RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 19:23, 11 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 10.32, lądowisko wahadłowców

Mikael powyciągał z rozbitej szafki wszystko, co w niej znalazł, wieszając na plecach obydwa karabinki, pakiety medyczne i zrolowane skafandry przyczepiając zaś na rzepach do kombinezonu na wysokości ud. Latarki i kulki uszczelniające powpychał do kieszeni razem z magazynkami do broni, gogle infrawizyjne założył na głowę, od razu oba komplety, przez co jego hełm przybrał iście futurystycznego wyglądu pozując na migoczącego licznymi oczami kosmicznego insekta.

- Chodźcie do tatusia, maleństwa – wycedził przez zęby ujmując pod pachy obie kurierskie kapsuły. Do kontaktu z załogami Khorata i Colemana ratownicy potrzebowali zasadniczo tylko jednej, ale Mikael wyznawał dewizę mówiącą, że człowiek przezorny powinien dopomagać swemu szczęściu. Kapsuła stanowiła w rzeczy samej formę jednorazowej komunikacji jednokierunkowej. Jeśli w międzyczasie w kraterze Oculus City doszło do kolejnych dramatycznych wydarzeń, dysponujący drugą kapsułą zespół ratunkowy zyskiwał szansę na ostrzeżenie ludzi ściągających coraz liczniej na orbitę parkingową Mariposy.

Pomimo obniżonej siły przyciągania księżyca Mikael aż stęknął z wysiłku robiąc pierwszy krok. Skafander sam w sobie ważył całkiem sporo, ale zagrabione w rozbitym promie wyposażenie przeistoczyło mężczyznę w istny samobieżny dźwig, wlokący się w ospałym tempie przez ciemne wnętrze wahadłowca ku wyrwie w jego burcie.

- Kokpit, kokpit, tu Mikael, tu Mikael – rzucił w eter ratownik – Mam pełny worek prezentów, idę do was, ale wolno mi idzie. Wolno mi idzie. Czekajcie cierpliwie. Czekajcie cierpliwie.

Wyskoczywszy ostrożnie na zewnątrz maszyny mężczyzna sfrunął wprost na płytę lądowiska, przystanął na chwilę dociskając rzepy pakietów medycznych. Chociaż na zewnątrz panowała ujemna temperatura, on czuł coraz większe ciepło rozlewające się po wnętrzu skafandra. Zmuszone do wysiłku mięśnie wytwarzały coraz więcej energii.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:23, 11 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Faktycznie, Mikołaj w tym roku wyjątkowo wcześnie. My tymczasem możemy pokombinować kogo w świeżo zdobyte kombinezony ubierzemy. Opcje są właściwie trzy:

1. Dwóch kolejnych członków załogi.
2. Oba skafandry bierze wypadowa ekipa ratunkowa, żeby przekazać je najbardziej potrzebującemu poszkodowanemu, żeby jak najszybciej przetransportować na statek w celu udzielenia pomocy (lub niecierpliwemu panu senatorowi, który ratunku już się nie może doczekać).
3. Jeden wkłada załogant, drugi pod pachę dla potrzebującego opisanego w pkt. 2.

Natomiast jeśli wybierzemy pkt. 1 lub 3 to warto by było pozbierać chętnych na opuszczenie ciepłego i w miarę bezpiecznego pokładu Arrowa (a nie ukrywam, że Nathaniel aż się pali do wyjścia, bo mam wrażenie, że bardziej przyda się na zewnątrz niż na pokładzie).

Co Wy na to?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 10:09, 12 Maj 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Niestety nikt nic nam o niczym nie powiedział, więc raczej będziemy wracać na aurorę nie wiedząc o senatorze i giftach z innych promów.

Co do kombinezonów - się nie wtrącam, bo i tak za dużo się rządzę tu ostatnio ;p Zawsze mogą wskoczyć dwie osoby i dojść do senatora/rannego i się zamienić (ranny/senator bierze skafander, załogant czeka w schronie occulus city zamiast senatora/rannego)
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 11:38, 12 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Freeks, ja bym nie wchodził w zamienianie się skafandrami z kimkolwiek z poszkodowanych. Załogant w skafandrze ma znacznie większe pole działania niż bez skafandra. Rozsądniej byłoby dać załogantowi w skafandrze drugi pod pachę dla rozbitka i tej opcji będę się trzymał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:11, 12 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 10.32, kokpit FCS Aurora

John dotknął palcem wskazującym ekranu swego komputera, aktywując tym samym bezpośrednie połączenie z korporacyjnym urzędnikiem. Senator musiał dysponować odpornym na wstrząsy wyposażeniem swego biura, ponieważ oprócz sygnału radiowego pojawił się również obraz video w wysokiej rozdzielczości.

John, Oliver i Nathaniel pochylili się jednocześnie nad komputerem, spoglądając na dystyngowanego starszego mężczyznę w eleganckim garniturze, siedzącego przed swym terminalem w wielkim skórzanym fotelu, za którego oparciem tłoczyła się grupka przerażonych ludzi w ubiorach zdradzających przynależność do kasty urzędniczej.

- Mówi senator Graham Otmeyer, szef ivendońskiej delegatury federalnej oraz dyrektor wykonawczy filii korporacyjnej Tantalusa – mężczyzna w fotelu mówił wyraźnym, starannie akcentowanym angielskim, świadczącym o doskonałym wykształceniu; wysławiał się także w zdecydowany i nieco autorytarny sposób, co świadczyło, że przywykł do przewodzenia innym – Ogromnie się cieszę, że ekipy ratunkowe zareagowały tak szybko na ten nieoczekiwany i jakże tragiczny w skutkach kataklizm. Nie omieszkam dołożyć starań, by uczestnicy tej akcji zostali docenieni, wpierw jednak chciałbym przedyskutować kwestię mojej ewakuacji z Mariposy. Który z panów dowodzi operacją?

- Ja – odpowiedział Oliver – Mamy...

- Doskonale – wszedł mu momentalnie w słowo senator – Znajdujemy się w kopule drugiej na East Side, dwa poziomy od stacji kolejki magnetycznej. Wentylatory wciąż działają, ale chyba wysiadło ogrzewanie, temperatura wynosi minus dwa stopnie i spada.

Faktycznie, Nathaniel zauważył już wcześniej, że przy każdym słowie z ust senatora wydostawał się niewielki obłoczek pary.

- Możecie się wydostać na zewnątrz kopuły? – zapytał John – Jak ze śluzami?

- Grodzie opadły automatycznie po włączeniu generalnego alarmu – oświadczył Otmeyer – Wewnątrz biura mamy odpowiednie ciśnienie i działa też kompensator grawitacyjny, ale z odczytu czujników wynika, że korytarze prowadzące do stacji oraz do pieszych tuneli tranzytowych uległy rozszczelnieniu. Nie mamy skafandrów, sami tamtędy nie przejdziemy.

- Jaki jest status rannych? – zapytał Oliver.

- Jedna osoba z połamanymi nogami, druga porażona prądem – odrzekł senator – Drugi przypadek ciężki, ale stan wydaje się stabilny. Jak szybko zamierzacie po nas przyjść?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:41, 12 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Już gościa nie lubię. Rzucił marchewką, ciekawe jaki bacik zastosuje, jak będziemy się ociągać. Z pewnością zażąda, żeby ewakuować go w pierwszej kolejności, olać rannych i startować natychmiast a chyba nie o to w naszej akcji chodzi. Wiem, że poparcie takiej szychy bardzo by się nam przydało, ale jakoś wolałbym w pierwszej kolejności udzielać pomocy najbardziej potrzebującym. Załoga, co sądzicie?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 10:38, 13 Maj 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Przywrócimy im ogrzewanie. Jak najszybciej. Postaramy się przetransportować do nas rannych w pierwszej kolejności, a następnie senatora. Następnie wszystko zależy od stanu rannych i kolejnych zgłoszeń. Jeśli nie będziemy w stanie pomóc reszcie na czas, a rannym na pokładzie będzie grozić śmierć to lecimy. Jeśli nie, to spytamy senatora, czy weźmie na siebie odpowiedzialność za zaprzestanie akcji ratunkowej i skazanie na śmierć wielu innych Maripostiańczyków. Jeśli będzie się rzucał, to trzeba będzie go rozbroić (zasady bezpieczeństwa - nikt po za załoga nie ma broni na pokładzie) i posadzić koło kapitana w mostku (względy bezpieczeństwa - tu będzie pan najbezpieczniejszy i będzie miał pan mógł osobiście nadzorować akcje ratunkowa), by mieć nań oko. Kto wie, czy nie starałby się wzmiecic buntu czy przejąc statku. I póxniej znosimy kolejnych rannych do siebie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:36, 14 Maj 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Zgadzam się, że priorytet to załatwienie tego ogrzewania - powiadamiam o tym ekipę w terenie podając im koordynaty. Po naprawie jesli sie uda bedziemy myśleć co dalej z tym piernikiem. Teraz czas na boję.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:00, 15 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 10.34, kokpit FCS Aurora

John i Nathaniel wymienili szybko sceptyczne spojrzenia, bo niezbyt im przypadło do gustu władcze zachowanie senatora.

- Przywrócimy wam w pierwszej kolejności ogrzewanie – powiedział nawigator – Spływają do nas liczne zgłoszenia o bardziej poszkodowanych ofiarach, więc po resecie systemu podtrzymywania życia będziecie mogli pozostać w kopule do chwili przybycia profesjonalnych ekip ratunkowych. Zabierzemy tylko rannych, o ile będą w stanie umożliwiającym podróż między kopułą i lądowiskiem w skafandrach.

Graham Otmeyer milczał przez krótką chwilę, przyglądając się Johnowi z kamienną miną.

- Zmuszony jestem oprotestować pańską decyzję – oznajmił w końcu lodowatym tonem – Chciałbym zwrócić uwagę na mój status Alfa. Zgodnie z regulaminem procedur ratunkowych mam niekwestionowane pierwszeństwo w kolejce do ewakuacji. Na szczęście to nie pan tutaj dowodzi, więc pozwolę sobie omówić tę kwestię z pańskim przełożonym – senator przeniósł spojrzenie na siedzącego w milczeniu Olivera – Jak szybko jest pan w stanie podjąć mnie na pokład, kapitanie?

- Procedury ratunkowe uwzględniające statusy pierwszeństwa obowiązują mundurowe służby Federacji, sir – odpowiedział ostrożnym tonem Machado, starając się nie okazać w żadnej sposób rosnącej powoli niechęci do Otmeyera – Jednostki należące do formacji cywilnych nie podlegają rygorowi bezwzględnego stosowania się do tego regulaminu.

- Czy mam to rozumieć jako odmowę współpracy?! – w tonie Otmeyera pojawiła się ostrzejsza nuta – Czy zdaje pan sobie sprawę z konsekwencji swego postępowania?

- Panie senatorze, źle mnie pan zrozumiał – Oliver przygryzł nieco usta, ale wciąż zachowywał spokój – Nie odmawiamy udzielenia panu pomocy, niemniej jednak nie jesteśmy profesjonalną ekipą ratunkową. Czterej członkowie załogi w skafandrach znajdują się obecnie na terenie lądowiska przywracając sprawne działanie systemu energetycznego. Mają nasze jedyne kombinezony, a łączność z nimi jest praktycznie niemożliwa ze względu na zakłócenia w eterze. Zanim podejmiemy akcję ratunkową, oni muszą wrócić na pokład, a wraz z przejściem przez śluzę zajmie to pewnie z pół godziny.

- Za pół godziny pewnie tu umrzemy z wychłodzenia! – sarknął senator – Musicie się pośpieszyć, to nie może tak długo trwać.

- Rozumiem pańską frustrację, sir – wtrącił Nathaniel – Natychmiast po powrocie ratowników przygotujemy dwa skafandry, które zostaną przeniesione do pańskiego biura. W pierwszej kolejności przeniesiemy na pokład rannych, później pana. Jeśli w między...

- Nie chciałbym, żebyście mnie źle zrozumieli – Otmeyer przerwał ponownie rozmówcy – Wiem, jak możecie interpretować zaistniałą sytuację. Bogaty wpływowy polityk próbuje wykorzystać swą pozycję, by ratować dupę kosztem innych ludzi. To mylne przekonanie. Mój asystent ma połamane obie nogi. Nie zdołacie go wsadzić do skafandra, a co dopiero przemieścić do statku. Sekretarka jest praktycznie nieprzytomna. Doskonale rozumiem waszą honorową postawę i podziwu godną chęć niesienia pomocy innym, ale w zaistniałej sytuacji musicie być realistami. Jestem wysokim rangą federalnym funkcjonariuszem. Moja osoba ma ogromne znaczenie dla aparatu władzy. To chyba zrozumiałe, że muszę się jak najszybciej wydostać z Mariposy. Oddacie rządowi ogromną przysługę przewożąc mnie bezpiecznie na Ivendo i pozostawiając los pozostałych w rękach zawodowych ratowników, którzy na pewno są już na wyciągnięcie ręki.

Tym razem spojrzenia wymienili John i Oliver. Nathaniel pochylił się nad ekranem komputera spoglądając na niewielką ikonkę migoczącą na listwie sygnalizacyjnej, a potem poderwał się z fotela.

- Zewnętrzny dzwonek śluzy! – oznajmił ignorując całkowicie czekającego na odpowiedź senatora – Albo Max z ekipą albo Mikael z bojami.

- Panie senatorze, musimy na chwilę przerwać połączenie – oznajmił John wyciągając dłoń w kierunku klawiatury – Skontaktujemy się z panem za kilka minut.

- Domagam się... – widoczny na ekranie mężczyzna nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo kiedy palec nawigatora opadł na jeden z klawiszy, videokonferencja została przerwana.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:21, 15 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 10.38, lądowisko wahadłowców

Mikael usiadł na niewielkiej ławeczce w luku załadunkowym Arrowa, złapał się rękami za metalowe uchwyty dopasowane do rozmiarów rękawic skafandra. Czuł, że całe jego ciało ocieka potem, a krew tętni w skroniach pod wpływem wysiłku włożonego w przeniesienie łupów do Aurory.

Nagły syk hydraulicznych siłowników zdradził rozpoczęcie procedury przejścia do wnętrza statku. Płyty spodniego włazu zamknęły się hermetycznie odcinając przedział towarowy od świata zewnętrznego, na niewielkim panelu przy luku zapłonęła bursztynowa lampa. Wentylatory układu kompresyjnego zaczęły tłoczyć do wnętrza towarówki wzbogacone tlenem powietrze, stopniowo przywracając w środku zarówno zdatną do oddychania atmosferę jak i odpowiednie ciśnienie. Na panelu obok bursztynowej lampki cyfrowy zegar odliczał przeraźliwie wolnym rytmem czas dzielący Mikaela od otwarcia wewnętrznego włazu przedziału.

Jeszcze pięć minut! Dla młodego mężczyzny była to cała wieczność! Puścił prawy uchwyt, poprawił sobie ułożenie wsadzonej pod pachę kapsuły sygnalizacyjnej. Urządzenie ważyło prawie trzydzieści kilogramów, a on oprócz dwóch kapsuł objuczony był przecież mnóstwem innych przedmiotów. Adrenalina wciąż krążyła w jego żyłach. Spokojny lot na Rhise przeistoczył się w niezwykłą i dramatyczną przygodę, gdzie na dodatek przyszło mu grać jedne z pierwszych skrzypiec. Świadomość tego, że swymi czynami ratuje być może życie dwóch tysięcy ludzi budziła zawroty głowy, ale też ogromną satysfakcję.

Wewnętrzny właz otworzył się z hukiem przed całkowitym ukończeniem procedury kompresji, toteż ciśnienie wyrównało się z gwałtownym podmuchem w cały mstatku, spadając nieznacznie i bez większej szkody dla trzymających się kurczowo ścian korytarza wspólników Manath Jover.

- Słodki Boże, coś ty przytargał?! – Oliver otworzył szeroko oczy widząc ekwipunek, którym Mikael był obwieszony – Dwie kapsuły? I rezerwowe skafandry?

Nathaniel i John już byli przy pasażerze, odbierając od niego nieporęczny bagaż.

- Jak się czujesz? Wszystko gra? – zapytał Robinson wręczając jednoczesnie jedną z kapsuł Johnowi. Nawigator złapał ją oburącz i popędził z powrotem do kokpitu Arrowa, posykując przy tym z bólu promieniującego w okolicach wciąż nie do końca zaleczonej rany postrzałowej.

Mikael pokiwał twierdząco głową, przetarł szybkę hełmu.

- Skąd wziąłeś broń i skafandry? – spytał Oliver odpinając od stroju ratownika pakiety medyczne.

- Z rozbitego wahadłowca na sąsiednim lądowisku – odpowiedział Zarros – Musiałem rozwalić ze strzelby szafkę, ale chyba nikt się o to nie wkurzy, i tak miał rozbity kokpit. Ubezpieczyciel zapłaci wszystko hurtem.

- Jeśli wszystkie promy były wyposażone podobnie, może dalibyśmy radę zdobyć jeszcze do sześciu dodatkowych kombinezonów – zastanowił się na głos Oliver.

- Siedź tutaj – polecił Mikaelowi Nath – Przeniesiemy ten cały bagaż na korytarz. John już programuje kapsułę, to zajmie mu kilka minut. Jak skończy, wyjdziesz z powrotem na zewnątrz, żeby ją odpalić w stronę orbity. Robiłeś to już kiedyś?

- Nigdy – pokręcił przecząco głową Zarros – Będziecie mi musieli zrobić krótki kurs.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:10, 15 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 10.38, lądowisko wahadłowców

Max szedł środkiem toru kolejki magnetycznej, mając za plecami Annę i zamykającego szyk Franka. W słuchawkach skafandra słyszał jedynie posykiwania i szumy, które w połączeniu z mleczną kurtyną drobin księżycowego pyłu tworzyły upiorne wrażenie zawieszenia w jakimś stanie niebytu lub obcym wymiarze.

Uratowanie załogi wieży poprawiło inżynierowi humor, ale mężczyzna widział, że milkliwa Anna bardzo przeżyła odkrycie zwłok w podziemiach budowli. Max wywnioskował na podstawie fragmentów ubrania ofiary, że był to jakiś technik odpowiedzialny za pracę generarium, ale chcąc oszczędzić kontrolerom lotów dodatkowego stresu nie pisnął im ani słowem o tragicznej śmierci współpracownika.

Trójka ratowników wracała czym prędzej w kierunku Aurory, chcąc skorzystać z osłony kadłuba statku dla celów czystszej komunikacji radiowej. Mikael nie wrócił do ekipy po podpięciu kabla transmisyjnego, dlatego Max czuł lekki niepokój na myśl o bracie Anny. Nie znali jego losu, nie mogli zatem wiedzieć, czy dotarł bezpiecznie do Arrowa. Inżynier pozwolił sobie na nieco optymizmu w tej kwestii, bo widział biegnący tuż obok kabel, napięty i wiszący tuż przy powierzchni toru, a zatem podłączony do gniazda transmisyjnego w burcie towarowca. Pozostawało jedynie dręczące umysł pytanie, czy Mikael pozostał przy statku czy też zniknął gdzieś w tumanach pyłu wykonując inne zadanie.

Wolał nie zadawać tego pytania na otwartej częstotliwości, aby nie pogrążać Anny w jeszcze bardziej melancholijnym nastroju, toteż zmienił temat swych rozmyślań i zaczął planować kolejne posunięcia ekipy ratunkowej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 13:19, 15 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, załóżmy, że o godzinie 10.45 zaprogramowana kapsuła kurierska znalazła się z powrotem w przedziale towarowym. Do pojawienia się na niskiej orbicie frachtowców Astral Mining pozostaje jakieś pięć minut. Mikael siedzi w skafandrze w luku towarowym, przygotowany na opuszczenie pokładu Arrowa. Po drugiej stronie luku, na zewnątrz, stoją Max, Anna i Frank, gotowi na następne wyzwania. Na pokładzie mamy jeszcze Natha, Oliviera i Johna, a także sporo dodatkowego ekwipunku i dwa nowe skafandry.

W eterze wisi kwestia przerwanej videokonferencji z senatorem Otmeyerem, wiadomo też o dzieciach uwięzionych w kopule szkoły, o trzystu nieszczęśnikach odciętych w terminalu kolejki (bez prądu i tlenu), o licznych pożarach i setkach innych poszkodowanych wszędzie wokół pod powierzchnią księżyca.

Zakładam, że ktoś będzie chciał wskoczyć w któryś ze zdobycznych skafandrów, by pomóc reszcie ekipy; ktoś inny pewnie zechce splądrować resztę promów; ktoś inny wpadnie na inny pomysł. Skoro w świecie gry wszyscy znaleźli się w zasięgu wzroku lub czystego przekazu radiowego, jest okazja do ostrej burzy mózgów w trybie niebieskim. Zapraszam!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:03, 15 Maj 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Rozumiem, że w większości problem polega na braku zasilania (systemy podtrzymywania życia). Chciałbym zapytać GM-a o parę rzeczy (które jako specjalista Frank Murray powinien wiedzieć):
- czy w każdym "budynku"/jednostki jest zainstalowany generator mocy?
- czy wszystkie jednostki są połączone siecią elektryczną?
- jeśli tak, czy trzęsienie ziemi zniszczyłoby taką sieć?
- czy jesteśmy w stanie uzyskać dostęp do większego generatora mocy?

Chyba widać, do czego zmierzam, ale pewnie to się uda...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:11, 15 Maj 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Co dolega dzieciom w szkole? Spadek temperatury, czy tylko wyjść nie mogą? Dobrze by było, gdyby Nath wskoczył w skafander i z Mikaelem oraz sondą (i innymi prezentami) wyszli do nas. Nath najlepiej wie jak to to wystrzelić (po za Johnem, który kuleje). Frank przydałby się górnikom, Anna pewnie dzieciom, a Mikael senatorowi. Nath byłby chyba dobry w szperaniu po promach i w zdzieleniu po pysku urzędasa. Max mógłby byc przydatny zarówno w kopalni jak i przy dość dyplomatycznych stosunkach z senatorem lub szperaniu w wrakach. Jak się reszta na problem zapatruje?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:16, 15 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





To prawda, Nath już nie może się doczekać kiedy wskoczy w skafander i będzie mógł czynnie uczestniczyć w akcji. Dobrym pomysłem jest przeszukanie pozostałych promów, ale chyba tylko pod kątem kolejnych skafandrów, bo pozostałego wyposażenia mamy wystarczające ilości. Po zdobyciu kolejnych skafandrów jeden można przeznaczyć dla senatora i rzeczywiście sprowadzić go na Arrowa. A potem pomyślimy co z nim zrobić dalej (szkoda, że nie da się go wystrzelić razem z boją!).

Pytanie: Czy nie miałoby sensu pozostawienie maksymalnej ilości ludzi w skafandrach na planecie a już zapakowanych na pokład rozbitków + niecierpliwy pan senator zabrać na orbitę i przekazać na któryś z oczekujących statków? Wtedy byłaby możliwość bezpośredniej wymiany informacji z przybywającymi ekipami ratunkowymi i od razu zaspokojenie instynktu ewakuacyjnego senatora, czym zapewne zyskalibyśmy sobie jego przychylność, co mogłoby mieć pozytywne dla nas konsekwencje. Oczywiście ma to sens jedynie wtedy, gdy czas podróży tam i z powrotem byłby mniejszy niż zawartość tlenu w skafandrach. Ewentualnie czy w czasie nieobecności Arrowa nie można by skorzystać w charakterze bazy wypadowej z któregoś z nieuszkodzonych promów? A może wystarczyłoby znaleźć wśród ocalałych pilota, który razem z panem senatorem i pewną ilością rozbitków sam odleci sobie na orbitę? A może ktoś z załogi Aurory zechce osobiście odwieźć potrzebujących promem i tym samym dopilnować, żeby oczywistym było kto uratował polityka?

Czy któryś z powyższych pomysłów ma sens?
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 11 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin