RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> In the Vermin Nest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 20:02, 03 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Mir napełnił szklanke gospodarza. Nastepnie swoją. Nie zamierzał się upić, niemniej chyba wypadało, a nie miał w tej chwili niczego co lepiej zastąpiło by alkochol.

- Ja mam je tylko odebrać. - Uśmiechnął się. - Co on sobie potem z nimi zrobi to już jego sprawa.

Posmutniał znowu trochę.

- Imperium i tak będzie miało niezły kłopot. - Pociągnął łyk. - Słyszałeś jak jacyś debile wysadzili cały kompleks kopalniany? Tam to dopiero jest burdel. Może Cieniowi uda się przeczekać aż wszystko wróci do normy? Nie jestem od myślenia... Ale trzeba uważać na własną skórę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:42, 04 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Lyra sprawiała wrażenie opanowanej i spokojnej, ale im dłużej słuchała tej rozmowy, w tym większe przerażenie popadała. Łącznik barona był tym, za kogo się podawał – dziewczyna znała go od pewnego czasu – więc albo grał na własną rękę albo działał na zlecenie barona, a druga opcja oznaczała katastrofalne komplikacje. Jeśli baron Sidemones był w jakikolwiek sposób powiązany z rebeliantami, podejmował w sobie tylko znanej grze śmiertelne ryzyko, które z każdym kolejnym dniem pacyfikacji wzrastało. Lyra miała złe przeczucia co do swego udziału w całej tej operacji, bo uwikłana w pokątne interesy pomiędzy czarnorynkowymi handlarzami i buntownikami, mogła w każdej chwili stracić życie – albo z rąk członków królewskiej bezpieki albo sprzątnięta przez samych zdrajców, którzy w ramach zacierania śladów prędzej czy później na pewno zaczną likwidować niewygodnych świadków.

Rzecz jasna słyszała już wcześniej o Cieniu – legendarnym przywódcy mutantów z otchłani Gorgonidy, ukrywającym się w podziemnych sztolniach położonych tak głęboko, że nawet łasi na każdy okruch rudy baronowie nie ważyli się zapuszczać na jego terytorium. Jeśli to Cień stał za rewoltą i współpracował z Domem Sidemones... dziewczyna wolała nie myśleć o następstwach takiej zdrady.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:08, 05 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Blerick (Sepheris Secundus), 332.815.M41, noc

- O wybuchu słyszałem, a ludzie gadają, że to robota samego Sidemonesa – kiwnął głową Villiers – Jeśli to prawda, to kretyn może mieć problemy, bo porządnie tam tąpnęło i przy okazji zasypało kilka sztolni Greverta i Litjesa. Podobno jeszcze teraz odkopują trupy tych, co ich wybuch zaskoczył pod ziemią, ale nawet ci z Gwardii uznali, że robota jest skończona i zbierają się do odlotu. A szkoda, bo dobrzy z nich byli klienci na kontrabandę – Villiers uśmiechnął się i mrugnął znacząco do Mira.

- Dobra, my tu gadu gadu, a towar stygnie – brygadzista zdjął nogi ze stołu, złapał za torbę, co Mir skwitował mimowolnym pomrukiem – Spokojnie, twojej forsie nic nie grozi, przypilnuję ci z dobrego serca. Sam gadałeś o zaufaniu, nie? Ktoś inny na moim miejscu mógłby cię rozwalić po to tylko, żeby zgarnąć cichaczem te pieniądze, ale ja uczciwy gangster jestem.

Pomagierzy Villiersa roześmiali się donośnie słysząc słowa szefa, ale coś w tym śmiechu mówiło Lyrze, że wcześniej zdarzało im się zabijać ludzi bez skrupułów dla pieniędzy. Wszyscy schowali broń pod kurtki albo powiesili sobie na ramionach, lecz wciąż mieli ją w pobliżu rąk, co świadczyło o ich wysokim instynkcie samozachowawczym i nieufności.

- Lothar i Bruno ze mną, wy spadajcie do domu – wydał kompanom polecenia Villiers – Harret tu nie przyjedzie, za niskie to progi na jego łaskawości nogi – chociaż brygadzista wypowiedział te słowa żartobliwym tonem, Mir odniósł wrażenie, że w głosie górnika pojawiła się też ledwie zauważalna nuta sarkazmu. I czegoś, co dziwnie przypominało zawiść.

- Czeka nas mała przejażdżka – szmugler wstał z krzesła i rzucił w stronę Lyry jej pistoletem. Dziewczyna nie dała się zaskoczyć, pochwyciła broń w powietrzu, sprawdziła czy magazynek aby przypadkiem nie poluzował się w kolbie, po czym schowała pistolet pod kurtkę.

- Schodami na górę – wskazał drogę powrotną na zewnątrz Villiers – Zaraz ściągnę jakiś wóz.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 8:04, 06 Maj 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Nawet jeśli Lyra odprężyła się nieco nie dała nic po sobie poznać. Przyjemny i kojący ciężar broni za paskiem nieco ją uspokoił,
ale wciąż się zastanawiała jak się jej uda wykaraskać z tej najwyraźniej nielegalnej operacji...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:21, 06 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Po wyjściu na zewnątrz magazynu Mir i Lyra natychmiast zapięli wierzchnie ubrania, bo śnieżna zadymka przybrała w międzyczasie na sile. Panował siarczysty mróz i oboje natychmiast się wyziębili, przeskakując z nogi na nogę i zacierając dłonie w nadziei na ich rozgrzanie. Villiers pozostawił z nimi milczącego Lothara, sam zniknął gdzieś na chwilę z Brunem.

Większość górników z trzeciej zmiany już znikła, zastąpiona przez nową ekipę. Mir próbował zabić czas obserwując ich żmudną pracę, polegającą na ręcznym sortowaniu opłukanego strumieniami wody urobku. Tylko nieliczni mieli rękawice, w przeważającej zresztą mierze podarte, reszta przebierała skalne odłamki gołymi rękami. Fedridańczyk poczuł na ten widok dreszcz, odwrócił głowę wyobrażając sobie odmrożone lub odarte do krwi dłonie harujących bez przerwy nieszczęśników. I pomyśleć, że na powierzchni Sepheris Secundus pracowały w iście prymitywnych warunkach całe miliony obywateli Imperium, nie mające pojęcia o niczym poza wydobyciem urobku, od dnia urodzenia po kres żywota skazane na mozolną udrękę wznoszenia na swych barkach feudalnego systemu planety.

Zza magazynu wytoczył się z charkotem silnika niewielki rozklekotany samochód dostawczy, nie niczym nie ustępujący stopniem zużycia pojazdowi wypożyczonemu przez barona Sidemonesa. W szoferce siedzieli Villiers i Bruno, toteż chcąc nie chcąc Mir i Lyra musieli wsiąść do zamkniętej pozbawionej okien paki samochodu, w dodatku w towarzystwie podejrzliwie ich obserwującego Lothara. Górnik zostawił swój szturmowy karabin w magazynie, ale Mir i tak zauważył wypychający mu kurtkę pistolet.

Samochód jechał przez dobre pół godziny, dziko podskakując na wertepach i często skręcając. Mir już po pięciu minutach całkowicie stracił orientację, toteż poddał się i przestał rozrysowywać w myślach obliczaną na wyrost trasę pojazdu, gapiąc się w zamian prowokująco na Lothara. Fedridańczyk miał świadomość tego, że siedzi w zamkniętej przestrzeni ze zdrajcą wspierającym dla pieniędzy wrogów Imperium. Lothar mógł być pozbawiony heretyckich przekonań, ale razem z Villiersem dostarczał buntownikom kontrabandę, a to stawiało go w jednym z rebeliantami szeregu. Kto wiedział, czy kula wyjęta przez medyków z klatki piersiowej Cimbrii nie została wcześniej sprzedana heretykom przez grupę Villiersa? Mir zaciskał zęby przez całą drogę, walcząc z chęcią rzucenia się Lotharowi do gardła, tamten zaś cały czas powstrzymywał się przed złośliwym uśmieszkiem opacznie interpretując wyraz twarzy obcego i sądząc chyba, że Mir zagryza usta ze zdenerwowania na myśl o spotkaniu z Harretem.

Kiedy pojazd się w końcu zatrzymał, Lyra westchnęła z ulgą. Mir zmierzył ją badawczym wzrokiem wiedząc, w obliczu jakiego stresu znalazła się dziewczyna. Nie znał jej i nie miał pojęcia, ile wiedziała na temat operacji, ale nie potrafił się wyzbyć wrażenia, że od początku nie wiedziała nic o prawdziwym charakterze swego zlecenia – a jeśli przeczucie Mira nie myliło, naprawdę nieźle sobie radziła nie dekonspirując przy tym jego samego. Lyra była w zasadzie najsłabszym ogniwem w planie Sanda, bo niewtajemniczona w szczegóły dziewczyna mogła w każdej chwili niechcący spalić przykrywkę agenta Ordo, a on nawet nie miał okazji, by na bok wyjaśnić jej chociaż podstawowe sprawy.

Ktoś otworzył tylne drzwi paki i do dusznego wnętrza samochodu wdarło się mroźne powietrze pełne płatków śniegu.

- Wysiadajcie – za autem pojawił się Villiers, zerkający znacząco na oddaną Mirowi przed wyjazdem torbę z pieniędzmi – Jesteśmy na miejscu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:03, 07 Maj 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Lyra zgrabnie zeskoczyła z samochodu i rozejrzała się dyskretnie dokoła...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 13:18, 08 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Gdzieś na Sepheris Secundus, 332.815.M41, noc

Samochód stał w mrocznej alejce na tyłach jakiegoś drewnianego, dwupiętrowego budynku. Lyra rozejrzała się wokół, ale nie dostrzegła w ciemności nocy i zadymce żadnych charakterystycznych punktów mogących sugerować położenie skupiska budynków. Dziewczyna doszła do wniosku, że przemytnicy przywieźli ich do sąsiedniego miasteczka górniczego; jednego z setek w tej części Gorgonidy.

Tylne drzwi budynku otworzyły się z trzaskiem, ze środka wylała się poświata lamp obramowując czarną sylwetkę stojącego w progu mężczyzny.

- To oni? – zapytał podniesionym głosem obcy.

- Tak – kiwnął głową Villiers – Jest też forsa.

- To nie stójcie jak kołki, dawać ich do środka!

Popędzani przez Lothara i Bruna, Mir i jego przewodniczka weszli czym prędzej do budynku, poprzedzani przez Villiersa. W środku, w rozległym pokoju zastawionym podobnym asortymentem skrzyń i pudeł co wcześniej odwiedzony magazyn, znajdowało się siedmiu mężczyzn oraz dwie kobiety. Jeden z członków tej grupy, wysoki brunet o gładko ogolonej twarzy i ocieplanym kombinezonie z naszytymi na wierzch kompozytowymi płytkami, strzelił na widok gości palcami lewej dłoni. W pomieszczeniu natychmiast umilkł cichy gwar rozmów, a Villiers i jego pomagierzy cofnęli się o kilka kroków zostawiając Mira i Lyrę samym sobie.

- Jestem Harret – powiedział krótko mężczyzna w kombinezonie, kładąc prawą dłoń ostrzegawczym gestem na kolbie noszonego przy pasie lasera – Jak mi doniesiono, przybywacie od Cienia. Jeśli to prawda, dotrzymam umowy, chociaż prywatnie uważam, że jesteście skończonymi idiotami, wszyscy razem wzięci. Pieniądze są w torbie?

Mir nic nie odpowiedział w pierwszej chwili, spoglądając na człowieka, który wedle słów śledczego Sanda był głęboko zakonspirowanym agentem Ordo Hereticus. Fedridańczyk musiał przyznać w duchu, że Harret doskonale grał swą rolę – gdyby nie informacje przekazane przez Sanda, Mir byłby pewien, że rozmawia z czystej wody kryminalistą, a na dokładkę zdrajcą Imperium.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:07, 08 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Mir uniósł nieco dłonie by zasygnalizować Harret'owi że nie ma złych zamiarów. Uśmiechnął się w duchu na myśl o Harrecie. "Ciekawe czy Harret wie kim są: - zastanowił się przez moment.

- Villiers sprawdził. - Odrzekł. - Są co do tronu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:38, 08 Maj 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Lyra obserwowała Harreta spod lekko przymrużonych oczu. Postanowiła nie odzywać się nie pytana uznawszy, że jedyną jej szansą na przeżycie tej
"przygody" jest granie w drużynie Mir'a i zostawienie mu prowadzenia wszelkich rozmów...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:53, 09 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Leyla, przelicz! – Harret nawet się nie obejrzał w stronę niskiej ciemnowłosej dziewczyny o ładnych, ale promieniających arogancją rysach twarzy – Za każdą brakującą setkę obetniesz im jedną dłoń albo stopę, wedle uznania. Jeśli brak będzie większy niż osiemset tronów, trzeba będzie odesłać Cieniowi czyjeś głowy.

Kilka osób w pomieszczeniu roześmiało się złośliwie, ale z niepewnej miny Villiersa i jego towarzyszy Mir wyczytał, że oświadczenie Harreta było żartem tylko po części. Fedridańczyk znowu zwątpił w swoją passę, zastanawiając się w duchu, czy ludzie Sanda aby dobrze przeliczyli wtłoczone do torby zwitki banknotów.

Dziewczyna podeszła do Mira, odebrała mu torbę, położyła ją na pobliskim stole wyjmując paczki pieniędzy i licząc je naprędce. Harret patrzył przez chwilę w milczeniu na dwójkę gości, potem przeniósł wzrok na Villiersa.

- Sprawdziłeś ich? – zapytał cierpkim tonem.

- Oczywiście! – skinął głową brygadzista – Mieli broń, ale im zwróciłem jak się okazało, że to faktycznie łącznicy od Cienia...

- A podsłuchy albo nadajniki naprowadzające? – przerwał Villiersowi podniesionym tonem Harret, przenosząc spojrzenie z powrotem na Mira i Lyrę. Villiers nic nie odrzekł, pobladł w zamian i jakby zapadł się w sobie, co w przypadku tego rosłego i pewnego siebie mężczyzny zrobiło na wszystkich wrażenie.

- Kurwa, Villi, łeb ci urwę, jeśli to skrewiłeś! – Harret strzelił palcami, a jego asysta z wprawą i bez zbędnych komentarzy odczytała intencje pryncypała. Kilku szmuglerów wyciągnęło spod kurtek broń celując w gości, natomiast druga dziewczyna, dla odmiany niska blondynka ze spiętymi w koński ogon włosami, zaczęła obchodzić Mira i Lyrę wkoło z niewielkim metalowym urządzeniem w dłoni, popiskującym cicho i rytmicznie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:00, 09 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Mirowi przyszła do głowy pewna myśl. Czy to czym zajęli się techkapłani to nie był właśnie podsłuch albo lokalizator? Zachował kamienną twarz. Czemu tak wiele rzeczy nie zależało od niego...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:30, 09 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Żadnej pluskwy – oświadczyła przyjemnym dla ucha głosem blondynka, chowając przenośny detektor z powrotem do kieszeni kurtki. I Mir i Lyra zauważyli, że Harret i jego świta mówią z akcentem zupełnie niepodobnym do ciężkiej w brzmieniu mowy rodowitych mieszkańców Sepheris Secundus, co odróżniało ich z miejsca od Villiersa, Lothara i Bruna.

- Wasze szczęście – warknął Harret, a jego ludzie opuścili lufy pistoletów – Ładunki mam piętro niżej, w piwnicy, wszystkie co do ostatniej laski kordonytu, do kompletu są też zapalniki. Po co wam to, nie wiem i nie chcę wiedzieć, ale jeśli planujecie wysadzić Icenholm, poczekajcie jeszcze parę dni. Przekaż Cieniowi, że zwijam interes. Zrobiło się tutaj zbyt niebezpiecznie dla normalnych ludzi i to wyłącznie wasza wina. Chcieliście buntu, to teraz zdychajcie, ja i moi ludzie wycofujemy się z interesu. Przekaż mu też, że w przyszłości się odezwę, ale na razie niech nie próbuje nawiązać ze mną kontaktu. Każdemu następnemu łącznikowi, który się przypałęta każę uciąć łeb, rozumiesz?

W ciszy, która zapadła po pytaniu Harreta, ludzie usłyszeli bez trudu głośny stukot w wejściowe drzwi budynku.

- Zostawiłeś kogoś na dworze? – zapytał Villiersa Harret. Brygadzista potrząsnął przecząco głową i natychmiast wyciągnął zza pasa spodni pistolet, dowodząc tym samym bystrości umysłu i sporego refleksu. Przemytnicy zareagowali podobnie, przez pomieszczenie przebiegł metaliczny szczęk broni.

- Otwórz! – rozkazał Lotharowi Harret, mierząc w drewniane drzwi z laserowego pistoletu. Górnik wyraźnie się wahał, ale nie miał dość odwagi, by odmówić wykonania polecenia. Zlapał za klamkę i otworzył drzwi chowając się równocześnie za ich furtyną.

Czarnowłosa dziewczyna – Leyla – pisnęła króciutko zaskoczona, kiedy przez próg przeskoczył mały, ale szybko poruszający się kształt. Obiekt śmignął ze stukotem pomiędzy nogami skamieniałego z wrażenia Villiersa i zatrzymał się na podłodze półtora metra od Harreta.

- Co to kurwa jest? – wyrzucił z siebie przywódca szmuglerów, opuszczając pistolet i wpatrując się z niedowierzaniem w dziwaczny przedmiot.

Lyra zamarła w bezruchu z otwartymi ustami patrząc na coś, co do złudzenia przypominało mechanicznego pająka o sześciu odnóżach i połyskliwych oczach na teleskopowych szypułkach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:19, 11 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Mir otworzył szeroko oczy ze zdumienia, miał wrażenie jakby już gdzieś widział podobne urządzenie. Tak jak pozostali wpatrzywał się z niedowierzaniem w "pajaka".
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:33, 12 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Harret postąpił krok do przodu, mierząc do pająka z lasera. Kiedy w korpusie stwora odskoczyła niewielka klapka, wszyscy obecni w pomieszczeniu drgnęli mimowolnie z wrażenia. W budynku panowała nieprzenikniona cisza, nie słychać było nawet oddechów zdumionych ludzi, jedynym dźwiękiem mącącym tę chwilę było zawodzenie wiatru wpadające do pokoju przez otwarte szeroko tylne drzwi.

Spod klapki wysunęło się coś metalicznego, co ułamek chwili później okazało się miniaturowym holoprojektorem. Emitowany przez urządzenie promień skondensowanego światła przechodził na wysokości ludzkich twarzy w obracający się wokół swej osi trójwymiarowy symbol, wywierający mesmeryczny wręcz wpływ na obserwującą go grupę.

Była to bowiem stylizowana litera I z osadzoną na niej ludzką czaszką – znak rozpoznawczy imperialnej organizacji budzącej powszechny lęk i respekt każdego bez mała człowieka.

- Amosie Harrecie, jesteś aresztowany pod zarzutem herezji trzeciego i czwartego stopnia, zdrady stanu oraz dopuszczenia się wykroczeń podlegających pod Lex Imperialis. Złóż broń i zdaj się na łaskę przedstawicieli Świętej Inkwizycji. Próby stawiania oporu lub ucieczki będą karane śmiercią w trybie natychmiastowym.

Oszołomiony Mir gapił się wciąż na pająka, odnosząc nieodparte wrażenie, że czas znienacka stanął w miejscu.

- Jasna... – wykrztusił Harret, błyskawicznie pojmując implikacje wynikające z właśnie wysłuchanego przekazu.

I wtedy wrażenie zawieszenia w pustce znikło, a czas runął do przodu w pozornie zawrotnym tempie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:12, 12 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Skamieniały z wrażenia Mira odzyskał władanie w kończynach jako jeden z pierwszych ludzi w budynku. Mając za plecami Villiersa i jego pomagierów, z przodu zaś Harreta z całą grupą przemytników, Fedridańczyk runął co sił w nogach w bok, pomiędzy ciasno spiętrzone, opięte płachtami brezentu skrzynie, które mogły mu zapewnić przynajmniej częściową osłonę. Wykonując ten ruch żołnierz sięgnął jednocześnie pod kurtkę w poszukiwaniu rewolweru.

- Kurwa! – ryknął Harret podnosząc swój laser, jego ludzie poszli błyskawicznie w ślady przywódcy otrząsając się z szoku i sięgając po swoją broń.

I wtedy na zewnątrz budynku zapłonął oślepiający blask skierowanych na ściany reflektorów, rażących oczy ludzi poprzez szpary między zakrywającymi okna deskami oraz przez otwarte drzwi.
Zobacz profil autora
In the Vermin Nest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 7 z 12  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin