywotnie roboty przymusowe...
- Patrz tam! – przerwała mężczyźnie Cimbria, dyskretnie pokazując coś dłonią. Thorn podążył wzrokiem za jej palcem i spostrzegł kilkanaście metrów dalej idącego nieśpiesznie przez plac regulatora, któremu miejscowi ustępowali drogi.
- Jest sam, więc to nie rutynowy patrol – zauważyła albinoska – I idzie w stronę przejścia na drugi plac, zatem najpewniej to Locan we własnej osobie, w drodze do baru. |
|