Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Coscarla, Kopiec Sibellus, Scintilla, 383.830.M41, godz. 6.00
Poszeptawszy wpierw dyskretnie na uboczu, agenci Złotego Tronu wdrożyli w życie koncepcję Thorna. Mir wślizgnął się w ciasną uliczkę pomiędzy dwiema kamienicami po drugiej stronie ulicy, trzymając swój karabin w rękach niczym owinięty płaszczem kij lub pręt. Fedridańczyk oparł się o mur pozornie zmęczonym ruchem, udając podpitego włóczęgę, w rzeczywistości zaś obserwując ulicę w obu kierunkach.
Thorn, Verner i Lyra weszli przez uchylone drzwi na klatkę schodową habitatu, rozglądając się czujnie po brudnym wnętrzu budynku. Ich wzrok natrafił na odłażące od ścian stare malowidła przedstawiające szczęśliwych robotników z rodzinami, scenki z życia w zakładach produkcyjnych oraz powtarzający się co kilka metrów symbol Tantalusa – czarny skarabeusz w koronie umieszczony ponad skrzyżowanymi palnikami. Szyb windy ział smolistą pustką, tylko kamienne schody prowadziły na wyższe piętra habitatu, równie zdewastowane i zerodowane biegiem czasu co parter. Thorn odłączył się od zespołu na pierwszym piętrze, odszedł kilka metrów w bok korytarza, stanął w takim miejscu, z którego mógł jednocześnie obserwować i klatkę schodową i korytarz. Odrzucony przez ramię płaszcz odsłonił ukryty pod spodem automatyczny karabin. Slade odbezpieczył broń dyskretnym ruchem, obejrzał się na wszystkie strony, nie napotkawszy zaś śladu niczyjej obecności kiwnął głową dwójce towarzyszy nakazując im wejście na wyższy poziom budynku. Zza kilku drzwi w głębi piętra dobiegały co prawda jakieś stłumione ludzkie głosy – zwykłe dźwięki rozmów – nikt jednak nie zdawał sobie chyba sprawy z obecności w budynku intruzów.
Lyra stanęła przy poręczy schodów na drugim piętrze, poczekała aż Verner minie ją i wespnie się na trzecie piętro. Duchowny wyjął z kabury swój pistolet, włączył laserowy celownik. Sprawdziwszy swój poziom wychylił się i dał Lyrze umówiony znak ręką.
Łowczyni zaczęła iść pustym ciemnym korytarzem, sprawdzając tabliczki na mijanych kolejno drzwiach. Samsona przewiesiła sobie przez plecy chowając karabin pod płaszczem, prawą dłoń trzymała w zamian na kolbie wsuniętego w ostro pistoletu. W lewej dłoni, schowanej w kieszeni płaszcza, ściskała krótkofalówkę, gotowa użyć ją w razie kłopotów.
Lyra nie potrafiła czytać, ale Slade nakreślił jej na dłoni markerem cyferki, które musiała odszukać; cyferki oznaczające mieszkanie Lilli Arbest.
Poszukiwania nie trwały długo.
Sepheryjka wyciągnęła pistolet z ostra, kiedy tylko dostrzegła wyłamane z zawiasów, leżące w progu mieszkania drzwi. Dziewczyna przysunęła się do ściany, przelgnęła do niej plecami, a potem przesunęła się ostrożnie aż pod wejście. Odczekawszy kilka sekund wychyliła się zza futryny wodząc lufą pistoletu po pustym wnętrzu.
Dwupokojowe mieszkanko wyglądało jakby przetoczył się przez nie tajfun: połamane meble walały się po podłodze razem z rzeczami osobistymi.
W środku nikogo nie było. |
|