Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kulka sypiącej iskrami energii przecięła mrok nocy i trafiła Midlundera w uzbrojoną rękę, targając ciałem mężczyzny w serii silnych spazmów. Duncan zadławił się własnym krzykiem, przegryzł dolną wargę tak mocno, że tryskająca z rany krew poplamiła mu przód koszuli. Nóż wypadł mu ze zdrętwiałych palców, zniknął w wysokiej trawie. Dernavan czekał, aż zaklęcie przestanie działać, świdrując swego niedoszłego zabójcę wzrokiem, w którym błyszczała niecodzienna dla magianika żądza zemsty. Mal Gilber stanął u boku pryncypała mierząc do zbieracza z pistoletu, chociaż w głębi duszy nie spodziewał się, aby ten nadal podejmował jakieś agresywne kroki.
Gilber starał się zachować kamienną twarz, ale jego duszę rozdzierały sprzeczne emocje. Był od urodzenia Menitą, wychowanym podług Kanonu Praw i starającym się uczestniczyć regularnie w życiu duchowym Kościoła Stworzyciela. Konfrontacja z parą fanatycznych wyznawców Menotha -było nie było braci w wierze - okazała się dla Mala ciężkim wyzwaniem. Ród Gilberów, od pokoleń osiadły we wschodnim Midlundzie, nie utrzymywał żadnych kontaktów z ekstremistami zza Czarnej Rzeki, woląc czcić Stworzyciela wedle kanonu Starej Wiary popularnego na północy kontynentu. Temat duchowej więzi pomiędzy wyznawcami Menotha z Protektoratu i rodowitymi Cygnarytami był w domu Mala skrzętnie omijany, podobnie zresztą jak co bardziej ortodoksyjni meniccy duchowni, trzymani przez ród Gilberów na pełny szacunku dystans.
Tolerancyjne usposobienie Mala zostało zatem wystawione na próbę, bo z jednej strony najemnik czuł pewną bliskość w stosunku do ludzi, których konserwatywni kapłani wskazywali za wzór godny naśladowania, z drugiej zaś nie potrafił wyzbyć się uczucia odrazy i wrogości wobec Menitów tak w swej wierze zacietrzewionych, że aż ślepych na wszelkie racjonalne argumenty.
Duncan dyszał ciężko niczym zziajany pies, po jego twarzy ściekały ciężkie krople potu tworzące na skórze mężczyzny krwawe zacieki i wzory. Kiedy ostatnie iskry przestały skakać po jego ciele, Menita usiadł na ziemi opierając się plecami o omszały głaz, spoglądając na swych przeciwników nienawistym wzrokiem i szczerząc zęby niczym bezrozumne zwierzę. |
|