RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> W górach Wyrmwallu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 9:44, 23 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Ha - gospodarz skrzyżował ręce na piersiach hardym gestem, miał zaciętą twarz i twardy wzrok - Skoro taka szanownych panów wola, nic nie poradzę. Chciałem po dobroci, Morrow mi świadkiem. Gwen, poślij jednego z młodych do strażnicy na Rymarskiej, tylko migiem, bo nasi goście się spieszą. Niech przekaże komendantowi, że pan Hartwig spod "Białego Kaelrama" posyła pozdrowienia, zapytuje o małżonki zdrowie i zwraca się z prośbą o przysłanie patrolu straży, bo ma małe kłopoty z zainkasowaniem należności. Dodaj też, że jeden z gości raczy grozić personelowi bronią. O ile się nie mylę, można za to dostać trzy tygodnie w wieży, o chlebie i wodzie...

Siwowłosy służący kiwnął w milczeniu głową i zniknął w głębi korytarza.

- Mogą się panowie spokojnie pakować, nie trza będzie długo czekać. Wyciągnięte ostrze też na nic się nie zda. Tutaj straż miejska szybka jest i czujna... i mało wyrozumiała.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 9:55, 23 Wrz 2007
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





-Och wiem- Znów usmiechnoł sie Angus.- Z tego co pamietam za oszustwo i próbe wymuszenia poprzez zastraszanie gości mozna posiedziec jeszcze dłuzej.

Angus rozluźnił sie nieco.

-Niech który z was chłopaki skoczy do strażnicy. I dopilnuje aby sie prawda nie wypaczyła.- Angus spojarzał na Theoffrey'a.- Bedziesz tak miły i pójdziesz?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:33, 23 Wrz 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Nie. - Theoffrey popatrzył Angusowi prosto w oczy i uśmiechnął się nieco złośliwie. Walka ze strażą miasta wydawała mu się kompletnie bezsensowna, zarówno ze wzgledu na jej siłę "przekonywania" jak i fakt bezsprzecznego łamania prawa. Upór i agresja Kerrigana wydawała mu się zupełnie bezsensowna, nie chciał jednak już w pierwszym dniu podróży mieć na pieńku z jednym ze swoich towarzyszy.

-Jeśliś taki skory do jej odwiedzenia, to sam tam podejdź. Swoją drogą...Panowie pewnie i tak zaraz Cię tam...hm, dostarczą... - Dalsze tłumaczenie Angusowi sytuacji w jakiej się znaleźli nie miało sensu. Moggs ukrócił rozmowę i wyjrzał ukradkiem za okno, chcąc dostrzec nadciągających gwardzistów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:22, 23 Wrz 2007
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Angus odsunoł się od oprychów.

-W porządku.- Schował miecz do pochwy.- Róbcie co chcecie. W drodze będziecie mogli na mnie liczyć tak jak ja na Was.

Spokojnie ubieram się i pakuje.


Urbik, ja nie chcę walczyc ze strażą miejską Exclamation Miałem na myśli dwuch opryszków karczmarza i to by ktos przypilnował przybycia straży miejskiej Exclamation przez mysl mi nie przeszła walka ze stróżami porządku Exclamation Czytaj ze zrozumieniem.


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Nie 20:10, 23 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:29, 23 Wrz 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-No nareszcie. - Westchnął z ulgą Moggs, bez zbytniego okazywania uczuć.
-Nie chcemy kłopotów, karczmarzu. Odwołaj tego młodego, nie potrzebna nam straż. Zresztą - ci za tobą również. - Moggs rzucił nieprzyjazne spojrzenie w stronę dwóch uzbrojonych w pałki oprychów, szybko unikając ich wzroku - dalsze zaczepki nie miały sensu.
-Wiem, że znasz dobrze Pana Montforta - to w koncu on nam polecił Twój lokal. Zapewne wiesz dobrze, że - jak wspomniał przed chwilą Falco - wyruszamy dziś na misję, za którą zapłatę otrzymamy dopiero po powrocie. Towar, który eskortujemy musi być doprawdy cenny - nas jednak znacznie bardziej intersuje sowita zapłata, niż sterta kopalnianego złomu. Wszystko zostanie zapłacone, bez zbędnych sporów. - Moggs wyjaśnił karczmarzowi całą sytuację spokojnym, lecz stanowczym głosem.
Zapewne w piątkę daliby radę dwóm ochroniarzom "Białego Kaelrama", lecz wszczęty alarm i powiadomienie straży miejskiej nie wróżyło nic dobrego. Poza tym - karczmarz, jako znajomy Montforta mógł mu o wszystkim szybko donieść - kto wie, cóż wymyśliłby stary przewoźnik w takim wypadku...Doskwierający brak pieniędzy sprawiał, że Moggs chciał koniecznie otrzymać swoją zapłatę. Całą zapłatę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:41, 23 Wrz 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Nim Degrata zaczął uciszać Kerrigana ten na szczęście zdążył się opamiętać nim doszło do rękoczynów... Ordyjczyk szybko przeanalizował sytuację: Za chwilę mieli wyruszyć z karawaną, jeśli się nie stawią na miejsce zbiórki to zapłata ich ominie. Jeśli zamknie ich straż to zapłata również przepadnie... Jeśli uciekną zabijając kilku strażników to Montfort na pewno nie wypłaci im należności nawet jeśli odprowadzą karawanę bezpiecznie na miejsce...

W tym wypadku pozostała tylko jedna możliwość...

- Mój towarzysz ma rację, nie ma sensu wzywać straży. Oto - Degrata pogrzebał w kieszeniach i wyjął kilka monet. - zażądane przez pana pieniądze. Półtorej korony za spowodowane szkody i pół korony w ramach przeprosin za nasze zachowanie. Mam nadzieję, że teraz rozejdziemy się jako przyjaciele i zapomnimy o wcześniejszych słowach.

Mówiąc o "naszym zachowaniu" Ordyjczyk spojrzał wściekłym wzrokiem na Kerrigana, którego słowa doprowadziły do tej sytuacji. Strata dwóch koron była poważnym uszczupleniem zasobów finansowych Degraty ale nie spodziewał się ponosić więcej kosztów własnych w czasie eskortowania karawany. A jeśli jego przypuszczenia były słuszne to w drodze powinno sie znaleźć paru chętnych do podzielenia się swoim majątkiem...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 10:40, 24 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Chociaż dzień zapowiadał się pogodnie, na ulicach miasta wciąż jeszcze panował ziąb. Piątka objuczonych plecakami mężczyzn szła przez narastający z każdą chwilą tłum mieszkańców Fharinu, zawijając się szczelnie płaszczami i zacierając dłonie. Uliczni handlarze rozstawiali stragany i wykładali towary, mieszczki w narzuconych na suknie barwnych pledach krążyły pomiędzy nimi tocząc z kupcami żywe dysputy na temat cen i jakości produktów. Konie parskały, psy poszczekiwały, perlisty śmiech małych uliczników mieszał się z przekleństwami przechodniów obrzucanych przez dzieci wyłowionymi z rynsztoka śmieciami. Tu i ówdzie dostrzec można było znacznie od człowieka niższą sylwetkę krasnoluda, odzianego w bogato zdobione szaty cechu metalurgów lub doskonale utrzymaną zbroję zdradzającą profesję najemnego żołnierza.

Fharin budził się do życia, w ciasnej przestrzeni miejskich murów narastał łoskot manufaktur, syk parowych tłoków, dudnienie młotów, gwar i zgiełk ludzkich rozmów. Na rogach ulic pokrzykiwali małoletni sprzedawcy gazet, wymachujący świeżo wydrukowanymi egzemplarzami Fharińskiego Kuriera. Grupki słabo radzących sobie z czytaniem przechodniów zbierały się wokół lepiej wykształconych posiadaczy dziennika, prosząc o odczytanie bijących w oczy nagłówków na głos.

- Dam pracę ! - obwieszczał donośnym głosem mężczyzna w skórzanym fartuchu, stojący na opasanej żelaznymi obręczami beczce przed wejściem do swego warsztatu - Dam pracę ! Do pięciu tarcz na dzień ! Garbowanie skór, farbowanie tkanin, szycie ! Przyjmę od zaraz !

- W rzyć sobie wsadź taką ofertę, Gorman ! - zawołał któryś z przechodniów, przezornie oddalony od rzemieślnika na bezpieczny dystans - Skąpiec i dusigrosz !

Gniewna odpowiedź mężczyzny w fartuchu utonęła pośród śmiechu i gwizdów gawiedzi.

- Ostatnia partia ryb z Corvis nie spełniała żadnych wymaganych norm - tłumaczył swemu towarzyszowi postawny kupiec w eleganckim płaszczu, wsparty na rzeźbionej laseczce - Musimy zmienić warunki ich przewozu. Używanie lodu do mrożenia towaru nie ma w lecie najmniejszego sensu, sam przecież dobrze o tym wiesz.

- Nie chcesz chyba ograniczyć się do handlu suszonymi rybami, to niebezpiecznie ograniczy nam obroty - parsknął drugi kupiec, niższy i tęgi, o upierścienionych dłoniach - Liga Mercirańska zdominowała Gildię Handlową w Corvis, a przy ich zniżkach na transport towarów koleją...

Handlarze rybami urwali na chwilę, przesunęli spojrzeniami po sylwetkach mijających ich najemników, zniknęli gdzieś w tyle za plecami piątki mężczyzn.

Poskrzypująca furmanka przystanęła na pobliskim skrzyżowaniu, ustępując drogi kompanii żołnierzy zmierzającej od strony Północnej Bramy ku centrum miasta. Wojacy w uniformach piechoty okopowej szli szybkim krokiem nie rozglądając się na boki, zawieszone przy pasach ciężkie hełmy obijały im się o uda. Przez plecy mieli przewieszone wypchane po brzegi żołnierskie chlebaki i ukryte w skórzanych pokrowcach karabiny. Dźwięk ich kroków mieszał się ze metalicznym pobrzękiwaniem dźwiganych w rękach łopat i toporków.

- Siedemnasty pułk strzelców okopowych z Corvis - oświadczył z przekonaniem starszy wiekiem handlarz wełną, stojący przed swym kramem i spoglądający na naszywki mundurów - Pewnie rotacja garnizonu w Forcie Falk albo przygotowują ich do wymiany służby granicznej.

- I kobiety mają - dodała sąsiadka straganiarza, niska szczupła kobiecina sprzedająca wiklinowe koszyki - O, tam patrzajcie. Co te bidule robią w wojsku, Morrow jeden tylko wie. Toż to nie po bożemu tak razem z chłopami służyć. Śpią razem, kąpią się, to się w głowie nie mieści !

Faktycznie, w szeregach kompanii można było dostrzec kilka dziewczęcych twarzy. Żołnierki o krótko przyciętych włosach kryły swe kobiece kształty pod grubymi mundurami, ale wyróżniały się pośród męskich kopanów przez wzgląd na niższy od nich wzrost. Przechodnie odprowadzali je wzrokiem wymieniając ściszone komentarze, nikt jednak nie ważył się na docinki. Król Leto zezwolił kobietom zaciągać się do armii i wiele młodych dziewcząt ochoczo z tej możliwości korzystało, widząc w służbie pod królewskim sztandarem jedyną szansę na ucieczkę od ciężkiego życia chłopek, wstydliwej dla wielu profesji kurtyzan czy udręki pracy barmanek i pomywaczek. Początkowo gnębione przez mężczyzn, żołnierki szybko wypracowały sobie należny szacunek i respekt, zdobywały też coraz więcej oficerskich patentów. Teraz mało kto miał w sobie dość ikry, by posłać złośliwą uwagę pod adresem kobiety w mundurze królewskiej armii.

Idący skrajem chodnika Teofrey posłał zaciekawione spojrzenie w kierunku co ładniejszych piechurek, te jednak nie zwracały najmniejszej uwagi na obserwujący kompanię tłumek przechodniów. Morridańczyk wzruszył ramionami i zaczął pogryzać jabłko skradzione chwilę wcześniej z mijanego straganu. Kobiety kobietami, wokół można było bez trudu znaleźć spragnione męskiego towarzystwa i zastrzyku gotówki dziewczęta. Moggs mógł zrezygnować z bliższej znajomości z królewską żołnierką, nie odmówiłby natomiast okazji do pochwycenia w swe dłonie jednego z niesionych przez kobiety karabinów. Broń palna, zwłaszcza długa, przez wzgląd na ogromne ceny stanowiła dla większości ludzi odległy przedmiot pożądania i wielu tego właśnie żołnierzom regularnej armii zazdrościło - okazji do zabawy ołowiem i czarnym prochem.

Północna Brama wyrosła ponad głowami najmitów w jednej chwili - dostrzegli ją w momencie, kiedy ominęli róg wąskiej brukowanej uliczki wiodącej między warsztatami sukienniczymi i rymarskimi. Wzniesiony z użyciem masywnych kamiennych bloków miejski mur obiegał Fharin wkoło opasając miasto patrolowanymi przez królewskich żołnierzy blankami wystrzeliwującymi ponad dachy fharińskich kamienic. Brama o podniesionej podwójnej kratownicy była szeroko otwarta, potok konnych zaprzęgów i idących na piechotę ludzi wlewał się poprzez nią do środka miasta. W miesiącach letnich miejskich bram nie zamykano wcale, jedynie w nocy zmniejszano kontyngent celników zastępując ich wzmocnionymi oddziałami regularnych żołnierzy. Kupcy i rzemieślnicy, pielgrzymi, żebracy, chłopi wiozący płody rolne na targowiska, krowy, owce, niesione w klatkach kury - wszystko to płynęło w cieniu wielkiej bramy poddawane skrupulatnej kontroli i ewentualnej taksacji myta.

Spory plac dzielący mur miejski od najbliższych budynków mieszkalnych pełnił po części rolę jednego z licznych fharińskich targowisk, po części zaś stanowił punkt zbiorczy dla opuszczających miasto karawan. Kompania Przewoźnicza dzierżawiła własny kawałek gruntu tuż przy bramie, starannie ogrodzony i pilnowany przez grupę pachołków dbających o to, by nikt nieupoważniony nie robił sobie w tym miejscu postoju. Widząc jej emblematy powiewające na maszcie pośrodku placu, piątka mężczyzn nie miała żadnego kłopotu z odnalezieniem miejsca spotkania.

Trzech pachołków, dłubiących dotąd w nosie i debatujących z rozbawieniem nad pękniętym dyszlem wozu, spostrzegłszy nadchodzących gości przerwało swą rozmowę i zagrodziło im drogę. Najroślejszy z nich, drab w nabijanej metalowymi płytkami kamizelce i czerwonej chuście zawiązanej na głowie, uniósł nieco rękę.

- Witam szanownych panów - oświadczył grzecznym, wręcz aż zbyt grzecznym w stosunku do swej podejrzanej aparycji tonem - To teren Kompanii Przewoźniczej, obcym wstęp wzbroniony. Co panów tutaj sprowadza, jeśli spytać można ?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:24, 24 Wrz 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Również witamy. Przysłał nas pan Montfort... - Moggs powoli kończył zdanie, tym samym wyciągając zza pazuchy zwiniętą w rulon umowę. Podał ją strażnikowi i odsunął się nieco na bok, czekając, aż ten spokojnie przeczyta treść zawartą na kartce papieru.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:24, 24 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Drab w czerwonej chuście zmarszczył czoło sylabizując bezgłośnie słowa widniejące na zwitku papieru. Kidy już skończył czytać - a przyszło mu to z widocznym wysiłkiem - zmarszczki na jego czole jeszcze się pogłębiły.

- Szanowny panie - chrząknął spoglądając w kierunku Moggsa - Toż tu stoi czarne na białym, że Kompania pokrywa koszty wieczerzy i noclegu dla pięciu osób, które z takowym kwitem się zjawią pod "Białym Kaelramem". Tyle tu stoi i tylko tyle.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:42, 24 Wrz 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-W takim razie wyjaśnię- Pan Montfort powierzył nam wozy wraz z cennym towarem, abyśmy bezpiecznie dostarczyli je na Przełęcz Duvika. - Moggs mimo wczesniejszego wertowania mapy, nadal nie mógł zorientować się, gdzie też owa przełęcz się znajduje. Cóż, widocznie będzie musiał zaufać wozakom...
-Mam nadzieję, że Wasz szef Was o tym poinformował, aaaj? - Przeciągnął na koniec Moggs, sprawiając, że jego słowa zabrzmiały niczym mówione do dziecka. Pasowały one do wielkiego strażnika tak samo , jak jego nader uprzejmy głos.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:52, 24 Wrz 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





"No tak, i znowu to samo. Czemu znowu nikt nic nie wie...?"

Degrata postąpił krok do przodu i rzekł:

- Drogi panie, nie mam do was żalu, że nam nie ufacie. W tych niebezpiecznych czasach to przejaw rozsądku. Gwarantuję, że przysłała nas tutaj Kompania. Można to łatwo sprawdzić. Jeśli poślesz umyślnego do Pana Montforta na pewno otrzymasz zadowalające cię informacje. Jednak to opóźni tylko wymarsz. Nie masz się czego obawiać z naszej strony więc równie dobrze możemy wyruszyć w tej chwili.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:32, 24 Wrz 2007
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





(a mamy już godzinkę po świcie?)
Marcus zwalił swój ekwipunek na ziemię i poczoł rozglądać się za jakimś 'wyższym' pracownikiem kompanii.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:05, 24 Wrz 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Ordyjczyk ? - odezwał się drugi z pachołków słysząc śpiewny akcent Degraty, spojrzał porozumiewawczo na swych kompanów.

- Daj już spokój, Oczko, przecież to oni - parsknął trzeci strażnik, zarośnięty długowłosy mężczyzna w wielokrotnie cerowanym płaszczu z kapturem - Miał być Ordyjczyk, brodaty wielkolud i trzech innych. Jak malowani, toż nikt inny to być nie może.

- Wiem, że to oni - drab w chuście skrzyżował ręce na piersiach - Od początku żem wiedział, myślisz, że jakiś wioskowy kiep ze mnie czy co ? Tak tylko sobie zażartowałem z tego tutaj - Oczko wskazał ruchem głowy Moggsa - bom wiedział, że nie ma żadnego glejta i chciałżem zobaczyć jaki w języku jest obrotny. Bo nie masz kwitu, prawda, mości panie ? Nie ma co dalej kręcić, bo przecie pan Oldham najmitom daje zawsze bon dla karczmarza w "Białym Kaelramie", a do nas umyślnego posyła, który mówi, któż to następnego dnia się tu zjawi.

- Dość tych krotochwil, panowie - długowłosy pachołek roześmiał się na poły ironicznie, na poły złośliwie - Furmani już czekają, konie w zaprzęgach, do drogi gotowe. Wrzucajcie tobołki, bo czas ucieka.

Strażnik pomachał ręką w głąb placu. Widząc ów umówiony wcześniej gest spomiędzy kilkunastu przygotowanych do drogi furmanek wyjechały ze skrzypieniem osi i parskaniem koni trzy zaprzęgi - czterokołowe odkryte wozy. Niewielka karawana zatrzymała się tuż przy wjeździe na teren Kompanii, prowadzący pierwszą furmankę woźnica spojrzał z góry na strażnika w czerwonej chuście.

- To oni, Oczko ? - zapytał, po czym splunął przeżutą prymką prosto pod nogi Marcusa Dernavana, omal nie trafiając w czubek buta Thurianina.

- Oni, oni - pokiwał głową pachołek zwany Oczkiem - Bierz ich i jedźcie.

OK, panowie, pora wyjeżdżać. Mamy trzy furmanki, jechać będą jedna za drugą. Jak się na nich rozsiądziecie?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:09, 24 Wrz 2007
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Dobra panowie, ja siadam w ostatniej furmance i pilnuje tyłów. Woods i Moggs do pierwszej, macie baczenie na drogę i w razie potrzeby ostrzegacie przed niebezpieczeństwami. Kerrigan w środkowej. Rozglądaj się na boki i w razie potrzeby skocz na pomoc mi lub Mogsowi i Woodsowi. Marcus albo ze mną albo z Kerriganem. - Ordyjczyk spojrzał po kolei na każdego towarzysza. - Pasuje wam to?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:57, 24 Wrz 2007
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Przygladam sie wozom i wsiadam spokojnie do środkowej furmanki z lekkim usmiechem na ustach.

A tak swoja droga. Wiem że wozy sa odkryte, niemniej rozumiem że ładunek zakryto jakąś plandeką. I w co uzbrojeni sa woznice?
Zobacz profil autora
W górach Wyrmwallu
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 5 z 41  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 39, 40, 41  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin