RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Final Sanction Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 42, 43, 44  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 20:44, 13 Lip 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Lordsholm, Portica District, dzień 1, 07.54 czasu lokalnego

Apotekariusz przeanalizował w myślach propozycję agentki Ordo, w przeciągu kilku sekund opracowując alternatywny plan przedostania się do Magistrii, ale zachowując go na razie dla siebie. Z zewnątrz świątyni wciąż dobiegał trzask sporadycznych wystrzałów, dowodzący tego, że przeczesujący pobojowisko żołnierze nadal rozprawiali się z niedobitkami rebeliantów.

- Będziesz nam towarzyszyć w drodze do Domu Echa? – zapytał asasynkę spoglądając na nią z góry osadzonymi w szerokiej twarzy oczami. Sybilla pokręciła przecząco głową, a jej rysy twarzy i sylwetka rozmyły się ponownie bez ostrzeżenia, morfując w ułamku chwili na oczach milczących Astartes. Poddawane skomplikowanym procesom chemicznych mięśnie i komórki skóry kobiety zmieniły swój układ, wygląd i fakturę w ciągu kilku uderzeń serca, działając w oparciu o starożytną technologię transmutacji genetycznej, której zasady pozostawały Lucienowi całkowicie obce.

Kapitan Ascolte poprawił swój obciążony pistoletem pas, dociągnął paski kuloodpornej kamizelki i podniósł wzrok spoglądając na Ultramarine twardymi ciemnymi oczami. Miał mocno opaloną skórę pociętą siateczką ledwie widocznych zmarszczek, charakterystycznych dla rodowitych mieszkańców ciepłego, smaganego ustawicznym wiatrem Avalos.

- Mam inne priorytety – odpowiedział oficer, dźwięcznym męskim głosem – Oddziały SOP wciąż walczą, ale pozbawione są koordynacji. Muszę się przebić do bazy, przejąć dowodzenie i zająć się strategicznym planem działania. Nawet jeśli zdołacie podnieść alarm, pomoc nie nadejdzie w przeciągu następnych paru dni. Musimy natychmiast odzyskać inicjatywę i odebrać buntownikom przewagę, inaczej to miasto będzie skazane na zagładę. Pozostawieni samym sobie, bez sprawnej komunikacji, żołnierze nie mają szans przetrwać więcej niż dwadzieścia cztery godziny.

Lucien kiwnął głową ze zrozumieniem, uśmiechając się jednocześnie w duchu, bo odmowa Calliduski ułatwiła mu znacząco realizację swego śmiałego, chociaż ryzykownego planu infiltracji obrzeży Fabricii.

- Ale wysłanie wezwania o pomoc, to nie wszystko – dodał Ascolte – Macie przed sobą znacznie ważniejsze zadanie, synowie Guillimana. Musicie zabić patriarchę kultu.

- Znasz jego lokalizację? – zapytał natychmiast Octavius, zdejmując własny hełm i ukazując pełną wyrysowanego w rysach napięcia twarz. Obaj z Lucienem wiedzieli, że inspiratorem buntu i istotą sterującą kultystami był wiekowy genokrad, najstarszy z całego kultu i niewyobrażalnie potężny zarówno fizycznie jak i psychicznie, przerastający morderczym intelektem wielu ludzi i mający przed sobą tylko jeden cel istnienia.

Sprowadzenie na Avalos tyranidzkiego roju.

- Nie – zaprzeczyła zdecydowanie asasynka – Mam tylko kilka podejrzeń, ale pozbawionych definitywnego potwierdzenia. Może mieć gniazdo w Fabricii, gdzieś pod kwartałami produkcyjnymi albo w Caliastrii, tam zaczęły się rozruchy i tam mieszkała wcześniej przeważająca większość rebeliantów. Pod mieszkalnymi kwartałami ciągną się tam kilometry kanałów i podziemnych hal, każda z nich mogła posłużyć za kryjówkę dla patriarchy.

- Co z magosem kultu? – zadał natychmiast pytanie Lucien, liczący się z koniecznością eliminacji również drugiego po genokradzie alfa inspiratora infekcji.

- Nie żyje – Sybilla uśmiechnęła się kącikami ust kapitana Ascolte – Łaska Złotego Tronu. Przypadkowy pocisk artyleryjski wystrzelony z murów Magistrii wybuchł mu prawie pod nogami. To potwierdzona informacja.

Apotekariusz odetchnął w duchu, składając Władcy Ludzkości krótkie podziękowanie w myślach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:57, 13 Lip 2010
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





No to wszystko jasne. Odradzam wycieczki po kanałach, genokrady nas przerobią na mielone tam. Opcja z rozdzieleniem się też odpada - nagle misja zrobiła się śmiertelnie niebezpieczna i ciekawa Wink Proponuję udać się jak najszybciej do skrytki, następnie do Domu Echa i na koniec zostawić sobie xenos.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:56, 13 Lip 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Widzę Samborze że nie zreformuje Twoich poglądów o poruszaniu się kanałem wodnym, wiec użyje innego sformułowania - rzeka może być Wink ?

Zgadzam się za to co do tego że powinniśmy najpierw uderzyć do skrytki, po tym do wieży i w końcu polowanie na genki/pomóc gwardii.

Jednak nadal uważam że droga wodna jest najlepszym rozwianiem(będzie znacznie szybciej(Keth powiedział mi że ta droga będzie szybsza od marszu na około przez miasto żeby nie było) więc nadrobimy stratę związaną z udaniem się najpierw do skrytki). Po drugie będzie znacznie bezpieczniej.
Dlatego że genokrady możemy spotkać tak czy inaczej ale za to w przeciwieństwie do drogi przez miasto powinniśmy mieć z głowy zwykłych rebeliantów a w najgorszym wypadku będziemy walczyć z oddziałami drugiej linii nie mogącymi wykorzystać skutecznie większości swojego sprzętu przeciwko nam(skoro rebelianci są w natarciu to ich najlepsze oddziały powinny znajdować się na pierwszej linni, czyli tam gdzie zawiodła by nas droga przez boczny dystrykt).

Chciałem także powiedzieć że Damianus popiera mój pomysł, nie mógł już dzisiaj sam pisać ale prosił mnie o przekazanie jego stanowiska - chce najpierw iść da magazynu ze sprzętem a później do wieży rzeką.

Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Wto 22:57, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:34, 16 Lip 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Lordsholm, Portica District, dzień 1, 07.55 czasu lokalnego

Apotekariusz potarł palcami prawej dłoni skronie, dziwnie ludzkim gestem, który zdawał się nie pasować do Astartes. Posługując się impulsem myślowym Ultramarine włączył za pomocą neuralnego procesora komunikator zbroi, bezgłośnie uruchamiając łączność taktyczną z całym zespołem. Znajdujący się na zewnątrz świątyni członkowie Kill-Teamu słyszeli od tego momentu całą rozmowę Luciena z kapitanem Ascolte, a świadomi dyskretnego włączenia komunikatora zachowali milczenie nie chcąc zdradzić monitoringu rozmowy za pomocą dźwięku radiowej transmisji.

- Jest jedna kwestia, którą musimy załatwić przed przebiciem się do Magistrii – powiedział Lucien opuszczając rękę i kładąc ją na biodrze – Nas zapas amunicji i granatów jest bardzo ograniczony, nie chcę ryzykować całkowitego ich wyczerpania w trakcie realizacji misji. Musimy się przedostać do pewnego magazynu w obrębie Orissy i uzupełnić stan amunicji.

- Skład Ordo Xenos jest usytuowany w podziemiach magazynu Pulvera – odrzekł kapitan Ascolte – Trzy dni temu znajdował się w nienaruszonym stanie, ale jego obecny status nie jest mi znany.

- Znasz dokładną lokalizację? – apotekariusz staranie ukrył zdziwienie, ponieważ zakładał wcześniej, że usytuowanie sekretnego składu znane jest wyłącznie Kapitanowi Straży na Eriochu i zaufanej osobie z otoczenia gubernatora Thorsholta, zaraz jednak skorygował w myślach swe błędne założenie: skoro forteca na Eriochu podlegała nominalnie Ordo Xenos, nagle okazało się oczywistym, że ludzie ze świty inkwizytor Kalistradi również wiedzieli o schowku.

- Tak, osobiście dokonałem inspekcji – potwierdziła Calliduska. Ultramarines zauważyli natychmiast, że przybrawszy postać oficera SOP zabójczyni mówiła o sobie w formie męskiej, niejako automatycznie zmieniając swą płeć w wypowiedziach nawet podczas konwersacji z osobami, które znały jej prawdziwą tożsamość – Właz jest zablokowany kodami dostępu znanymi jedynie członkom Deathwatchu, ale wszystkie zewnętrzne systemy zabezpieczeń okazały się całkowicie sprawne.

- Przewidywany czas niezbędny do dotarcia do magazynu? – zapytał Lucien przenosząc spojrzenie na widoczny za plecami asasynki ołtarz i odmawiając w myślach kilka wersów dziękczynnej modlitwy.

- Około półtorej godziny, może dłużej w przypadku wejścia w kontakt z wrogiem – odpowiedział kapitan Ascolte – Sektor magazynowy znajduje się po przeciwnej stronie dystryktu, za bazą SOP. Jeśli obierzecie najkrótszą drogę, musicie liczyć się z natrafieniem na oddziały rebeliantów oblegające bazę. Im bardziej nadłożycie drogi na południe, w stronę morza, tym większa szansa na skrytą infiltrację dystryktu, ale to wydłuży czas o być może kilka dodatkowych godzin.

- Te ścierwa już wiedzą, że Astartes wylądowali w mieście – zauważył Octavius – Przebijmy się siłą do magazynów i niechaj piekło ma w opiece tych, którzy się nam przeciwstawią. Bracia z Pierwszej Kompanii nie zwykli się uchylać przed walką, Lucienie.

- Ktoś z pewnością zauważył kapsułę zrzutową – potwierdziła ruchem głowy Calliduska – Ale buntownicy niekoniecznie muszą wiedzieć, że wylądowali tutaj Marines. Te żałosne niedobitki ocalałe z walki o barykadę rozpierzchły się po całej okolicy i pewnie liżą teraz rany. Ich przełożeni mogą wziąć opowieści o Kosmicznych Marines za stek bredni mający usprawiedliwić niepowodzenie szturmu albo nawet jeszcze się o niczym nie dowiedzieli.

- Masz gotowy plan dalszego działania? – spytał apotekariusz.

- Zabiorę wszystkich żołnierzy zdolnych utrzymać broń i poruszać się o własnych siłach, ciężko ranni zostaną przeniesieni do kaplicy i pozostawieni tutaj – oświadczył twardym tonem kapitan. Ultramarine nie skomentował tej decyzji, rozumiał bowiem doskonale, czym była ona powodowana – Spróbujemy przedostać się jak najszybciej pod bazę, oszacować bieżącą sytuację, a potem uderzyć od tyłu na najsłabszy odcinek rebeliantów. Z pomocą Złotego Tronu przełamiemy kordon i przebijemy się do środka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:35, 16 Lip 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Jak już Sybilla wspomniała, magazyny znajdują się po przeciwnej stronie dystryktu (przypominam, Porticia to południowa część Lordsholmu, nadmorska: magazyn jest po lewej, kosmoport po prawej, baza SOP w środku). Calliduska sprawdzała stan wejścia do Waszego składziku kilka dni temu i był w nienaruszonym stanie, ale nie wiadomo jak sprawy mają sie teraz, bo ekipa z żółwia miała przy sobie faktycznie remteks, a tego rodzaju specjalistyczne materiały wybuchowe były przechowywane w kompleksie magazynowym Orissa (tam położony jest m.in. magazyn Pulvera) – skoro buntownicy je mieli, musieli zdobyć przynajmniej część kompleksu. Co prawda do wbicia się w ciężko opancerzony i dobrze zamaskowany schowek Deathwatchu potrzeba naprawdę wiele wysiłku i szczęścia zarazem, ale kto wie, czy jacyś heretycy już tam nie tłuką w pancerne drzwi przemysłowym spychaczem?

Tutaj pojawia się naturalnie pytanie, na ile skrycie zamierzacie infiltrować zachodnią część dystryktu. Sybilla stwierdziła słusznie, że im bardziej nadłożycie drogi na południe w stronę doków, tym szerszym łukiem okrążycie kordon buntowników oblegających bazę PDF, ale jednocześnie wydłużycie sobie marszrutę do nawet trzech godzin. Możecie zatem iść łukiem na południe ku morzu albo poprzez perymetr bazy SOP poprzez ulice Porticii – część tej drogi można pokonać dnem kanałów kryjąc się całkowicie pod wodą, ale nie całość: w wielu miejscach będziecie musieli wyjść na brzeg. Jest też opcja nadłożenia sporej części drogi, jeśli pójdziecie teraz na północ w stronę Fabricii i skryjecie się pod wodą w tych wielkich kanałach służących za fosę dla dystryktu fabrycznego, ale pamiętajcie, co Calliduska mówiła o rebelianckich fortyfikacjach na perymetrze tej sztucznej wyspy: buntownicy mają tam gniazda broni maszynowej i lekkiej artylerii, a zapewne także obserwatorów na całej długości Fabricii. Jeśli zechcecie pójść tamtą drogą, a nie zostać zdemaskowanymi, musicie się bardzo dobrze kryć (pod wodą naturalnie), ale z drugiej strony macie opcję skrytego przedostania się od obecnego miejsca pobytu aż po północne granice sektora magazynowego (w czasie około dwóch godzin).

Istnieje też opcja połączenia przyjemnego z pożytecznym i konsolidacji sił z PDF – najpierw kontratak na bazę PDF (ale Imperator jeden wie, jaka tam czeka Was rzeźnia), a potem rajd na Orissę albo nawet na odwrót: możecie przecież wynegocjować z Calliduską lustrzany plan, czyli rajd na magazyny od południa dokami, przebicie się do składziku, a potem w drodze powrotnej atak wspólnymi siłami na bazę.

Tak więc opcji taktycznych macie całkiem sporo i chętnie posłucham, jak zamierzacie uzasadnić wybór tej albo tamtej Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:36, 16 Lip 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Lordsholm, Portica District, dzień 1, 07.55 czasu lokalnego

Brat Gregor przystanął obok ciała jakiegoś rebelianta, stratowanego przez uciekających towarzyszy, a przez to mającego na sobie względnie czyste i nie przesiąknięte krwią odzienie. Marine pochylił się w dół i szybkim ruchem rękawicy zdarł z trupa jego szary płaszcz. Sięgnąwszy drugą ręką po swój ceremonialny miecz Burzowy Strażnik wyciągnął broń z pochwy i zaczął czyścić monokrystaliczne ostrze wprawnymi ruchami dłoni lustrując jednocześnie wzrokiem swe otoczenie.

Ocaleli z rzezi rebelianci przepadli bez śladu, być może nadal uciekając w panice na złamanie karku. Gregor prychnął cicho przypominając sobie stoczoną chwilę wcześniej walkę i nie dostrzegając w niej najmniejszego powodu do chluby. Pozbawieni wyszkolenia heretycy byli niczym gnane na śmierć bydło, wielu z nich pozabijało się nawzajem przypakowymi postrzałami lub ciosami ostrzy, inni zostali wyrżnięci w mechaniczny wręcz sposób przez Astartes. Schnąca na pancerzu zakonnika krew pokrywała lśniący jeszcze niedawno ceramit grubą skorupą, krusząc się i rozmazując pod dotykiem pancernych palców.

- ...zauważył kapsułę zrzutową – Marine przysłuchiwał się uważnie emitowanej od krótkiej chwili w eter rozmowie pomiędzy bratem Lucienem, a kapitanem Ascolte – Ale buntownicy niekoniecznie muszą wiedzieć, że wylądowali tutaj Marines. Te żałosne niedobitki ocalałe z walki o barykadę rozpierzchły się po całej okolicy i pewnie liżą teraz rany. Ich przełożeni mogą wziąć opowieści o Kosmicznych Marines za stek bredni mający usprawiedliwić niepowodzenie szturmu albo nawet jeszcze się o niczym nie dowiedzieli.

Gregor odrzucił brudny płaszcz za siebie, przejrzał się uważnie mieczowi, po czym wsunął ostrze z powrotem na miejsce w uchwycie na napleczniku. Idąc szybkim krokiem poprzez pobojowisko Marine dotarł do rozerwanych na strzępy ciał samobójców, odprowadzany lękliwymi spojrzeniami kręcących się na przedpolu barykady żołnierzy. Młodzi mężczyźni w szarych kamizelkach wciąż mieli pełne ręce roboty z dobijaniem ciężko rannych heretyków, toteż Gregor starał się ich wyręczyć chociaż po części w tej brudnej robocie, łamiąc butami kręgosłupy mijanych po drodze, a wciąż jeszcze żyjących ofiar.

Odszukawszy wzrokiem kawałki rozdartego wybuchem plecaka Strażnik podniósł ręce do gorgetu zbroi i odpiął zaczepy mocujące hermetycznie hełm i górną część napierśnika. Zdjęty z głowy hełm szczęknął metalicznie przypięty do magnetycznego uchwytu na udzie, a serwomotory wspomagające pracę nóg zakonnika mruknęły cicho, kiedy ten przyklęknął w kałuży krwi i płynów organicznych podnosząc strzępy materiału do nosa i wąchając je wnikliwie.

Skomplikowane receptory chemiczne stanowiące integralny element genoziarna i usytuowane w gardle Gregora pozwalały Marines na błyskawiczną identyfikacji wielu substancji, od trucizn i toksyn począwszy, a na paliwach i materiałach wybuchowych kończąc. Burzowy Strażnik zmarszczył czoło wyczuwając w strukturze materiału znajomy zapach, podniósł się z powrotem z klęczek.

Rozerwany wybuchem straceniec przenosił w plecaku remteks, ściśle reglamentowany materiał wybuchowy przeznaczony dla oddziałów saperskich Imperialnej Gwardii, produkowany w niewielkich ilościach z Lordshomie z myślą o eksporcie poza Avalos. Gregor zakładał, że magazyny służące do przechowywania surowców strategicznych – a do nich niewątpliwie zaliczał się remteks – strzeżone były wyjątkowo skrupulatnie. Skoro broń tego rodzaju trafiła w ręce buntowników, świadczyło to niezbicie o jednym: sektor magazynowy Lordsholmu, rozciągający się w południowozachodniej portowej części miasta, musiał wpaść przynajmniej po części w ręce wroga.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:38, 16 Lip 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Powyżej wstawiłem jeszcze jeden kawałek fabularny, mający ubarwić nieco bieg przygody i urozmaicić Wam podejmowanie decyzji taktycznych, tutaj zaś pozwolę sobie napisać kilka zdań o walce, którą przed chwilą stoczyliście. Otóż w Deathwatchu istnieje pojęcie tzw. punktów zwrotnych w bitwach (Turning Points po ichnemu). Zgodnie z zasadami strona, która zdobędzie więcej punktów wygrywa potyczkę. Bitwa o barykadę składała się z czterech takich punktów. Pierwszym z nich były gniazda cekaemów – gdyby strzelały 8 rund lub więcej, rebelianci zdobyliby 1 TP (a tak dzięki Sepheranowi przypadł on Wam). Walka z leaderem była drugim punktem: musieliście się zmieścić w maksymalnie w dwóch rundach z eksterminacją wichrzyciela, inaczej punkt byłby dla buntowników (ale Gregor zasiekł go w drugiej rundzie na śmierć, 1 TP znowu Wasz). Trzecim punktem zwrotnym był samobójczy żółw, tutaj limit czasu na wybicie hordy wynosił 5 rund, zdążyliście na styk. I czwarty punkt to podupadające morale obrońców. Testowałem na Fellowship Skolda robiąc od razu trzy rzuty, ponieważ mieliście limit czasowy 3 rund, żeby przywrócić dyscyplinę w szeregach PDF. Wystarczyłby jeden udany rzut, a wypadły dwa, więc udało się bez problemu i tak oto wynik walki w Turning Pointach wyniósł 4:0 dla Was – całkowite zwycięstwo.

Teraz kwestia sojuszników w grze. Kooperacja z siłami PDF lub milicją obywatelską jest wbrew pozorom bardzo istotną kwestią. Gromady walczących z Wami heretyków rozliczane są na bazie hord, sojusznicze jednostki również są z punktu widzenia mechaniki hordami. Zasady w ujęciu strategicznym mówią, że w trakcie rozgrywki możecie za pomocą hord sojuszniczych eliminować zbliżone pod kątem Magnitude hordy nieprzyjacielskie (własna horda również ulega wówczas eliminacji). Zadaniem Mistrza Gry jest naturalnie płynne przeniesienie tego na tło fabularne i uplecenie z tego odpowiedniej opowieści, ale w trybie mechanicznym rozgrywki odpowiednie posługiwanie się oddziałami wsparcia bardzo może Wam ułatwić zaliczenie pewnych misji. Dla przykładu, żołnierze z 117. regimentu PDF spod świątyni są teraz ekwiwalentem hordy z Magnitude 60. Jeśli po drodze natraficie na hordę heretyków o Magnitude 100 i rzucicie na nią swoich sojuszników, polegną oni ku chwale Imperium redukując Magnitude wroga do 40. To takie małe objaśnienie, dzięki któremu być może nie będziecie patrzeć na tych ludzi jako pozbawiony znaczenia koloryt w tle, tylko narzędzie skutecznego działania w szerszym ujęciu scenariusza (pamiętajcie, że musicie znaleźć i zabić Broodlorda w mieście, po którym szaleje trzydzieści tysięcy buntowników, a do tego dochodzą jeszcze genokrady ze stada alfy).

Wy naturalnie nie możecie operować pojęciami hord i Magnitude, ale dzięki swemu bojowemu doświadczeniu Wasi bohaterowie będą w stanie szybko oszacować liczebność sił wroga i sojuszniczych (poprzez odpowiednie wstawki fabularne MG), więc spodziewajcie się raczej opisów w stylu „Towarzyszące Wam dwa plutony PDF powinny wystarczyć do eliminacji nieprzyjaciela w sile kompanii w takim albo takim miejscu, ale ich straty wyniosą dobre pięćdziesiąt procent”. W ten sposób ja zachowam dla siebie abstrakcyjne pojęcia Magnitude, a Wy będziecie mieli nieco bardziej realistyczny (o ile w ogólne można tu mówić o realizmie) podgląd na pole walki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:49, 16 Lip 2010
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Gregor przywołał przed oczy plany miasta. Uważał, że najlepiej będzie wybrać złoty środek między skrytością działań, a szybkością. Doskonale wiedział, że z każdą chwilą szanse na nadanie komunikatu malały, niemniej jednak wdawanie się w walki mogło spowolnić ich jeszcze bardziej. Mimo mankamentów natury honorowej, plan z operowaniem pod wodą mógł się sprawdzić. Ważna jednak będzie skrytość tych działań.

Proponuję, jak pisałem nie obchodzić za daleko kompleksów magazynowych, gdzie jest nasza skrytka. W walce miejskiej mamy zdecydowaną przewagę, poza tym ukrycie się w razie potrzeby również nie nastręczy problemów. Proponuję coś pomiędzy - nadłożyć trochę drogi, ale i nie przesadzać, bo każde opóźnienie możne oznaczać zagładę tej planety.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:58, 16 Lip 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





- Plan przebicia się jest ryzykowny ale nie macie wielu innych opcji taktycznych. Mam już plan co do dotarcia do Wieży Echa. Ale najpierw musimy uzupełnić zapasy oto mój plan...

Witam

Najbardziej interesowała by mnie stosunkowo szybka droga do magazynu(częściowo kanałami). Myślę że najkorzystniej będzie najpierw udać się do magazynu a po tym wesprzeć siły PDF w walce o bazę. Chodzi mi o to że składzik jest całkiem pokaźny i sami wszystkiego ze sobą nie zabierzemy(Keth podał mi zawartość - Kilkadziesiąt magazynków do bolterów, parę skrzynek z granatami, Zestaw mieczy łańcuchowych, Zapasowe części do pancerzy) a wydaje mi się że zbyt ryzykownym było by zostawianie tego w magazynie po naszej wizycie. Dlatego proponuje zajść do magazynu i jeśli sprzęt tam będzie to nabrać trochę na jedną akcje i po tym uderzyć na zdrajców przy bazie PDF aby móc później spokojnie zmagazynować nasz sprzęt w jej obrębie.

W czasie naszej wycieczki do składu chciałbym aby zabójczyni postarała się jak najlepiej zbadać pozycje wroga i złożyła nam relacje. Dzięki temu powinno się nam udać dobrze skoordynować nasze działania i wspólnie uderzyć na wroga z dobrym efektem.


Samborze widzę że dochodzimy do konsensusu(tyle że Lucien chyba jeszcze nic nie powiedział o swoim panie działania pod wodą Wink)

Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 10:24, 18 Lip 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ilość komentarzy i sugestii taktycznych nie zbija z nóg, toteż udało mi się w miarę sprawnie wydestylować plan dalszego działania. Jak rozumiem, chcecie podzielić siły: 117. pod komendą Sybilli podąży pod bazę PDF, Wy zaś nadłożycie drogi na południe i zajmiecie się w pierwszej kolejności składami magazynowymi. Asasynka będzie pozostawać w kontakcie radiowym z Kill-teamem na szyfrowanym paśmie i złoży Wam raport z sytuacji taktycznej pod bazą, kiedy tylko obada sprawę.

Kill-Team chętnie skorzysta z kanałów, aby skrócić drogę do maksymalnie dwóch godzin marszu (jak słusznie zauważył Sambor, każde opóźnienie może uniemożliwić komunikację astropatyczną).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 11:01, 18 Lip 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Co do podzielenia sił to zakładam że gwardziści będą potrzebowali o wiele więcej czasu na to żeby wyruszyć(muszą się przegrupować zebrać rannych itd.) wiec zakładam że uda się nam mniej więcej zsynchronizować nasze włączenie się do walki koło bazy PDF.

co do drogi do bazy to zakładam złoty środek - drogę skrytą ale jak najkrótszą.

Miałbym jeszcze takie pytanie do zabójczyni czy w okolicy naszego składu albo po drodze znajdują się magazyny wojskowe? Jeśli tak to też moglibyśmy je odwiedzić, przedłuży to na pewno drogą ale wydaje mi się że zniszczenie składów w celu pozbawienia wroga istotnych materiałów wojennych może mieć istotne znaczenie po za tym może sami znajdziemy coś ciekawego albo po prostu zakłócimy im transport materiałów(chyba że czują się tak pewnie że w ogóle ich nie przenoszą w bezpieczne miejsce z magazynów wojskowych, wtedy pokażemy im że taka pewność jest bledną).

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:52, 18 Lip 2010
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Wybaczcie krótką nieobecność, panowie, Sepheran zamyślił się nad bolterem.
Jeśli chodzi o odwiedzenie magazynu, to proponują wybrać jak najkrótszą drogę, SW może iść przodem, jeśli zwęszy wroga zbyt licznego, żeby ryzykować bezpośrednie starcie to ich obejdziemy. Jeśli uznamy, że damy radę to wyrżniemy ich ku chwale imperium. W ten sposób powinniśmy dotrzeć na miejsce możliwie szybko.
Jestem przeciwny jakimkolwiek atakom nie związanym z naszymi głównymi celami. Załatwmy sprawę astropatów a potem będziemy myśleć o walce z rebelią.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:06, 18 Lip 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Elu co do atakowania wrogich oddziałów to chodzi Ci o nie atakowanie worgich magazynów czy uczestniczenie w bitwie o bazę PDF?

Bo jeśli chodzi atakowanie magazynów to sa to cele jak najbardziej opcjonalne i jestem gotowy z nich zrezygnować, co do wsparcia obleganych sił to jednak bym się nad tym zastanowił, choć po rozmowie z Kethem zasoby naszego magazynu znacznie się odchudziły(nie ma np. amunicji do HB dla Ciebie El a skrzynki granatów zawierają tych zaledwie 50(wszystkie skrzynki razem wzięte) Crying or Very sad.

Z drugiej strony (nie wiem tego na pewno)jest możliwe że unikania bitwy o bazę spowoduje że będziemy musieli nadłożyć sporo drogi w trakcie marszu na wieżę, dlatego rozważyłbym walkę z heretykami(ale nic na siłę).


Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Nie 16:08, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:33, 18 Lip 2010
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Unikałbym walki która nie jest konieczna w realizacji naszych zadań. Po prostu nie mammy zasobów do prowadzenia regularnej wojny. Nie chciałbym rzucać się na broodlorda z nożem.
A jakakolwiek inna broń ciężka/specjalna? Miotacze ognia, wyrzutnie rakiet?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:51, 18 Lip 2010
Waylander
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin
Płeć: Mężczyzna





Witam

Nie ma innej broni tylko miecze łańcuchowe(no jest amunicja do assualt cannona i plazmy).



Czyli mam rozumieć że nie chcesz brać udziału w bitwie o bazę PDF?
A co jeśli omijanie tej bitwy będzie nas kosztowało wiele czasu?

Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Waylander dnia Nie 18:52, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Final Sanction
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 15 z 44  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 42, 43, 44  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin