RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Czerwone Złoto Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 34, 35, 36 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 17:38, 19 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Czarnopióra strzała i tym razem nie chybiła celu, co jednakże nie było większą trudnością dla strzelca, bo w przeciwieństwie do Duncana Fergus stał w miejscu. Mężczyzna wydał z siebie zdławiony wizg, ale nie upadł, zachwiał się jedynie na nogach, kiedy ostry grot wszedł głęboko w jego kończynę, pięć palców nad kolanem.

- Czcicielu Bestii! – Fergus podniósł głos histerycznie, oplatając jednocześnie palcami lewej dłoni sterczące z rany drzewce strzały – Nie masz pojęcia, o jak wielką ta gra idzie stawkę! Moglibyście zmienić bieg historii, gdybyście tylko otwarli swe dusze na prawdę Menotha!

Wielka kępa liści za plecami Morridańczyka drgnęła na dźwięk krzyczącego głosu, a potem zaczęła się podnosić bezszelestnie w górę.

- Jeśli mnie wspomożecie, pomogę wam przedostać się bezpiecznie do Imeru, a tam spadną na was zaszczyty i bogactwo. Nawet poganin może dokonać nawrócenia, nawet bezbożnik potrafi spełnić rolę, jaką w swej łaskawości zsyła na niego Stworzyciel! Zaklinam was raz jeszcze, abyście odrzucili swe barbarzyńskie gusła i przesądy i padli na kolana przez majestatem Menotha, a zostaniecie stosownie wynagrodzeni!

Ogarnięty histeryczną gorączką Fergus najwidoczniej nie słyszał szelestu opadających z mrocznego kształtu liści, a obaj bliźniacy zamarli w takim bezruchu, że Morridańczyk uznał chyba, iż jego słowa trafiły do ich umysłów.

I wtedy usłyszał tuż za sobą niski gardłowy pomruk, który momentalnie zawibrował mrożącą krew w żyłach nutą głodu.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pon 17:40, 19 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 10:07, 20 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Prawy syn Stworzyciela nie lęka się śmierci – zaczął mówić Duncan, bryzgając kropelkami krwi cieknącej z wargi – On bowiem zostanie wyniesiony i zasiądzie po prawicy Menotha, podczas gdy bezbożni nierządnicy spłoną na stosach w oczyszczającym ogniu Bożego gniewu.

Gilber nie wierzył własnym uszom, zresztą nie on jeden - zza pleców dobiegły go zduszone słowa menickiej modlitwy odmawianej w intencji obłąkanych, mamrotanej bodajże przez Eliasa Brashera. Duncan zaczął macać prawą dłonią w trawie, coś tam znalazł, a kiedy podniósł rękę, mężczyźni ujrzeli w niej niewielki prosty patyk.

- Chociaż nie jesteście godni współczucia, mnie jest was żal – głos Duncana nieoczekiwanie złagodniał, co w zestawieniu z jego wcześniejszą dziką nienawiścią wręcz Mala zszokowało – Ci Morrowianie i poganie czczący leśnych bożków będą cierpieć w Urcaenie w nieskończoność, ale wy...

Gilber uświadomił sobie z dreszczem sprzecznych emocji, że słowa fanatyka skierowane są do niego i Brashera, współbraci w wierze.

- Wy dostąpiliście tej łaski, by urodzić się i dorastać w świetle prawdziwej i jedynej wiary, ale się od niej odwróciliście. Tych pogan spotkają po śmierci męki piekielne, ale będą one niczym w porównaniu z tym, co czeka synów marnotrawnych Menotha. Nawróćcie się czym prędzej, by sobie tego losu oszczędzić. Niech moje poświęcenie będzie dla was przykładem.

Zagryzający usta Mal w ostatniej chwili pojął, co oznaczają słowa Duncana, a dzielił go od fanatyka zbyt duży dystans, by zdążył go powstrzymać. Duncan uniósł dzierżącą patyk dłoń ku twarzy, po czym na oczach struchlałych obserwatorów wbił sobie zakończone ostrym szpicem drewienko w prawe oko. Przeraźliwy skowyt mężczyzny poraził grozą patrzących na ten akt samobójstwa ludzi i umilkł dopiero parę sekund później, kiedy napierający z całą siłą na patyk Duncan wbił go sobie w końcu w mózg.

Mężczyźni nie odrywali osłupiałego wzroku od przekrzywionego groteskowo ciała, opartego plecami o głaz i siedzącego w tej pozie z głową opuszczoną na pierś. Nikt nie potrafił uwierzyć w to, co się stało, dlatego wszyscy podskoczyli mimowolnie, kiedy przerażającą ciszę na hali rozdarł znienacka donośny ryk dobiegający z pobliskiej puszczy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:55, 20 Maj 2008
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Mal wierzył w Menotha. Ta wiara już kilkakrotnie kazała mu wybierać między tym co uważał za słuszne a tym co wyznaczały mu obowiązki. Jeden w takich wyborów sprowadził na niego same nieszczęścia.

Teraz, widząc odbierającego sobie życie Duncana i słysząc jego przedśmiertną przemowę, jego głowę opanowały wątpliwości. Zobowiązał się do strzeżenia ludzi, z którymi podróżował. Z każdym dniem widział jednak całkowity brak organizacji, brak wyraźnego przywódcy oraz jakieś skrywane przez nich tajemnice. Miał już dość tej kompanii.

Jego wiara nie była tak fanatyczna jak Duncana i Fergusa, jednak zgadzał się z nimi pod wieloma względami. Wiedział również, że choć obaj byli fanatykami religijnymi mieli jakiś konkretny cel, który kazał im dołączyć do ekspedycji. A osoba, która mogła odpowiedzieć na nasuwające się pytania stała tuż obok Mala.

- Marcusie czego oni od ciebie chcieli?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:15, 20 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Helstrom przybiegł na miejsce z reszta zbieraczy. W duch dziekował sobie że zdążył rzucić do któregos z furmanów "Pilnuj koni". Osłupiały wpatrywał się w zwłoki Duncan'a. Walczył juz n menitami z Protektoratu i zawsze z mieszanina strachu i fascynacji przygladał się ich fanatyzmowi.

- Wieczny odpoczynek racz mu dać panie. - Wymawiając te słowa uklęknął przy zwłokach zamykając jedyne oko Duncana.

Usłyszał pytanie Mal'a. Chciał usłyszeć odpowiedz choć miał strzaszliwą pewność że zna juz odpowiedz. Nim Marcus zdążył się odezwać, ryk wyrwał Helstrom'a z napiecia w jakim czekał.

Odwrócił się w strone dochodzącego dzwięku.

- Wy. - Wskazał na pierwszych 3 zbieraczy. - Bierzcie pochodnie i za mną. Natychmiast!

Z tymi słowami pognał ku źródłu hałasu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:16, 20 Maj 2008
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- Bogowie brońcie nas przed plugastwem z za czarnej rzeki - powiedział cicho magikanik. Przeciągnoł zmęczonym wzrokiem po zebranych. - Wracajcie do obozu. Jutro kolejny dzień ciężkiej pracy.

[Keth] Tak, a oni na pewno posłuchają i wrócą do obozu spać, bo te dzikie ryki dobiegające cały czas z puszczy to nie jakieś straszne monstrum, tylko Arland, który nadepnął na jeża Wink Wink Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:01, 20 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Na widok pochylonej nad nim paszczy Fergus wrzasnął niczym obdzierany ze skóry, z chorą fascynacją spoglądając w fosforyzujące złowieszczo ślepia i kapiącą z odsłoniętych zębów ślinę. Goraks wyprostował się na pełne trzy metry, otrząsnął ciało otrzepując gęstą czarną grzywę opadającą mu na podobne do ludzkiego oblicze, a potem ryknął ponownie.

Muskularna łapa stwora śmignęła w powietrzu i palnięty nią Morridańczyk poleciał w górę niczym wystrzelony z procy kamień, szybując ponad kolczastymi krzewami. Widząc rozbryzg ciemnej cieczy, która nie mogła być niczym innym jak tylko krwią Bradiganowie przyjęli, że cios pazurzastej łapy zabił Fergusa na miejscu, gdyby jednak jakiś cud Stworzyciela sprawił, że Morridańczyk to brutalne uderzenie przeżył, donośny trzask gruchotanych o pobliski pień kości dowodził niezbicie, że i tak pisany był mu błyskawiczny koniec żywota.

Nim jeszcze połamane ciało Fergusa spadło miękko na leśną ściółkę, goraks prychnął i obwąchał swoją zakrwawioną łapę. Bradiganowie wciąż nie ruszyli się z miejsca, ale natychmiast wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Nie mieli dotąd sposobności walczyć z tym drapieżnikiem, bo wyżej położone partie gór nie należały do ulubionych terenów łowieckich goraksów, ale wiele o nich słyszeli i nie były to opowieści napawające optymizmem. Brutalnej sile tych wielkich stworów dorównywała nie tylko mściwa zawziętość jak i słabość do zapachu krwi, który nader często wprawiał goraksy w stan skrajnego amoku.

Goraks prychnął ponownie, a potem ruszył kołyszącym się krokiem ku parze łowców.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:21, 20 Maj 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





-Wiejemy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:10, 20 Maj 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Zgadzam się z Tobą całkowicie braciszku - Dragan odskoczył do tyłu i schował do pochwy miecz oceniając,
że w starciu z tym stworem nie na wiele się on przyda - Z Goraksem mamy marne szanse.

Bliźniak sięgnął przez plecy ściągając łuk.

- Jeśli będziemy mieli szczęście ten Mennita zaspokoi jego głód - rzucił oddalając się czym prędzej śladem brata...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 12:31, 21 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Bradiganowie zawrócili zwinnie w miejscu i popędzili co sił w nogach w kierunku górskiej hali, nie zważając na chłoszczące ich gałązki krzewów i grożące upadkiem wykroty. Głośny ryk za ich plecami potwierdził najgorsze obawy młodzianów: goraks nie był zainteresowany konsumpcją, chciał za to rozprawić się z istotami, które wtargnęły na jego terytorium łowieckie i przerwały odpoczynek. Bracia pluli sobie w myślach w brodę, że nie przeszukali uważniej okolicy przed rozbiciem obozu w tym miejscu, ale ich wyrzuty nie były do końca zasadne: goraksy posiadały rozległe łowiska i prący ich śladem osobnik równie dobrze mógł się pojawić na skraju puszczy kilka godzin wcześniej, pokonując kilkanaście mil leśnych ostępów dzielących go od innego leża.

Powtór nabierał prędkości, świadczyły o tym donośne trzaski i coraz bliższe posapywanie, które obu Bradiganom podnosiło włoski na karkach. Żaden z nich nie miał ochoty na znalezienie się w uścisku pazurzastych łap goraksa.

Pas mrocznych krzewów i drzew urwał się znienacka, łowcy wypadli z rozpędu na górską łąkę i westchnęli widząc nadbiegających z pochodniami mężczyzn. Przewodził im Magnus Helstrom, dzierżący w rękach pistolet i miecz.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 13:07, 21 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Nie mam miecza w ręce Smile

Magnus zatrzymał sie widząc biegnących Bradiganów. Ręką dał znac biegnacym za nim zbieraczom by równiez sie zatrzymali.

- Co jest? - Rzucil w strone łowców. - Niedzwiedz?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 13:56, 21 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Łowcy nie zdążyli nic odrzec, bo w tej samej chwili z ciemnej ściany lasu wystrzelił masywny kształt, który na widok ludzi z pochodniami zatrzymał się w miejscu i podnosząc łapy ku górze zaryczał tak przeraźliwie, że uwiązane w pobliskim obozowisku konie natychmiast wpadły w panikę.

- O żesz kurwa... – jęknął oszołomiony Helstrom, wręcz porażony fetorem, który zionął z paszczęki stwora – Strasznie wyrośnięty jak na niedźwiedzia...

Ryk drapieżnika poniósł się echem po górach, w głebi puszczy odpowiedziały mu natychmiast przerażonym wrzaskiem i piskiem mniejsze stworzenia, wyrwane brutalnie ze snu. Z trzech towarzyszących Helstromowi Fhraińczyków w miejscu ustał tylko jeden, któremu przerażenie odebrało chyba władzę w nogach: pozostali dwaj zbieracze runęli w górę zbocza tak szybko, że i konny miałby kłopot z ich dopędzeniem. Stojący przy trupie Duncana magianik i jego towarzysze wiedzieli już wcześniej, że kroją się kłopoty, bo pierwszy ryk goraksa zdradził wszystkim obecność stwora, żaden z nich nie był jednak przygotowany na widok tak wyrośniętego osobnika. Furmani, bywali w świecie wędrowcy o mocnych nerwach, natychmiast podnieśli broń, w ich ślady poszedł po chwili wahania Cullin, Marcus mógłby jednak przysiąc, że barani kożuch wyraźnie poszarzał na gębie.

Zza skalnego załomu odgradzającego dolną część hali od obozowiska wypadli następni zbieracze, przewodził im zaś wywijający swym toporem trollak, śmiejący się maniakalnie i najwyraźniej dziko ukontentowany.

Panowie, pora zdefiniować jakiś PLAN!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:03, 21 Maj 2008
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





plan jest prosty ubić bestie i nie dać się zabić Wink Ja proponuję nie przeszkadzać trollakowi. Jak mu sie uda to fajnie a jak nie to może choć trochę porani bestię. Z pistoletów wypalić goraksowi w twarz, Marcus niech go połaskocze jakimś najmocniejszym piorunem. A na koniec pójdziemy kupą zarąbać go mieczami/toporami.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:19, 21 Maj 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Jak to mówią na dalekim wschodzie "łuki w ruki" - może strzały trochę go chociaż zwolnią Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:24, 21 Maj 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Czy boi sie ognia? - Magnus niemal krzyczał. Zdał juz sobie sprawę z tego że nie niedzwiedzia ma przed sobą. Niedziwiedzie juz widział, czegoś takiego jeszcze nigdy... Na wszelki wypadek wycelował broń w stwora, starając się czystym strzałem posłac kule między oczy stworzenia.


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Śro 22:25, 21 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:55, 22 Maj 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kilka uwag do Waszego planu. Goraks nie lubi ognia, ale się go nie boi, a że pochodnia jest dla niego relatywnie małym zagrożeniem, nie zawaha się przed zaatakowaniem człowieka z łuczywem. Bradiganowie – stwór dwa razy większy od Was stawia też dwa razy większe kroki, więc jeśli zdecydujecie się szyć do niego z łuków z miejsc, w których stoicie, jeden z Was pośle tylko jedną strzałę: bo zanim naciągnie łuk po raz drugi, goraks już będzie zaczynał jego konsumpcję. Trollak potrzebuje chwili, by do Was dobiec, chociaż jego donośne porykiwania już zwróciły uwagę drapieżnika – nie zapominajcie tylko, że trollak jest od goraksa o jedną trzecią mniejszy i nie będzie mógł walczyć z potworem na równych zasadach. Zdrowy rozsądek podpowiada w tej chwili, że dobrze byłoby się jeszcze trochę cofnąć (przytrzymując w tym samym czasie goraksa w miejscu magicznymi pociskami), a następnie zbić się w kupę i zaatakować go ciasnym szykiem (nadmiar ofiar może go ogłupić i sprawić, że zwierz nie będzie wiedział, komu przyłożyć najpierw).
Zobacz profil autora
Czerwone Złoto
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 35 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 34, 35, 36 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin