Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Coscarla – Dom Tantalusa, 384.830.M41, godz. 22.39
Mężczyźni zaczęli strzelać, Thorn i Verner seriami z trzymanych w obu rękach automatów, Kadmin z lasera. Przeciwpancerne pociski w magazynku Taurusa okazały się mordercze w działaniu, bo podskórny pancerz napastników, niebywale skuteczny przeciwko konwencjonalnej amunicji, w przypadku tych akurat pocisków nie był ich w stanie ochronić. Kilka kul ugrzęzło pośród organów wewnętrznych Łowcy, kilka innych przeszło przez stwora na wylot, kończąc swój lot pośród metalowych regałów po przeciwnej stronie pomieszczenia. Przerażający antagonista zrobił jeszcze krok do przodu, po czym zwalił się z hałasem na podłogę, potrącony brutalnie przez swoich kompanów.
Thorn i Dymitri nie mieli tyle szczęścia, co kleryk. Arbitrator nie wierzył własnym oczom widząc jak szarżujący na niego Łowca dosłownie wchłania całą serię z Hecutera. Korpus heretyckiej bestii pokrył się krwawymi kraterami ran wlotowych, ale stwór nawet nie zwolnił, uderzając w człowieka z impetem armatniej kuli i wpadając pośród ogłuszającego huku pomiędzy pobliskie szafki.
Dymitri zdążył wystrzelić tylko jedną wiązkę lasera, zanim niewiarygodnie silny cios zadany pięścią Łowcy wyrwał mu karabin z rąk. Pochwycony drugą ręką za szyję, najemnik został uniesiony w powietrze na kilkanaście centymetrów, machając bezradnie nogami.
Lyra przeładowała ze szczękiem strzelbę, pociągnęła za spust mierząc w podrygujący niemrawo korpus pasożyta. Trafiona w bok istota – lub rzecz, Lyra wciąż nie mogła się zdecydować, jak sklasyfikować odrażającą białawą masę – rzygnęła gęstą posoką, zaczęła dygotać spazmatycznie. Łowczyni uśmiechnęła się szeroko, chociaż świat tańczył jej w oczach, podniosła rękę do lufy strzelby chcąc wprowadzić do komory kolejny pocisk, nie zdążyła jednak tego zrobić.
Jedna z giętkich mechanomacek Chirurga zakończona była lufą lasera. Broń potwornego techkapłana błysnęła wiązką energii i wirujący przed oczami Lyry świat zgasł w ułamku sekundy.
Verner zastygł na moment w bezruchu, sparaliżowany wahaniem. Dymitri i Thorn uwikłali się w skazaną na porażkę walkę wręcz z przerastającymi ich siłą i wytrzymałością Łowcami, a trafiona laserem w środek piersi Lyra przewróciła się na rząd beczek i zawisła na nich bezwładnie.
I wtedy duchowny ujrzał coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Wielki garb na plecach techadepta poruszył się znienacka, oplatające korpus Chirurga metalowe klamry i obejmy puściły z trzaskiem uwalniając symbiotyczny dotąd obiekt. Garb zeskoczył na podwyższenie stołu operacyjnego, pierwszy raz prezentując się w całej okazałości oczom Sepheryjczyka.
Był to połyskliwy metaliczny pająk o rozmiarach wielkiego psa, najeżony manipulatorami, których końcówki składały się z przerażającej kolekcji skalpeli, wierteł, pił tarczowych i próbników. Pomiędzy licznymi teleskopowymi kończynami Verner dojrzał ludzką głowę o nagiej skórze i wysuniętych szczękach zakończonych żuwaczkami, wystającą do góry nogami z metalowego podbrzusza pająka.
Obiekt – potwór, serwitor, cyborg – zaszczękał górnymi odnóżami, po czym z niewiarygodną szybkością zeskoczył z podwyższenia i pomknął wprost na kleryka, stukając dolnymi kończynami w posadzkę. |
|