RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Wiedźmin -> Wiedźmin - Agenci z przypadku Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 12:21, 19 Lut 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Porywcze słowa krasnoluda niezbyt Myszomira ucieszyły, bo desperacko myślący nad wybrnięciem z opresji młodzian nie sądził bynajmniej, by mógł tu coś pomóc oręż – wręcz przeciwnie, w opinii uzdrowiciela rozlew krwi jedynie pogorszyłby i tak już fatalną sytuację szpiegów. Znajdowali się na obcym terytorium, podlegając prawu jarlów Skellige, które na pewno nie traktowało pobłażliwie cudzoziemców wyciągających broń na stróżów prawa. Zabicie kogokolwiek z milicjantów równało się w razie późniejszego schwytania wyłącznie karze śmierci, co do tego Myszomir nie miał żadnych wątpliwości: pozostawało jedynie pytanie, na ile bolesna agonia czekała straceńca przed egzekucją.

Uzdrowiciel przysunął się do pleców von Sareza, szepcząc do szpiega Dijkstry gorączkowo i nie odrywając przy tym spojrzenia od zaciśniających kordon milicjantów.

- Gadaj żesz coś wreszcie, milczku jeden. Jakie na tobie ciążą zarzuty? Mają cię zamiar karać stryczkiem? Nie uśmiecha nam się pójście na dno razem z tobą, więc racz coś wyjawić z tej wielkiej tajemnicy, zanim Bjorn wpadnie w szał i zrobi coś, za co nas wszystkich potem powieszą... a wcześniej pewnie obedrą ze skóry!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:21, 19 Lut 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Jahim spokojnie wysłuchał słów Myszomira. Rzucił okiem w prawo: tylko trzech. Rzucił w lewo: dziewięciu plus kapitan.
- Biegnij w prawo - szepnął do uzdrowiciela, który zrobił zdziwioną minę i nim zdążył otworzyć usta do odpowiedzi, Bjorn podniósł kuszę gotową do strzału. Najemnik, który ma w obowiązku bronić kupca, wyszarpnął swój koncerz zawieszony na plecach.
- Prawo! - krzyknął Sarez.
I wtedy się zaczęło.

Krasnolud przycelował i wystrzelił w strażnika miejskiego wysuniętego najbardziej z prawej - najwidoczniej Bjorn domyślił się co miał na myśli były rycerz - i trafił nieszczęśnika w prawe udo. Szpieg wyciągnął z płaszcza jakiś flakonik i rzucił go sobie pod nogi. Uderzenie serca później gęsty siwy dym roznosił się po całej ulicy, a cała drużyna uciekała wgłąb miasta.

Wiedźmin obrócił się jeszcze, złożył palce wolnej ręki w Znak Aard i uderzył skumulowaną siłą wytrącając z nóg ścigających. Zanim się odwrócił, odbił mieczem jeszcze strzałę z kuszy i pobiegł za resztą.
Z tyłu dobiegły ich srogie przekleństwa, nawoływania kapitana i donośny dźwięk gwizdków.
- I po co to, po co... - sapał krasnolud, nieprzyzwyczajony do długich biegów.
Tymczasem Sarez wbiegał pomiędzy domki, ciągnąć towarzyszów w mrowie uliczek i zakrętów. Po kilku chwilach nawet wiedźmin stracił orientacje, lecz gwizdy nie ustały z tyłu. Widocznie kapitan też doskonale znał te uliczki.

Wpadli w ślepy zaułek. Sarez zaklnął, Bjorn łapał oddech a Myszomir oparł się o ściane.
- To koniec - mruknął, słysząc coraz bliższy dźwięk gwizdka.
- Za... Zamkn... zamknij się - sapnął krasnolud i przeklnął znowu, widząc na co patrzy Sarez.
- No nic, nie mamy wyjścia...

W kącie ściany, było okratowane wejście do ścieków miejskich. Zejście w dół było utrudnione zardzewiałą kłódką.
Zza zakrętu wypadł czerwony i ciężko oddychający kapitan. Zaraz za nim kilku strażników. Więcej się nie zmieściło w wąskiej uliczce.

Odległość między wami to 10 metrów. Niewiele... I wszyscy jesteście zmęczeni
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:51, 19 Lut 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Wiedźmin był wściekły. Wściekły na Jahima za wciągnięcie go w jakąś polityczną kabałę. Coraz poważniej zastanawiał się nad grzmotnięciem tego sukinsyna w czaszkę i zostawienie go dla biegnących za nimi strażników. Wściekły na siebie, że dał się się wciągnąć w jakąś dziwną historię, która nie dawała zbyt radosnych widoków na świetlaną przyszłość i pełny mieszek. Cóż jeśli wyjdą cało z tej historii to z pewnością pogada sobie z von Sarezem.

Berengar dostrzegł wejście do kanałów. Nie namyślając się długo skoncentrował się i złożywszy Znak Aard uwolnił energię wprost w zardzewiałą kratę.

Ucieczka miejskimi kanałami z pewnością była dla niego czymś bardziej normalnym niż ganianie się i walka z ludźmi na ulicach miasta. A zabicie kilku utopców i ghuli w kanałach było czymś naturalnym dla wiedźmina.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:28, 19 Lut 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Myszomir jęknął widząc rozpadające się pod wpływem wiedźmińskiego znaku kraty.

- Z gówna w gówno! – rzucił do siebie samego uzdrowiciel, łapiąc kurczowo za swoją bezcenną torbę i sadząc wielkimi susami prosto w kierunku ziejącego czernią i buchającego fetorem otworu.

Wpadł w dziurę niczym worek kartofli, wydając z siebie pełny obrzydzenia wrzask.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:46, 19 Lut 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Ruchy!! - Krzyknął Berengar. Wiedźmin stał przy kracie z wydobytym mieczem gotów od odbijania pocisków i ewentualnej walki. - Dann, Bjorn właźcie do cholery!!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:26, 19 Lut 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Gdy Bjorn z głośnym pluskiem wpadł w wodną breję, nad kanałem pokazała się pierwsza twarz strażnika.
- Psubraty! Zapłacicie za to!
Krasnolud pokazał jeszcze nieprzyzwoity gest, składając lewą rękę w łokciu i nakładając prawą rękę od dołu, tak, że lewa dłoń trzymała zgięcie łokcia prawej ręki. Zaraz po tym pobiegł za resztą, której to chlapanie ciągło się echem po niewysokim kanale.

Po kilkunastu minutach narzekań, Sarez w końcu zaprowadził wszystkich przed drewniane drzwi, przed którymi znajdowała się mała dziura odprowadzająca wode i szlam. Naszyjnik Berengara zaczął wibrować. Najpierw słabo, potem coraz silniej.
- Czuje w powietrzu magię - mruknął bardziej do siebie, niż do towarzyszy. Jahim tylko się uśmiechnął.

Chwila pukania do drzwi ciągnęła się w nieskończoność, każdy czuł na karku pościg, który mógł w każdej chwili pojawić się za rogiem.
W końcu drewniane drzwi stanęły otworem, a z rozjaśnionego jakimś dziwnym światłem wnętrza, wychyliła się postać w szarym płaszczu.
To był Nikifor.
- A my się zastanawialiśmy, gdzie to wciągnęło naszego wróżbitę - powiedział sarkastycznie Myszomir.
Tak naprawdę nikt o nim nie pomyślał, kiedy podczas wędrówki przez miasto Nikifor nagle znikł.
- Cóż... zaproponowano mi pewny interes i nie mogłem odmówić. Wejdźcie, bo zimno leci. I gównem.
Ukryta w labiryncie kanałów komnata składała się jeszcze z dwóch mniejszych pokoi. Główna część pomieszczenia, ta, przez którą weszli, robiła oszałamiające wrażenie.
Przy tylniej ścianie stała duża biblioteczka z wieloma księgami. Każda była przytwierdzona do ściany srebrnym łańcuchem.
Nad sufitem paliły się zawieszone na cienkich nitkach świece, które wolno krążyły nad pomieszczeniem, zawsze w tej samej konfiguracji pięcioramiennej gwiazdy; pentagramu. Obok biblioteczki stał drewniany stół, z otwartą księgą, kartkami papieru, kałamarzem z inkaustem i wyostrzonymi gęsimi piórami.
Prawa boczna izba była pokojem sypialnym; trzy senniki, kufry na ubrania, stół i krzesło. Lewa izba była miejscem do kąpieli i zaspokojeniu fizjologicznych potrzeb. Kilka dużych, drewnianych bali wypełnionych wodą, a obok kamienne podwyższenie z dziurą w środku.
Miejsca było mało, ale nie wiadomo skąd każdy miał krzesło.
Magia aż wrzała w powietrzu.

- No, czas wyjaśnić parę spraw, panowie. Ale najpierw się umyjcie, bo śmierdzicie nieziemsko.

***

Jahim von Sarez stanął w środku głównej komnaty i spoglądając po zebranych, zaczął przemawiać cichym głosem, który w miare wypowiadanych słów rósł w siłę.
- Waszym zadaniem tutaj było odkrycie, co stoi za tajemniczymi zgonami tutejszej ludności. I udało nam zaledwie wczoraj, przed waszym przybyciem. Źródłem kłopotów jest magiczna istota kierowana przez jednego z tutejszych czarnoksiężników. Nie mamy pojęcia, dlaczego i jak kieruje on myślami tej istoty, ale wiemy w jakim celu.
- O jakiej istocie mowa? - obudził się Berengar, nie bardzo wcześniej słuchający słów Sareza.
- Zaraz. Ofiary były przypadkowe, oprócz jarla. Widocznie nie udało się ujarzmić bestii, gdyż od czasu zgonu jarla, zaczęli umierać ludzie niezwiązani z władzą. Jedno jest pewne: zwłoki miały bez wyjątku rozszarpane gardła, byli nimi tylko mężczyźni i stracili dużo krwi, lecz nie całą. Właściwie można powiedzieć, żę się wykrwawili przez rany, z tym że nie było dużych plam krwi. Jedyne ślady są dziwne; przypominają ślady węża.
- Lamia - mruknął wiedźmin.
Chwila ciszy została przerwana przez byłego rycerza.
- Kurwa jej mać. Szkoda było Mandricka. Zginął głupio, bo jego też bestia dorwała, kiedy próbował wybadać co się dzieje. Teraz Nikifor zajął jego miejsce. W każdym bądź razie, naszym zadaniem jest dowiedzieć się kto zlecił zabójstwo i po co. I przy okazji można zabić tą... lamie. Dzięki tym informacją i zlikwidowaniu problemu, rząd Redanii może poprawić swoje stosunki ze Skelliege.
- Dobra dobra. Co ze złotem?
- Ech, no tak.
Sarez znikł w sypialni. Po chwili słychać było, jak przeciąga niewielki kuferek na środek pokoju.
- Podzielicie się tym równo. Nie pytajcie, skąd to mam.
Otworzył kłódkę. W środku do połowy skrzyni leżały małe rubiny, szafiry, amestyty idealnie oszlifowane, elementy biżuterii i sporo złotych monet w walucie redańskiej.
Bjorn oszacował wartość wynagrodzenia na kilka tysięcy dukatów. Powiedział to reszcie.
- Za... za co tyle...? - wyjąkał Myszomir, po raz pierwszy widząc tyle kosztowności.
- Za zadanie.


Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Czw 19:27, 19 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:41, 19 Lut 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Lamia... - wiedźmin mruknął po raz drugi. - Lamie uwielbiają gorący piasek. Gdybyśmy byli na pustyni Korath bym się nie dziwił, ale tu?

Berengar znał historie o lamiach. Pięknych dziewczynach, które nagle przemieniały się przed naiwnymi mężczyznami w swoje prawdziwe oblicze. Cholernego węża z głową kobiety. Biedni głupcy... zwykle zbyt późno odkrywali największy błąd swojego życia.

- Dobra panie Sarez... Zapoluję na tego gada ale nie z sympatii dla Redanii ani ich planów politycznych. Lamia to groźny stwór, który lubi zabijać. I jest cholernie niebezpieczna. Żaden z was nie ma z nią szans.

Wiedźmin zamyślił się chwilę. Ciąganie ze sobą całej grupy niewiele mu da. Tego musiał sie podjąć sam. Ale miał kilka pomysłów co jego towarzysze mogą robić.

- Nic mi po was jak przyjdzie co do czego. Ale możecie pomóc inaczej. Spróbujcie zlokalizować tego magika i lepiej zaopatrzcie się w jakieś srebrne noże czy coś. Tej cholery żelazem nie ruszysz. A ja w tym czasie odwiedzę kilka knajp i burdeli. A jeszcze jedno panie Sarez. Gdzie ucapiła tego Mandricka?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:20, 19 Lut 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





Sarez chrząknął.
- Cholera wie. Znalazłem jego zwłoki przy dworze jarla Freyra. Były zaciągnięte w krzaki we wschodniej części rezydencji.
Milczący przez dłuższą chwilę Nikifor podszedł bliżej.
- To musiał być silny czar przyzywający, skoro mówisz, że lamie żyją na pustyni. Zastanawiające jest, czemu nie przyzwał alpa. Albo innej bestii... Bądź co bądź, trzeba to zabić, bo może być nieprzyjemnie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:50, 19 Lut 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Berengar kiwnął głową.
- W jakim odstępstwie czasu zostały dokonane kolejne ataki?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 9:16, 20 Lut 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Małe pytanie odnośnie ofiar - wypływając z Redanii zostaliśmy poinformowani, że na Wyspach umierają współpracownicy redańskiego wywiadu (wtedy wyglądało to raczej na likwidację naszej siatki niż wybryki puszczonej samopas lamii). Jaki obraz rysuje się nam teraz? Chodzi mi o to, czy ktoś bardzo przebiegły (taki miejscowy Dijkstra) mógłby używac lamii do eksterminacji zamorskich szpiegów czy też ci "nasi" zginęli zupełnie przypadkowo razem z wieloma innymi nieszczęśnikami? Czy Sarez podejrzewa któregoś z tutejszych czarnoksiężników, a jeśli tak, to którego?

A przede wszystkim Myszomir chciałby wiedziec, dlaczego Sarez jest tak desperacko poszukiwany przez tutejsze władze i dlaczego tak bezwzględnie zamordował na statku kuriera? I czy ładunek statku i napad piratów są w jakikolwiek sposób powiązane z "aferą lamii"?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:30, 20 Lut 2009
Saper
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z półmroku
Płeć: Mężczyzna





W tym czasie... Bjorn dokładnie przeliczał część przypadającą na jego udział, oczywiście wszystkie części będą równe Twisted Evil dlatego może cię sugerować moimi obliczeniami. Ponadto nie możemy tego zamienić na pieniądz na tym zadupiu. Trzeba będzie to wywieźć.
Właściwie gdyby się bliżej przyjrzeć to w oczach kupca mieniły się wszystkie kosztowności ze skrzyni.
Nie dzieląc jednak skóry na niedźwiedziu, bo stawka jest poważna, krasnal zwraca się do wiedźmina tym razem jak do specjalisty.
- Berengar? Może zaczaimy się gdzieś z kuszami i srebrnymi bełtami, a ty wystawisz nam tą całą lamie na tace? W końcu... widzisz to ty masz największe szansę przeżyć starcie z tą bestią.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:07, 20 Lut 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Czekając na odpowiedź von Sareza wiedźmin zwrócił się do Bjrona.
- Nie przyjacielu... Jeśli pójdziecie ze mną to pewna śmierć dla mnie i dla was. Nie mogę walczyć z potworem i jednocześnie was pilnować. Wiedźmin działa sam. Zajmijcie się lepiej magikiem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:38, 20 Lut 2009
Dobro
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 609
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Mężczyzna





- Co dwa, góra trzy dni - mruknął posępnie Sarez. - Kolejny atak powinien nastąpić jutro.
- Mam pytanie odnośnie ofiar. Zostaliśmy poinformowani, że zgineli nasi agenci. Czy... - Myszmir nie zdążył dokończyć, Jahim podniósł uspokajająco dłoń.
- Paru agentów zginęło, nie wszyscy. To niemożliwe, by ktoś się zorientował, wśród ofiar przeważają zwykli obywatele.
- Jeszcze coś. Dlaczego jesteś poszukiwany?
- Zdradziłem Zakon. Wysłali listy gończe do wielu krajów, płacąc złotem za moją głowę. - Sarez złapał błysk w oku Danna i Bjorna. - nie próbujcie. Tylko wiedźmin mógłby mi dorównać, a do niego nic nie mam i ufam, że wiedźmin nie ma nic do mnie. Prawda? - zwrócił się w stronę Berengara a ten tylko kiwnął głową. - Ech, widzę, że macie więcej pytań.
- Jak było z tymi piratami? Ponoć kapitan zapłacił za ochronę.
- Ale Temeria zapłaciła więcej, żeby dorwać naszego gaszka, którego wy mieliście zabić. To, że znaleźliście się na okręcie, musiało dla nich być przypadkiem. Czymże zawinął agent? W dupie miał flakonik, jak pamiętacie.
Wszystkim w myślach pozostał obraz, jak były rycerzy wyciąga trupowi z tyłka szklaną rurkę z papierem w środku.
- To były skróty tajnych rozkazów wojskowych. Ich pozycje, czas w którym mają przystąpić do ataku. Więcej wiedzieć nie musicie, a i dla waszego dobra niewiedza będzie prawdziwym złotem.
- Dobra. Co z tym magikiem?
- Nic nie wiemy. Ciągle się wymyka. Ale mamy pewną wskazówkę: wiemy, że często używa iluzji, by zmieniać kształt siebie lub terenu obok. Jutro wyruszycie, teraz odpocznijmy sobie. A i nie wierzcie w zaraze; to były tylko głupie plotki. W tych skrzyniach tak naprawdę były magiczne eliksiry dla paru zamożniejszych kupców.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:02, 20 Lut 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Hmmm jutro mówisz... - Berengar zamyślił się. - Jest tu gdzieś w okolicy jakieś miejsce gdzie jest sporo gorącego piasku? Może on jej nie przyzywa tylko nakłania do wyjścia z kryjówki...

(EDIT)
Sarez zamyślił się chwilkę.
- Piasek, to okala całe wybrzeże. Jest jedno miejsce, gdzie są wydmy, ale tam raczej nie ma ciepło. To jest na wschodniej części półwyspu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:22, 21 Lut 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Koledzy, nie zapominajcie, że Myszomir nie jest ekspertem od tępienia krwiożerczych potworów. Co innego próby rozwikłania szpiegowskiej zagadki, a co innego polowanie na lamię. Uzdrowiciel nie zna się zupełnie na tej specyficznej materii. Czego zatem od niego oczekujecie?
Zobacz profil autora
Wiedźmin - Agenci z przypadku
Forum RPG online Strona Główna -> Wiedźmin
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 24 z 28  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin