 |
|
 |
Wysłany: Sob 17:13, 05 Lip 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Coscarla, Kopiec Sibellus, Scintilla, 383.830.M41, godz. 7.45 – zespół pierwszy
Stolik udało się znaleźć bez większego kłopotu, co więcej: spełniał on wszystkie oczekiwania Thorna – był w kącie i umożliwiał zajęcie miejsc w taki sposób, by para arbitratorów miała za swymi plecami ścianę, a nie innych klientów. Przywołany ruchem ręki barman przyniósł gościom flaszkę zbożowej wódki, nawet ich nie pytając, co właściwie mają zamiar zamówić.
- Po co znowu przyleźliście? – wycedził przez zęby pochylając się nad stolikiem – Nie podobacie mi się, nie próbujcie tu robić żadnych problemów.
Kiedy sprzedawca odszedł, Slade rozlał mętny płyn do dwóch szklanek, spróbował ostrożnie napitku, po czym skrzywił się, kiedy fala gorąca rozlała mu się po przełyku. Popijając drobnymi łyczkami agenci obserwowali dyskretnie wnętrze baru, pozornie zajęci rozmową ze sobą. Locan siedział kilka stolików dalej, sam z butelką. Kiedy nie pił, opierał się o krzesło i gapił w jeden punkt przed siebie, gdzieś na ścianę, niczym człowiek śniący na jawie. Thorn zaczął się zastanawiać, czy rozmowa ze starszym regulatorem miała jakiś sens. Fakt, że wszyscy z klansterami włącznie tolerowali jego obecność świadczył o pewnej charyzmie tego człowieka, ale patrząc na Locana arbitrator nie potrafił pojąć, skąd brała się ta rezerwa i ostrożność w stosunku do niego ze strony ludzi uporczywie i na codzień łamiących Lex Imperialis, a nader często nie mających absolutnie nic przeciwko zabiciu stróża prawa, kiedy tylko nadarzała się ku temu okazja.
Rozmyślania przerwał mu znienacka ostrzegawczy syk Cimbrii i widok trzech mężczyzn podchodzących wolnym krokiem do ich stolika.
- Szukacie towaru czy nowych kumpli? – powiedział młody chłopak o szarych oczach mordercy i poskręcanych w loki jasnych włosach spadających mu na czoło – Wyglądacie na kasiastych, może wesprzecie mnie gotówką? W końcu trzeba sobie pomagać, nieprawdaż?
Blondyn obejrzał się z sarkastycznym uśmiechem na dwóch kompanów, podobnie jak on noszących na twarzach skomplikowane tatuaże wykonane czerwonym barwnikiem. Tamci się wcale nie uśmiechali, patrzyli w zamian łakomym wzrokiem na laserowy pistolet Cimbrii wystający spod rąbka jej płaszcza. Slade przesunął badawczym spojrzeniem po barze, nigdzie nie dostrzegł jednak innych klansterów z czerwonymi tatuażami. Wyglądało na to, że stojące przy nim trio było jedynymi członkami tego akurat gangu w lokalu. Inni bandyci - ci dostatecznie trzeźwi, by zauważyć, że coś się kroi – odwracali głowy w stronę narożnego stolika obserwując konfrontację, ale nie wykazując szczególnej ochoty do włączenia się do niej... na razie. |
|
|
|
|
|
Wysłany: Sob 17:34, 05 Lip 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Coscarla, Kopiec Sibellus, Scintilla, 383.830.M41, godz. 7.45 – Mir Salvaro
Mir zaczął pogwizdywać beztrosko pod nosem, starając się za wszelkę cenę sprawiać wrażenie rozluźnionego i zainteresowanego wyłącznie widocznym w głębi ulicy targowiskiem. Siedział na murku odchylony w tył, tak by w razie zagrożenia wpaść tuż za osłonę łapiąc jednocześnie za laser. Zerkając co kilka sekund kątem oka upewniał się, że tajemnicza postać w łachmanach wciąż go obserwuje, ukryta w półmroku opuszczonego budynku kilka metrów od Fedridańczyka. Mir rozważył w myślach opcję rzucenia się w stronę nieznajomego – lub nieznajomej, bo strój nie pozwalał określić jednoznacznie płci obcego – szybko ją jednak zarzucił. Musiał przyjąć, że obserwator zna okolicę i spłoszony jego gwałtownym ruchem niechybnie rzuci się do ucieczki, a pościg w labiryncie zniszczonych, częściowo zawalonych i noszących ślady pożaru budynków nie wieścił Mirowi większych szans. Fedridańczykowi przyszła też na myśl inna kwestia – czy tajemniczy obserwator za oknem miał coś wspólnego z człowiekiem, który stał minionej nocy przed hostelem Drayeloka?
Agenci przyjęli z miejsca założenie, że nocny obserwator powiązany był z klansterami z baru, śledzącymi akolitów z zamiarem targnięcia się na ich cenne mienie. Lecz postać w łachmanach za nic w świecie nie przypominała Mirowi członka narkogangu, już bardziej identyfikował ją z włóczęgą zwabionym widokiem siedzącego samotnie człowieka albo ubogim czcicielem Imperatora, który chciał przynajmniej rzucić okiem na święty przybytek. |
|
|
|
|
Wysłany: Nie 23:02, 06 Lip 2008 |
|
|
Peacemaker |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 07 Sty 2008 |
Posty: 326 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
 |
 |
|
A jaki macie towar? Burknął Thorn próbując zyskać na czasie. Ja i moja szprycha mamy duże wymagania - dodał, rzucając swej towarzyszce odrobinę bardziej znaczące spojrzenie, mając nadzieję, że tamta zrozumie, że jeśli rozmowa posunie się nieco dalej, nie ma czekać, tylko zabić bez rozkazu.
Mają widoczną broń? Jeśli tak, to jaką? Daleko stanęli? Otaczają nas czy stoją 'w kupie'? Mam szansę wyciągnąć pistolet, zanim któryś z nich rzuci się do walki wręcz? Jeśli nie zwróci to zbytniej uwagi i nie ograniczy mojej swobody ruchów, to włączam przycisk nadawania, niech Mir zdaje sobie sprawę co się dzieje - może w razie czego odpowiednio zadziała. O ile ten tępy barbarzyńca zrozumie sugestię I o ile zdąży spod kościoła  |
|
Ostatnio zmieniony przez Peacemaker dnia Nie 23:04, 06 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wysłany: Pon 9:01, 07 Lip 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Coscarla, Kopiec Sibellus, Scintilla, 383.830.M41, godz. 7.50 – Thorn i Cimbria
- A jaki macie towar? – burknął Thorn próbując zyskać na czasie – Ja i moja szprycha mamy duże wymagania – dodał rzucając albinosce znaczące spojrzenie i dając jej w ten sposób do zrozumienia, że w razie ewentualnych problemów nie ma czekać, tylko zabić bez rozkazu. Wyraz oczu Cimbrii zdradzał, że doskonale pojęła intencje towarzysza.
Slade oszacował klansterów wzrokiem, odnotowując w pamięci ich wsadzone za pasy przestarzałe bębenkowe rewolwery, noże i kastety. Wszyscy trzej mieli arogancki styl bycia i niebezpieczne błyski w oczach, roztaczali wokół siebie prowokacyjną aurę. Arbitrator znał ludzi ich pokroju i wiedział, że lada pretekst wystarczy im, by skoczyć ofierze do gardła – nie wolno było okazać przed nimi słabości.
Wszyscy trzej stali tuż przy stoliku, na wyciągnięcie ręki, blondyn na przedzie. Thorn uznał, że w razie kłopotów to on powinien stać się pierwszym celem, sprawiał bowiem wrażenie prowodyra całej grupy. Scintillijczyk wahał się tylko w myślach pomiędzy gołą pięścią i pistoletem, bo przeciwnicy znajdowali się krytycznie blisko i mogli mu uniemożliwić wyszarpnięcie broni z kabury.
- Jaki mam towar? – powtórzył złośliwym tonem chłopak o szarych oczach – W sam raz dla twojej szprychy, spełni wszystkie jej oczekiwania – klanster poklepał się w obsceniczny sposób po kroczu – Jeśli odda grzecznie ten swój pistolecik, będzie mi mogła obciągnąć.
I wtedy Thorn zrozumiał, że konfrontacja była celem klansterów od samego początku. Może byli nowi w barze i szukali potencjalnie słabej ofiary chcąc zyskać szacunek w oczach innych bandytów, a może zadufanie kazało im wierzyć, że mogą bezkarnie sięgać po wszystko, co im przypadnie do gustu? Arbitrator pojął, że jakiekolwiek ustępstwo w tej chwili wcale kłopotu nie zakończy, tylko sprowokuje przeciwników do jeszcze gorszych zachowań. Wszystkie te myśli przemknęły przez głowę Thorna, kiedy ten przenosił spojrzenie na siedzącą w grobowej ciszy Cimbrię.
A widząc jak wykrzywiona w upiornym grymasie albinoska zmienia ustawienie nóg na takie, które umożliwiłoby jej błyskawiczne zerwanie się z krzesła, Slade zrozumiał jeszcze jedno.
Zostały mu zaledwie ułamki sekundy, nim dziewczyna uderzy. |
|
|
|
|
Wysłany: Pon 10:56, 07 Lip 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Cóż, tak się pechowo złożyło, że nie zabrałem dziś do pracy plecaka (a w środku noszę podręcznik do DH, karty postaci oraz zestaw kostek) – tak więc emocjonujące nie tylko dla mnie starcie między naszymi arbitratorami i klansterami rozliczę drobiazgowo wieczorem (tak się dla odmiany szczęśliwie złożyło, że żona pojechała z dziećmi na trzy tygodnie do Polski i mam dość sporo wolnego czasu po pracy). Żeby już później nie stopować akcji, przyjmuję za pewnik, że Thorn będzie strzelał do napastników eliminując wpierw blondyna, potem zaś tego z pozostałych, który okaże się bardziej niebezpieczny. Co, jeśli do akcji będą się chwieli włączyć następni bandyci? Jakieś sztuczki w rękawie? (na przykład wyciągnięty spod płaszcza granat z palcem wsadzonym w zawleczkę). Jeszcze coś innego? Czekam na info, Peacemaker.
Kargan, Xeratus – potrzebuję jednoznacznej odpowiedzi odnośnie konwersacji z Faybanem. Zostawiacie go i wychodzicie czy jeszcze chcecie o coś zapytać, ewentualnie obciąć mu kciuk dla zwiększenia motywacji?
Bestia – wciąż pozostaje kwestia łachmaniarza. Zamierzasz nawiązać bliższy kontakt (co najpewniej zmusi Cię do porzucenia stanowiska i zapuszczenia się pomiędzy tutejsze rudery)? |
|
Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pon 11:05, 07 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wysłany: Pon 12:46, 07 Lip 2008 |
|
|
Peacemaker |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 07 Sty 2008 |
Posty: 326 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
 |
 |
|
Pomysł z granatami jest dobry, ale jeśli szybko się z nimi rozprawimy, to nie sądzę, żeby ktoś nam jeszcze wchodził w drogę. Jeśli po wszystkim (bo przeżyjemy, prawda? ) cały bar zwróci się przeciwko nam, to mówię, że to sprawa pomiędzy nimi, a nami i dla podkreślenia wagi swych słów dobędę tego granatu (hehe, całkiem zapomniałem o moich maleństwach ). Jeśli my sami przeżyjemy, to dobrze, gdyby udało się potorturować (a następnie dobić) gdzieś w zaułku rannego gangstera, zadając mu kilka pytań o znikających ludzi, o nasz ogon itd. Jeśli moja towarzyszka nie będzie miała innych pomysłów, to po wszystkim wolałbym wyjść z knajpy i nie czekać na kumpli tamtych. Jeśli ktoś będzie miał jakiś interes, to nas dogoni. |
|
|
|
|
Wysłany: Pon 15:54, 07 Lip 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Mam takie małe info techniczne skierowane w zasadzie do Peacemakera, ale wrzucam je tutaj, bo może ktoś inny też na nim skorzysta. Otóż Thorn ma opcję strzelania z automatu pojedynczo lub seriami po sześć pocisków. Najpierw wada ognia seryjnego – oczywiście jest nią przyśpieszone zużycie amunicji. Hecuter Scintillijczyka ma w magazynku 18 kul, więc po trzech seriach zaszczęka iglica. Teraz pora na ewidentne korzyści. Po pierwsze, premia +20 do trafienia. Po drugie, każde 10 punktów róznicy pomiędzy wynikiem testu, a BS strzelca oznacza, że w cel trafia jeden pocisk ekstra z serii. Po trzecie, po ustaleniu liczby trafień można je rozlokować pomiędzy znajdujące się obok siebie.
Nie mam jeszcze pojęcia jak poturlają się kostki, ale jeśli Thorn zaskoczy swym ruchem klansterów (wszyscy muszą rzucić na Awareness, żeby się nie dać jego ruchem podejść), to jego test BS przeciwko blondynowi będzie wyglądał mniej więcej tak: bazowe BS około 30 (podaję z głowy, nie mam tu karty postaci) plus 20 za ogień seryjny plus 30 za Point Blank plus (ewentualnie) 30 za zaskoczenie – czyli BS dla potrzeb testu wyniesie albo 110 przy zaskoczonym blondynie albo 80, jeśli klanster zaliczy test Czujności pozytywnie.
Jeśli w pierwszym rozpatrywanym przypadku wynik testu okaże się niższy od 50, trafią wszystkie pociski. W drugim przypadku muszę wyrzucić poniżej 20, by trafiły wszystkie – tak czy owak, istnieje spora szansa, że gość oberwie trzema, czterema kulami.
A teraz gwóźdź programu – po ustaleniu łącznej liczby trafień, a przed rzutami na obrażenia kule można rozdzielić między blisko położone cele, w tym przypadku między trójkę klansterów. |
|
|
|
|
Wysłany: Pon 17:57, 07 Lip 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Coscarla, Kopiec Sibellus, Scintilla, 383.830.M41, godz. 7.50 – zespół drugi
Główne drzwi świątyni otworzyły się z przeciągłym zgrzytem i zaalarmowany tym dźwiękiem Mir obejrzał się natychmiast przez ramię – dostrzegając ku swej skrytej uldze Vernera i Lyrę. Para akolitów ruszyła żwawym krokiem w jego stronę, rozglądając się jednocześnie wokół. Fedridańczyk kiwnął im głową, zrobił dziwną minę, która w jego własnym mniemaniu miała towarzyszy przestrzec przed potencjalnym zagrożeniem, potem zaś zerknął znów z ukosa w kierunku okna, za którym czaiła się tajemnicza postać.
Lecz w półmroku zdewastowanego habitatu już nikogo nie było – obserwator zniknął bez śladu, spłoszony najwyraźniej obecnością innych ludzi.
Dobra, zespół drugi, co teraz robicie? |
|
|
|
|
Wysłany: Wto 11:05, 08 Lip 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Myślicie, że jesteście tacy twardzi? – warknął pośpiesznie, ubiegając albinoskę, która zastygła w miejscu z napiętymi mięśniami – To spróbujcie się z naszymi kumplami – arbitrator zaśmiał się ze złośliwą satysfakcją kiwając głową w stronę wejścia do baru.
Był to najstarszy trik pod słońcem, ale zadziałał i tym razem, ku zdumieniu samego Thorna. Blondyn i jego kompani obejrzeli się natychmiast, a wtedy arbitrator zaatakował.
Scintillijczyk zerwał się z krzesła niczym błyskawica, w trakcie tego ruchu płynnie wyciągając z kabury Hecutera i przestawiając kciukiem dźwignię trybu ognia na seryjny. Klansterzy zrozumieli wybieg obcego w ułamku sekundy, dostrzegli zresztą kątem oczu nagłe poruszenie przy stoliku – i ten właśnie ułamek sekundy przesądził o wszystkim.
Thorn nacisnął spust Hecutera wciąż jeszcze znajdując się w ruchu, dlatego trzy pierwsze pociski tylko musnęły jasnowłosego klanstera i wbiły się w kontuar baru wyrywając w nim okrągłe dziury; trzy pozostałe trafiły prowodyra w klatkę piersiową. Młodzieniec otworzył szeroko oczy, jakby niepomiernie zdziwiony nagłym bólem w piersiach, po czym runął na plecy.
Pozostali dwaj bandyci byli szybcy, tego Thorn nie mógł im odmówić. Jeden zdążył nawet wyszarpnąć zza pasa swój pistolet, ale wtedy Scintillijczyk wystrzelił drugą serię. Pochylający się nad Cimbrią mężczyzna poleciał w bok obryzgując twarz dziewczyny krwią, grzmotnął o pobliski stolik przewracając go z łoskotem i wprawiając w stan skrajnego przerażenia jakiegoś śpiącego dotąd z głową na blacie pijaka. Slade przesunął błyskawicznie lufę broni, dwie ostatnie kule wystrzelił z przystawienia w brzuch trzeciego napastnika, próbującego właśnie podnieść uzbrojoną w pistolet rękę. Przewracający się na podłogę klanster pociągnął spazmatycznie za spust i pistoletowy pocisk gwizdnął obok głowy Thorna wbijając się w ścianę.
W barze zapadła grobowa cisza – tak nieprzenikniona, że dźwięk toczących się po podłodze łusek zdał się Thornowi głośny niczym łoskot hydraulicznej prasy. Scintillijczyk opuścił dymiącą lufę Hecutera, trącił nogą ciało jasnowłosego prowokatora upewniając się, że klanster nie żyje.
- Mogłeś mi zostawić przynajmniej jednego – pełne złości słowa Cimbrii zabrzmiały tak głośno, że dotarły do każdego kąta lokalu. |
|
|
|
|