RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sprawy rodzinne Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 20:06, 27 Kwi 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





-Hola! zakrzyknął do zbierających się do odpłynięcia, handlarza i jego świty - panie złoty, Toć to łódka naszych kamratów je, - Łamignatku weź no wyłów ten plecak Krzesimira co go Pan złoty wyrzucił - Gusłek wołaj tego inkasenta psia jego mać. Niech no gada co o Krzesimirze i Sękaczu wie!


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Pon 20:07, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:18, 27 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Stan napisał:
Czy mi się dobrze kojarzy, że worków potrzebujemy sześć a nie dziesięć? Może to mój błąd... A moja decyzja brzmi: zamawiam wory. Zamawiam tyle, ile powinniśmy zabrać (-1, bo 1 już mamy). Jeśli dobrze pamiętam, to zamówię 5...


Więc to było tak: potrzebujecie pięciu worków (to w zasadzie minimum, bo wioska mogłaby obsiać więcej areału, ale jedynie na pięć worków było radę stać, w końcu pięćdziesiąt srebrników to była dla Waszych ziomków fortuna). Jeśli kupiłbyś więcej niż pięć worków, Męczywór i spółka wyniosą Cię na rękach pod niebiosa.

Konkluzja - im więcej ekstra worków kupisz, tym więcej punktów nabijesz sobie u starszyzny Burat-aru.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 6:33, 28 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Keth napisał:
Przyznaję, że odrobinę zmieszał mnie ten fragment wypowiedzi o załatwianiu transportu powrotnego...

No to coś pokręciłem. A konkretnie - nie wiem jak duże są te nasze łodzie, wyobraziłem sobie, że to wydłubane w pniu łupinki więc nasza paka plus zagubione nasze duszyczki plus worki z zakupami - razem tworzy to dość obszerną karawanę, myślałem więc, że będzie ciężko znaleźć miejscówki w naszym środku lokomocji dla zaginionych. Ale skoro sprawa ma się ciut inaczej a w dodatku honorem wioskowym jesteśmy zobligowani do odzyskania okrętu flagowego, to już całkiem nie ma o czym mówić. Ale od początku dziwiło mnie, gdzie te byki w takiej łupince przyczepili tą banderę...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:25, 29 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pchełek wymierzył Łamignatowi potężnego w zamierzeniu kuksańca, ale osiłek ledwie zarejestrował zmysłami fakt, że ktoś go trącił w żebra.

- Na co czekasz, psiamać? Łapaj ten tobołek, żwawo! – syknął złodziej rzucając się jednocześnie biegiem w drugą stronę, chcąc jak najszybciej dostać się do kamiennego nabrzeża i wejścia na drugi pomost. Znajdujący się w jego połowie inkasent portowy przystanął w miejscu, spojrzał na pędzącego na złamanie karku rybaka z niechęcią, potem obejrzał się przez ramię na kupca i jego ochroniarza.

- Czego chceta?! – zawołał rozkładając jednocześnie szeroko ręce w geście świadczącym o braku czasu – Mus mi do kapitanatu!

Głośny plusk przykuł z miejsca uwagę wszystkich. Ważący prawie tyle, co koń Łamignat runął w portowy basen młócąc ramionami brudną wodę i zmierzając pośród rozbryzgów piany ku tonącemu tobołkowi z króliczych skórek. Siedzący w łódce ochroniarz wypuścił z rąk wiosła, wstał z ławeczki spoglądając na żwawego pływaka szeroko otwartymi ze zdumienia oczami.

Widząc jawną desperację człowieka w wodzie oraz jego trzech wbiegających na pomost kompanów, machających rękami na znak, iż chcą porozmawiać, inkasent wycofał się przezornie pomiędzy kupca i jego pachołka. Przywołany ostrym słowem, mężczyzna z łódki wspiął się czym prędzej na pomost, występując wraz z towarzyszem o krok przed pryncypała i kładąc dłoń na rękojeści przypasanej do boku szabli.

- Czego chceta, chłopy? – powtórzył inkasent, kiedy zdyszani młodzieńcy dobiegli do grupki ludzi tarasując im przejście na nadbrzeże – Jak zwady szukacie, toście źle trafili, bom jest persona urzędowa i pod ochroną prawa!

- Raczcie wybaczyć, pany złote – sapnął Pchełek – Nam mus z wami pogadać, w sprawie wielce wagowej, a gardłowej.

- Wagowej, a gardłowej? – powtórzył nieco ironicznie kupiec, ujmując się pod pachy i spozierając na ubogo ubranych rybaków z protekcjonalną ciekawością – Domyślam się, o co wam idzie, ale muszę odrzeknąć szczerze, że nikogo do terminu nie biorę, zwłaszcza obdartusów bez rekomendacyji.

- My pracy nie szukamy, panie złoty – zaprzeczył gwałtownym ruchem głowy Pchełek – Idzie nam o tę łódkę. Wasza ona?

- Ano moja – uśmiechnął się nieco szerzej kupiec – Od paru chwil, ale to się rychło może zmienić, jeśli chcecie ją odkupić. Pierwszorzędna robota szkutnika, chociaż na pozór sprawia wrażenie prostackiej w wykonaniu. Spójrzcie na dulki, metalowe, kadłub dobrze wysmołowany. Jeśli dacie za nią pięć sztuk złota, jest wasza choćby zaraz.

Kupiec przerwał dość ożywioną prezentację, przesunął się o kilka kroków w bok, by wspinający się na pomost Łamignat przypadkiem nie ochlapał go wodą. Ociekający od stóp do głowy osiłek wyszczerzył radośnie zęby, rzucił w ręce Trzęsikęska futrzany tobołek, potem zaś jął z wielkim entuzjazmem wytrząsać wodę z uszu, potrząsając głową jak szalony.

- Szkolony do aportowania? – zapytał z ogromnym zainteresowaniem mieszaniec w kupieckim stroju – Nie zaprzeczę, żem zaciekawiony. Nie wygląda na specjalnie bystrego, ale widać, że krzepki i usłuchliwy. Ma któryś z was do niego prawa?

Rybacy nic w pierwszej chwili nie odpowiedzieli, nie zrozumieli bowiem sensu dziwacznego pytania – pojął je za to inkasent.

- Panie Tarrih, zmiłujcie się, bo mnie za uszy wytargają w biurze – wybuchnął urzędnik – Jak chcecie łodzią kupczyć, to raz dwa i piszmy nowe kwity, bo mi śpieszno. A handlem niewolnikami zajmujcie się potem do woli, choćby i przez całą noc, jeśli wola taka wasza, ale już beze mnie.

- To jak będzie, dobrzy ludkowie? – klasnął w dłonie pan Tarrih – Pięć złotych i łódź wasza?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:27, 29 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Zager obgryzł do czysta udko, cisnął kością w wałęsającego się w pobliżu bezpańskiego kota. Zaskoczone zwierzę zasyczało przenikliwie wyginając ciało w łuk i jeżąc sierść, co hogur obserwował ze sporą domieszką rozbawienia. Odskoczywszy w bok kot rozejrzał się bacznie na wszystkie strony, a potem rzucił się na kość jak szalony, zabierając ją czym prędzej w ciemny zaułek.

Młody czarownik wytarł zatłuszczone palce w kapotę, przeciągnął się leniwie, a potem zwinnym ruchem zeskoczył z murku i poszedł do faktorii Michelona, podjąwszy w duchu decyzję.

Samego właściciela przybytku już w środku nie było, kręciło się tam jedynie paru pachołków, jakiś skryba noszący na nosie dziwaczny przyrząd zbudowany z drucików i kawałków kwarcu zawieszonych na tej kruchej konstrukcji przed jego oczami oraz asesor Hubała. Ten ostatni spojrzał na późnego gościa mało przyjaznym wzrokiem, przywołał go ruchem ręki do swego stołu.

- Zamykamy już, więc lepiej, żebyś nie mitrężył po próżnicy mojego czasu, chłopcze – powiedział handlarz – Chcesz zamówić to ziarno?

- Tak – odparł sucho Zager – Siedem worków by się zdało, ósmy już szanowny pan Michelon nam darował. Jutro do odbioru?

- To zależy – Hubała odłożył trzymane w dłoni gęsie pióro, spojrzał wprost na hogura – Zależy od tego, czy zapłacisz teraz siedemdziesiąt sztuk srebra.

Młodzieniec nic nie odpowiedział, sięgnął w zamian po jedną ze swoich sakiewek. Na oczach milczącego Hubały odliczył złote i srebrne monety rzucając je w prowokacyjny sposób na blat stołu. Metaliczny brzęk pieniędzy zwrócił uwagę pachołków, ale chociaż wszyscy się w stronę hogura skrycie oglądali, żaden nie podszedł bliżej.

- Patrzcie, patrzcie... – wydął usta Hubała – Z ranka żeście się przed Michelonem płaszczyli jako te płaszczki morskie z południowych archipelagów, a teraz złotem szastacie? A jam się nabrać dał, żeście biedaki skończone i nawet na suchy chleb was nie stać. To się człek pomylić może, nieprawdaż?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 19:30, 29 Kwi 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Keth napisał:
- To jak będzie, dobrzy ludkowie? – klasnął w dłonie pan Tarrih – Pięć złotych i łódź wasza?

Gdyby MG się zgodził, nastąpiłoby tutaj "wejście hogura", ale pewnie się to nie uda...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 13:36, 30 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Oj, tak, bystry z Ciebie hogur i zdążyłeś nieco poznać wredny charakter GM-a Wink

Z drugiej jednak strony – czy to nie byłoby zbyt proste, gdyby Zager pojawił się teraz na pomoście i wyciągnąwszy z sakiewki równowartość pięciu sztuk złota odkupił wioskową chlubę? Tak więc czekam z niecierpliwością na posty Namakemono, Kamienia, Radzia i Trihikiliusa, bom ciekaw wielce jak chcecie się rozmówić z panem Tarrihem. A co do Stana, zamierzasz w jakiś sposób utrzeć nosa temu irytującemu Hubale czy też trzymasz nerwy na wodzy i gościa ignorujesz kończąc transakcję?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 14:05, 30 Kwi 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





A ile my w sumie dutków mamy?? Jak za mało to trza Łamignata sprzedać i po sprawie Very Happy. A no i zapytałbym się o chłopków co przybyli łodzią, tego eee dokera.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 14:10, 30 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– Olaboga, panie złoty, toć my tyle złota w życiu naszym, biednych rybaków, na oczy nie widzielim. Umiłujcie się nad nami. Jak do wioski łodzi nie przyprowadzim, to nas wójt precz przegoni, a batogiem wcześniej poczęstuje. Umiłujcie się litościwy panie. Złota my nie mamy, ale może usługę jakowąś w zamian zaoferujemy? My proste chłopy, ale Łamignatek krzepę ma, w załadunku towaru pomóc możemy, a onże to za czterech miastowych krzepki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 14:26, 30 Kwi 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Z tą sprzedażą to był oczywiście żart. Gusłek proponuje wypożyczenie Łamignasia, to juz można ale ile on by miał robić żeby równowartość 5 sztuk złota oddać??.

Może podczas trwającej rozmowy lepiej zmienić nazwę wsi z której pochodzi nasza ekipa (w celu uniknięcia zemsty za to co napiszę poniżej), zapowiedzieć chęć zakupu łodzi i dowiedzieć się gdzie się kupiec zatrzyma. Kupić worki (nie wiemy że są juz zakupione przez naszego szamana), odszukać zagubionych wieśniaczków, załadować worki na łodzie przygotować się do odpłynięcia.

Zostawić Pchełka który pod osłoną nocy spróbuje odzyskać łódź, nie do końca legalnie, ewentualnie z asystą mistrza siłowania na ręke w charakterze siły napędowej czytaj starodawnego odpowiednika silnika spalinowego (pewnie po zjedzeniu fasolki nawet wydawane odgłosy byłyby podobne).

Trochę to dalekosiężne i oczywiście rzeczywistość zweryfikuje, ale ogólnie zamysły takie kołatają się po głowie mości Pchełka.

A no i sprawdźmy co znajduje się w bohatersko odzyskanej sakwie może jakieś wskazówki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 14:27, 30 Kwi 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






A co do moich nerwów, to trzymam je na wodzy i z ironicznym uśmiechem wstaję, upewniam się, że worki jutro będą do odbioru, i wychodzę... A teraz może jakiś rzut na to, czy "bystry hogur" wpadnie na to, że jego kompani są w dokach?


Ostatnio zmieniony przez Stan dnia Czw 14:27, 30 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 14:45, 30 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Właściwie to chodziło mi o wypożyczenie nas wszystkich, przy czym Łamignaś (pełna wersja brzmienia imienia to chyba Łamignacy) mógłby służyć za kilkuosobową ekipę sam w sobie. Więc jeśli ktoś chciałby wynając samego Łamignacego, nam pozostawiając jeno, że tak powiem, asystę umysłową, to ja sprzeciwiał się nie będę. A jak to nie da rady, to warto pomyśleć o skrytouprowadnictwie buratarskiego ludowego wyrobu szkutniczego, którego to procederu przeprowadzenie zostało zaproponowane przez niejakiego imć Pchełczysława.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 8:46, 01 Maj 2009
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Chyba najlepiej popytać ich o K&S (hehe, podoba mi się ten skrót), chociaż z drugiej strony to co oni mogą wiedzieć, znaczy się co może wiedzieć o naszych ziomkach pan inkasent (gazowy).

Z jego punktu widzenia wyglądało to pewnie tak, dwóch biedaków nie strawiło się po odbiór łodzi, a w takim przypadku wedle umowy wchodzi ona na stan miasta. Nic dodać nic ująć.

Tak czy siak zapytać zawsze warto, natomiast co do samej łodzi to jeżeli ten pan złoty się nie zlituje, to ja bym sobie z nią dał spokój, jedynie można go poprosić abyśmy do niej ostatni raz weszli i przeszukali uważnie zabierając wszystko co nasze (wioskowe). Jak coś, to jestem też za nielegalnym odzyskaniem łodzi, może być fajnie Smile.

Tak czy siak, Wy panowie gadajcie, a Trzęsikęsek w tym czasie zajrzy do plecaka, może mu coś zaświta w głowie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:03, 01 Maj 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Oddać im naszom najlepszom łódeczke tak po prostemu - szeptał pchełek do Trzęsikęska - chcesz, żeby Męczywór pobłogosławił nas pryszczami na zadkach, a z tyłka zaczeły wychodzić Ci co rano fretki, jak to Męczywór zrobił z wujciem Mendkiem po tym jak mu powypijał wszystkie elyskiry z loszku.
- Musimy jakomś metodom odzyskać te łodke, bo ja fretki z rzyci nie bende wyciongał o nie.


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Pią 12:07, 01 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:09, 01 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- A prawdaż – zgodził się łaskawie Zager, w ostentacyjny sposób ignorując docinki Hubały i rozglądając się czujnie po izbie. Nie podobały mu się spojrzenia niektórych klerków, dość rosłych jak na pisarczyków, widać prócz smykałki do pióra obdarzonych również męską krzepą. Skrybowie ci spozierali na kupkę złotych i srebrnych monet dość łakomym wzrokiem, trącając się dyskretnie łokciami i wymieniając między sobą jakieś cichutkie uwagi, których hogur nie potrafił dosłyszeć.

- Zapłata zgadza się co do dutka, więc zabierz ten kwit, dobry człeku, i zgłoś się z nim jutro w spichlerzu Michelona na Kamiennym Nabrzeżu – oświadczył asesor wręczając rybakowi kawałek pokreślonego piórem papieru – A teraz zechciej się w swej łaskawości oddalić, albowiem na dziś skończyliśmy pracę.

Hogur nic nie odpowiedział, tylko skinął nieco ironicznie głową, schował zwitek papieru do kieszeni kapoty i odwróciwszy się na pięcie wyszedł na ulicę, zamykając za sobą drzwi faktorii.

Chłodne wieczorne powietrze przesycone było znajomą wonią wody, ale prócz niej w nozdrza młodzieńca wdzierały się rówież rozliczne zapachy wielkiego miasta: smakowite wonie gotowanej strawy sączące się z otwartych szeroko zajazdów, odór zwierzęcego potu bijąca od ciągnących dwukołówki osłów i mułów, smród wylewanych z okien prosto w zaułki ekskrementów.

Coraz więcej ludzi i nieludziów ciągnęło do niezliczonych gospód Placu Karczemnego, wypełniając wąskie ulice narastającym gwarem rozmów, wesołych pokrzykiwań, gniewnych obelg i pierwszych pijackich zaśpiewek.

Nigdzie nie było widać śladu pozostałych Buratarczyków.

Zager wahał się przez dłuższą chwilę nie wiedząc, czy powinien nadal cierpliwie wystawać przed faktorią czy zacząć poszukiwania ziomków na własną rękę. Splunął na bruk, podrapał się po karku, potem ziewnął donośnie i ruszył uliczką wiodącą w kierunku portowych nabrzeży.

- Uważaj, gdzie leziesz, pacanie! – głośne warknięcie sprawiło, że nieco zamyślony hogur przesunął się zwinnie o kilka kroków w bok – Hołota z prowincji, nic, tylko kłopoty z nimi!

Czarownik zlustrował wzrokiem grupkę orków i półorków w skórzniach i pod bronią, bez wątpienia wałęsających się po Placu w poszukiwaniu okazji do sprowokowania bójki i nabicia komuś guza. Bandzie przewodził wyjątkowo rosły i wyjątkowo nieprzyjazny z gęby ork w śmiesznych spodniach o nadpalonych nogawkach. Zager odwrócił od niego czym prędzej wzrok, bo nie zamierzał wikłać się w kolejne utarczki mogące narazić na szwank jego cenne zdrowie i życie.

Mruknąwszy szybko nieszczere przeprosiny młodzian udał się do portu, bacznie wodząc wzrokiem dookoła w poszukiwaniu Trzęsikęska, Gusłka, Pchełka i Łamignata.
Zobacz profil autora
KC - Sprawy rodzinne
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 11 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin