Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Przewodnika? – barman przechylił się w stronę Lyry niosąc ze sobą odór niemytego ciała – I do tego godnego zaufania? Chyba ci się poprzestawiało w głowie, dziecinko. Wynoście się stąd i to szybko, zanim szef się wami zainteresuje. Tu się przychodzi po prochy albo wódę, rozumiecie? Nie wynajmujemy łóżek na noc, nie oprowadzamy wycieczek. Jeśli chcecie trawę ułud, niebieściaki albo dopały i macie dosyć gotówki, zapraszam. Jeśli nie, spieprzajcie. Paru łebków z narkogangu cały czas się gapi na twój tyłek, mała. Jeśli nie chcesz, żeby ci go zerżnęli, lepiej stąd wyjdź i zabierz ze sobą przyjaciół. Niepotrzebna mi nowa jatka w knajpie, już dwa razy w tym tygodniu musiałem sprzątać trupy.
Lyra poczerwieniała, ale nim zdążyła coś powiedzieć, do rozmowy wtrącił się Thorn.
- Wódka zapłacona, więc dopijemy do końca – wycedził przez zęby Scintillijczyk – Dzięki za radę, nie omieszkamy z niej skorzystać, nie chcemy cię trudzić sprzątaniem ścierw tych naćpanych frajerów. Mówiłeś coś o hostelu. Gdzie go znajdziemy?
- A co ja jestem, informacja? – odburknął barman udając, że jego uwagę zaprząta zaschła plama na kontuarze. Slade sięgnął do kieszeni płaszcza, rzucił na ladę jednotronówkę.
- Idźcie przez targowisko na drugą stronę placu – oświadczył sprzedawca zgarniając monetę z kontuaru – Buda Drayeloka stoi w ulicy po drugiej stronie, traficie tam po szyldzie.
Thorn wymienił porozumiewawcze spojrzenia z resztą agentów, wszyscy szybkim ruchem opróżnili swe szklanki i odstawili je na ladę, po czym ruszyli w stronę wyjścia, odprowadzani wrogim wzrokiem klientów. Thorn opuścił bar jako ostatni, zamknął za sobą drzwi i odetchnął z ulgą, kiedy muzyka ucichła odgrodzona od mężczyzny grubą warstwą drewna.
Na zewnątrz zapadł niemalże całkowity mrok, rozjaśniany w obrębie placu mętnym światłem kilku powieszonych na ścianach baru lamp. W górze, nad głowami akolitów, rozciągały się atramentowe przestworza pulsujące pionowymi pasami światełek. Lyra uświadomiła sobie z dreszczem ekscytacji, że patrzy nie na gwiazdy, tylko ukryte w mroku nocy wieże Kopca, wznoszące się na niebotyczną wysokość i migoczące miriadami świateł.
- Szukamy hostelu – oświadczył Thorn poprawiając paski plecaka – Tam zorganizujemy bazę wypadową. Od jutra rana zaczniemy badać sprawę.
Scintillijczyk przesunął wzrokiem po twarzach towarzyszy. Nad wyraz milkliwy ostatnio Verner skinął jedynie głową, przytaknęli też Mir i Cimbria. Lyra, wciąż zirytowana rozmową z barmanem, prychnęła cicho niczym rozzłoszczony kot. |
|