Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Po wyjściu na zewnątrz magazynu Mir i Lyra natychmiast zapięli wierzchnie ubrania, bo śnieżna zadymka przybrała w międzyczasie na sile. Panował siarczysty mróz i oboje natychmiast się wyziębili, przeskakując z nogi na nogę i zacierając dłonie w nadziei na ich rozgrzanie. Villiers pozostawił z nimi milczącego Lothara, sam zniknął gdzieś na chwilę z Brunem.
Większość górników z trzeciej zmiany już znikła, zastąpiona przez nową ekipę. Mir próbował zabić czas obserwując ich żmudną pracę, polegającą na ręcznym sortowaniu opłukanego strumieniami wody urobku. Tylko nieliczni mieli rękawice, w przeważającej zresztą mierze podarte, reszta przebierała skalne odłamki gołymi rękami. Fedridańczyk poczuł na ten widok dreszcz, odwrócił głowę wyobrażając sobie odmrożone lub odarte do krwi dłonie harujących bez przerwy nieszczęśników. I pomyśleć, że na powierzchni Sepheris Secundus pracowały w iście prymitywnych warunkach całe miliony obywateli Imperium, nie mające pojęcia o niczym poza wydobyciem urobku, od dnia urodzenia po kres żywota skazane na mozolną udrękę wznoszenia na swych barkach feudalnego systemu planety.
Zza magazynu wytoczył się z charkotem silnika niewielki rozklekotany samochód dostawczy, nie niczym nie ustępujący stopniem zużycia pojazdowi wypożyczonemu przez barona Sidemonesa. W szoferce siedzieli Villiers i Bruno, toteż chcąc nie chcąc Mir i Lyra musieli wsiąść do zamkniętej pozbawionej okien paki samochodu, w dodatku w towarzystwie podejrzliwie ich obserwującego Lothara. Górnik zostawił swój szturmowy karabin w magazynie, ale Mir i tak zauważył wypychający mu kurtkę pistolet.
Samochód jechał przez dobre pół godziny, dziko podskakując na wertepach i często skręcając. Mir już po pięciu minutach całkowicie stracił orientację, toteż poddał się i przestał rozrysowywać w myślach obliczaną na wyrost trasę pojazdu, gapiąc się w zamian prowokująco na Lothara. Fedridańczyk miał świadomość tego, że siedzi w zamkniętej przestrzeni ze zdrajcą wspierającym dla pieniędzy wrogów Imperium. Lothar mógł być pozbawiony heretyckich przekonań, ale razem z Villiersem dostarczał buntownikom kontrabandę, a to stawiało go w jednym z rebeliantami szeregu. Kto wiedział, czy kula wyjęta przez medyków z klatki piersiowej Cimbrii nie została wcześniej sprzedana heretykom przez grupę Villiersa? Mir zaciskał zęby przez całą drogę, walcząc z chęcią rzucenia się Lotharowi do gardła, tamten zaś cały czas powstrzymywał się przed złośliwym uśmieszkiem opacznie interpretując wyraz twarzy obcego i sądząc chyba, że Mir zagryza usta ze zdenerwowania na myśl o spotkaniu z Harretem.
Kiedy pojazd się w końcu zatrzymał, Lyra westchnęła z ulgą. Mir zmierzył ją badawczym wzrokiem wiedząc, w obliczu jakiego stresu znalazła się dziewczyna. Nie znał jej i nie miał pojęcia, ile wiedziała na temat operacji, ale nie potrafił się wyzbyć wrażenia, że od początku nie wiedziała nic o prawdziwym charakterze swego zlecenia – a jeśli przeczucie Mira nie myliło, naprawdę nieźle sobie radziła nie dekonspirując przy tym jego samego. Lyra była w zasadzie najsłabszym ogniwem w planie Sanda, bo niewtajemniczona w szczegóły dziewczyna mogła w każdej chwili niechcący spalić przykrywkę agenta Ordo, a on nawet nie miał okazji, by na bok wyjaśnić jej chociaż podstawowe sprawy.
Ktoś otworzył tylne drzwi paki i do dusznego wnętrza samochodu wdarło się mroźne powietrze pełne płatków śniegu.
- Wysiadajcie – za autem pojawił się Villiers, zerkający znacząco na oddaną Mirowi przed wyjazdem torbę z pieniędzmi – Jesteśmy na miejscu. |
|