RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> W górach Wyrmwallu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 21:34, 22 Paź 2007
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





A ja jak najbardziej z pochodnią. Nie lubię po ciemku łazić po jaskiniach. Trzymam sie raczej w środku grupy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 9:35, 23 Paź 2007
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Od wejścia do kopalni można było zauważyć subtelną zmianę jaka zaszła w Degracie.
Stał się nagle czujniejszy, poruszał się szybciej i jednocześnie dużo ciszej. Bez słowa
ruszył za swoim bratem uważnie nasłuchując rytmu kroków tropiciela...
Nie wyciągał broni wiedząc, że w razie problemów zdąży błyskawicznie dobyć noża.
Nawet nie pomyślał o użyciu łuku w tych wąskich korytarzach. Zresztą nie chciał trafić
nikogo z grupy w tych ciemnościach.
Zatrzymał się na chwilę.

- Łażenie tu z bełtem na naciągniętej kuszy to nie jest dobry pomysł - popatrzył w oczy mężczyźnie z kuszą mając nadzieję, że ma on odrobinę rozsądku

Odwrócił się i ruszył cicho jak duch za Arlandem...

Nie dopisaliscie sprzetu do listy wyprawy i teraz nie wiem kto niesie te cholerna kuszę a nie chce mi sie sprawdzać Wink
Aha nie wiem czy to w ogole dopry pomysl z tymi pochodniami. Ale jesli juz to niech niesie je ktos w srodku grupy
i trzyma w miare wysoko - tzn. tak wysoko jak strop pozwoli...
Nie wydaje mi się, żeby to co czeka na nas w kopalni uzywało kusz czy łuków zatem nie ma znaczenia
ze podświetleni od tyłu będziemy wyglądać jak czarno-białe tarcze strzeleckie Twisted Evil
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 10:32, 23 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Uszeregowałem Was następująco:
Z przodu idą Deegan (łuczywo) z mieczem, Degrata z toporkiem i nożem oraz Arland (ma nóż, chociaż sugerowałbym raczej pałkę).
Za nimi Dernavan (łuczywo) z mieczem, Woods z naładowaną kuszą i Dragan (pałka/nóż).
Z tyłu Moggs z kolczastą pałką i Phineas (łuczywo) z toporem (jeśli przyjdzie nim walczyć, będzie musiał odrzucić pochodnię, broń jest zbyt ciężka do jednoręcznego użytku).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 10:38, 23 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chodnik miał topornie ociosane ściany i strop, opadał pod lekkim kątem w dół, ale spad był na tyle łagodny, że nie groził upadkiem ani poślizgnięciem się. Płomienie trzech pochodni rzucały tańczące cienie na chropowate ściany, wypełniały ruchliwym blaskiem niewielkie puste wnęki wycięte w litej skale, zapełnione rozkruszonym urobkiem i resztkami zniszczonych narzędzi. Deegan przekręcił głowę spoglądając w stronę jednego z drewnianych stempli, przysunął do wspornika pochodnię.

- Popatrzcie - wyszeptał wskazując sztychem miecza ciemne zacieki na powierzchni drewna - Wiecie, co to takiego?

Arland Bradigan wiedział. Jako myśliwy nieraz miał okazję widywać zakrzepniętą krew, czasami świeżą jeszcze i lepką, czasami starą, łuszczącą się małymi płatkami. Stempel i ścianę przy nim pokrywały pozostałości po rozbryzgu krwi, drewno było też uszkodzone w wielu miejscach, jakby uderzane ostrym narzędziem.

- Tu się rozegrała brutalna walka - odparł szeptem Arland. Jasnowłosy młodzieniec oderwał wzrok od stempla, spojrzał w głąb korytarza.

- Stare ślady - dodał Phineas - Ani chybi dwa tygodnie. Wtedy przepadł Luan i jego ziomkowie.

Groza lepkimi palcami dotknęła karków mężczyzn, podniosła im swym lodowatym dechem włosy, ścięła krew w żyłach. Ktoś umarł w tym miejscu, umarł śmiercią nagłą i bolesną, a jego ciało znikło i jedynym śladem tragedii pozostawały plamy krwi na drewnianym dźwigarze. A także posadzce, co zauważył po krótkiej chwili patrzący sobie pod nogi Degrata. Dno chodnika znaczyły szerokie brunatne ślady.

- Cokolwiek to zrobiło, wciąż gdzieś tu siedzi - mruknął Deegan - Skończmy to, co zaczęliśmy.

Chodnik biegł prosto przez dalsze pięćdziesiąt metrów. Idący przodem mężczyźni zwolnili kroku dostrzegając rozchodzące się na boki ściany i mroczną przestrzeń przed sobą. Ledwie widoczny za ich plecami wylot korytarza majaczył niczym niewielka jasna plamka na tle smolistej czerni. Mężczyźni znaleźli się w naturalnej pieczarze albo sali wykutej rękami górników, kiepskie oświetlenie nie pozwalało jednoznacznie określić pochodzenia groty. Deegan i Dernavan zrobili kilka kroków na boki, podnieśli wyżej pochodnie. Wrażenie uwięzienia pod tysiącami ton skały rosło z każdą sekundą, ciasnota podziemi i duszne powietrze wystawiały na próbę napięte do granic nerwy ludzi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 10:52, 23 Paź 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Szukajmy śladów krwi. - Odezwał się cicho Degrata. - One mogą nas zaprowadzić do tego co tu mieszka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:07, 23 Paź 2007
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Woods spojrzał kpiąco na Dragana - Nie bój się synku - szepnął - nie wsadzę Ci bełta w zadek jeśli o to ci chodzi.
- Kusza to nie łuk - dodał.

Co do listy ekwipunku, to mam swój długi nóż i kuszę oraz bełty. Na sobie płaszcz z kapturem. Reszta została w osadzie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:13, 23 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kierując się sugestią Ordyjczyka mężczyźni uniesli wyżej palące się z trzaskiem łuczywa, rozświetlili mocniej smolistą czerń podziemii. Niejeden z armigerów zmówił zapewne w myślach dziękczynną modlitwę za zabrane zapobiegliwie pochodnie, albowiem w trzewiach gór panowała ciemność tak nieprzenikniona, że ludzkie oczy – nieważne jak dobre w postrzeganiu świata nocą – na nic by się w tej absolutnej czerni zdały.

Pieczara okazała się czworokątem szerokim na kilkanaście metrów, jej dno zaścielały kawałki skały, jedne wielkości męskiej pięści, inne nieco większe. Część urobku znajdowała się w drewnianych taczkach, poprzewracanych na boki lub połamanych. Dragan i wyglądający ponad jego ramieniem Moggs pierwsi dostrzegli coś, co zjeżyło im włosy. Po przeciwnej stronie pieczary - w miejscu, gdzie blask pochodni ledwie rozświetlał mrok podziemi - spod roztrzaskanego drewnianego wózka wystawało coś, co nieodparcie kojarzyło się z wykręconym nienaturalnie ludzkim ciałem. W ciszy pieczary słychać było wyraźnie przyśpieszone oddechy najemników i trzask płonących łuczyw. Powietrze przesycała zimna aura śmierci.

Deegan podszedł ostrożnie do leżącego pod wózkiem kształtu, przyklęknął zniżając ku ziemi pochodnię. Degrata stał tuż przy nim, ściskając pocącymi się rękami toporek i jeden ze swoich noży. Blask płomieni wyłowił z mroku okaleczoną ludzką twarz, odartą w wielu miejscach ze skóry, szczerzącą w pośmiertnym grymasie zęby. Obnażone ramiona i tors martwego mężczyzny pozbawione były sporych kawałków ciała, wyszarpanych lub wyciętych.

- Na Morrowa, a więc to się jednak stało - wyszeptał z przeraźliwym żalem w głosie Deegan - To jest Luan Aghamore.

Phineas wymamrotał słowa krótkiej modlitwy, podniósł wyżej swe łuczywo. Światło odsłoniło jedną ze ścian groty, dosłownie skąpaną w krwi. W mroku rysowały się kolejne nieruchome kształty, wykrzywione, brutalnie okaleczone. Moggs zagryzł usta widząc rozkładające się z wolna ciało młodego chłopca pozbawione całej lewej ręki i przedramienia prawej. Kości połyskiwały blado wśród purpurowosinych mięśni barku.

- To nie wrzaskuny ani jeżłacze - powiedział cicho Deegan - Ani ludzcy bandyci. Tych biedaków coś zjadało, kawałek po kawałku.

- Kanibale? - Phineas wypowiedział budzące grozę słowo jakby wypluwał jadowitego węża. Tylko w najbardziej zakazanych i podłych spelunkach Fharinu można było wieczorami usłyszeć opowieści o zamieszkujących dzikie mokradła środkowego Cygnaru Arjunach, dzikich i prymitywnych myśliwych odprawiających bluźniercze rytuały ku czci bożków przyrody albo o Olgarach, odległych potomkach prastarego imperium Molguru - obalonego przez czcicieli Menotha w mrocznych czasach tworzenia pierwszych ludzkich cywilizacji - po dziś dzień tańczących gdzieś w głuszy przy blasku księżyca i wypruwających żywcem wnętrzności nieszczęśnikom składanym w ofierze na kamiennych ołtarzach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:33, 23 Paź 2007
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Marcus szeptem odmówił krótką modlitwę za dusze umarłych.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:41, 23 Paź 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- To nie kanibale... - Rzekł spokojnym głosem Degrata. - Żaden z nich nie zostawiłby tylu kawałków mięsa. To co zabiło tych ludzi nie szukało pożywienia tyko mordowało dla samej przyjemności mordu.

Falchi przyklęknął przy ciele Luana.

- Marcus poświeć tu proszę...

Z wyrazem obrzydzenia na twarzy dokładnie zbadał ciało. Szukał dwóch rzeczy - interesujących przedmiotów oraz czegoś co mogło ujawnić tożsamość napastnika.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:56, 23 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Ja tam bym przy moim obstawał, bo tu spore kawały mięsa są wycięte tak jakby na jadło były potrzebne. Ale pewności nie mam. To nie zwierzęta, nie do końca - orzekł Deegan odpowiadając na sugestię Degraty - Popatrz tutaj, na te rany na piersiach. To są ślady po odłamanych strzałach, groty ciągle tkwią w ciele. Chyba wiem, co takiego...

Deegan nie dokończył już swej kwestii. Zdjęty autentycznym lękiem Phineas cofnął się od ciała okaleczonego chłopca i potrącił biodrem wsparty o stertę kamieni drewniany wózek. Dwukołowy pojazd gruchnął z donośnym hukiem na dno pieczary. Hałas wstrząsnął salą, zadudnił, odbił się echem od ciasnych ścian i stropu. Twarze mężczyzn stężały, Marcus Dernavan urwał w połowie szeptanej ledwie słyszalnie morrowiańskiej modlitwy za zmarłych. Kiedy dźwięk upadającego wózka ucichł w końcu, a echo znikło bezpowrotnie, w pieczarze zapanowała ponownie cisza.

- Spokojnie, to ino wózek - powiedział pozornie opanowanym głosem Deegan, ale blask pochodni odkrywał lśniące na czole mężczyzny krople zimnego potu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:01, 23 Paź 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Idiota! - warknął Ordyjczyk. - Jak nie umiesz cicho łazić to stój w miejscu. Chyba, że chcesz żeby to coś znalazło nas tu i wysłało tam gdzie tych biedaków.

Degrata zerknął na pozostałych.

- Uważajcie. Przez te hałasy możemy mieć niedługo towarzystwo... - Falchi spojrzał na Deegana. - Mówiłeś, że wiesz kto to zrobił?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:29, 23 Paź 2007
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Woods z uwagą oglądał ciała. Przyglądał się ranom, aby zorientować się czym zostały zadane. Dokładnie badał dno pieczary.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:43, 23 Paź 2007
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Arland szybkim ruchem schował swój nóż dobywając jednocześnie pałki, która była wsunięta za pas. Powoli zaczął obchodzić pomieszczenie wycięte w skale. Przypatrywał się ścianą i delikatnie stąpał po ziemi, każdy metr był w jego oczach skrzętnie badany.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:45, 23 Paź 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Gdzieś z lewej rozległ się znienacka głośny trzask, jakby o chropowatą skalną ścianę uderzyły kopnięte z całej siły drewniane drzwi. W czerni podziemi, dobre dwadzieścia metrów na lewo od chodnika, którym mężczyźni weszli do pieczary, poza linią padającego z ich pochodni światła, pojawił się nagle obramowany ciemnoczerwoną poświatą prostokątny punkt, do złudzenia przypominający otwarte drzwi podświetlone od drugiej strony blaskiem jakiegoś źródła światła. Na tle słabej poświaty poruszały się jakieś kształty, niewielkie, ale bardzo zwinne. Mężczyźni usłyszeli narastający z każdym uderzeniem serca chrzęst deptanego żwiru, przybliżający się w ich kierunku. Na twarzy podnoszącego się z klęczek Deegana widniał nienawistny grymas zrozumienia i niezbitej już pewności.

- To są... - zaczął jasnowłosy furman unosząc swój miecz.

Fabularyzowana akcja stop – dopuszczalne są jedynie „oliwkowe” deklaracje, niezbyt obszerne, na zaledwie kilka następnych sekund. Zaraz zacznie się sporo dziać, dlatego deklaracja czynności rozciągających się na pięć minut czasu w grze nie ma najmniejszego sensu. Mam teraz sporo pracy, dlatego już z domu, wieczorem, roześlę kilka ważnych dla niektórych osób PW – a potem zobaczymy jak akcja potoczy się dalej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:49, 23 Paź 2007
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Arland - patrzę w stronę hałasu. Jeśli jest taka możliwość to staję za załomem skalnym, który jest obok wejścia skąd słychać dźwięki. Jeśli coś szkaradnego wyjdzie, przywalę pałą.
Zobacz profil autora
W górach Wyrmwallu
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 14 z 41  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 39, 40, 41  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin