Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
W przeciwieństwie do tunelu wiodącego ku podziemnej bazie heretyków, ten korytarz okazał się starannie zabezpieczony i w miarę dobrze oświetlony. Normalna elektryczność nie działała, ale chemiczne lampy rozwieszone co kilka metrów na metalowych wspornikach wciąż emitowały chorobliwie zielonkawą poświatę pozwalającą penetrować wzrokiem mroczne zakamarki kompleksu.
Iorgo szedł przodem, ściskając w rękach swój ukochany i mało zarazem praktyczny młot. Xanthia i Mir ubezpieczali go po bokach, mierząc przed siebie z laserów. Ishmael zamykał szyk, dzierżąc kurczowo obrzyna i rozglądając się czujnie na wszystkie strony. Malfianin wyraźnie się obawiał, że nagła obecność nieprzyjaciela w wyrobisku lub głównym korytarzu kompleksu mogła akolitów odciąć w jednym momencie od drogi odwrotu, ale nie wyraził swych obiekcji na głos. Na poziomie 7B panowała cisza, co uspokajało nieco napięte nerwy agentów. Pomimo swego fatalnego stanu Cimbria na pewno nie dałaby się podejść skrycie, więc brak odgłosów strzelaniny upewniał resztę członków grupy w przekonaniu, że albinoska wciąż kontrolowała sytuację na wysokości wyrobiska.
Większy niepokój w tej chwili budziły jej wcześniejsze słowa, sugerujące obecność w głębi poziomu tajemniczej istoty o niepokojąco zwierzęcym zachowaniu. Już na samo wspomnienie pierwszego zabitego mutanta, kolosa o ośmiu oczach, akolitom przebiegały po plecach lodowate ciarki. Skoro w pobliżu ewidentnie znajdował się jakiś ekstremalnie mutagenny czynnik zdolny zdeformować w krótkim czasie pojmanego żywcem Clovianina, należało przez cały czas mieć się na baczności.
Dwie napotkane po drodze niewielkie odnogi okazały się szczęśliwie ślepymi zaułkami, szczelnie zatarasowanymi po niedawnych zawałach. Obie nie były zabezpieczone równie starannie jak główny korytarz i najwyraźniej uległy ruchom sejsmicznym. Ziemia pod nogami agentów zadrżała zresztą dwukrotnie, ledwie wyczuwalnie. Ze szczelin w sklepieniu chodnika posypał się drobny pył, tańczący migotliwie w snopach światła latarek.
Mir westchnął z ulgą dostrzegając koniec chodnika. Lita skała zamykała dalszą drogę do przodu, korytarz odchodził w zamian w dwóch prostopadłych kierunkach. Lewa odnoga ziała czernią masywnego łuku, pozbawionego drzwi. Prawa odnoga miała co prawda solidną metalową futrynę, ale osadzone na zawiasach pancerne drzwi były nieznacznie uchylone. Agenci zmarszczyli nosy czując silny chemiczny zapach mieszający się z odrażającym fetorem zepsutej krwi i mięsa. Smród wypełniał cały korytarz. |
|