RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> W górach Wyrmwallu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 14:55, 11 Paź 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





A ja to co? Mam siedzieć w tej chatce na tyłku? ;P Dajcie mi jakieś zadania, bo inaczej zacznę robić coś głupiego Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 16:07, 11 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Urbik napisał:
A ja to co? Mam siedzieć w tej chatce na tyłku? ;P Dajcie mi jakieś zadania, bo inaczej zacznę robić coś głupiego Wink


Podrzucę Ci jeden pomysł, który zastosowali gracze z poprzedniej edycji tej przygody - zwołaj wszystkich mieszkańców, każ im znieść całą posiadaną broń. Przejrzyjcie to, sformuj czujki, które na noc wystawicie na częstokół. Takich trzynasto-, czternastolatków możesz pogrupować w trójki i razem wystawiać na warty. Pozmakyja na kłódki wszystkie nieużywane budynki, aby pod osłoną nocy nikt się tam nie mógł wślizgnąć. Na pewno coś jeszcze wymyślisz.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:56, 11 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Xathloc napisał:
- Dobrze więc. Niech Marcus idzie porozmawiać z zielarką, ja tym czasem ruszę z Deeganem rozejrzeć się nieco.
- Mam nadzieję Deegan, że umiesz poruszać się w lesie, bo jeśli zatrzesz ślady albo spłoszysz obserwatora, to bogriny będą miały z Ciebie uciechę!

Prosiłbym o opis mojego ekwipunku, bo albo go przegapiłem, albo go nie było


Myśliwska włócznia, kusza z zapasem bełtów, nóż o długim ostrzu, podróżne ubranie, kapelusz i płaszcz z kapturem. Wyładowany po klapę plecak - ekwipunek osobisty możesz rozpisać sobie sam.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:21, 11 Paź 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Mearo, ilu mężczyzn pozostało jeszcze w wiosce? Ilu jest gotów podjąć ewentualną walkę? Trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność, a patrząc na ten...hmm..."wisiorek", trzeba myśleć i o najgorszym.

Theoffrey zrobił małą przerwę w swojej wypowiedzi. Wiedział, że słowa te mogą znacznie zasmucić lub nawet przestraszyć starszą kobietę. Mówił głosem spojonym, ale też nie starał się pocieszać nikogo obecnego w pokoju. Trzeba było działać szybko i sprawnie, bez zbędnego ociągania i rozczulania nad sytuacją.

-Trzeba za wszelką cenę zebrać całą obecną w wiosce broń. Widły, pałki, siekiery - a jeśli macie, to i łuki, a nawet broń palną. Wszystko się przyda. Nie wiadomo z kim przyjdzie się nam spotkać, ale zawsze trzeba dmuchać na zimne. Warto też zebrać wszystkich w jednym miejscu - czy tu, czy w innym, jak wolicie...- Moggs wyraźnie oczekiwał na odpowiedź. Całą "zbiórkę" chciał przeprowadzić jak najszybciej, jak tylko to było możliwe...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 9:47, 12 Paź 2007
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






- Zacznijmy więc od sprawdzenia zboczy kotliny. - Powiedział Woods - Deegan, ruszamy, weź tylko nóż i kuszę, jeśli masz i umiesz się nią posłużyć. Zobaczymy, czy ktoś nie obserwuje wioski. Pamiętaj, że idziesz jako ubezpieczenie więc nie wychodź przede mnie. Bacz uważnie, czy nie zobaczysz nic podejrzanego.

Biorę nóż, kuszę i płaszcz z kapturem.
Prosiłbym też o opis terenu wokół wioski.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 13:43, 13 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Xathloc napisał:
Biorę nóż, kuszę i płaszcz z kapturem.
Prosiłbym też o opis terenu wokół wioski.


Opis okolicy, hmm.... góry, góry, góry. Majestatyczne skalne bryły wystrzeliwujące w przestworza, skrzące się słonecznym blaskiem odbijanym od lodowych czap, tonące momentami w chmurach. Strome stoki, bezdenne przepaście, żleby pełne kamiennych rumowisk u podstaw. Skąpa roślinność na tej wysokości, rozrzedzone powietrze. Okolica wręcz przepiękna, chociaż surowa i zabójcza dla nieostrożnych ludzi. Jeśli zejdziesz ze szlaku, murowane, że po kilku godzinach się zgubisz. Na szczęście Deegan zna te okolice, bo bywał już wcześniej w osadzie – wie, gdzie jest kopalnia i jak do niej podejść niepostrzeżenie. Jeśli o obserwację wioski przez obcych chodzi, to w zasadzie nie sposób tego wykryć – wokół znajduje się tyle urwisk, skalnych półek czy grzbietów, że mogłoby się tam ukrywać całe stado obserwatorów, a wy nigdy byście ich nie wypatrzyli, gdyby oni sami tego nie zechcieli. W drugą stronę działa to jak najbardziej – jeśli ktoś faktycznie obserwuje osadę, to wie już i o waszym przyjeździe i o waszej liczebności i o ewentualnym opuszczeniu osady, jeśli to zrobicie. Pozostaje wierzyć, że wioska nie jest obserwowana, a za masakrę górników odpowiadają... cóż, tu akurat trudno znaleźć odpowiedź.

Lecz nim do akcji w terenie dojdzie, trzeba dokończyć posiłek.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:33, 13 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Rozmowa urwała się na pewien czas, zastąpiona odgłosami konsumpcji. Posiłek był skromny, ale sycący: chlebowa zupa z warzywami, wędzony owczy ser, trochę pieczonego mięsa i ryb oraz mleko i woda do popicia, wedle wyboru. Kiedy goście już się najedli, Meara skinęła głową nakazując dziewczynom uprzątnąć stół. Młódki, czekające dotąd grzecznie pod jedną ze ścian, zerwały się szybko z miejsc, zaczęły zbierać naczynia.

Szybko dało się spostrzec, że dziewczęta tak zbierały naczynia ze stołu, aby tylko nie zbliżyć się za blisko do obserwującego je z wyraźnym zainteresowaniem Ordyjczyka, rewanżowały mu się w zamian lodowatymi spojrzeniami.

Deegan pierwszy wstał od stołu, reszta mężczyzn poszła w jego ślady, przystając za progiem chaty w ciepłym blasku letniego słońca. Chłodny wiatr ucichł na chwilę i dotyk słonecznych promieni pieścił ludzką skórę. Meara Aghamore odeszła kilka kroków w bok wraz z Phineasem, zaczęli rozmawiać ze sobą przyciszonymi głosami. Deegan skinął znacząco na Woodsa, wskazał dłonią stojącą w górze tarczę słońca, a potem wierzchołki okolicznych masywów.

- Pora na nas, mości Morridańczyku - powiedział Deegan - Ruszajmy, póki jeszcze jasno, nasi druhowie zajmą się resztą.

Za chwilę akcja rozejdzie się na kilka wątków realizowanych przez PW, o podziale sesji będę Was informował na bieżąco.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:41, 13 Paź 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Nie ma czasu dłużej zwlekać. Mearo, poślij kilku z tych młodzików do wszystkich domostw i ogłoś zbiórkę broni, o której wspominałem przed chwilą. Wszystkie nieużywane domy niech pozostaną zamknięte na najbliższy czas. Boję się jednak o bezpieczeństwo kolejnych osadników...może wartałoby zebrać wszystkich, do czasu rozwiązania tej...hmm..."zagadki ,w jednym miejscu?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:33, 13 Paź 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Ordyjczyk z wyraźnym apetytem pochłaniał serwowany mu posiłek spoglądając co chwila na obsługujące ich młode dziewczyny. Ich zimne spojrzenia jakoś mu nie przeszkadzały i posłał jednej z nich na koniec posiłku wyjątkowo miły uśmiech. A przynajmniej według niego taki miał być.

- No dobre było. Czas się tera do roboty brać... ale wpierw... Mearo rozumiem, że przystałaś na moje żądania i oczekuje ustalonej kwoty. - Degrata spojrzał na gospodynię i dodał: - Teraz.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:36, 13 Paź 2007
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Marcus skończył posiłek, wstał od stołu i rzekł:

- Mearo wskaż mi proszę drogę do zielarki bądź poproś jedną z tych pięknych dziewczyn aby to uczyniły. Musze się tam udać bezzwłocznie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:40, 13 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Deegan i Moggs opuścili osadę chwilę później, przystając na moment przy jednym z wozów konwoju. Furman wyciągnął coś spod plandeki, zdawało się, że jakiś pakunek. Ponieważ burta wozu przesłaniała pozostałym najemnikom widok, nie słyszeli, o czym obaj mężczyźni ze sobą rozmawiali. Zwiadowcy wyszli szeroką tylną furtą na ubity szlak wijący się na stromych stokach, niknący w głębi masywu. Anselm, wyraźnie niespokojny, podszedł do studni, wyciągnął z niej wiadro wody i powąchał podejrzliwie ciecz nie wierząc do końca zapewnieniom Meary Aghamore. Woda sprawiała wrażenie czystej, zaczerpnięta w dłonie okazała się przeźroczysta i zimna, orzeźwiająca w dotyku.

- Możecie śmiało pić - oświadczył czyjś starczy głos - Studnia nie jest zatruta, inaczej dawno już wszyscy powędrowalibyśmy do Urcaenu.

Komentarz wygłosiła wiekowa kobieta niewielkiego wzrostu, o niewyobrażalnie wręcz pomarszczonej twarzy, wsparta na sękatym drewnianym kosturze i spoglądająca na grupkę mężczyzn zaskakująco bystrym przenikliwym wzrokiem.

- Jestem Aideen Bradigan. Możecie w me słowa wierzyć albo i nie, wasza wola, mnie tam obojętne - staruszka odwróciła się, pokuśtykała w stronę jednej z chat.

- Aideen, zaczekaj – zawołała w jej stronę naczelniczka, po czym spojrzała w stronę armigerów - Zechciejcie jej wybaczyć szorstkie słowa. Aideen to dobra kobieta i zna się na ziołach jak nikt iny, ale Morrow ciężko ją doświadczył. Plaga zabiła jej córkę i wnuczkę, zięć zniknął w kopalni wraz z Luanem. Aż dziw bierze, że jeszcze się nie poddała, że ciągle dość w niej serca, by pomagać reszcie chorych. Chyba tylko dwaj ocaleli wnukowie trzymają ją przy życiu.

- Nikt urazy żywić nie zamierza - odparł Anselm - Zatem gadaj, Phineasie, co mamy czynić. To, żem odmówił pójścia do kopalni nie znaczy wcale, że nie pomogę wam tutaj na miejscu. Bóg by mnie chyba srogo pokarał, gdybym plecami się całkiem odwrócił.

- Dobrze, żeś się chociaż po części opamiętał - mruknął Phineas - Bierzmy się do pracy.

Meara Aghamore ruszyła w towarzystwie Marcusa Dernavana ku zielarce. Falchi Degrata postąpił krok w ślad za nimi, ale Thurianin osadził go w miejscu stanowczym gestem dłoni. Ordyjczyk zrozumiał natychmiast znaczenie uniesionej dłoni, odwrócił się od czarownika: Dernavan chciał porozmawiać z zielarką sam na sam. Cudzoziemiec postał przy chacie Aghamore jeszcze chwilę, odczekał na powrót szukającej czegoś w środku naczelniczki. Kiedy wróciła, pochwycił ciśnięty mu z wyraźną odrazą mieszek i schował wypełniony monetami woreczek za pazuchę.

Następne kilka godzin upłynęło pracownikom Kompanii jak z bicza strzelił. Zwołani na plac małoletni chłopcy okazali się równie chętni do pomocy, co niezdatni do wykorzystania w charakterze wojowników - niektórzy z nich nie byli nawet w stanie udźwignąć wyszperanych gdzieś w szopach rzeźnickich toporów i nastawionych na sztorc kos. Kilka młodszych kobiet radziło sobie jako tako z łukami, chociaż widać było ich brak doświadczenia. Teofrey Moggs przejrzał opłakany arsenał górników, kręcąc z dezaprobatą głową i cmokając głośno. Część dostarczonych mu ostrzy oczyścił, poprawił osełką, resztę wyrzucił mrucząc coś o bezużytecznym złomie. Degrata i Anselm pozamykali na kłódki wszystkie nieużywane budynki, potem nakarmili zapędzone do zagrody konie, a kiedy furman zaczął je wyczesywać, nieobeznany z tym zajęciem Ordyjczyk jął razem z kilkoma chłopcami nurzać w smole łuczywa przeznaczone do roli nocnego oświetlenia osady. Phineas obchodził powoli częstokół, barykadując zauważone dziury i sprawdzając solidność zawiasów w obu bramach.[/list]
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:45, 14 Paź 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Theoffrey, obeznawszy się juz w stanie wioskowego arsenału, zrobił sobie małą przechadzkę naokoło pobliskich domostw. Niewiele razy w życiu był w prawdziwych górach, jakimi z pewnością było pasmo Wyrmwallu. Jego naturalnym otoczeniem były zadymione karczmy, kręte miejskie uliczki, czy ciągnące się bez końca handlowe szlaki, które pokonywał pomiędzy odwiedzinami w kolejnych osadach.
Znane mu były rozległe równiny, czy też gęste lasy zachodniego Immorenu, lecz nagie skały Wyrmwallu robiły na nim szczególne wrażenie. Zaczerpnął świeżego, czystego powietrza i powrócił do stosiku nazbieranego "złomu".
Zorientował się, że nie tylko on jest sam - również i Falchi Degrata - zadowolony z widoku pękatego mieszka, siedział w głębi znane już Moggsowi chaty. Theoffrey wszedł do sieni i zagaił do opierającego się na krześle Degraty:
-Dzieciaki zebrały przed chwilą nieco broni na podwórzu - nie jest to może nic nadzwyczajnego, ale pomyślałem, że może chciałbyś sobie coś wybrać. Nie wiadomo z czym przyjdzie nam się zmierzyć. A samymi koronami raczej nie powalczysz. - Moggs uśmiechnął się i machnął zapraszająco w stronę drzwi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:52, 14 Paź 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Falchi spojrzał przyjaźnie na Moggsa.

- Moich sześciu najlepszych przyjaciół nigdy mnie nie zawiodło, - Degrata przejechał ręką czule po pasie z nożami. - ale może jakieś ciekawe rzeczy się znajdą. Na broń palną zakładam nie ma co liczyć?

Ordyjczyk wstał i ruszył razem z Moggsem w stronę tymczasowej zbrojowni.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:46, 14 Paź 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Heh, kilka sztuk grabii, wideł, młotków i toporków. Od czasu do czasu znajdzie się i jakąś poręczniejszą sztukę... - Moggs uchylił nieco swój płaszcz i pokazał Degracie drewnianą pałkę nabijaną ćwiekami, przymocowaną dwoma trokami do pasa.
-W takich chwilach jak ta, aż chciałoby się zobaczyć, co też takiego przywiozła ze sobą Kompania. Wątpię, aby ci górale umieli obsługiwać skomplikowane maszyny - byćmoże w skrzynkach jest i jakaś broń...hmm... .Na razie musimy jednak zadowolić się tym co mamy. - W tym momencie wskazał na stertę pordzewiałych akcesoriów gospodarstwa domowego, leżącą przed domem. Otwarcie powierzonych im skrzyń dość mocno go kusiło...

KETH - Degrata, do wyboru masz kilka różnych siekier, od małych do rąbania drzewa po wielkie do rąbania bydła, nabijane gwoźdźmi pałki, nastawione na sztorc kosy (IHMO dość nieporęczne) oraz kiepskawe oszczepy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:02, 14 Paź 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Ordyjczyk przyjrzał się krytycznie stercie rupieci i mruknął pod nosem:

- Ci wieśniacy prędzej pokaleczą siebie niż wroga tym gównem...

Przeszukując kupę wszelkiego rodzaju natrafił w końcu na coś ciekawego. Mała siekierka przypominająca Degracie toporki abordażowe z czasów jego służby na okrętach. Małe, ostre, niestety trochę wyszczerbione ale na pewno skuteczne. Z zadowoleniem Falchi wsunął toporek za pas.

- Komu mieliśmy dostarczyć te skrzynie? - Spytał Moggsa. - Jeśli to ten cały Luan czy jak mu tam było, to raczej nie będzie miał nic przeciw jeśli zaglądniemy do środka. Co ty na to Theoffrey?
Zobacz profil autora
W górach Wyrmwallu
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 10 z 41  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 39, 40, 41  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin