Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Gilber i Helstrom wypalili ze swoich pistoletów niemal równocześnie, obie kule ugodziły stwora w grubokościsty korpus wyrywając w skórze goraksa głębokie, silnie krwawiące rany – żadna nie przebiła jednak jakiegoś witalnego organu człekokształtnego drapieżnika. Czarnopióra strzała Arlanda ugodziła potwora w lewy bark, bardziej go irytując niż raniąc. Goraks zaryczał przeraźliwie, ale wciąż jeszcze nie atakował, wyraźnie zdezorientowany zbyt dużą ilością otaczających go ofiar.
Podczas gdy ostatni znajdujący się w pobliżu bestii zbieracz odzyskał w końcu władzę w nogach i zaczął się wycofywać ze śmiertelnie pobladłą twarzą, a Dragan i Mal okrążali goraksa chcąc go jeszcze bardziej ogłupić prowokacyjnymi okrzykami, trollak dopadł w końcu górującej ponad nim ofiary i nie bawiąc się w finezyjne uniki runął wprost na stwora.
Marcus Dernavan uniósł mimowolnie dłoń do nosa, bo na skórze czuł ciepło sączącej się z nozdrzy strużki krwi – nie odrywał jednak wzroku od rozgrywającego się w księżycowym blasku spektaklu. Magianik słyszał co nieco o nielegalnych, a przy tym bardzo dochodowych walkach ludzi z potworami, z których słynęły zwłaszcza podziemne ringi w Corvis, nigdy wcześniej nie miał jednak sposobności do przyjrzenia się goraksowi z bliska. Wielki człekokształtny mięsożerca będący niegdyś postrachem puszczańskich ostępów stawał się coraz rzadszy, padając ofiarą ludzkich polowań oraz walk o terytoria łowieckie toczonych z trollami. Dernavan wyczytał gdzieś kiedyś, że wieki przed wynalezieniem broni palnej i zaklęć ofensywnych wielu ludzkich wodzów korzystało ze stad tresowanych goraksów jako morderczych oddziałów uderzeniowych, z biegiem czasu zrezygnowano jednak z tego pomysłu przez wzgląd na zbyt wysokie koszty: nader często ogarnięte amokiem stwory musiano zabijać po bitwie, bo nie istniała możliwość zapanowania nad ich żądzą mordu, a sama tresura również kosztowała fortunę. Teraz, patrząc na trzymetrowej wysokości potwora o długich pazurzastych łapach i wielkiej skołtunionej grzywie opadającej na przerażająco podobne do człowieczego oblicze, Dernavan nie potrafił się oprzeć dreszczowi ekscytacji. Zoologia nie należała do największych zainteresowań Thurianina, ale szczerze doceniał on możliwość ujrzenia na własne oczy stworzenia należącego do wymierającego gatunku.
Trollakowi było za to wszystko jedno, czy goraks trafi niebawem na listę gatunków wymarłych czy nie – wojownik odbił się od ziemi na swych masywnych nogach i skoczył wprost na przeciwnika tnąc z półobrotu wielkim toporem. Obserwujący walkę ludzie wstrzymali oddech spodziewając się gejzeru gorącej krwi i agonalnego charkotu bestii, nic podobnego się jednak nie wydarzyło. Na oczach niedowierzających mężczyzn goraks poruszył się z niebywałą szybkością, pochwycił uniesioną do ciosu rękę trollaka we własną łapę, po czym targnął nią z całej siły w górę.
Obrzydliwy dźwięk łamanej kości i prutych mięśni wdarł się okrutnym tonem w uszy oniemiałych obserwatorów, był jednak niczym w porównaniu z urwanym rykiem trollaka. Goraks wyrwał rękę swego przeciwnika z barku wśród rozbryzgów ciemnej krwi, która ochlapała twarze najbliższych ludzi, cisnął nią za siebie. Ściskająca wciąż topór kończyna trollaka poleciała stromym łukiem w powietrze, spadła gdzieś między krzaki, natomiast poderwany w górę stwór spadł z łomotem na trawę, porykując boleśnie i spozierając otwartymi szeroko ślepiami na bryzgający posoką bark.
Goraks nie czekał ani chwili dłużej, wyrwany brutalnym atakiem z marazmu i dyszący żądzą krwi. Wydając z siebie mrożący krew w żyłach charkot drapieżnik runął prosto na Mala Gilbera, nie odrywając przekrwionych ślepiów od odbijającej księżycową poświatę klingi miecza. |
|