RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Czerwone Złoto Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pią 10:56, 15 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- W zasadzie masz rację – kiwnął głową Rutger – Przy pierwszym wozie wybierzemy kilku bardziej godnych zaufania zbieraczy i ci pojadą do Fharinu, żeby tam zająć się już do końca suszeniem. Ja wszystko nagram i ustawię tak, żeby kolejne transporty musiały już tylko zrzucać towar do suszarni i zaraz wracać z powrotem.

Tropiciel spojrzał uważnie na każdego z wspólników, przygryzł lekko wargi.

- Jedno wam jeszcze rzeknę, bo gryzie mnie to niezmiernie. Idzie mi o to, co powiedział przed chwilą Helstrom. On ostrzegał nas, że mogą być kłopoty, jeśli ktoś inny dowiedział się o tym kontrakcie. Nie mam pojęcia, kto jeszcze mógłby o tym wiedzieć, ale skoro Helstrom znał rzeczy, których znać nie powinien, zaczynam się martwić o dyskrecję Fenwicka. Jeśli Helstrom ostrzegał, to może się już czegoś spodziewa, rozumiecie? Machnąłbym na to ręką i uznał, że on jest nadmiernie ostrożny, gdyby nie jedno. Gadałem w trakcie jazdy z Deeganem i powiedział mi po cichu, że na mieście ktoś o nas wypytywał przez ostatnie dni.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:08, 15 Lut 2008
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- hmmm - mruknął Marcus - Co masz na myśli?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:40, 15 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Dziwni ludzie kręcą się po knajpach we Fharinie i wypytują po cichu o najemników, którzy byli z konwojem Kompanii na Przełęczy Duvika. Nie wiadomo, o co im chodzi, ale mnie ciarki przechodzą jak tylko sobie pomyślę o Kerriganie. Nie zrozumcie mnie opacznie, ale ktoś z nas musi mieć coś na sumieniu i mówię wam szczerze, że to nie ja. W głowę idę też, że nie chodzi tu o was młodzików – Rutger kiwnął głową w stronę braci Bradigan – Nie, to jakaś inna sprawa musi być. Zdążyliście już zapomnieć o tym włamaniu do „Kaelrama” w noc po podpisaniu umowy z Montfortem? Mam wrażenie, że od tamtego czasu coś się za nami ciągnie. Do dziś wam nie powiedziałem, czemu mnie wtedy w pokoju nie było i nie żywię urazy do nikogo, kto mnie wtedy podejrzewał o udział w tym napadzie.

Rutger nie odrywał wzroku od twarzy wpatrzonych w niego wspólników.

- Tak naprawdę poszedłem wtedy w nocy do biura Montforta. Nie wiem, co mi do głowy strzeliło, ale myślałem, że może dam radę włamać się do środka i znaleźć cokolwiek, co by potwierdziło podejrzenia, że ta wyprawa na Przełęcz to coś więcej niż tylko transport górniczych części. Prawda jest też taka, że nawet okna nie sforsowałem, bo mnie sąsiedzi, psiekrwie, pogonili jak się rynna przez przypadek oberwała. Wróciłem do „Kaelrama” już po włamaniu.

Morridański tropiciel urwał na moment, odczekał, aż słuchacze przemyślą jego słowa.

- Sami widzicie, że to niemożliwe, żeby się Montfort na nas mścił za próbę włamania, on pewnikiem nigdy się nawet nie dowiedział, że coś takiego miało miejsce. Zresztą tamten suczy syn się do pokoju zakradł, kiedy ja właziłem na rynnę, więc nie ma szans, żeby te dwie sprawy coś wspólnego miały... jeśli zaś Angus Kerrigan wcześniej narobił sobie kłopotów w mieście i tamci go dopadli po powrocie, to czego jeszcze za nami węszą? Zabili Angusa i tę dziewkę z „Kaelrama”, ale czemu my jesteśmy winni? Już prędzej bym pomyślał, że to stara sprawka tego psiego syna Degraty, ale jeśli taka jest prawda, to trzeba się mieć na baczności, bo jak za grzechy Ordyjczyka ktoś zabił Kerrigana, to tu o grubą i niebezpieczną sprawę musi iść.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:46, 15 Lut 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Dragan popatrzył po twarzach zebranych jakby się nad czymś zastanawiając...

- Mieliśmy drobną przygodę z Theoffreyem - mruknął - zaczepiło nas kilku opryszków. Niby nic wielkiego...

W zamyśleniu potarł ręką po brodzie pokrywającej się zarostem....

- Ktoś jednak wmieszał się do tego starcia - dodał w zamyśleniu - strzałem z kuszy...do tej pory zastanawiam się dla kogo właściwie przeznaczony był ten bełt...

Bliźniak wzruszył ramionami jakby zdając sobie sprawę, że nic nie może teraz poradzić na swoje obawy.

- Dziwię się jednak, że ktoś może chcieć napaść na nasze wozy - powiedział - przecież te zioła w stanie surowym są bezużyteczne.
A tylko jedna osoba wie jak mają być wysuszone i co najważniejsze... w jakich proporcjach zmieszane...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:18, 15 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- I czemuście ani słowem o tym nie wspomnieli, co? – uniósł brwi Rutger – Opowiadaj żywo jak to dokładnie było...

Dragan opowiedział zatem o incydencie w mrocznym fharińskim zaułku, w krótki rzeczowy sposób, tonem poważnym i nie pasującym do jego zawadiackiego na codzień zachowania.

- Ot i kolejna tajemnica – wydął usta Woods, kiedy bliźniak skończył już mówić – I na dwie strony ją rozważać można. Albo ktoś ci życie ratował z ukrycia, Teo, albo ktoś chciał cię zabić, a załatwił nie tego, kogo na cel brał. A jeśli cię ratował, to pytanie pozostaje: po co? Masz stróża, który cię chroni przed ulicznymi złodziejaszkami czy masz za sobą cień, który chce cię dorwać własnoręcznie i zabija tych, którzy by go niechcący ubiegli, hę? Wyznam szczerze, że mi głowa od tego myślenia zaczyna pękać, najchętniej w las bym teraz poszedł na dzień, dwa, żeby trochę od tego odpocząć.

Woods splunął siarczyście na ziemię, potrząsnął głową z wyrazem konsternacji na twarzy.

- Jedno ci powiem, Dragan, wszystkim wam zresztą mówię. Coś mi się zdaje, że tutaj wcale o ziele nie chodzi. Kerrigan zginął przed naszym powrotem do miasta, zakarbujcie to sobie w pamięci! A my przecież Fenwicka w drodze powrotnej poznaliśmy, o interesie zaczął gadać dzień po wjeździe do Fharinu. Rozumiecie? Ci, co Angusa zabili, szukali nas najpewniej, zanim jeszcze my spotkaliśmy Fenwicka. Pomyślcie dobrze, czy wam coś na myśl przychodzi, pogadamy o tym później, teraz w drogę nam czas.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:30, 15 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pięciu wspólników podniosło się z trawy i zawróciło wolnym krokiem ku wozom, rozważając w myślach zasłyszane chwilę wcześniej wieści. Arland przystanął na chwilę przy zwalonym, pokrytym grubą warstwą mchu drzewie, pogładził je czubkami palców z wyrazem zadumy na twarzy. Dragan obejrzał się przez ramię na brata, przygryzł nieco wargi. Pogłębiająca się melancholia bliźniaka zaczynała go szczerze troskać, zwłaszcza że domyślał się już z wolna jej powodów.

- Pora ruszać w drogę – powiedział do Deegana Woods.

- Z tym może być kłopot – płowowłosy furman poklepał dłonią szyję konia, obejrzał się znacząco do tyłu – Wasi najmici chcą jeść.

Woods podążył za wzrokiem człowieka Kompanii i ujrzał grupkę zbieraczy zmierzających wolnym krokiem w jego stronę. Przewodził im Cullin, odziany w barani kożuch i skórzaną myckę, którą teraz grzecznościowo międlił w rękach.

- Wielce się szanownym panom popas chwali – Cullin ukłonił się wspólnikom w nieporadny i na poły komiczny wręcz sposób, dobitnie świadczący o braku obycia wśród dżentelmenów – Czas to już był najwyższy, bo od tego siedzenia na wozie dupy nas rozbolały okropnie.

Pozostali zbieracze, wśród nich łysawy Midlunder o opuchniętym nosie, pokiwali głowami na znak aprobaty wobec słów swego towarzysza.

- Aleć prawda taka jest, że jak dupy boleć przestały, to się odezwały kiszki – ciągnął dalej Cullin – Dajcie nam mości panowie też coś zjeść, bo to przecie powiedziane było, że o jedzenie nie trza się nam troskać.

- Dobra – westchnął Rutger Woods – Samemu też już zgłodniałem. Zjemy po drodze, na wozach. Ej tam, dobrzy ludzie, koniec spania, wracać mi na trakt, a migiem. Niech sobie każdy weźmie z wozu jedną paczkę, ale żebyście nie wmłócili od razu wszystkiego, ta paczka ma wam na cały dzień wystarczyć.

- Wielkie dzięki – Cullin wyprostował się z wyrazem ukontentowania na twarzy i zawrócił czym prędzej ku najbliższemu zaprzęgowi, całkowicie przy tym zapominając o dalszych ukłonach.

Na dźwięk słów Morridańczyka zbieracze wdarli się na wozy niczym meniccy paladyni na mury Caspii, szturmując z okrzykami zadowolenia zapasy żywności. Przez chwilę słychać było tylko pomruki jedzących łapczywie mężczyzn i dźwięk dartego papieru.

Lecz moment później potwierdziła się opinia, że pośpiech nie popłaca, a walczący od kilku dni z uciekającym czasem wspólnicy uświadomili sobie nagle, iż w owym pośpiechu zapomnieli o pewnym drobnym szczególe, wbrew pozorom wcale nie błahym.

- Jak to nie ma nic do picia? – zdumiał się Cullin, przestając na chwilę żuć kawał suszonej kiełbasy i rozdziawiając mimowolnie gębę – Że niby co mam w takim razie pić jak w gardle sucho, proszę mości pana?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:44, 15 Lut 2008
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- O psia jucha... - jęknął magikanik kręcąc głową z wyraźnym załamaniem - ciekawe czego jeszcze nam brakuje.

No cóż... miałem nie podpowiadać...
Laughing Laughing Laughing
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:24, 15 Lut 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Magnus patrzył na całą scenę z nikłym usmiechem na twarzy delikatnie kręcąc głową. Jako jeden z ostatnich wzioł sobie paczkę z jedzeniem i teraz, oparty o wóz, powoli jadł popijając wodą z manierki.


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Pią 16:27, 15 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:47, 15 Lut 2008
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Marcus podszedł do zaprzęgu i obejrzał go dokładnie szukając rozwiązania tej niekorzystnej sytuacji. Oczywiście sam był przygotowany do podróży, ale nie miał ochoty dzielić się własnymi zapasami.
Jego uwagę zwróciły zbiorniki umieszczone z tyłu każdego z wozów. Podszedł do jednego z nich i zapukał sprawdzając czy coś zawierają.

[Keth] Dla informacji pozostałych graczy - te podwieszone do furmanek metalowe beczki z kranikami i rynienkami to poidła dla koni; każdy zaprzęg ma coś takiego Laughing W chwili obecnej są rzecz jasna jeszcze pełne Laughing
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:59, 15 Lut 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Cholera, trzeba nam poszukać jakąś rzekę, a szybko. W górach nie będzie z tym większego problemu. Gorzej, że nawet jeśli już znajdziemy wodę, nie będziemy mieli jej w czym przenieść. -rzekł rozgroczączkowany na tę nowinę Theoffrey, który sam zresztą nie miał przy sobie nic do picia.
-Mamy dwie możliwości - pierwsza - powiemy im, że w umowie nie było nic o wodzie- wszak chodzi tu tylko o wyżywienie. - jednak Theoffrey zrezygnował z dalszego ciągnięcia wątku, patrząc po dość zażenowanych twarzach towarzyszy.
-No dobra, wygląda na to, że trzeba nam będzie szybciej odstawić jeden wóz do Fharinu. W międzyczasie ,gdy ktoś będzie organizował wodę,a przy okazji magazyn, dojedzie doń drugi wóz. Wtedy nie będzie problemu z powrotem w góry. Później wrócimy już do wcześniejszego planu i będziemy wysyłać wozy na zmianę.

Niestety, im więcej pojawiało się pomysłów na rozwiązanie tej kłopotliwej sprawy, tym więcej wychodziło na jaw wszelakich niedociągnięć i komplikacji.

-Trzeba nam się jeszcze zastanowić nad kilkoma rzeczami. Kto będzie pilnował magazynu, na czas naszej nieobecności w mieście? Czego nam jeszcze brakuje?

Theoffrey stopniowo tracił wątek i chęci na rozwiązywanie zaistniałych problemów. Odpalił kolejne cygaro i usiadł na swoim wozie, słuchając pomysłów pozostałych towarzyszy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:08, 15 Lut 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Urbik, zanim ten pierwszy wóż wróci z jakimiś beczkami na wodę miną minimum 2 dni (na kupno beczek i znalezienie magazynu+ochrony do tego dojazd do miasta i z powrotem). Sad Chwilowo poidła dla koni są jedynymi zbiornikami (jezeli Ci obwiesie będą chcieli z nich pić, choc chwilowo nie maja wielkiego wyboru, to boje się o konsekwencjie traktowania ich w ten sposób Sad Confused )


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Pią 17:15, 15 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:35, 15 Lut 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Jesteśmy z bratem ludźmi lasu...więc chyba znajdziemy jakieś źródło/strumień/inny zbiornik wody.
Tam możemy założyć bazę wypadową do zbierania - na bogów przeciez to nie pustynia ?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:15, 18 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- W górach jest dość wody, żebyśmy mogli na czas uzupełniać zapas w poidłach, przecież to nie pustynia – powiedział Dragan Bradigan, bawiąc się rękojeścią tkwiącego w pochwie miecza – Lodowe czapy na szczytach się topią, to i pełno strumieni i potoków na pogórzu, trzeba nam tylko dobrze poszukać. Zajmiemy się tym razem z bratem jak już zjedziemy z traktu. A na razie... niech piją z beczek to, co w środku.

Na niepochlebne komentarze zbieraczy nie trzeba było czekać – starczyło, że Rutger Woods zwołał wszystkich do siebie, wspiął się na kozioł i z przepraszającą miną wyjaśnił, w czym kłopot.

- Co ja jakieś zwierzę jestem?! Za konia mnie macie albo za woła, żebym do poidła łeb wsadzał? – rozdarł gębę Cullin, potrząsając pętem kiełbasy niczym mieczem – I wodę mam żłopać? Od wody się żaby w kołdunie lęgną! Nie macie wina ani piwa na wozach?

Większość zbieraczy poparła baraniego kożucha gwizdami i gniewnymi pokrzykiwaniami, jedynie kilku przystanęło w tyle grupy, nie okazując jeszcze niezadowolenia, a śledząc w zamian uważnym wzrokiem bieg wydarzeń.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:57, 18 Lut 2008
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Mal stał na uboczu trzymając niby przypadkiem rękojeść pistoletu w dłoni. Zanosiło się na niezłą awanturę ale póki co nie było tu dla niego roboty. Cały ciężar organizacyjny spoczywał na Woodsie i to jego sprawa jak udobrucha zbieraczy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:16, 18 Lut 2008
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- Panowie! - krzyknął makikanik podchodząc do zebranych - Na pivo czy wino przyjdzie pora jak się z pracą uwijać będziecie. Po pijaku pożytek będzie z was żaden. A jak wykażecie się dobrą pracą nagrodzimy i dobrym napitkiem i wytworną strawą. - Marcus wspioł się na kozioł obok Woodsa - Mowa była o pracy w terenie i każdy powinien mieć ze sobą sprzęt biwakowy, a więc i kubek. Nikt wam pić z poidła nie każe. Można napełnić kubek z kurka. - uniósł swój swój metalowy kubek i pokręcił nim tak aby wszyscy widzieli - A jeśli woda wam nie pasuje to nikt was do picia zmuszać nie będzie. Do pracy również, zawsze możecie zwrócić zaliczkę i wracać do miasta.
Zobacz profil autora
Czerwone Złoto
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 9 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin