RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Czerwone Złoto Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 18:23, 25 Lut 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Uuuuahh, z chęcią...nogi trza rozporostować... - rzucił niemrawo Theoffrey,który obudził się w chwili, gdy ustał regularny stukot kół wozów. Wczorajsze wydarzenia zmęczyły go w równym stopniu, co otaczających go towarzyszy zbieraczy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:37, 25 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Wszyscy ochoczo skorzystali z możliwości do rozprostowania nóg, chociaż widać było gołym okiem, że zbieracze nie oddalali się zbytnio od wozów. Nocne spotkanie z lemaksami nauczyło ich ostrożności na puszczańskim trakcie i każdy trzymał nóż za pasem, gotów po niego sięgnąć w razie niebezpieczeństwa.

Kiedy tylko Dragan zniknął w kępach paproci, pozostali wspólnicy pozostawili konwój pod pieczą dwóch najemników i przedarli się przez pas zarośli dzielący ich od najbliższej górskiej łąki. Arland westchnął na widok niebieskich przestworzy i majestatycznych szczytów, przesunął dłońmi po źdźbłach wysokiej trawy.

- Czujecie ten zapach? – spytał z rozmarzoną miną. Teofrey i Markus wzruszyli ramionami w odpowiedzi, zaczęli węszyć zawzięcie. Rutger uśmiechnął się na dźwięk słów górala.

- Złotokrzew, paciornik i kozia miętka – oświadczył schylając się ku niewielkiemu kwiatu o niebieskich płatkach – Ależ mocno pachną. Nic dziwnego, to przecież środek lata.

- Miętka na nic nam się nie przyda, ani kozia ani kocia – powiedział Teofrey wsadzając sobie w kącik ust źdźbło trawy – Gdzie te twoje zielsko?

- Tu nic nie widać – odrzekł Rutger przesuwając wzrokiem po łące aż po linię okalającego ją od dołu lasu – Spokojnie, trochę cierpliwości. Nikt nie mówił, że polipy rosną na każdym kroku, musimy trochę poszukać.

Morridańczyk zaczął krążyć po łące, zaglądając za liczne kępy krzaków. W pewnej chwili coś wyskoczyło spod jego stóp zaskakując pozostałych wspólników. Rutger roześmiał się widząc miny Markusa i Teofreya, machnął im uspokajająco ręką.

- To tylko świstak, psi syn. Mnie też wystraszył – wyjaśnił posyłając za uciekającym gryzoniem niewielki kamyk – Dobrze, że nie zabraliśmy ze sobą wszystkich tych patałachów. Na widok świstaka gotowi wpaść w panikę, pewnie by wóz przewrócili do góry nogami i się nim nakryli.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:11, 25 Lut 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Magnus okrążył prowizoryczny obóz, sprawdził też jak czują sie obaj mężczyźni poranieni podczas nocnej napaści. Miał zwłaszcza nadzieję ze ten poparzony nie doznał poważnych obrażeń.

- Wszystko w poządku? - Zapytał mężczyznę. - Będziesz cały?

"Że też nawet medyka nie ma" westchnoł pod nosem, "psu na budę ta organizacja".

Nadal tez dręczył go co Noah powiedział Moggs'owi. Mężczyzna był wyraźnie zaniepokojony obecnością Marcusa. Magnus podszedł do dewoty.

- Cos jest nie tak? - Zapytał. - Gdy inni spali Ty walczyłeś ze snem nie spuszczając oka z Marcusa. Jeżeli cos jest nie tak, to chciałbym wiedziec teraz zanim napytasz sobie i nam biedy.

- Nic wam to tego, panie - odburknął po chwili namysłu Noah - Od razu widać, że wam daleko do pobożności.

Obrażony zbieracz chrząknął znacząco i oddalił się czym prędzej od zdumionego jego słowami Magnusa.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:33, 26 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- O czym oni tam tak gadają? – zdenerwowany Noah wspiął się na palce wyzierając ponad zaroślami na łąkę. Popalający skręty zbieracze rozmawiali ze sobą półgłosem, oparci o burty furmanek. Słysząc pytanie Noaha Cullin odwrócił głowę w stronę skąpanej w słońcu górskiej hali i wzruszył bez zainteresowania ramionami.

- A po co ci to wiedzieć? – burknął złośliwym tonem – Mądrzejszy i tak nie będziesz.

- Ty to wszystko w dupie masz! – zacietrzewił się znienacka starszy mężczyzna, zaciskając dłonie w pięści i postępując krok do przodu – W piekle się będziesz smażył, bezbożniku! I za to, że gębę cieszysz w obecności pogańskiego magika i za to, żeś łotr jest wszeteczny!

Cullin przestał się szyderczo uśmiechać, na jego twarzy pojawił się za to paskudny i nic dobrego nie wieszczący grymas. Drągal rozsunął swój barani kożuch, poklepał znaczącym gestem wiszący pod nim nadziak.

- Ty stary głupku daj pozór na słowa, bo ja sobie w miskę srać nie dam – warknął Cullin – Sam żeś mordę darł, że za koronę wodę będziesz chłeptał z poidła, a na mnie krzywo spozierałeś, a teraz co? Za jedno mi tam, czy to czarownik czy kapłan czy chędożony domokrążca, póki płaci, będę robił, co mi każę. A jak ci się nie podoba, zbieraj manatki i wynoś się do Fharinu. I uważaj po drodze na te małe skurwiele, co nas w nocy napadły. To też pogańskie psiekrwie, za nic pewnie będą miały twoje modlitwy!

- Ty... – wydyszał Noah czerwieniejąc po twarzy tak dalece, że mogło to wieścić pierwsze objawy apopleksji – Ty...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:41, 26 Lut 2008
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Słysząc podniesione ludzkie głosy Markus zawrócił czym prędzej w stronę wozów, przedzierając się z trzaskiem łamanych gałązek przez pas zarośli. Widok poczerwieniałego Noaha wszystko mu powiedział, bo wcześniej i Teo i Dragan zwrócili magianikowi dyskretną uwagę na temat ortodoksyjnych przekonań Fharińczyka.

Thurianin rozchełstał noszoną pod kurtką koszulę - tak, by wszyscy mogli ujrzeć zawieszony na jego piersiach medalion z grawerunkiem w postaci stylizowanego słońca, umocowany na drobnym metalowym łańcuszku.

Dernavan położył łagodzącym gestem dłoń na ramieniu czerwonego jak burak mężczyzny.

- Spokojnie człowieku bo ducha zaraz wyzioniesz. - powiedział łagodnym głosem - Spokojnie. - obrócił człowieka lekko w swoją stronę. Spojrzał mu głęboko w oczy.
- W czym masz problem? Kogo o pogaństwo obwiniasz? Kogo od czarowników wyzywasz? - nim Noah zdążył cokolwiek wyartykułować Markus kontynuował - Nie znajdziesz tu ani wyznających bałwany, ani gusła czyniących. Jeśli masz wątpliwości co do mojej osoby to pragnę cię uświadomić, że wyznaję tego boga co i ty (mam nadzieję, że Noah menotczykiem nie jest), a magią sie nie param jeno techniką. Czy ludzi z Unii Pary też od guślarzy i innowierców wyzywać będziesz? - magikanik zawiesił głos czekając, aż uspokojony (mam nadzieję) człowiek wyrazi swe problemy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:51, 26 Lut 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Krisu, jeśli się nie mylę Markus jest na łące Wink

[Keth] Był, ale dla ułatwienia sprawy zedytowałem mu troszkę posta. Na łące zostałeś Ty, Arland i Teo. Sugeruję jeszcze chwilę tam pozostać i dobrze się rozejrzeć za polipami...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:03, 26 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Ech, znowu się o coś wadzą – westchnął ręką Rutger – Niech się nimi Markus zajmie, skoro ma ku temu ochotę, wy pomóżcie mi szukać polipów.

Teo pokiwał głową na znak zgody, chociaż co chwila oglądał się za siebie, wyraźnie niespokojny o awanturę, która wybuchła pod nieobecność współników przy wozach. Arland już zdążył się oddalić od towarzyszy, idąc poprzez trawę i rozglądając się uważnie wokół siebie.

- Mógłby na nas zaczekać... – mruknął Teo i wtedy właśnie jasnowłosy łowca uniósł rękę w górę przywołując do siebie Woodsa i Moggsa. Obaj podeszli czym prędzej do Bradigana, łypiąc podejrzliwym wzrokiem we wskazanym przez niego kierunku.

Arland stał na krawędzi niewielkiego uskoku, stanowiącego kraniec górskiej łąki i opadającego łagodnie ku niżej położonej skalnej niecce, ogrodzonej z trzech stron stokami. Jej trawiaste wgłębienie z miejsca zwracało uwagę dzięki mrowiu czerwonych punktów.

- Polipy – westchnął ukontentowany Rutger.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:04, 26 Lut 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






- Trzeba wracać do wozów, nie wiem o co chodzi, ale musimy zagonić zbieraczy do roboty. Jak pot popłynie im po grzbietach to odejdzie im ochota na głupoty - rzekł Woods


Ostatnio zmieniony przez Xathloc dnia Wto 16:06, 26 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:19, 26 Lut 2008
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Mal podszedł do Marcusa i rozmawiających z nim zbieraczy. Podniesione głosy i niektóre gesty wystarczyły. Gilber musiał zareagować.
- Co się tu dzieje? - spytał ostro patrząc na grupkę ludzi. - Nawet mi się nie ważcie wszczynać tu bójek. Ty! - wskazał na Noaha i rzekł głosem nie znoszącym sprzeciwu. - Natychmiast wyjaśnij co się tu dzieje!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:24, 26 Lut 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






- Markus, o co chodzi? - zapytał Woods po dotarciu do wozów
- Zbieramy się, Panowie - zawołał - Przed nami dolinka pełna zielska, którego szukamy. Wozy ustawcie na wejściu do dolinki - rzekł do Deegana
- Panowie Mal i Helstrom, proszę zaprowadzić naszych zbieraczy do dolinki i zaczynać pracę. Przypominam, że nie płacimy za obijanie tylko za robotę. Oczekuję od Panów raportu na temat naszych zbieraczy. Markus, Theoffrey, bądźcie łaskawi przygotować obóz tak, żeby za plecami mieć dolinę, a od łąki zabezpieczyć się wozami. Ja wybieram się na rekonesans, nie chcemy niespodzianek w czasie pracy. Pójdziesz ze mną Arland?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:42, 26 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Xathloc napisał:
Ja wybieram się na rekonesans, nie chcemy niespodzianek w czasie pracy. Pójdziesz ze mną Arland?


A nie lepiej poczekać na powrót Dragana? Laughing No i zdałoby się wytłumaczyć tym patałachom spod ciemnej gwiazdy JAK mają pracować - inaczej wytargają Ci pół hali z korzeniami i kto to potem będzie sortował?

Dodatkowo zlało nam się w całość kilka wątków i powstał drobny czasoprzestrzenny problem - dlatego gotów jestem przyjąć, że Markus daje Malowi znak, że sam sobie poradzi z Noahem i odciąga biedaka na bok, aby mu zrobić pranie mózgu. W międzyczasie reszta wspólników i ochroniarze nadzorują wytoczenie wozów na łąkę oraz rozbicie obozu. Woods zapędza zbieraczy jak najszybciej na dolną łąkę i zwołując ich w kupę zaczyna demonstrować zasady zbioru polipów. OK?

Przeedytuj to może Keth trochę żeby jakoś fabularnie wyglądało i proponuje usuwać potem posty typu OK Wink


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Wto 16:47, 26 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:16, 26 Lut 2008
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






- Zaczekaj Arland - zawołał Woods waląc się w czoło - przecież trzeba im pokazać jak zbierać zielsko, bo gotowi wyrwać wszystko do gołej ziemi. Dobrze Panowie, proszę za mną - rzucił w kierunku zbieraczy oraz Mala i Halstroma.

Na Dragana czekać nie zamierzam. Jest jeszcze wcześnie, rzeba zapoznać się z okolicą póki jasno.


Hmm...pomyślał Dragan...czy poczekają na mój powrót ? Laughing

Nie zaczekali, poszli sobie. Ciekawe, w którą stronę...


Ostatnio zmieniony przez Xathloc dnia Wto 17:16, 26 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:02, 26 Lut 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Helstrom zabrał plecak z wozu. Przerzuciwszy go sobie przez ramię obserwował zbieraczy gotowy ruszyc za Woods'em. Podświadomie dłoń oparła sie o kolbę pistoletu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:31, 26 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Patrzcie dobrze, żebym nie musiał się powtarzać – rzekł donośnym głosem Rutger, kiedy wszyscy znaleźli się już na dolnej łączce – Potrzebne nam są liście i płatki tych roślin. Po wyrwaniu z ziemi musicie nożem oberżnąć liście oraz kwiat, a potem wrzucić je na płaszcz. Obcinacie tylko duże liście, na małe nie ma czasu, za dużo z nimi roboty. Jak nazbieracie pełny płaszcz, wiążecie go w tobół i zanosicie na wóz. Tam wysypujecie liście i wracacie z powrotem do zbierania.

Morridańczyk schylił się nad jednym z polipów, wyrwał go z ziemi, otrzepał korzenie o but. Wprawnymi ruchami obciął liście rośliny, kwiat zostawiając sobie na koniec.

- Widzieliście? – zapytał odrzucając okaleczony badyl.

Zbieracze pokiwali głowami w odpowiedzi, kilku mruknęło coś niezrozumiale.

- Po mojemu to prosta robota – oświadczył Cullin drapiąc się wsadzonym pod myckę paluchem – Tyle tylko, że nam tutaj kupę czasu zejdzie. Ile tych wozów trzeba napełnić?

- Cztery – odparł Woods – Cztery muszą być pełne.

- Żeby jeden napchać po brzegi, to nam chyba braknie tej hali, panie Woods – chrząknął Fergus rozglądając się po ukwieconej na czerwono łące.

- Będziemy jechać z hali na halę, o to się nie troskajcie – uciął dyskusję Rutger – A teraz łapać za noże i do roboty. Niech się wam zdaje, że te zielska to kuśki gacha, coście go złapali na chędożeniu żony. Chlast nożem i po instrumencie!

Ostatnie słowa Morridańczyka wywołały wybuch śmiechy zbieraczy, ruszających z nożami w rękach w sięgające do kolan trawy. Najgłośniej śmiał się Fergus, ścigany przez byłego wspólnika za cudzołóstwo.

- Dobra, przypilnujcie ich – rzucił pod adresem Moggsa i Dernavana Rutger – Przejdę się z Arlandem po okolicy, dopóki słońce wysoko stoi. Sprawdzimy okolicę, może natrafimy na następne łąki. Zdało by się na czas obadać, gdzie pojedziemy po wykarczowaniu tej niecki.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Śro 11:59, 27 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:50, 26 Lut 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Arland ani drgnął, chociaż musiał usłyszeć propozycję Woodsa. Łowca patrzył spokojnie przed siebie, ale jego oczy nabrały charakterystycznego szklistego wyrazu, który wspólnicy mieli już wcześniej okazję zobaczyć.

- Nie ma nazwy, jest esencja lub esencji biala mara, nie ma nazwy, co nie znaczy, że jest krwią, nie ma nazwy, ale musisz, no to idź w to spleśniałe, nieme, głuche....

Góral otarł ręką z czoła kropelki zimnego potu. Markus i Teo wymienili natychmiast zatroskane spojrzenia.

- Rutger, czekaj - rzucił za oddalającym się już Morridańczykiem Teo - Młody znowu dostał tego swojego ataku. Co z nim robić?

- Lepiej, żeby chłopak nie mamrotał tych swoich proroctw przy Noahu - dodał Markus - Ledwie człowieka uspokoiłem, a zaraz znowu gotowy wpaść w panikę. Och, Aideen, w coś ty mnie wpakowała!
Zobacz profil autora
Czerwone Złoto
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 13 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin