RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sprawy rodzinne Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 15:00, 23 Cze 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





-Zgadzam się z 1 częśćią planu Trzęsikęska, wymagającego aktorskiego kunsztu od Maskacza jest dobry. Druga część nie dość że obrazoburcza i mogąca wprowadzić w stan katatonii doświadczonego dzięcioła, mniej mi się podoba ale i na nią Pchełek może przystać. Nurtuje mnie natomiast szanowna kompanio co dalej?? Jak dowiemy się co spotkało naszych poprzedników przy okazji nie dzieląc ich losu??
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:12, 23 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Na wstępie z niekłamaną przyjemnością pragnę ponownie powitać w naszym gronie Trihikiliusa, którego bardzo nam tutaj brakowało! Mam nadzieję, że to nie przelotna wizyta, lecz trwały powrót na łono forum (ależ mi się górnolotnie napisało! Wink ).

Dzisiaj wieczorem napiszę z domu realizację pierwszej fazy planu, tej związanej z łapaniem, głuszeniem i braniem w łyki Żółwiaka i Wrzoda (i jestem naprawdę ciekaw jak to wyjdzie w praktyce). I ciekawi mnie też, co właściwie zamierzacie zrobić z całą bandą powiązanych jak barany drabów, jeśli faktycznie ich wszystkich wyłapiecie...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 6:52, 24 Cze 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Z przyczyn obiektywnych mnie też chwilę nie było, ale już wracam i biorę się do update'owania.

Jak już bandziorów połapiemy, jak cała lub większość szajki będzie w łykach, to najlepiej byłoby o miejscu ich... hm... przechowywania poinformować straż miejską, niech już oni zrobią z nimi porządek. Zapewne banda jest znana, stróże prawa na pewno się ucieszą.

Ale najpierw trzeba by ich wyłapać, a to, obawiam się, nie będzie tak proste, jak nam się wydaje.

No ale nic to, zobaczmy jak to się potoczy. Gusłek z tęgą pałą (atrybutem nowicjusza rzecz jasna) czeka na rozwój wydarzeń. Ukryty za drzwiami gotów jest pozbawić czucia każdego przekraczającego prób draba.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:23, 26 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dogadawszy śpiesznym szeptem wszelkie szczegóły swego nader ryzykownego planu, drżący z nerwowej ekscytacji młodzieńcy ujęli w dłonie pałki, laski i drągi, gotowi na spotkanie z pilnującymi wejścia do sklepu oprychami. Zakneblowany dla pewności Kostropaty został zaciągnięty w róg zaplecza i zarzucony cuchnącymi baranimi kożuchami, a dopinający kurtkę właściciela Maskacz wylał sobie na pierś pół butelki taniej zbożowej wódki, krzywiąc z niesmakiem twarz.

Pchełek wlazł za kontuar sklepu ze ściskanym oburącz drągiem, Trzęsikęsek zawinął się w brudną, upstrzoną pajęczynami płachtę materiału na żagle, Gusłek i Łamignat przykucnęli za regałami pełnymi żelastwa. Oceniwszy stopień ich zakonspirowania na zadowalający hogur podszedł chwiejnym krokiem do drzwi, odryglował je mamrocząc coś nieskładnie pod nosem.

Słysząc zgrzyt rygli dwaj mężczyźni odwrócili się ku frontonowi sklepu. Stojący w progu czarownik nie omieszkał zauważyć, że obaj natychmiast położyli dłonie na rękojeściach swych szabli, z refleksem nie wróżącym zbyt wiele dobrego.

- Kostropaty, suczy chwoście! – warknął jeden z nich, niski człowiek o noszącym ślady wielokrotnych złamań nosie i szczeciniastym zaroście – Odrzyskóra łeb ci urwie, żeś mi nie odewrzał!

Drugi oprych zrobił krok do przodu, pociągnął nosem, pokiwał z niedowierzaniem głową.

- Aleś się schlał, ty opoju! – zarechotał drapiąc się jednocześnie po podziobanej niedoleczonymi wypryskami twarzy; Zager pomiarkował od razu, że człek ten musiał nosić miano Wrzoda, to znaczyło zaś, że połamany nos był Żółwiakiem – Gdzie polazły te kurwie syny, co cię tu straszyły?

- Jakie kurwie syny? – wymamrotał Kostropaty opierając się dla lepszego efektu o futrynę drzwi.

- Ano te, co cię z nimi Wyrwichwast widział – sarknął Żółwiak podchodząc do rzekomego właściciela sklepu – Poszli już? Gdzie? Musieli ci nieźle strachu napędzić, żeś zara flaszkę obrócił. Odrzyskóra zły na ciebie wielce jest, a ty wiesz, co to znaczy. Wiesz?

- Wiem, wiem – wybełkotał hogur cofając się do wnętrza sklepu – Pójdźcie no, patrzajcie tylko na to.

Fałszywy Kostropaty zawrócił w miejscu, powlókł się w głąb sklepu. Dwaj bandyci spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami miarkując coś dziwnego w doborze słów i akcencie znajomka, kładąc to chyba jednak na karb spożytego zbyt prędko alkoholu. Obaj przekroczyli próg ciemnego sklepiku wodząc wokół niezbyt podejrzliwym wzrokiem, co zdradzało, że musieli wcześniej nieraz bywać w przybytku handlarza.

Ale dowiedli, że byli też szybko myślącymi i szybko działającymi ludźmi; niebezpiecznymi ludźmi.

Kiedy kopnięte przez Trzęsikęska drzwi zatrzasnęły się z donośnym hukiem, obaj mężczyźni momentalnie zaczęli wyciągać z pochew szable, uginając nogi lekko w kolanach z zamiarem gibkich uników i kręcąc głowami niczym przestraszone nagłym hałasem ptaki.

Ciężka pałka Łamignata zetknęła się pośród głośnego trzasku z potylicą Wrzoda, odbierając mu w ułamku chwili przytomność i posyłając walącego się z nóg rzezimieszka wprost na stertę wypełnionych żelaznymi ćwiekami wiader. Żółwiak rzucił się w bok dostrzegając kątem oka ów atak, wyciągnął szablę do końca mierząc w nią w nacierającego z kapłańską laską Gusłka, odsłaniając się tym samym na szarżę wyskakującego zza kontuaru Pchełka. Płowowłosy złodziej dźgnął oprycha drągiem niczym paladyn lancą smoka, prosto między łopatki, wytrącając go z równowagi.

Żółwiak grzmotnął o podłogę rozcinając sobie przy okazji wierzch dłoni o ostrze własnej szabli, stęknął głucho, bardziej z wściekłości niż bólu. Trzęsikęsek doskoczył do niego momentalnie, kopnął z rozpędu w wykrzywioną nieładnie twarz łamiąc oprychowi kolejny raz z rzędu nos i druzgocząc kość policzkową.

Pozbawiony przytomności Żółwiak opadł na deski podłogi brudząc je sączącą się z nosa krwią.

Cała konfrontacja trwała zaledwie pięć do ośmiu uderzeń serca, ale zdyszanym i podekscytowanym rybakom zdało się, że walczyli w ciasnej przestrzeni sklepu kwadrans z okładem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:18, 26 Cze 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- No i co tera??
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:36, 26 Cze 2009
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Tera to tylko powiązać ich i schować gdzieś z tyłu, a potem to zostaje uciekać albo resztę pałkami po głowach, po głowach i ogłuszyć, drabów jednych, niedobrych.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 7:47, 27 Cze 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Kiedy już dwóch oprychów leżało bez ducha na podłodze przybytku Kostropatego, do Gusłka w końcu dotarło, co tu się właściwie wydarzyło. Z początku pobladł, uświadomiwszy sobie, czym groziło niepowodzenie, ale zaraz potem poczuł przypływ dumy ze swoich kompanów i z samego siebie, ze sprytu i z odwagi, jakimi się wykazali. Poczuł się jak prawdziwy wojowniczy mnich.

No tak, ale co dalej?

A ja mam taki pomysł: Zostać - niedobrze. Wróci Odrzyskóra i znów będziemy w czarnej d... dziurze. A drugi raz taki bojowy wyczyn może nam się nie udać. Uciekać - też niedobrze, bo co nam z tego przyjdzie? Skóry ocalimy, ale ani o krok nie przybliżymy się do rozwikłania zagadki zaginionych ziomków.

Myślę, że należy zbirów powiązać jak prosiaki, zapakować do worów i przenieść na łódź. Łamignaś powinien se poradzić. Weźmie jeden worek, drugim podzielą się do niesienia dwie osoby. A jak kto będzie pytał co się tam w worach rusza i kwiczy, to odpowiemy, że właśnieśmy prosiaki nabyli drogą kupna na targu i do wiochy odwozimy. Jak zapakujemy łotrów na łajbę, to wrócimy po ziarno do Michelona, coby już z tym mieć spokój. Ponadto ponawiam propozycję przeniesienia bazy na łódź, na noc wypływać na środek jeziora. Tam też w spokoju, z dala od ciekawskich oczu, ale też w wystarczającej odległości, żeby bezcelowym było wołanie o pomoc, możemy jeńców przesłuchać i obmyślić kolejny krok. Jak już nasze wieprzki będą zbędne, to w tychże worach można by ich z łodzi wyrzucić na jakimś odludziu, bo ubijać ich nie pozwolę, mordercami nie jesteśmy. Poza tym mogliby być kartą przetargową w przypadku konfrontacji z Odrzyskórą, a po szczęśliwym (mam nadzieję) zakończeniu przygody można by ich oddać w ręce sprawiedliwości.

No, i to by było na tyle. Co Wy na to?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 11:23, 27 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Oj, Namakemono, rozważyłem Twój pomysł z przeniesieniem opryszków do łodzi i muszę ostrzec, że będzie to naprawdę ekstremalne wyzwanie! Czeka Was przeprawa przez pełne ludzi ulice i o ile w okolicach sklepu nikt się tymi workami nie zainteresuje (najwyżej ludzie będą się za Wami podejrzliwie oglądać), o tyle w dzielnicy portowej i na przylegającym do niej Placu Karczemnym po prostu MUSICIE wpaść w opresję - nie przemkniecie się w tym tłumie z zapakowanymi w worki więźniami, nie ma ku temu najmniejszych szans. To by jeszcze przeszło, gdybyście ich wieźli jaką dwukołówką, pod sianem albo w innym maskowaniu, ale zwykłe noszenie w workach będzie oznaczało stuprocentową konfrontację ze strażą miejską Crying or Very sad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:36, 27 Cze 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Skoro tak, to trzeba się będzie rozejrzeć za jakimś środkiem lokomocji. O tym też myślałem, ale wydawało mi się, że to za dużo zachodu i damy radę o własnych siłach. No cóż, ktoś z nas powinien zatem udać się w poszukiwaniu jakichś dwóch kółek do wynajęcia. Konia nam nie trzeba, pociągniemy chyba sami. Wtedy najpierw do Michelona po ziarno, a potem między wory rzucimy naszych więźniów. I na przystań. Tak chyba będzie znacznie lepiej. Czy wypowie się w temacie ktoś jeszcze?

Obawiam się, że jeśli najpierw pojedziecie po ziarno, a potem wrócicie po więźniów, to na pewno natraficie na komitet powitalny...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 22:30, 27 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Stając w rozkroku nad nieruchomymi ciałami Pchełek ujął się dumnie pod pachy, zaraz jednak spuścił z tonu zachodząc w głowę, co właściwie należało zrobić z powiększającym się nader szybko pocztem więźniów.

- I co tera? - zapytał młodzian wyciągając z pochwy Wrzoda tkwiącą tam do połowy ostrza szablę i markując nią jakieś nieporadnie składane ciosy. Broń oprycha należała zapewne do pośledniejszych egzemplarzy tego oręża, ale złodziej wpatrywał się w jej klingę niczym urzeczony, pierwszy raz dzierżąc w dłoni prawdziwą szablę. Mieszkańcy Burat-aru z racji ubogich sakiewek nie mogli sobie pozwolić na broń z prawdziwego zdarzenia, umiłowali sobie zatem drewniane pałki, włócznie i oszczepy oraz rozmaitego rodzaju noże. Liczbę mieczy i szabel w osadzie można było policzyć na palcach jednej ręki - Chyba se ją wezmę, wiecie.

- Głupi byś był robiąc inakszy! - odparł natychmiast Trzęsikęsek - Mus ich obłupić do gołej skóry, boć to jeno kara sprawiedliwa, a nie rabunek. A na Placu Karczemnym żem patrzał na ceny broni i rzeknę ci, co takie szable to po sto srebrników chodzą razem z pochwą i pasem!

- Po sto?! - zdumiał się Pchełek - Toć te dwie od tych tu to dwieście srebrników będzie? Toć to siła dutków! Nigdym tyle naraz nie widział!

- A ja owszem, i całkiem niedawno - wtrącił z dziwną nutką melancholii Maskacz - Alem roztrwonił je na druhów ratowanie i przy nadziei jestem, że mi tego nikt nie zapomni. Wiążmy szybko tych psubratów, bo jeszcze gotowi się pozbierać na nogi.

Chwilę później dwaj bandyci leżeli na zapleczu sklepiku, bardzo już teraz zatłoczonym. Pchełek wziął sobie do serca uwagę Trzęsikęska, pozbawiając opryszków nie tylko broni, sygnetów, pasów i skórzanych kurtek, ale nawet obu par butów.

I to jakich butów! Nie żadnych tam wieśniaczych łapci, których złodziej zaczął się po pierwszym dniu pobytu w Ostrogarze szczerze wstydzić, tylko prawdziwych dzieł sztuki, z twardymi podeszwami, z wzmocnionymi noskami i sznurowadłami. Młodzian założył jedną parę na własne stopy ciskając starymi łapciami w wyzierającą spod baranich kożuchów gębę Kostropatego.

Zmieniwszy obuwie Pchełek oplótł swe biodra szerokim skórzanym pasem z metalową klamrą, barwionym na smolistą czerń i przyzdobionym mosiężnymi guzami. Wsadzona w pochwę szabla dokończyła dzieła i prężąc dumnie pierś rybak spojrzał pytającym wzrokiem na towarzyszy, lustrujących go w zamian dość sceptycznymi spojrzeniami.

- Istny zbój z ciebie - orzekł Gusłek - A z gęby pomiarkować można, że i dość nierozgarnięty na dodatek. Ileś tam dutków im wyłuskał, co?

- Będzie z osiem srebrników i trochę kopperów - odparł Pchełek spoglądając na odłożone z boku pieniążki, powyciągane z kieszeni opryszków.

- I co tera dalej? - powtórzył wcześniejsze pytanie Trzęsikęsek - Tutaj dłużej chyba nie lza siedzieć, tylko patrzeć jak przylezie ten Odrzyskóra.

- A drugi raz Pan Uciech może już tak łaskawie na nas nie spozierać - skinął z niepokojem głową nowicjusz - Ja bym tam rzeknął, coby z nimi do przystani iść, na łódź wsadzić, na wodzie dobrze opytać.

- A jak ty ich tam chcesz zagonić, hę? - zdziwił się szczerze czarownik - Poprosisz, żeby sami poszli czy Gnatek ich poniesie na oczyskach tych wszystkich ludziów, co tu po ulicach łażą?

- Prawda - zasępił się Gusłek - Ale może byśmy mogli jakiś wózek znaleźć, taki dwukołowy, dużo ich po uliczkach jeździ...

Leżący dotąd bez ruchu Wrzód jęknął głucho, zamrugał oczami próbując widać odgadnąć, gdzie się znajduje i czemu w tak dziwnej pozycji, potem splunął cuchnącą flegmą na podłogę.

- Ki czort? - wymamrotał nieskładnie próbując obrócić głowę, by się rozejrzeć po ciasnym ciemnym pomieszczeniu - Ki czort?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 7:41, 28 Cze 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Skoro się jegomościowi czucie wróciło, to do przesłuchu przystąpić możem. Zager, tyś do tego najzdolniejszy. Bier się za psubrata. Abo nazad ducha trza go pozbawić, bo nam gotów wydrzeć się jak stara kapota, i na łby inszych bandziorów sprowadzić abo jeszcze się oswobodzić i sprawić, że miejscami się zamienim. A jak gadać z nim tera nie będziem, szmatę jaką w gębę wsadzić, coby pomocy wzywać nie mogli.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 10:32, 28 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Maskacz kiwnął głową słysząc słowa Gusłka, uklęknął obok wciąż oszołomionego Wrzoda. Pozostali rybacy cofnęli się nieco nie chcąc, by oprych ujrzał ich twarze, podnieśli wyżej kołnierze swych kapot.

Ostrogarski rzezimieszek wciągnął głęboko powietrze dostrzegając o cal od swego prawego oka zaostrzony czubek rybackiego ościenia.

- Będziemy tera gadać - pouczył go hogur - Tyle, że bardzo obyczajnie i bardzo cicho, kumasz?

- Kostropaty, co ty? - wykrztusił Wrzód spoglądając na rzekomego handlarza pełnym niezrozumienia wzrokiem - Całkiem ci odbiło? Przecie Odrzyskóra cię zabije jak się o tym dowie! Pasy z ciebie będzie darł!

Cichy wizg dobiegający spod sterty baranich kożuchów zwrócił uwagę więźnia na innego towarzysza niedoli, a oczy opryszka rozszerzyły się do granic możliwości na widok przerażonej twarzy ujrzanej pod okryciami.

- Kostropaty?! Jak... Jak to? Na Bella! Bogowie, pomiłujcie! Czarownik?!

Maskacz wymierzył Wrzodowi siarczysty policzek, zbyt słaby, by sprawił mu autentyczny ból, dość silny jednak, by łotrzyk natychmiast umilkł, mrugając tylko i łzawiąc.

- Rzekłem przecie, że ma być cicho - wysyczał chłodnym jak lód głosem hogur - Potrzebne mi są wieści, różne, ale wszytkie bez wyjątku prawdziwe. Jeśli pary z gęby nie puścisz, zdechniesz tu jak pies i w boleściach. Jeśli będziesz łgał, może cię z życiem puścimy, ale z obciętym jęzorem i wyłupionymi ślepiami. Chcesz li zachować wszelkie członki, a zdrowiem się cieszyć, gadaj wszytko szczerze, a żwawo, a nie zostaniesz ukrzywdzony.

Wrzód milczał przez krótką chwilę, toteż Zager przystawił mu szpic ościenia wprost do oka. Łotr targnął głową w tył, uderzył nią o twardą podłogę, stęknął głucho.

- Będę gadał - odpowiedział niespokojnym głosem, ustawicznie wodząc wzrokiem od jednego Kostropatego do drugiego i z powrotem - Będę gadał.


I w tym oto miejscu poproszę Was teraz, mili gracze, o listę pytań do Wrzoda w trybie niebieskim, a ja z nich później złożę interesującą serię dialogów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:52, 28 Cze 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





1. Gadaj psubracie, gdzie i kiedy bitki tajemne się odbywają, a termin najrychlejszej nam tu wyjaw.

2. Jakim sposobem na one walki dostać się można, czy jakim słowem tajemnym znanym jeno wtajemniczonym chronione są, a jeśli tak, to jakimże? A może groszem jakim odźwiernemu błysnąć trza, coby do wnętrza się dostać?

3. Jaki los walczących czeka? Bitny a zwycięski człek na kolejna walkę w zamknięciu oczekuje, czy może nożem po gardle zara dostaje. A jak z tymi, co pobici zostaną? Czy walka na śmierć to i na życie?

4. Ktoż to organanizator... orginaliza... organizmuje one walki? Kimże są ludzie, co tak chętnie one walki oglądać przybywają?

5. Kim są ci, co straż onych walk pełnią, jaka ich siła i jak to się dzieje, że są one tak skryte a tajne, że szary człek sam pomiarkować ich istnienia nie zdoła? Przecie kto widzieć gapiów a więźniów winien.

6. A jakie to kopalnie, co to do nich niezdatni do walk trafiają? Gdzież one, jakie dobro się w nich wydobywa? Jak i kiedy jeńce są tamoj wiedzione? Zbrojnych taki tabor ma wielu? A może wykupić da się za złoto życie nieszczęśnika?

Później przyjdzie czas na konkretne pytania na temat Krzesimira i Sękacza. Czy takowych pamięta, co się z nimi stać mogło: kopalnia czy nielegalna walka? Czy żywi jeszcze, czy nadziei na to żadnej już nie ma?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 11:19, 29 Cze 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Dwóch wioskowych naszych w łapy wasze wpadło. Gdzie one som?? Gadaj łajzo bo Ci Łamignat na gębie usiądzie!!!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:22, 29 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Słysząc deklarację więźnia Gusłek podszedł nieco bliżej, przykucnął obok Wrzoda w taki sposób, by ten nie widział jego twarzy. Maskacz zrozumiał od razu intencje towarzysza, bo kiedy opryszek spróbował przekręcić w bok głowę, omal nie nadział się okiem na oścień i z miejsca zaprzestał dalszych prób podpatrywania oblicza nowego rozmówcy.

- Gadaj, psubracie, gdzie i kiedy bitki tajemne się odbywają, a termin rychle nam tu objaw – syknął złowrogo nowicjusz, całkiem wprawnie naśladując nie wieszczący nic dobrego ton Zagera.

- To wy za sprawą walk? – wykrztusił nieco nieskładnie Wrzód – A my myśleli, że...

- Nie myśl! – zawarczał Maskacz – Nie myśl, tylko gadaj!

- Jużci gadam, litości! – pisnął rzezimieszek zezując zabawnie w próbie spojrzenia na przystawiony do twarzy oścień, tym razem dla odmiany wciśnięty w jedną z dziurek nosa ofiary – W piwnicach magazynu szlachetnego pana Rumburaka, przy Jedwabnej, na granicy Placu Karczemnego i Chłopskiego Krocza! A następne to chyba za dwa dni, alem nie jest pewien!

- Jakim sposobem można się tamoj dostać, hę? Mus jakim słowem tajemnym rzucić, a jesli tak, to jakim? Abo może trza komu złotem w oczy zaświecić?

- Hej, jak o to idzie, to po co było tak od razu po łbie walić? – łotr spróbował się uśmiechnąć, nie do końca mu to jednak wyszło, bo Maskacz cały czas terroryzował mężczyznę lodowatym wzrokiem – Jakbyście coś wcześniej rzekli, toby my się dogadali, jam do interesów zawsze skory. Za pięć złotych imperiałów sam bym was tam mógł wprowadzić, znajomi Odrzyskóry wstęp mają po zaniżonej cenie.

- Nie trza było po szable sięgać, jakeśmy się grzecznie przedstawiali – zaśmiał się w pozbawiony wesołości sposób Trzęsikęsek – Tera to każdy by tak gadał, cielebuniu ty jeden!

- Jaki los walczących czeka? – w głos Gusłka wkradła się ledwie zauważalna nutka desperacji, ale wciąż zalękniony o swe życie zbój chyba tego nie zauważył – Bitny, a zwycięski w zamknięciu na nową walkę oczekuje czy może zaraz nożem po gardle dostaje? I jak z tymi, co są pobici? Zaliż to walka na śmierć i życie?

- Na śmierć i życie? – chrząknął niepewnie Wrzód, mitygując się nieco i tracąc sporo z fałszywie przyjaznego wyrazu twarzy. Rzezimieszek zastanawiał się teraz zapewne gorączkowo, kim byli tak naprawdę przesłuchujący go obcy, jakie kierowały nimi pobudki i czy więcej wspólnego mieli z miłośnikami krwawych sportów, ziomkami jakich zaginionych ofiar bandy Odrzyskóry czy może z tajną strażą grodzką, która ponoć wielce ostatnimi czasy zwiększyła swą aktywność – Jużci, że tak. Majętni, a szlachetnie urodzeni chcą płacić za widowisko, a nie jakieś tam popierduchy z matołami okładającymi się niemrawo po gębach. Im krew tętni w żyłach jak inna krew na posadzkę ścieka, zaprawdę powiadam wam. Na śmierć i życie... ale ja tam nie mam z tym nic wspólnego, to działka Odrzyskóry, on w konszachty z Rumburakiem wszedł, ja tylko prosty człek jestem, do roboty najęty.

- Ta, jeno do roboty najęty, kurwi synu! – syknął ponownie Trzęsikęsek, tym razem głosem głęboko przesiąkniętym goryczą i złością – Oj, wsadzę ja ci żelazo w gardziel za te słowa, bandziorze niemyty!
Zobacz profil autora
KC - Sprawy rodzinne
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 24 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin