RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Edge of Darkness Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 46, 47, 48  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Śro 23:16, 18 Cze 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Proponuję wziąć pokoje obok siebie. Możemy też przenieść łóżka z jednego pokoju i zostawić światło - na wspomnianą przynętę. We trójkę lub piątkę zawsze będzie bezpieczniej i łatwiej będzie zmieniać się strażom - dwie osoby pilnują, pozostałe śpią, potem zmiana. Warto by też obejrzeć wnętrze - czy jest wyjście na dach/strych, czy jest piwnica? (zapytać gospodarza czy ma połączenie z innymi piwnicami). Czy są tylne wyjścia? Czy sufit wygląda na solidny? Czy jest wejście na dach z zewnątrz? Dobrze, żeby jeden wartownik miał na oku klatkę schodową/korytarz, a drugi zerkał/nasłuchiwał co się dzieje za oknem.Można też popatrzeć czy pokoje obok są na pewno puste. Ułóżmy listę pytań do gospodarza, bo ktoś nam w końcu musi opowiedzieć o tutejszych układach (kto rządzi dzielnicą, komu się nie stawiać, czy jest w okolicy 'zaufany' paser, gdzie można znaleźć chętnych do wynajęcia miejscowych twardzieli - w końcu jesteśmy werbownikami, a miejscowi mogą nam od biedy pomóc za jakieś grosze, a w perspektywie za wizję pracy i wyrwania się z tego slumsu).

@Keth. Nie wiem ile tu zostaniemy, ale ktoś z największą szansą statystyczną może spróbować potargować się z gospodarzem, w końcu nie ma tu tłumów, a wydajemy się jedynymi klientami, więc chyba są nadzieje na jakiś upust? Mamy kanapki? Czy musimy sobie 'załatwiać' jedzenie? Czy zajazd jest połączony z sąsiednimi budynkami? Tzn. czy do siebie przylegają? Czy można się tu dostać (względnie uciec) np. po dachu?

Uff, coś pominąłem? Wink

Sorka za edity, ale już późno.


Lyra: właśnie Keth i co z tymi pokojami ? Czy z któregoś widać dobrze schody ? Czy są na jednej ścianie czy na przeciwległych ?


Ostatnio zmieniony przez Peacemaker dnia Śro 23:23, 18 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 14:10, 19 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Uśmiechający się odrażająco hostelarz wręczył gościom trzy klucze do sąsiadujących ze sobą pokojów na pierwszym piętrze, potem ochoczo zainkasował ustaloną wcześniej opłatę, chowając drobne pieniążki do kieszeni iście łapczywymi ruchami. Thornowi nie podobał się sposób, w jaki mężczyzna spozierał na chowane przez agentów portfele, zresztą nie tylko jemu – Cimbria mrugnęła porozumiewawczo w stronę Scintillijczyka, wskazała hostelarza ledwie dostrzegalnym ruchem głowy, który mógł oznaczać wyłącznie ostrzeżenie.

- Masz tu piwnicę albo strych? Tylne wyjście? – arbitrator złapał zmierzającego w stronę schodów Drayeloka za ramię i cofnął natychmiast dłoń, bo przestraszony nagłym ruchem gościa hostelarz podskoczył i jęknął cicho.

- Piwnicę? Nie, zamurowałem dawno temu, bo mi szczury do środka właziły – zaprzeczył gospodarz strzelając na wszystkie strony przekrwionymi oczami.

- A strych? Wejście na strych albo dach masz? – dociekał dalej Slade.

- Zamknięte, zabite deskami. Od góry właziły mi czasami różne złodziejskie mendy...

- Tylne wejście na parterze?

- No.. mam, ale nie musicie się o nie martwić. I przednie drzwi i tylne zamykam na cztery spusty, specjalnie sobie w nich założyłem uchwyty na metalowe sztaby. Możecie spać spokojnie do rana.

W naprędce przywołanym na usta uśmiechu Drayeloka było tyle fałszu, że Lyrze aż się zrobiło niedobrze. Łowczyni nie podobał się wyraz oczu hostelarza, lekkie drżenie rąk i odór zestarzałego potu. To ostatnie o czymś jej przypomniało.

- A wodę tutaj masz? – zapytała czując przemożną ochotę odświeżenia się. Na Sepheris Secundus Lyra przywykła do kąpieli w drewnianej balii, ale krótki pobyt w Sibellusie pozwolił jej zgłębić uroki gorącej wody, wanny i prysznica, więc łudziła się wbrew temu, co widziała wokół siebie, że i w tym obskurnym hostelu będzie się mogła wykąpać.

- Woda jest, bo w ostatnim tygodniu często padało, zbiornik na deszczówkę jest pełny – uśmiechnął się do niej obleśnie Drayelok – Ale z rur nic nie leci, paliwo do pompy mi się skończyło.

- Jakoś przeżyjemy – westchnął Thorn przekrzywiając nieco głowę i świdrując hostelarza przenikliwym wzrokiem – Często miewasz tutaj nieproszonych gości? Takich włażących przez okna albo po dachu?

- Nigdy... prawie wcale – ożywił się Drayelok waląc jednocześnie dłonią w pierś na znak absolutnej szczerości.

- A mieszka tu ktoś jeszcze? – arbitrator przesunął spojrzeniem po całej długości korytarza – Co masz za ścianą po drugiej stronie piętra?

- A coś ty taki ciekawski, arbitrator jesteś? – hostelarz pozwolił sobie na nieco sarkastyczny ton – Z drugiej strony przylega ścianą inna kamienica. A w ogóle to co tak wypytujecie, hę? Ja tu nikogo nie zmuszam do spania, jak się wam nie podoba, możecie iść na ulicę.

- Płacę, więc pytam – Slade wyprostował się górując nad Drayelokiem i z twarzy mężczyzny natychmiast zniknęła arogancja.

- Przepraszam – pisnął hostelarz składając bezradnie dłonie – A ja już muszę iść, naprawdę. Jakby coś było trzeba, śpię w pokoju obok recepcji, wystarczy walnąć w drzwi.

Nim Thorn zdążył coś jeszcze powiedzieć, Drayelok był już przy poręczy schodów, znikając na nich w podziwu godnym pośpiechu.

- Zauważyłeś? – zapytała cicho Cimbria stając obok arbitratora. Thorn spojrzał na nią unosząc pytająco brwi.

- To narkoman – wyjaśniła albinoska – Beznadziejny przypadek, prawie na śmierć się już zaćpał. Myślę, że to jakaś mocniejsza odmiana obskury, ale nie jestem pewna, nie znam się wcale na tutejszych używkach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 15:38, 19 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Cimbria uparła się na pokoje na pierwszym piętrze, a nie drugim. Dlaczego? Jej argumenty były następujące: w razie kłopotów łatwiej wywalczyć sobie drogę na parter przez jedno piętro niż przez dwa, po drugie – skacząc z okien z pierwszego piętra trudniej złamać nogę.

Pokoje są po jednej stronie korytarza, po drugiej lita ściana. Na krańcu korytarza znajdują się schody biegnące do recepcji lub na drugie piętro. Na korytarzu działa tylko jedna żarówka. Nie ma wody w kranach, toaleta na drugim końcu korytarza śmierdzi niemiłosiernie. Nigdzie nie widać śladu innych gości. Wizyta na drugim piętrze ujawniła istnienie kilku szczelnie zabitych deskami i podpartych od środka belkami świetlików – tamtędy nikt nie wlezie.

W pięcioro w pokoju może być bardzo ciasno, ale skoro dwie osoby strażują, jakoś się pomieścicie. Koncepcja Cimbrii – jeden strażnik przy oknie, za furtyną, żeby nie było go widać z zewnątrz. Drugi w toalecie na końcu korytarza – przez uchylone drzwi ubikacji może patrzeć na schody, a po wykręceniu kilku żarówek w głębi korytarza sam pozostanie raczej niezauważony. Krotkofalówki od Varrisa wystarczą w zupełności, by w razie potrzeby zaalarmować kompanów w pokoju.

Co do jedzenia, głód zaczyna Wam doskwierać, ale trzeba będzie zaczekać do rana, może na targowisku znajdziecie coś bardziej zjadliwego od szczurzego gulaszu.

Jakieś dodatkowe kwestie, czy idziecie spać? I jaki obowiązuje podział wart, skoro jest Was nieparzysta liczba?


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Czw 15:41, 19 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:09, 19 Cze 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Cokolwiek bysmy jeszcze nie postanowili ja stanę na drugiej warcie. Skoro jest nas nieparzyści to proponuję by najwięcej ludzi stanęło na drugiej lub trzeciej warcie, wtedy jest najwieksze prawdopodobieństwo ataku.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:25, 19 Cze 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- Ja stanę na pierwszej warcie. Ktoś zechce mi towarzyszyć? - Powiedział kapłan i zaczął sprawdzać stan magazynka w swoim pistolecie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:56, 19 Cze 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Zobaczymy święty, czy pijesz równie dobrze co stoisz na warcie. Sprawdzę osobiście, jeśli pozwolisz - oświadczył nieco kpiarskim tonem Thorn. Podzielmy pozostałą nam noc na dwie części i pilnujmy po równo - dodał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:53, 19 Cze 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- Chyba czy równie dobrze wartuję co piję - uśmiechnął się Verner i skinął głową.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:32, 20 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kiedy Cimbria stanęła bezgłośnie u wylotu schodów pilnując resztę grupy przed Drayelokiem, pozostali agenci Tronu wzięli się szybko do roboty. Wywleczone z dwóch pokojów materace zostały rozłożone na podłodze trzeciego, znajdującego się najgłębiej w korytarzu. Ze względu na rozmiar pomieszczenia do środkowego pokoju wywalono rozchybotane krzesła i klejący się od brudu stół. Cała ta operacja zajęła zaledwie kwadrans i okazała się tak cicha, że przebywający na parterze hostelarz niczego nie usłyszał.

- Jutro czeka nas ciężki dzień, więc wszyscy poza wartą spać – polecił Thorn – Szanujcie sobie luksus noclegu w tym szacownym przybytku, słono za to płacimy.

Poważnemu tonowi w głosie arbitratora przeczyło znaczące mrugnięcie okiem.

- Cóż, wielebny, pora nam rozstrzygnąć, kogo tej nocy ciężej Imperator doświadczy – Slade wyciągnął z kieszeni monetę – Awers to straż przy oknie, rewers to ubikacja.

Ciśnięty w powietrze pieniążek opadł na ustawioną płasko dłoń Scintillijczyka. Awers.

- Powodzenia – Thorn poklepał Vernera po ramieniu, po czym spojrzał z ukosa na pozostałych akolitów, moszczących się właśnie na materacach – Panie, panowie, w imieniu wartowników obsadzających punkt w toalecie proszę, abyście korzystali wyłącznie z ubikacji na drugim piętrze.

Odpowiedziały mu pomruki zmęczenia i ziewnięcia.

Chwilę później wszyscy poza wartownikami już spali.

*

- Śpisz?

Lyra otworzyła oczy słysząc ciche pytanie Cimbrii, usiadła na posłaniu. Albinoska stała przy oknie przytulona do futryny, spoglądając ostrożnie na zewnątrz budynku. Musiał być środek nocy, bo na dworze wciąż panowały gęste ciemności, ale podczas snu Sepheryjki zaczęło padać i tnące bezgłośnie przestworza błyskawice rozjaśniały sporadycznie okolicę.

- Poczekaj, aż ponownie błyśnie – szepnęła Cimbria dając dziewczynie jednocześnie do zrozumienia, aby ta stanęła po drugiej stronie oka, ostrożnie wyglądając zza futryny – Patrz po skosie na tamten dom po drugiej stronie ulicy, dokładnie na wejście.

Spojrzenie łowczyni podążyło we wskazanym przez albinoskę kierunku. Faktycznie, po przeciwnej stronie mokrej od deszczu ulicy znajdowała się zrujnowana, waląca się w gruzy kamienica pozbawiona okien i drzwi. Kiedy kolejna błyskawica skąpała dystrykt w swym sinym blasku, Lyra zrozumiała, co Cimbria miała na myśli.

Pod pustą arkadą wejścia, schowany przed deszczem, stał czarny kształt mogący być tylko człowiekiem.

- Jest tam cały czas – oświadczyła Cimbria – Zauważyłam go przez przypadek, bo idiota zapalił na chwilę skręta. Idę w zakład, że obserwuje wejście do hostelu.

Lyra obejrzała się przez ramię na śpiących twardo Thorna i Vernera. Albinoska zrozumiała ten gest, zaprzeczyła ruchem głowy.

- Mir pilnuje schodów, ja wejścia – szepnęła – Nie ma potrzeby, by ich teraz budzić. Jeśli ktoś spróbuje sforsować drzwi do hostelu, zdążę na czas podnieść alarm. Lepiej udawać, że go nie widzimy, bo wtedy się zorientuje, że trzymamy w nocy straż.

Łowczyni przyznała Cimbrii niechętnie rację. Przez chwilę zastanawiała się co prawda, czy nie zorganizować polowania na tajemniczego obserwatora, ale zaraz zarzuciła ten pomysł. Człowiek stojący po drugiej stronie ulicy był niewątpliwie na swoim terytoium, znał dzielnicę i drogi ucieczki, a przy tym nie sposób go było zajść z zasadzki.

- Obudź mnie, jeśli coś się zmieni – powiedziała, po czym położyła się z powrotem na materacu i natychmiast zasnęła.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:58, 20 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Coscarla, Kopiec Sibellus, Scintilla, 383.830.M41, godz. 5.30

Lyra ziewnęła szeroko, przycisnęła twarz do chłodnej szyby nie troszcząc się już dłużej o dyskrecję. Tajemniczy obserwator zniknął bez śladu w ostatnich minutach nocnej burzy, tuż przed końcem zmiany Cimbrii – w jednym rozbłysku energetycznych wyładowań stał jeszcze w progu zrujnowanej kamienicy, w drugim już go nie było, przepadł jak kamień w wodę. Trzymająca ostatnią wartę Lyra obrzuciła spojrzeniem ulicę, na której poruszały się w mętnym blasku poranka pierwsze ludzkie postacie, zmierzające w kierunku targowiska. Przez całą noc w hostelu panował spokój i chociaż Thorn okazał pewną irytację na wieść o wieść o nocnym gościu – irytację skierowaną w głównej mierze pod adresem Cimbrii – szybko wrócił mu zwyczajowy chłodny spokój.

Ostatnią straż trzymał znowu arbitrator – tym razem ukryty w toalecie – oraz Sepheryjka. Lyra otworzyła okno pokoju wpuszczając do wnętrza pomieszczenia powietrze przesycone zapachem wilgoci i dziwnym metalicznym posmakiem, którego źródło musiało się znajdować w sunących kilka kilometrów wyżej kłębach przemysłowych wyziewów. Dziewczyna wychyliła się ostrożnie za parapet przesuwając wzrokiem po przygnębiającej swym stanem dewastacji ulicy oraz wyrastającej tuż za domami niebotycznej ścianie Kopca, pnącej się ku przestworzom niczym monumentalna góra. Lyra nawet nie próbowała sobie wyobrazić, ile czasu, materiałów i ludzkiego potu musiało kosztować wzniesienie tej jednej tylko wieży, a przecież w Sibellusie było ich kilkadziesiąt i wszystkie stanowiły zaledwie zwieńczenie głównej części metropolii.

Mrowisko, pomyślała dziewczyna, gigantyczne mrowisko zamieszkane przez miliardy malutkich stworzonek. Nagły metaliczny zgrzyt zwrócił jej uwagę na linię miejskiej kolejki. Z wylotu tunelu wypadł skład kilkunastu wagoników, wytracił prędkość zatrzymując się na rampie stacji. Przekręcając głowę łowczyni dostrzegła grupę kilkunastu ludzi opuszczających kolejkę i schodzących po schodach platformy na główny plac dystryktu. Po ich wyglądzie i zachowaniu wywnioskowała, że to robotnicy wracający do domu z nocnej zmiany – garstka szczęśliwców, którzy znaleźli pracę poza granicami swej dzielnicy, ale wciąż jeszcze zmuszeni byli mieszkać w jej ścianach.

Drzwi pokoju zgrzytnęły, w progu stanął Thorn. Arbitrator chrząknął donośnie, trącił lekko nogą materac, na którym chrapał leżący na wspak Verner.

- Koniec wylegiwania się. Czas ucieka, bierzmy się do roboty, na dworze już dość widno.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:05, 20 Cze 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Lyra przeciągnęła się jak kot puszczając oczko do Thorn'a po czym jej mina natychmiast spoważniała.

- Od czego zaczniemy tak miły dzień ? - rzuciła - Miejscowi nie wydają się być chętni do współpracy...może podzielimy się na mniejsze zespoły ?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:07, 20 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Przed Wami cały dzień na działanie, chociaż w tej chwili myślicie głównie o jedzeniu (tak Wam w brzuchach burczy). Wiadomo już, że na posiłek u Drayeloka nie macie co liczyć (i może lepiej nawet o jedzenie nie prosić – strach pomyśleć, co by to mogło być). Poproszę o plan działania (im bardziej szczegółowy, tym lepiej). I przypominam, że NIKT jak dotąd nie poskładał w całość przemyconej w plecakach cięższej broni! Pamiętajcie – Mistrz Gry tylko czyha na takie wpadki graczy!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:01, 20 Cze 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Na początek tego pięknego dnia trzeba coś zjeść – na pociętej bliznami twarzy Mira rysował się posępny grymas. Fedridańczyk przywykł co prawda za dziecka do obozowania w dziczy i obywania się przez dłuższy czas bez kapieli, ale brak bieżącej wody doskwierał mu równie mocno, co Lyrze, a pusty żołądek domagał się karmy – Pozdychamy niedługo z głodu, kolacji wczoraj też nie jedliśmy, a osłabieni nic tu nie zdziałamy. Najpierw coś zjedzmy, a potem myślmy, co dalej.

- To już wolę szczurze mięso niż coś przygotowanego rękami tego śmiecia z dołu – parsknęła Cimbria – Byłabym się wziąć to do ust, ćpun gotów nam jeszcze coś dosypać, żebyśmy się potruli.

Słuchając albinoski jednym uchem Mir uklęknął na podłodze przy swoim plecaku, wyciągnął z niego sporych rozmiarów zawiniątko, które po rozpakowaniu odsłoniło ukryte wewnątrz części snajperskiego karabinu. Żołnierz zaczął składać broń wprawnymi ruchami, zatrzaskując poszczególne elementy na odpowiednich uchwytach albo łącząc je niewielkimi śrubami wkręcanymi za pomocą miniaturowego śrubokręcika wyjętego ze schowka w metalowej kolbie lasera.

- Podział na mniejsze zepoły to niegłupi pomysł – skomentował sugestię Lyry, nakręcając jednocześnie długą lufę broni na blok kondensatora – Ale jeśli faktycznie ktoś nas w nocy obserwował, to ten pomysł może się okazać niebezpieczny. Łatwiej zaskoczyć i zabić dwie osoby niż pięć.


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Pią 14:03, 20 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:14, 20 Cze 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Być może – mruknęła Lyra biorąc z Fedridańczyka przykład i wyciągając z własnego plecaka zdemontowany pieczołowicie automat – Ale łażąc pięcioosobową grupą zwracamy na siebie uwagę... pewnie większą niż byśmy chcieli. Nie musimy być jakoś daleko od siebie, w końcu mamy te małe komunikatory... ale nie wydaje mi się dobrym pomysłem nachodzenie kogoś i ciągnięcie go za język całą grupą.

- Na odkrytej przestrzeni nic nam nie powinno grozić – odezwała się Cimbria, która już skończyła skręcać swój myśliwski sztucer i stała teraz oparta o ścianę śledząc wzrokiem poczynania towarzyszy – Nie zapominajcie, że to jeszcze nie jest strefa bezprawia. W dzień muszą tu krążyć jakieś patrole Magistratum, a zresztą na placu przed stacją widać z okna sporo ludzi, którzy wyglądają na zwykłych obywateli, a nie gangsterów. Na mój gust tu się robi bardzo niebezpiecznie po zmroku, wtedy na ulice wyłażą bandyci.

Albinoska przechyliła się nieco w bok, poprawiła palcami paski napierśnika wrzynające jej się w chude ciało pod pachami.

- Musimy jak najszybciej znaleźć siostrę tego Saula – przypomniała o priorytecie misji – Jeśli się tym zajmiecie w czwórkę, mogę w międzyczasie poszukać jakiegoś żarcia i zbadać okolicę.

No panowie...faceci są podobno od myślenia - czekam na plan - by móc go skrytykować Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:14, 21 Cze 2008
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






- Skoro tak bardzo chcesz, idź i załatw coś do jedzenia – powiedział Slade składając swój nowiutki, wręcz lśniący czystością karabinek automatyczny – Ja, Verner i druga piękna pani poszukamy w tym czasie siostry denata, adres jest w elektronotesie.

Thorn urwał na chwilę, wyjmując z wylotu zintegrowanego tłumika papierowy czop chroniący urządzenie przed przypadkowym zatkaniem w czasie transportu.

- Kobieta może nam się przydać w dyskusji, bądź co bądź szybciej się ze sobą dogadają – arbitrator spojrzał znacząco w stronę Lyry – Nasza czwórka wyjdzie razem, na ulicy się szybko rozdzielimy. Cimbria pójdzie w stronę stacji i targowiska, a ja, Lyra i Verner przetniemy plac wprost w kierunku baru i tamtejszych habitatów. Z mapy Coscarli wynika, że Saul Arbest mieszkał w tamtej okolicy. Mir wyjdzie kilka minut po nas, trzymając stosowny dystans, będzie wypatrywał ogona. Ludzie idący naszym tropem powinni się rzucać w oczy, bo zwykle wydaje im się, że nikt na nich nie patrzy. Nie rozdzielajmy się na odległość większą niż zasięg komunikatorów.

- Znaczy się, jaki? – Cimbria stuknęła palcem w swoją krótkofalówkę – Medyceusz mówił o kilku kilometrach, ale praktyczny zasięg i tak da się sprawdzić dopiero na zewnątrz.

- Dobra – kiwnął głową Thorn – Mir, tak czy owak, jeśli zauważysz ogon, zgłoś mi to natychmiast przez radio, wtedy zdecyduję, co dalej. I nie zostawiajcie w pokoju żadnych ważnych, cennych rzeczy. Ten hostelarz to degenerat gotów dla garści prochów na każdą niegodziwość. Nie kuśmy losu.

- To niech każdy zabierze swój plecak – zaproponowała albinoska spoglądając przy tym z powątpiewaniem na swój sztucer – Gorzej z bronią długą, jak chcecie to schować? Chyba, że pod płaszczem...

Cimbria założyła długi płaszcz z postawionym wysoko kołnierzem, sięgający jej do połowy łydki. Przewiesiwszy broń na pasku przez ramię dziewczyna ułożyła broń tak, by ta opadała jej wzdłuż opuszczonej w dół lewej ręki, cmoknęła z zadowoleniem. Kolba sztucera tkwiła pod jej lewą pachą ocierając nieco ciało, ale lufa nie wystawała spod płaszcza i chociaż pierwsze kroki albinoska stawiała dość niezgrabnie, szybko stało się jasne, że od biedy wszyscy zdołają schować swe karabiny pod płaszczami. Dawało to akolitom pewną dyskrecję... do pierwszego bliższego kontaktu z miejscowymi stróżami prawa, ci bowiem musieli zauważyć cięższe uzbrojenie u obcych – chyba, że byliby całkowicie ślepi.

- Zbierajmy się stąd – zdecydował Thorn zerkając na chronometr – Imperator z nami.


Jeśli Mir stwierdzi, że mamy ewidentny ogon, zróbmy mały przerywnik w akcji, żeby zadecydować co dalej - w końcu nie chcemy konkurencji w naszych poszukiwaniach Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 19:26, 21 Cze 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Coscarla, Kopiec Sibellus, Scintilla, 383.830.M41, godz. 5.45

Agenci wykonali wstępny plan Thorna bez zbędnych komentarzy, docierając szybkim krokiem do wylotu ulicy i rozdzielając się na skraju placu targowego. W tym samym czasie na położoną wysoko stację metra wjechał kolejny skład pasażerski, tym razem z przeciwnej strony linii, przywożąc grupę kilkudziesięciu potwornie zmęczonych, powłóczących nogami robotników, którzy zeszli po schodach z platformy i wmieszali się pomiędzy handlarzy, tworząc tym samym zapewniający akolitom pewną anonimowość tłumek. Thorn, Verner i Lyra obeszli targowisko z boku, zmierzając bez zbędnego rozglądania się ku wąskiemu przejściu między kamienicami odgradzającymi plac targowy od gangsterskiego baru. Cimbria zniknęła im szybko z oczu pomiędzy ludźmi i Thorn uznał w myślach, że jej zadanie doskonale pasowało do osoby – koścista albinoska o chorobliwej aparycji zdawała się doskonale pasować do krążących po placu wynędzniałych, głodnych i zmęczonych życiem mieszkańców, którzy wychynęli o świcie ze swych ruder w poszukiwaniu okazji do przetrwania następnego dnia.

Wchodząc na następny plac arbitrator obejrzał się dyskretnie przez ramię i z zadowoleniem odnotował obecność idącego daleko w tyle Fedridańczyka. Krótkofalówka Thorna milczała, co oznaczało, że Mir nie zauważył jak dotąd niczyjego zainteresowania trójką swych towarzyszy. Wszyscy nieśli karabiny po płaszczami na modłę Cimbrii, dzięki czemu prawie nikt się za nimi nie oglądał, nie chcąc widać wtykać nosa w nieswoje sprawy.

- Ta ulica, po drugiej stronie – zdecydował Scintillijczyk pokazując palcem okopcony, częściowo połamany drogowskaz, i spoglądając jednocześnie z ukosa na bar, który akolici odwiedzili poprzedniej nocy. Drzwi lokalu były szeroko otwarte, grupka młodych mężczyzn w strojach miejskich gangsterów paliła na zewnątrz papierosy rozmawiając ze sobą przyciszonymi głosami i nie zwracając większej uwagi na coraz liczniejszych przechodniów – ci dla odmiany kryminalistów omijali i to szerokim łukiem. Przechodnie, zarówno mężczyźni jak i kobiety, wszyscy jednakowo zabiedzeni, kierowali się bądź ku targowisku bądź ku widocznemu w głębi jednej z ulic gmachowi kilkupiętrowego budynku o wyjątkowo zadbanych jak na tę dzielnicę ścianach. Przecinając szybkim krokiem plac arbitrator zauważył kolejkę ustawiających się przy wejściu do budynku ludzi, nie miał jednak czasu, by zaprzątać sobie tym widokiem myśli – priorytetem dla grupy było zlokalizowanie siostry Saula, nie wycieczka po zabitych deskami zakątkach Sibellusa.

Wchodząc we wskazaną przez Thorna uliczkę agenci zwolnili nieco kroku, uważając na liczne sterty śmieci. Raz czy dwa minęło ich kilku niemiłosiernie brudnych i cuchnących żebraków, gapiących się ropiejącymi oczami na obcych, ale trzymających się na stosowny dystans.

- Numer 7-17 – przeczytał na głos Slade, spoglądający na skorodowaną metalową tabliczkę przykręconą do fasady jednej ze stojących w rzędzie kamienic – To tutaj.
Zobacz profil autora
Edge of Darkness
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 6 z 48  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 46, 47, 48  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin