RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Czerwone Złoto Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 19:29, 02 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Właścicielowi „Czerwonego Lotosu” wystarczyło wspomnieć dyskretnie, że dwaj panowie przybyli zgodnie z ustaleniami poczynionymi pomiędzy nim, a Rutgerem Woodsem, aby ten od razu i z ochotą wyciągnął rękę po dwadzieścia koron za udostępnienie lokalu do werbunku i rozpowszechnienie informacji o zaciągu. Moggs sięgnął ze zbolałą miną do własnej kiesy, wyciągnął z niej należność i zapłacił karczmarzowi, bacząc przy tym, aby korzystać wyłącznie ze srebrnych tarcz. Błysk złota w miejscu takim jak „Czerwony Lotos” – gospodzie o klasę albo i dwie gorszej od „Winnego Grona” – mógł nieostrożnemu człowiekowi przysporzyć sporo kłopotów. W przeciwieństwie do lokalu Hamila Lyncha tutaj schodzili się pośledniejsi klienci, skorzy załatwiać pokątne interesy i nadmiernie interesować się zamożniejszymi osobami w swym otoczeniu. Co prawda Dragan wywierał na obecnych w „Lotosie” gościach stosowne wrażenie, Teofrey wolał nie ryzykować, że podczas powrotu do „Winnego Grona” ktoś znienacka zagrodzi mu drogę.

Siadłszy przy wskazanym mu stole Moggs zdjął wierzchnie odzienie i poprosił o kufel piwa. Dragan Bradigan nie usiadł, stanął w zamian oparty o ścianę za plecami Morridańczyka, z rękami skrzyżowanymi groźnie na piersiach i przenikliwym wzrokiem lustrującym podchodzących do stołu ludzi. Poza ta, sugerująca profesję zawodowego żołnierza i wprawnego ochroniarza, okazała się dość wiarygodna, by siadający naprzeciw Moggsie mężczyźni dbali o dobre maniery.

Właścicielowi „Czerwonego Lotosu” – zdziercy kutemu na cztery łapy – nie sposób było odmówić obrotności. Nim Moggs zdążył pociągnąć pierwszy łyk piwa, miał już przy stoliku trzech chętnych: młodych Midlunderów o nieco zaniedbanych ubraniach, gęstym zaroście i dziwnym, nieprzyjemnym wyrazie oczu.

- Co to za robota, proszę pana? – zapytał jeden z nich, najroślejszy z całej trójki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:06, 02 Lut 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Bezproblemowa i bezpieczna - a przy tym dobrze płatna. Jutro wyruszamy wraz z dwudziestoosobową grupą w stronę lasów na pogórzu Wyrmwallu. Jako, że przyjdzie nam spędzić tydzień w tamtych okolicach, dobrze byłoby, aby umieli Panowie radzić sobie w dziczy...

Czekam na pierwszą reakcję Midlunderów - jeśli będą zainteresowani, powiem o dokładnym przeznaczeniu naszej podróży i o możliwych zarobkach.

Za Czarną Rzeką masz już tylko Krwiste Pustkowia - Wy jedziecie w drugą stronę, będziecie się od rzeki oddalać Laughing


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Sob 20:06, 02 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:03, 03 Lut 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Aha, dzięki za poprawkę. Tylko czemu w poprzednim poście Woods mówi, że "przyjdzie nam się przeprawić przez Czarną Rzekę" ? I'm little confused Wink

[Keth] Woods chciał powiedzieć "przeprawimy się przez lasy Wyrmwallu", ale rozmówca mu się wciął w zdanie, bo zupełnie opacznie Rutgera zrozumiał - to jakiś awanturnik, który myśli, że organizujecie bandę grasantów do rajdu na ziemie Protektoratu: łupieżczy wypad pod osłoną nocy na drugą stronę Czarnej Rzeki...[/list]
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:47, 03 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Urbik napisał:

Czekam na pierwszą reakcję Midlunderów - jeśli będą zainteresowani, powiem o dokładnym przeznaczeniu naszej podróży i o możliwych zarobkach.


- Bezpieczna robota w górach? – zmarszczył czoło rosły Midlunder – I potrzebujecie do niej dwudziestu chłopów? Znaczy się, trzeba kogoś legalnie zarąbać czy coś puścić z dymem? Nie zrozumcie mnie źle, panie, mnie tam zajedno, palić czy rżnąć, ale żeby potem z tego problemów nie było z sędziami, ani mnie ani moim braciom na stryczek nieśpieszno. Jak macie glejt od rady miasta na taką akcję, to się chętnie zaciągniemy, od dwóch miesięcy nikogo nie ubiliśmy, trza trochę mieczem porobić, żeby z wprawy nie wyjść.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:51, 03 Lut 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





W takim razie sory - myślałem, że odpowiedź "klienta" będzie właściwa Wink

-Otóż nie, tym razem przyjdzie nam połazić nieco za pewnym krzewem, rosnącym właśnie w tych okolicach. W krótkich słowach - jedziemy na zbiory. Krzewy może i małe, ale za to trzeba nam ich w znacznej ilości - stąd tylu ludzi potrzebnych nam do pomocy. Co do nieco "ostrzejszej" roboty...tym razem może zagrozić nam jedynie zabłąkany dzikun. - Thoffrey uśmiechnął się szczerze, chcąc zachęcić swoich pierwszych klientów do dalszej współpracy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:19, 03 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Zmarszczki na czole Midlundera znacznie się pogłębiły, jego bracia wymienili między sobą zdziwione spojrzenia.

- Znaczy się, nie zbieracie hanzy na najazd? – zapytał rosły drab – Potrzebujecie ludzi do zbierania krzaków w dziczy? Dziwnie to brzmi, zaiste dziwnie. Ale niechaj wam będzie, nie takich dziwaków mieliśmy w życiu sposobność oglądać. Tydzień w lesie, powiadacie. Nam puszcza nieobca, chociaż wolimy w mieście działać. Wyrywanie krzaków to dla nas nowizna, ale wszystkiego zda się spróbować. Jaka zapłata?

- Korona na głowę za dzień pracy, do tego zapewniamy prowiant – oświadczył Moggs – O koce czy namioty do spania musicie się sami zatroszczyć.

- Znaczy się, siedem koron na człeka. Cztery z góry, trzy po robocie?

- Dwie z góry, pięć po robocie.

Midlunder wymienił spojrzenia z braćmi, wzruszył ramionami.

- Dobrze, piszemy się na to. Gdzie i kiedy trza nam się stawić?

- Jutro tuż przed świtem pod drzwiami „Winnego Grona”. To niedaleko stąd, na pewno traficie.

Żaden z Midlunderów nie był piśmienny, toteż Moggs odnotował własnoręcznie ich imiona, ci zaś postawili obok swych mian krzyżyki. Morridańczyk sypnął srebrem w nadstawione z miejsca dłonie najemników, odliczył im zaliczkę, która już po chwili powędrowała z rąk zbieraczy do kiesy barmana.

W trakcie rozmowy z trzema braćmi za ich plecami zdążyła zebrać się sporych rozmiarów kolejka, pełna malowniczych osobników o zarośniętych twarzach, posępnych obliczach i podejrzliwych spojrzeniach. Byli wśród nich ludzie o aparycji żebraków, którym Moggs naprędce dziękował za zainteresowanie; byli też ewidentni opryszkowie o bandyckich gębach i nożach za pasami, którym Teofrey dziękował jeszcze szybciej. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w karczmie pojawili się też ludzie sprawiający wrażenie porządnych Cygnarytów i z nimi Morridańczyk rozmawiał dłużej, omawiając szczegóły ekspedycji. Chociaż nikt nawet nie próbował ukrywać zdumienia słysząc o wyprawie po jakieś tam zielsko, płaca wszystkim zdała się dostatecznie atrakcyjna, by się na taką wyprawę zapisać.

Dwadzieścia koron poszło na zaliczki, dwadzieścia za pozwolenie na rekrutację w lokalu do łapy właściciela – Urbik, masz dziesięć osób, które zjawią się jutro rano pod „Gronem”. Pora się zwijać do domu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:17, 03 Lut 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Dziękujemy Panowie,mamy komplet! - Theoffrey krzyknął do kilku ostatnich osób chętnych do podjęcia pracy, po czym wstał, schował za pas mieszek ze srebrnymi monetami i ruszył w stronę wyjścia.
-Późno już - lepiej szybko zabierajmy się spowrotem do Grona. Cholera wie, co nas jeszcze spotka po drodze. - Theoffrey rzucił w stronę Dragana, nadal czujnie rozglądającego się po sali wypełnionej po brzegi wszelakiej maści rzezimieszkami i typkami spod ciemnej gwiazdy. Zazwyczaj lubił przebywać w tego typu lokalach, choć dzisiaj miał na myśli już tylko kufel południowego piwa i mocny sen przed jutrzejszą wyprawą w góry...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:46, 04 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chociaż noc objęła Fharin we władanie, zapadnięcie ciemności wcale nie oznaczało spokoju: ulicami miasta niosły się pijackie śpiewy, śmiechy, krzyki i przekleństwa. Był środek ciepłego lata i temperatura na zewnątrz wciąż pozostawała wysoka, zachęcając do korzystania z uroków nocnego życia. Na każdej bez mała ulicy swe podwoje rozwierały bary, karczmy i zamtuzy, kusząc klientów gwarem, śmiechem i dźwiękami muzyki. Dragan i Moggs szli z rękami na broni, bo w półmroku wąskich uliczek nietrudno było o kłopoty.

I jak się nieszczęśliwie okazało, ich obawy były w pełni uzasadnione.

Chcąc skrócić drogę i jak najszybciej znaleźć się pod „Gronem” Teofrey skręcił w pomniejszy zaułek, pozwalający przedostać się na równoległą ulicę. Przejście zastawione było wielkimi beczkami po piwie i jakimiś skrzyniami z resztkami nadpsutej żywności, w których harcowały szczury. Kiedy wspólnicy znaleźli się w połowie drogi przez zaułek, z wnęk w ścianach kamienic wychynęły zniancka zakapturzone kształty, dwa z przodu, dwa za plecami mężczyzn. Być może łotrzyków zmyliły zapięte płaszcze Dragana i Teofreya, przydające obu wygląd śpieszących do domu mieszczan; być może zaś miejskie hieny potrzebowały za wszelką cenę gotówki i było im wszystko jedno, kogo z niej ograbią.

Sączący się spomiędzy dachów kamienic księżycowy blask odsłonił uwięzionym w potrzasku mężczyznom pałki i noże dzierżone przez podchodzących z wolna napastników.

- Pieniądze, kosztowności, płaszcze, pasy i buty – wyrecytował ochrypłym głosem jeden z oprychów, z akcentu wnioskując rdzenny Morridańczyk – Nie róbcie nic głupiego, to cało ujdziecie i jeszcze tej nocy będziecie mogli wychędożyć szanowne małżonki.

Trzej pozostali napastnicy zarechotali cicho, śmiechem złośliwym i nieprzyjemnym w brzmieniu.

- Zaczniecie o pomoc gardłować, obijemy wam gęby, a zębów przecie szkoda, nieprawdaż? A jakbyście we łbach mieli chętkę, żeby się nam stawiać, z całego serca odradzam, bo wtedy wasze żonki do chędożenia będą sobie musiały nowych amantów przygruchać. Dawać, co tam macie, a żwawo!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:33, 04 Lut 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Plecami do siebie - zakomenderował Dragan robiąc szybki krok do przodu i dobywając prawą ręką miecza a lewą sztyletu.

Ustawiając się przodem do napastników w głębi zaułka Dragan miał szczerą nadzieję, że Theoffrey ma na oku tych, którzy zachodzili ich z tyłu.

- Arghalat leto aen Dhunii - zimny głos Dragana odbijał się od ścian zaułka a widoczna w mroku klinga zaczęła świecić dziwnym blaskiem... [I]

- Ugryźliście kęs za duży na wasze gardła - warknął Dragan - macie dwa wyjścia... szybko odejść...lub zostać...i umrzeć...

Na pierwszą oznakę ruchu który nie będzie opuszczeniem broni rzucam się na tego z prawej strony manewrując tak by znaleźć się pomiędzy nim a ścianą
- w ten sposób powinien on zasłonić mnie przed swoim kumplem.
Jeśli odskoczy to z miejsca atakuję drugiego - przewaga dłuższej broni...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:52, 04 Lut 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Na słowa Dragana, Theoffrey w mig odwrócił się w przeciwną stronę, gdzie stało dwóch kolejnych oprychów. Jednak w przeciwieństwie do doskonale uzbrojonego towrzysza, Moggs miał przy sobie jedynie 3 sztylety, którymi już wcześniej posługiwał się podczas walk w górach. Jego przewagą była jednak zabójcza zwiność i szybkość, z pomocą której mógł rozpracować niemal każdego przeciwnika. A na pewno ulicznego opryszka.

Jako, że mam wystarczająco dobrej broni, aby samemu zaatakować, czekam na pierwszy ruch ze strony bandytów. Postaram się wykończyć ich pojedynczo za pomocą uników i szybkich cięć.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:10, 05 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Widząc błysk księżycowego światła na obnażonej klindze Dragana para rzezimieszków blokujących wyjście z zaułka spojrzała na siebie porozumiewawczo, po czym cofnęła się o kilka kroków. Młody łowca rozpiął wolną ręką płaszcz, zrzucił go z siebie, aby okrycie nie krępowało mu ruchów i kiedy opryszkowie ujrzeli jego skórznię, ich zwątpienie jeszcze się pogłębiło. Traf sprawił, że miast dwójki zagubionych w złej dzielnicy mieszczan w ręce wpadło im dwóch uzbrojonych i nieskorych do oddania sakiewek osobników, a to nie wieściło łatwego łupu. Obaj łotrzykowie podnieśli obronnymi ruchami swe pałki i zaczęli się cofać ostrożnymi krokami w głąb uliczki.

- Ma miecz! Miecz! – ostrzegł podniesionym głosem jeden z kapturów, ten o morridańskim akcencie – Lepiej odpuścić!

Lecz jeden z pozostałych dwóch oprychów, podchodzących powoli w stronę Moggsa, zignorował całkowicie ostrzeżenie swego towarzysza. Wymijając jakieś połamane pudło bandyta rzucił się znienacka do przodu i runął wprost na Teofreya, uzbrojony w drewnianą pałkę i ściskany w lewej dłoni nóż. Moggs przyjął postawę obronną, ale nie zdołał uskoczyć w bok, kiedy roślejszy od niego oprych poleciał znienacka do przodu i uderzył nieco bezwładnie wprost w ciało swej ofiary, zbijając Morridańczyka z nóg. Teofrey uderzył głową o bok sporych rozmiarów beczki i w oczach na chwilę mu pociemniało, ale odzyskał trzeźwość umysłu, kiedy tylko uświadomił sobie, że w chwili upadku upuścił obydwa noże. Odpychając na bok napastnika Morridańczyk przetoczył się przez ramię, a potem zerwał na równe nogi sięgając po schowany w cholewie buta zapasowy sztylet.

Lecz jego prześladowca leżał w bezruchu, zwrócony twarzą do bruku, nie wydając z siebie żadnych dźwięków. Pozostali trzej łotrzykowie uciekali pośpiesznie w obu kierunkach, chcąc jak najszybciej wydostać się z zaułka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:41, 05 Lut 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Ufff...było blisko. - Thoffrey wstał szybko z ziemi i otrzepał swój płaszcz, dalej nieco roztrzęsiony nagłym napadem.
-Dzięki. Myślę, że bez Ciebie nie poszło by z nimi tak łatwo. - westchnął, podnosząc z ziemi i chowając za pas upuszczone chwilę temu noże.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:52, 05 Lut 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Banda opryszków - mruknął Dragan - nie zwyczajni napadania na ludzi pod bronią...

Bliźniak obrzucił Moggsa uważnym spojrzeniem.

- Nic Ci nie jest ? - spytał - Zabierajmy się stąd nim wróci im odwaga albo znajdzie się ich więcej...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:09, 05 Lut 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kargan napisał:
Zabierajmy się stąd nim wróci im odwaga albo znajdzie się ich więcej...


I nikt się nie zainteresuje leżącym opryszkiem? Wygląda na martwego - a PRZECIEŻ Moggs nawet go nie drasnął!!!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:35, 05 Lut 2008
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Miałeś nie podpowiadać Razz
Zobacz profil autora
Czerwone Złoto
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 5 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin