RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sprawy rodzinne Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pią 12:23, 15 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, na placyku przy straganach z bronią toczy się w tej chwili szaleńcza walka, ale w zasadzie jedynie na pięści i kopniaki. I Osmundczycy i najemnicy z Gutum-guru mają dość oleju w głowach, by starać się nie zabić przeciwników... ale z drugiej strony, w tych czasach połamanie komuś nosa albo wybicie zębów to niepowetowana strata dla aparycji, że o złamaniach nie wspomnę (cholernie trudno je leczyć i często mogą powodować kalectwo). No i nie sposób jeszcze przewidzieć, że komuś nerwy jednak nie puszczą i nie sięgnie po ostrą stal.

Żeby było zabawniej, Wy znajdujecie się teraz w środku tego młyna. Trzęsikęsek pierze się z jakimś Osmundczykiem, Pchełek chowa się za łamignatem, natomiast Maskacz i Gusłek zaraz zarobią po grzbiecie (Stan, pamiętaj o upuszczonym ościeniu!). Jak chcecie wybrnąć z tej opresji? Dajecie nogę na dziko nie patrząc na towarzyszy? Tłuczecie na prawo i lewo dla zaspokojenia żądzy zemsty? Ktoś idzie komuś z odsieczą? Magia w ruch? Pchełek obcina sakiewki pobitym nieborakom? Używacie kończyn czy jednak sięgacie po coś ostrzejszego? Znając odpowiedzi na powyższe pytania będę mógł opisać całą burdę w jednym, góra dwóch updatach, bo wiecie... Kostropaty czeka Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:46, 15 Maj 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Zanim zadeklaruję akcje mam pytanie: Jak tam mój amulet? Wcześniej pytałem się (bez odpowiedzi) tak się takie coś "ładuje"... Ile mam aktualnie w nim punkcików?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:43, 15 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Gusłek, jako przyszły kapłan Piana, bić się nie zamierza, bo mu nie wypada... tak na trzeźwo. Jestem za tym, żeby uformować szereg, na którego czele sprawnie rozgarniając wszelkie przeszkody będzie podążać Łamigat i w ten oto sposób wydostać się poza zasięg rąk, nóg, broni siecznej tudzież narzędzi tępych. Po osiągnięciu bezpiecznego dystansu zastosujemy taktyczny manewr zwany "odwrót w nieładzie". Tak by mi najbardziej odpowiadało.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:59, 15 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Stan napisał:
Zanim zadeklaruję akcje mam pytanie: Jak tam mój amulet? Wcześniej pytałem się (bez odpowiedzi) tak się takie coś "ładuje"... Ile mam aktualnie w nim punkcików?


Rozpoczynając przygodę miałeś w amulecie 44 PM. Musiałbyś od tej wartości odjąć koszty rzucenia czarów do chwili obecnej (o ile masz jeszcze link do strony Kryształów Czasu, gdzie wskazałem Ci listę zaklęć pierwszego kręgu dla hogura; jeśli nie, policzę to ręcznie po powrocie do domu). O ile się nie mylę, PM poszedł na razie na Maskę, Zatrucie Pokarmu i Elektryczne Dotknięcie.

Co do ładowania amuletu, możesz to robić poprzez wprawienie się w rodzaj transu medytacyjnego trwającego kilka godzin i niczym nie zakłócanego – w trakcie tego zabiegu przelewasz część własnej energii magicznej (generowanej przez Twój organizm) do wnętrza amuletu (na tym poziomie jest to około 10-20 PM na dzień; dokładne wartości również muszę sprawdzić w podręczniku). Tak czy owak, od chwili przybycia do Ostrogaru nie znalazłeś jeszcze ani odpowiednio długiej chwili spokoju ani warunków umożliwiających medytację na przynajmniej minimalnie komfortowym poziomie, więc o „nabiciu” amuletu w tym momencie raczej musisz zapomnieć (czy wspominałem już, że dla celów transu musisz być względnie wypoczęty i zrelaksowany?).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:55, 15 Maj 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Jestem za nakierowaniem Łamignata zwanego tymczasowo taranem, popychaniu go po lini zbliżonej do zagubionych w zamieszaniu kolegów, żeby mogli się zabrać do wężyka za taranem. A po zabraniu pasażerów, oddalenia się z miejsca rozróby. A co do sakiewek to miłobyłoby coś użympolić komuś, byle nie woreczek z przodu!


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Pią 16:56, 15 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:32, 16 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





- Łamignat, wal przodem, w tamtą ulicę tamoj! - wrzasnął zdesperowany Pchełek, pchając osiłka przed sobą oburącz i kopiąc z rozpędu w brzuch jakiegoś klęczącego na bruku najemnika - Maskacz! Gusłek! Do mnie!

Kapłański pomocnik przesadził wielkim susem pełznącego po ziemi i plującego krwią żołdaka, złapał w biegu oścień Zagera i jego samego pod pachę, pociągnął za sobą z całych sił. Instruowany przez Pchełka Łamignat przebijał się już przez tłok i ścisk walczących ze sobą ludzi, tłukąc na prawo i lewo pięścią oraz drewnianą pałką, zwalając z nóg każdego nieszczęśnika, który miał pecha znaleźć się zbyt blisko zdenerwowanego olbrzyma.

Jakiś wojak rzucił się na Maskacza, ale Gusłek podciął mu natychmiast nogę swoim drągiem i niedoszły pogromca hogura padł jak długi na brzuch, rzucając w ślad za uciekinierami plugawe wyzwiska.

- Tam, szybko! - rybacy wydostali się z opresji pomimo licznych siniaków i zadrapań, kierowani okrzykami Pchełka w uliczkę sprawiającą wrażenie wyludnionej i bezpiecznej. Za ich plecami niosły się krzyki walczących najemników oraz dźwięk kościanych gwizdków strażników miejskich, którzy przez chwilę przyglądali się całemu zajściu z ogromnym zainteresowaniem, teraz jednak zaczęli przywracać na placyku porządek za pomocą własnych pałek oraz bizunów.

- Za tę szopę - wydyszał Pchełek oglądając się za siebie desperacko. Nikt za uciekinierami nie pędził, jako że na placyku wciąż pozostawało dostatecznie wielu przeciwników, których nie trzeba było wcale gonić.

Schroniwszy się w cieniu niskiego zadaszenia jakiegoś magazynu dwie uliczki dalej, rybacy przykucnęli pod ścianą cuchnącego rybami budynku. Gusłek rozejrzał się po twarzach swych kompanów, mokrych od potu, o otwartych szeroko i łapiących z trudem powietrze ustach.

Lodowaty paroksyzm grozy ścisnął serce nowicjusza potwornymi cęgami odbierając mu na chwilę dech.

- Gdzie jest Trzęsikęsek? - wyszeptał zbielałymi wargami.

Zager i Pchełek wstrzymali oddechy spoglądając na siebie wstrząśniętym wzrokiem, jedynie Łamignat nie zareagował w żaden sposób na słowa poprawiając sobie spadającego ze stopy łapcia.

W pędzie szaleńczej ucieczki nikt nie zauważył, że gdzieś w tyle zgubił się uwikłany w bijatykę myśliwy.

Zgubił się albo wcale nie opuścił placyku, powstrzymany przez swego zawziętego przeciwnika.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:52, 16 Maj 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Mój plan jest taki: znajduję jakieś podwyższenie, z którego będę mógł dostrzec Trzęsikęska i pomagam mu wyjść z placu strzelając czarnymi pociskami w tego, z kim aktualnie się bije (zawsze trafia w cel Very Happy ).
PS. Według mojej rachuby mam 22 punkty w amulecie.


Twoja rachuba jest jak najbardziej trafna Laughing
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 16:55, 16 Maj 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Maskacz może ja wleze na daszek, sprawny w tym jestem, wujcio mendek Mawiał, że łaże po drzewach lepiej niż samica fretki, którom goni napalony rosomak - a ty mu wyczaruj jakom pomoc coby mu się udało wydostać się z oprasji!!! - a kamieniem też rzucić celnie umiem!


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Nie 16:38, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:29, 17 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Zager spojrzał na Pchełka powątpiewającym spojrzeniem, ale wzruszył zaraz ramionami dając złodziejowi do zrozumienia, że ten może mu jednak towarzyszyć.

- To chodź, ty kudłata samico fretki - burknął hogur podwijając rękawy swej kapoty i ujmując mocniej wręczony mu przez Gusłka oścień - Tylko łepetyny nie wystawiaj niepotrzebnie na widok, bo styknie nam jednego druha z opresji wyciągać, dwóch w łykach toby już była katastrofa.

Kapłański pomocnik chrząknął niespokojnie, przyciągając z miejsca czarne oczy Maskacza.

- A ty siedź tutaj spokojnie i pilnuj Łamignata - rzucił suchym tonem czarownik - Dość nam już kłopotów narobił, łapserdak skończony! Nigdzie się nie ruszajcie, cobyśmy zaraz was szukać nie musieli!

Obaj rybacy potruchtali ostrożnie w kierunku porzuconego chwilę wcześniej w popłochu placyku, dokładając wszelkich starań, by nie wyróżniać się spośród coraz liczniej wychodzących na uliczkę mieszczan, wywabionych z domów odgłosami niecichnącej wcale bijatyki.

- To te najemne zbiry znowu się za łby wzięły - dowodził jakiś jegomość w eleganckiej kamizeli i z metalową laską w dłoni, ani chyba przedstawiciel fachu kupieckiego - Niechby straż paru z nich powiesiła, od razu reszta poszłaby po rozum do głowy.

- A jak ich wieszać jak tam podobno co drugi szlachetnie urodzony?! - żachnął się starszy wiekiem mężczyzna o wyglądzie rzemieślnika - Cudzoziemskie szlachetki na pędzi ziemi i z jednym wołem, a tutaj obnoszą się z tytułami jak niemalże hyrtany!

- Jak wieszać szlachetnie urodzonych, Oswaldzie? Toż to proste, ich się nie wiesza, tylko ścina - klasnął w dłonie rozbawiony tą perspektywą kupiec - No i patrzajcie, nie miałem racji?

Wyglądając ostrożnie zza pleców mieszczan rybacy ujrzeli gromadę najemników zapędzanych w kąty i rozbrajanych przez strażników miejskich. Wielu leżało pokotem na bruku, krwawiąc z rozbitych nosów, trzymając się za brzuchy lub dochodząc do siebie po głuszącym ciosie pałką miejskiego strażnika. Paru wciąż jeszcze stawiało bezmyślnie opór, opędzając się przed stróżami prawa jakimiś porwanymi ze straganów drzewcami. Sami strażnicy wyraźnie tracili już cierpliwość, bo kolejny z opornych awanturników został solidnie skopany ich ciężkimi butami zaraz po skrępowaniu grubym sznurem. Maskacz doskonale rozumiał powód ich frustracji, ponieważ w ferworze walki również kilku strażników oberwało po grzbietach, a jeden z nich zwijał się na bruku trzymając się za krocze i wyjąc potępieńczo.

Hogur przeskoczył na wielką drewnianą skrzynię przysłaniającą piwniczne okienko kamienicy, przykucnął na niej szukając wzrokiem Trzęsikęska.

Myśliwy klęczał na bruku prawie u wylotu uliczki, na wyciągnięcie ręki czarownika. Musiał zostać dopadnięty w ostatniej chwili, zbity z nóg, przytrzymany przez przeciwnika dostatecznie długo, by i jednym i drugim zainteresowali się strażnicy. Najemnik leżał nieprzytomny, z rosnącym guzem na czaszce. Trzęsikęska przytrzymywali dwaj stróże prawa: jeden wykręcał mu do tyłu ręce, drugi wiązał je rzemieniem odpychając jednocześnie butem zdarty z pleców więźnia kołczan z łukiem i strzałami.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:43, 17 Maj 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Hogur, umiesz Ty jakie takie czary zrobićc obym mógł pobiec i tego ćwoka zaciągnąć do naszej kryjówki??
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:54, 17 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Maskacz nic nie odrzekł w pierwszej chwili, kucając na pokrywie skrzyni i obserwując zmrużonymi oczami wydarzenia rozgrywające się na ryneczku. Podnoszeni z bruku najemnicy wiązani byli niczym bydło i zaganiani do szeregu pilnowanego przez uzbrojonych w pałki i chętnie z nich korzystających strażników. Grupy zaciężnych wojaków, którzy roztropnie w bitce nie brali udziału domagała się gromkimi okrzykami uwolnienia swych ziomków, zwalając winę na przeciwników i wyzywając ich od parszywych prowokatorów. Kilku oficerów straży, wszyscy ludzie czystej krwi, w skórzniach, pod mieczami i w hełmach z białymi kitami, rozmawiało z właścicielami straganów z bronią oraz przywódcami najemnych band, bez wątpienia zbierając stosowne zeznania.

- Powiesić paru dla przykładu - powtórzył swą propozycję kupiec z metalową laską - Chociażby tego tutaj, obszarpańca w łapciach. Łuk miał przy sobie, znaczy się, żaden z niego szlachcic, z dybów się nie wykupi. Parę ulic stąd zbrodzieniów dzisiaj wieszali, niechby kat i dla nas przysługę zrobił.

Pochwycony pod ramiona Trzęsikęsek stanął na nogach, uwięziony pomiędzy dwójką trzymających go mocno strażników.

- Miłosz, bierzcie tego nieprzytomnego na nosze! - zawołał jeden z nich w stronę najbliższych towarzyszy, kopiąc dla wskazania leżącego nieruchomo osmundzkiego rębacza - Docucić suczego syna nie sposób, chyba za mocno zebrał po łbie!

- Chwila, zaraza! - odkrzyknął Miłosz, dociskając z parą innych strażników do bruku szarpiącego się dziko żołnierza w czarnej brygantynie, bryzgającego krwią płynącą ze złamanego nosa - Wpierw tego tutaj trza poskromić!

Na niedawnego żartownisia z Gutum-guru posypały się ciężkie razy, wymierzane ćwiekowanymi rękawicami i drewnianymi pałkami.

Zager spojrzał porozumiewawczo na Pchełka, ściskającego w ręku oścień i oblizującego nerwowo spierzchnięte usta. Czarownik szybko analizował w myślach hipotetyczny rozwój wydarzeń na ryneczku w razie swojej interwencji, niezbyt mu się jednak podobały wnioski, do których doszedł. Trzęsikęsek i jego dręczyciele byli zaledwie kilka metrów dalej, ale ich z kolei dzieliło jedynie kilka metrów od trójki strażników tłukących nadal stawiającego opór najemnika w brygantynie. Odbicie myśliwego było możliwe, lecz wymagało błyskawicznego działania: trzeba go było wyzwolić z uścisku strażników, uwolnić z więzów i czym prędzej pociągnąć w boczną uliczki, w gęstniejący tłumek gapiów i zbawczą plątaninę zaułków, w których ewentualny pościg szybko mógł ulec zniechęceniu.

Maskacz nie wiedział dokładnie jakie kary przewidywało ostrogarskie prawo za podniesienie ręki na strażnika miejskiego, ale domyślał się, że nie było to bynajmniej dziesięć dni w ciemnicy o chlebie i wodzie. Rok wcześniej Zager był razem z Trzewiskrętem w stanicy straży drogowej kilka mil od Burat-aru, z wywarami leczniczymi dla koni. Młody hogur miał wtedy sposobność przyjrzeć się losowi wędrownego barda, który odmówił poddania się kontroli, a w porywie złości uderzył swą lutnią jednego ze strażników. W stanicy stacjonował oddział złożony wyłącznie z orków, a oni nigdy nie słynęli z pobłażliwości. Nagi i pobity do nieprzytomności człowiek został rozkrzyżowany na ubitym dziedzińcu stanicy, przywiązany za ręce i nogi do drewnianych kołków i pozostawiony w takim stanie na kilka dni na słońcu i nocnym chłodzie, bez kropli wody.

- Maskacz, mus nas coś działać - szepnął ponaglająco zdenerwowany do granic możliwości Pchełek.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:18, 17 Maj 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Na nosze go bierom! - może jak bedom go nieśli, to pójdziemy za nimi i sie uda w jakimś odludniejszym miejscu co zrobić hę?

Objaśnienie do skomplikowanego opisu fabularnego Wink Na nosze będzie kładziony nieprzytomny żołdak z Osmundu, który podczas szarpaniny z Trzęsikęskiem zebrał po głowie pałką od strażnika. Wasz myśliwy jest zdolny do samodzielnego chodzenia, aczkolwiek utrudniają mu to nieco więzy na rękach i dwaj trzymający go pod pachy strażnicy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:48, 18 Maj 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- A nie, to tego drugiego na nosze bierom.


HYHYHYHY Wink


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Pon 15:40, 18 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:44, 18 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kiedy Zager i Pchełek oddalili się śpiesznym krokiem w głąb brukowanej wąskiej uliczki, Gusłek westchnął głęboko, a potem spojrzał z wyrzutem na wciąż ściskającego swą pałkę Łamignata.

- I coś narobił, poćpiego? – zapytał z wyrzutem nowicjusz, kiwając przy tym z żalem głową – Toć nam tu mało kłopotów, a trosk Pian zesłał na utrapienie, żebyś i ty jeszcze psocił? Po coś łapał za tę maczugę? Ech, pięty ci ponacinać, a solą posypać, może byś po rozum do łepetyny wreszcie polazł!

Łamignat oderwał wzrok od łopoczącego na wietrze kolorowego prania, wywieszonego w poprzek ulicy na wysokości pierwszego piętra, przeniósł rozkojarzone spojrzenie na Gusłka.

- Toć żem zrobił, co kazali – odparł z rozbrajającą szczerością, wzruszając przy tym ramionami – Tatuńcio zawsze powiadali, żem na łebie szwankujący i żem muszem słuchać inszych, nie? A tamten czarny pieniążek mnie chciał dać, toć by się tatko ucieszył jakbym taki do dom przyniósł.

- Pieniążek, pieniążek! – sarknął Gusłek – Tera ani pieniążka ani Trzęsikęska, a jak dalej broił będziesz, to jeszcze gorsze nas tarapaty czekają!

Dotknięty do żywego ostrymi słowami nowicjusza, osiłek zrobił rozżaloną minę, a w oczach zalśniły mu łzy.

- Już dobra, dobra – żachnął się Gusłek – Taki chłop wyrośnięty, a mazać mi się tu będziesz? Przestań beczeć, ludziska na nas spozierają.

- A ten co, beczy? – za plecami Gusłka rozległ się czyjś na poły rozbawiony, na poły podejrzliwy głos. Nowicjusz zerknął przez ramię, zrobił z wrażenia okrągłe oczy. Środkiem uliczki nadciągnęła dziesiątka strażników miejskich, zmierzających widocznie na ryneczek, gdzie wciąż dogasała bitka. Dowodzący nimi podoficer podszedł do siedzących pod magazynem ryb młodzieńców, zdziwiony widać niecodzienną miną buratarskiego olbrzyma. Reszta stróżów prawa minęła obu rybaków obojętnie, idąc szybkim krokiem w stronę odległego o dwie ulice placyku, wprawnie przeciskając się pomiędzy schodzacymi im śpiesznie z drogi mieszczanami.

Gusłek przełknął głośno ślinę uświadamiając sobie, że dziesiątka straży najpewniej zaraz nieświadomie przetnie drogę ucieczki Maskacza i Pchełka, nie mających o niebezpieczeństwie jeszcze żadnego pojęcia i dumających zapewne gorączkowo nad sposobem uwolnienia Trzęsikęska.

- Coś taki cichy, hę? – zapytał sierżant straży – Ozór ci kołkiem w gardle stanął? Bo żeś niemowa, w to nie uwierzę, toć żem słyszał jakeś na tego drugiego pokrzykiwał. Dziw nad dziwy, taki wielki chłop, a beczy jak panienka. Wszystko u niego dobrze z pomyślunkiem?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:01, 18 Maj 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Czy ktoś w drużynie ma krzesiwo?
Zobacz profil autora
KC - Sprawy rodzinne
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 15 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin