RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 18:03, 19 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.38, lądowisko Oculus City

Max Blunt złapał Annę Zarros za ramię, ciągnąc ją praktycznie za sobą w stronę wieży kontrolnej lądowiska. Dziewczyna stawiała kroki w sztywny mechaniczny sposób, ściskając w dłoni zapomniany już chyba pistolet. Max obejrzał się raz czy dwa w jej stronę, dostrzegając za zakurzoną przesłoną hełmu puste oczy Krestanki. Rozumiał, w jak głębokim musiała być szoku ujrzawszy na własne oczy śmierć rodzonego brata.

- Musimy się dostać do wieży, kapujesz?! - krzyknął w komunikator hełmu - Ich jest więcej. Ten gość, którego kropnęłaś należał do większej paczki, wpadłem na nich w metrze, o mało mnie nie załatwili! Gdzie jest Aurora?! Anno, gdzie jest Aurora?!

- Nie wiem - głos dziewczyny był zduszony, zdawał się wręcz pochodzić z innego wymiaru, ale kiedy Max obejrzał się kolejny raz przez ramię, omal nie spadając przy tym z wąskiego toru magnetycznej kolejki, dostrzegł w jej oczach rozpalający je coraz silniej gorączkowy blask.

- Kiedy wróciłam na lądowisko, waszego statku już nie było! Ten drugi właśnie lądował!

- Jak was dorwał ten facet?! Zresztą nieważne... - inżynier spostrzegł wyłaniającą się z pylistej mgły wieżę kontrolną, w której tak niedawno gościł. W tej samej chwili do jego uszu dobiegł też stłumiony grzmot, dobiegający z oddali, zniekształcony hełmem, ale natychmiast jednoznacznie się Bluntowi kojarzący. Gdzieś spadło właśnie coś bardzo ciężkiego i mężczyzna zaczął się nagle modlić w myślach, by nie był to właśnie jego ukochany Arrow.

- Anno, było ich więcej czy tylko ten jeden?! - wydyszał inżynier doskakując do panelu kontrolnego wieży, z którego zwisał smętnie zerwany przez kogoś kabel transmisyjny podłączony wcześniej do portu transmisyjnego Aurory.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:48, 20 Lip 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Rzuciła Maksowi długie, uważne spojrzenie, starając się skupić myśli. Chłopak miał fałszywy obraz tego, co zdarzyło się na lądowisku, a ona nie była do końca pewna, czy chce go wyprowadzać z błędu. Podobno długo powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

Po chwili jednak odezwała się cicho, głosem, w którym można było wyczuć niepewność.

-Max, nie rozumiesz... On nie należał do żadnej paczki, on był wicedyrektorem służb porządkowych...

Spuściła wzrok, myśląc o absurdzie tej sytuacji- zginęły dwie osoby będące po tej samej stronie. Tak bardzo chciałaby przywrócić życie im obu. Powinni żyć, obydwoje- tylko obydwoje. Po śmierci Mikaela życie Coreya byłoby dla niej nie do zniesienia- może nawet bardziej, niż teraz jego śmierć. Przypomniała sobie słowa dyrektora, które w tym momencie nabrały dla niej innego znaczenia: "Cóż innego prócz miłości i żądzy zemsty może pchnąć ludzi do zbrodni, jeśli nie pieniądze?"

Otrząsnęła się, wracając do wieży i przypominając sobie z trudem wszystko, czego się dowiedziała.

-Powiedział mi, że to trzęsienie ziemi... Że miały miejsce akty sabotażu, że to wszystko po to, by zdobyć wypłatę dla kolonistów... Chyba pięć milionów, nie pamiętam...

Zmrużyła oczy.

Teraźniejszość. Teraźniejszość, dziewczyno, rozumiesz? Nie masz czasu na przeszłość, nie w tej chwili, nie teraz.


Jej myśli stawały się coraz bardziej przejrzyste, umysł zaczynał normalnie działać. Choć "normalnie" to może niezbyt właściwe słowo- przechodził w drugą skrajność. Za wszelką cenę chciała się teraz wyrwać z szoku, bezczynności, niemocy- chciała coś zrobić dla Mariposańczyków, tych żywych i tych, którzy zginęli. Widziała w tym szansę dla swojego sumienia.

-Posłuchaj mnie, Maks. Statek. Oni potrzebują statku. Musimy ich tu uwięzić, rozumiesz? Nie mogą mieć dostępu do żadnego statku! Musimy powiadomić wieżę!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:51, 20 Lip 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Max popatrzył na dziewczyn zamglonymi od środków przeciwbólowymi oczyma, ale w tym wzroku można było znaleźć lekkie pobłażanie... jak i lekka nutę troski.

-Anno... to, że ten człowiek podawał się za dyrektora służbo porządkowych i że miał jego skafander nie oznacza, że to był on. Uwierz mi, w dzisiejszych czasach mało komu możesz ufać. Choćby same wydarzenia z przeciągu ostatniego półrocza - poznałem Federalnego pilota, który był dziedzicem syndykatu przestępczego, piratów, którzy byli federalnymi żołnierzami, wdowe, która była poszukiwana przez wszelkie obce rasy i samą federacje, barmanke, która była zabójczynią na usługach sakkrów. Nie dodam jeszcze podobnych przykładów z mojej służby w ruchu oporu podczas wojny domowej. A wiesz kogo dziś spotkałem? Honorowych marienpońskich ratowników, z czego każdy miał automat pod pachą i garść pestek do nich. Chcieli mi nawet kilka pocisków dać, ale wziąłem tylko jeden ze sobą, o tu! - mechanik pokazał na zalepioną żelem nogawkę skafandra.

-Ten "dyrektor" zabiłby Cie bez mrugnięcia oka gdybyś stanowiła dla niego minimalne zagrożenie. Dokładnie tak samo jak... - tu Blunt sie jąknął, głupi, przecież dopiero co straciła brata, a ty chcesz go przywołać jako przykład... głupi - ..jak mnie chcieli zabić na stacji metra. Widocznie ten "Corey" chciał, byś go doprowadziła do reszty statku, by pozbyć się załogi i zlikwidować niewygodnych świadków. Po zobaczeniu, że to juz inni ratownicy musiał zagrać va bank i wcisnąć im, ze to my jesteśmy zagrożeniem, nie "ratownicy". I tyle historii. Cwany i przebiegły, ale jednak martwy i to się liczy.

-Co do aktów sabotażu - pełno ich tu. Choćby wszechobecny pył - kompensatory grawitacyjne są roztrzaskane w drobny mak, nawet nie da się próbować ich naprawić. Potrzebne sa zupełnie nowe.Ta kopuła też bez mrugnięcia okiem powinna wytrzymać uderzenie sporo większych statków niż bluebird, a mimo to mamy tu kataklizm w pełnej skali. Pięć milionów to faktycznie gruba kasa, ale ludobójstwo na taką skalę?! Ci ludzie nie zasługują nawet na proces, od razu powinni trafić na szafoty. I nie martw sie mała, nie uciekną tak łatwo - mam z nimi kilka spraw do załatwienia - tu Max uśmiechnął się wrednie kuśtykając na rannej nodze - Ale najpierw musimy ostrzec resztę. Polują na nas? Niech cały księżyc zapoluje na nich!

Pobudzony adrenaliną, a otumaniony painkillerami umysł mechanika, jak widać, pracował teraz tylko w trybie czerni i bieli. Wróg - przyjaciel. Żywy-martwy. Teraz jego najważniejszym celem była wieża, poinformować ich, by Ci przekazali wiadomość dalej. A później...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:02, 21 Lip 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Wysłuchała słów Maksa i zastanowiła się nad nimi chwilę. Pomimo, że on był ich całkowicie pewny, ona dalej pozostała przy swoim zdaniu. Wcześniej miała wątpliwości, ale teraz, nie wiadomo czemu, była pewna, że Corey mówił prawdę. Może miało w tym swój udział to, co słyszała na lądowisku- ostrzegał ratowników przed ludźmi w fałszywych skafandrach. Gdyby Max miał rację, mówiłby o nieregulaminowych strojach. Poza tym nie zgadzała się też co do jednej rzeczy- mógł ją zabić wiele razy, ale tego nie zrobił. Stwierdziła jednak, że nie warto rozmawiać więcej na ten temat. Nie chciała się kłócić, poza tym doszła do wniosku, że to, kim był Gordon Corey, nie ma już teraz żadnego znaczenia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 0:27, 23 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.40, lądowisko Oculus City

Max włączył panelowy komunikator wieży, przywołał do siebie ruchem ręki stojącą nieco w tyle Annę, cały czas rozglądając się przy tym wkoło w poszukiwaniu kolejnych niezidentyfikowanych napastników.

Urządzenie zatrzeszczało głośno, wypełniło słuchawki w hełmach skafandrów falą statycznych szumów i pisków, przez które przedarł się natychmiast męski głos.

- Mówi kontroler Garret, kto tam?

- Ja, Max - rzucił podniesionym głosem inżynier - Max Blunt z Aurory, dopiero co gadaliśmy.

- Przecież nie zapomniałem - roześmiał się z wyczuwalną nutą sympatii kontroler lotów - Szukacie swojego statku? Wystartował chwilę temu, żeby zwolnić miejsce na lądowisku dla promu ratowniczego. Gadałem z waszym Johnem przed startem, kazał was uprzedzić, żebyście nie panikowali na widok pustej płyty.

Max milczał przez chwilę, nie wiedząc za bardzo, od czego zacząć, przeniósł pytające spojrzenie na stojącą tuż obok Annę.

- Max, jesteś tam? - Garret wyraźnie się zaniepokoił przeciągającą się ciszą w eterze.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 1:13, 23 Lip 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-Garret... sprawy się mają jeszcze gorzej niż myśleliśmy. To nie tylko katastrofa. Ktoś tutaj chce skorzystać na okazji i zgarnąć wypłatę dla górników. Do tego nie ufaj ratownikom w marienpońskich mundurach. Przed chwilą koleś z plakietka wicedyrektora Corey'a zastrzelił brata Anny. Ot tak. Mnie napadło sześciu jak chciałem dojść szynami metra do dzieciaków w szkole. Zasypali cały peron pociskami z automatów, gdy tylko im pomachałem. I tak szczęście, że tylko nogę mi przebili. Ale zgubiłem ich i nie wiem, gdzie poszli dalej. I oni sa w mundurach waszych służb ratowniczych! Musisz ostrzec o tym wszystkich lądujących.

-Do tego pełno tu aktów sabotażu. Kompensatory pod lotniskiem rozbite w drobny mak. Nawet nie było co zbierać, a co dopiero naprawiać. Jeśli jacyś ludzie się do Ciebie zgłoszą to ostrzeż ich przed ratownikami. Ten pseudo dyrektor już zwałował pierwsza grupę ratowników, ze to my jesteśmy adwersarzami. I teraz zamiast ratować ludzi w panice przed nami uciekli... Jak ktoś z Aurory się jeszcze zgłosi, to przekaż im, że musimy rabusiom odciąć drogę ucieczki. Na federacje, mordowanie rozbitków i utrzymywanie tego cholernego pyłu to ludobójstwo! Nie może skurwielom ujść na sucho!. Kto będzie lądował ma być pod bronią i pilnować statku puki nie odleci. I startując niech przekażą, by nałożyli na ten księżyc blokadę - nic nie może przejść przez kordon w jednym kawałku. I niech w pierwszej kolejności ściągną wojskowych. Trzeba oczyścić i zabezpieczyć teren nim wkrocza ratownicy. Inaczej będzie więcej ofiar jak u nas... Pamiętajcie - Ratownicy marienpońscy!

Chwila na wyjaśnienie sytuacji i bulwersując wieży

-A tak po za tym nawiązaliście już z jakimiś ivendonskimi ratownikami kontakt, czy zupa nawet na cal nie opadła nadal?Jakieś zmiany w sytuacji? I jeszcze jedno - gdzie tu u was da się schować jakieś statki przed wścibskimi oczami. Jakiś magazyn z otwieranym dachem, silosy, szyb kopalni lub coś takiego? I jaka jest szansa, że byście tego nie zauważyli, np w trakcie wybuchu tego bluebirda, który w wasz habitat uderzył?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:33, 30 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.41, lądowisko Oculus City

W komunikatorze panowała przez chwilę grobowa cisza, jakby dyspozytor za nic w świecie nie chciał uwierzyć w słowa Maxa.

- Jezu, chłopie, co ty gadasz? - wykrztusił w końcu Garret, ewidentnie zszokowany - Jacy mordercy? Jakie akty sabotażu?

Blunt obejrzał się szybko przez ramię, chcąc się upewnić, że nikt nie zachodzi go od tyłu. Rampa kolejki okazała się pusta, zresztą obserwowała ją przez cały czas milcząca Anna.

- Garret, ludzie w strojach ratowników próbowali mnie wykończyć, jednego z nich zabiłem w akcie samoobrony! Elementy układu sterującego kompensatorami antygrawitacyjnymi zostały z premedytacją zniszczone! Chwilę temu gość z plakietką Coreya zastrzelił jednego z moich kumpli! To jakiś zakrojony na szeroką skalę napad, podobno chodzi tu o zgarnięcie wypłat dla górników!

- Boże, to nie może być prawda! - jęknął Garret - Jeszcze niedawno rozmawiałem z Gordonem, to był on we własnej osobie, poznałem go po głosie! Ktoś go zabił i podszył się pod jego identyfikator?

Max zmieszał się nieznacznie słysząc pytanie kontrolera, ale nie miał zamiaru podążać dalej tym akurat wątkiem konwersacji.

- Wiem, że na orbicie są już wojskowi, przynajmniej powinni byli być - powiedział podniesionym głosem - Trzeba ich ostrzec i ściągnąć w pierwszej kolejności, jak najszybciej. Kręci się też tutaj pierwsza grupa ratowników, tych prawdziwych. Na lądowisku doszło do strzelaniny, rozproszyli się w panice, ale prędzej czy później pewnie się do was zgłoszą. Ich też musisz ostrzec, rozumiesz?

Inżynier niemalże przyłożył osłonę hełmu do obudowy komunikatora, jakby chciał mieć pewność, że Garret usłyszy każde jego słowo.

- Rozumiem - odpowiedział grobowym tonem dyspozytor.

- Teraz bardzo ważna sprawa! Czy istnieje możliwość ukrycia gdzieś tutaj jakiegoś statku zdolnego do podróży poza orbitę? Nie wiem, jakiegoś wahadłowca albo małego śmiga o zasięgu wewnątrzsystemowym?

- Teoretycznie tak - odparł ostrożnie Garret - Ale w praktyce to niemożliwe. Monitorujemy przestrzeń do wysokiej orbity włącznie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, ktoś musiałby ten wahadłowiec przeszmuglować w częściach i złożyć na miejscu, żebyśmy o nim nie wiedzieli!

- A w momencie wybuchu tego Bluebirda, który się rozbił? - dociekał desperacko Max, przekonany, że organizatorzy zbrodniczej operacji musieli zawczasu przygotować sobie jakiś środek transportu umożliwiający ucieczkę poza Mariposę.

- Praktycznie niemożliwe - wyprowadził go z błędu Garret - Musieliby lądować w momencie trzęsienia ziemi, a to niewykonalne dla nikogo oprócz garstki elitarnych wojskowych pilotów.

Max zmełł w ustach przekleństwo, analizując w myślach inne alternatywy. Mężczyzna był świadkiem realizacji złożonego planu i nie wierzył, by jego autorzy nie mieli w zanadrzu żadnej opcji ucieczki. Musiało istnieć coś, co sam Blunt jak dotąd przeoczył - ale mechanik pewien był, że przestępcy mieli od początku jakiś sprytny pomysł na rozwiązanie swego problemu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:57, 30 Lip 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Generalnie radziłabym też uważać na własne statki, bo mogą je sobie zwyczajnie przywłaszczyć. Albo coś z planety. Na pewno wiedzą, że przestrzeń jest monitorowana, więc mogą chcieć odlecieć czymś, co nie wzbudzi podejrzeń.


Ostatnio zmieniony przez Karina dnia Czw 22:14, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:40, 30 Lip 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.41, lądowisko Oculus City

Max usłyszał za plecami chrzęst deptanego butami pyłu, obejrzał się śpiesznie przez ramię. Anna stała tuż za nim, z rozpalonymi gorączką rozpaczy i gniewu oczami.

- Radziłabym uważać na własne statki - powiedziała lodowatym tonem, który wydawał się zupełnie nie pasować do jej wyrazu twarzy - Mogą je sobie zwyczajnie przywłaszczyć. Albo zwinąć coś z planety. Na pewno wiedzą, że przestrzeń jest monitorowana, więc mogą chcieć odlecieć czymś, co nie wzbudzi podejrzeń.

- Boże, Aurora - jęknął natychmiast Max - Czy to możliwe, żeby uciekli Aurorą?

- Wątpię - odpowiedział natychmiast Garret - Gadałem przed startem z waszym pilotem, Johnem. Absolutnie nie sprawiał wrażenia kogoś, kto odpala napęd z lufą przy głowie. Zresztą startował z zupełnie innego powodu, miał zamiar przekazać bieżący pakiet danych o katastrofie ekipom na orbicie i zwolnić miejsce na waszej platformie, żeby pierwsze ratunkowe maszyny mogły lądować w oparciu o jego wektor podejścia na tym akurat lądowisku. Ale jest coś... Boże, to może być to!

- Co takiego?! - Max z nerwów walnął ukrytą w rękawicy pięścią w obudowę komunikatora - Gadaj, człowieku, szybko!

- Dosłownie parę minut przed kraksą promu odebrałem dziwny sygnał z automatu pomiarowego o skoku ciśnienia w pomieszczeniach rezydentury Trans-Stellaru. To po drugiej stronie kosmoportu, w kwartale komercyjnym. Tam mieszkają piloci Bluebirdów pracujący dla naszej kolonii! Jeden z moich chłopaków próbował się do nich dodzwonić, ale nikt nie odbierał, ani w ich pokoju dyżurnym ani w pomieszczeniach prywatnych. Normalnie ktoś się zgłasza po kilku sygnałach, bo muszą mieć co najmniej dwóch gości w stanie gotowości do natychmiastowego startu, dwadzieścia cztery godziny na dobę.

- Co mógł oznaczać ten skok ciśnienia? - wtrącił nerwowo Max.

- Rozszczelnienie jakiegoś pomieszczenia, dla przykładu - zasugerował Garret - Albo uszkodzenie systemu podtrzymywania życia. Jest wiele możliwości. Zgłosiłem jednej z dyżurnych ekip technicznych, żeby podjechali na miejsce i sprawdzili sytuację, ale zaraz potem spadł ten cholerny Bluebird i zaczęło się piekło.

Max Blunt i Anna Zarros wymienili niepewne spojrzenia, nie wiedząc do końca jak dopasować do całości układanki zdobyty właśnie element, ale czując, że może on być w jakiś sposób istotny dla rozwiązania tej koszmarnej zagadki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:51, 30 Lip 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Uszkodzenie systemu podtrzymywania życia - śmierć pilotów - droga wolna? Może chcą się pod nich podszyć?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:32, 30 Lip 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





-Garret. Gdy wojskowi się już z tobą skontaktują, to w pierwszej kolejności wyślij ich właśnie tam. Do tego wyślijcie kogos z obstawą do naprawy kompensatorów na płycie lotniska. Może ktoś u góry ma jakies czesci zapasowe, chyba, że wy macie tu coś zastepczego.

-Statki na płycie też nie powinny przebywać dłużej niż na rozładowanie ludzi i sprzętu. Tym przebranym cholernym gnidom nie może to ujść płazem!

Podszywają się pod kogoś cały czas. Więc co za różnica dla nich? Wink I nie wierzę, by nie mieli jakiegoś własnego elitarnego pilota.

To jak Anno, przejdziem się do pilotów? po drodze proponuje pozwiedzać rozbite statki. Mamy lasery po Corey'u i mój, dwa pistolety, taser, noctowizor i trochę kulek. Potrzebujemy więcej kulek do łatania, apteczkę i środki przeciwbólowe dla mnie, amunicje, pewnie drugi noktowizjer i rzeczy na pułapki i ładunki wybuchowe. Żyłki, gaśnice, butle gazowe, może granat czy mina się gdzieś znajdzie. A w tej grawitacji to nawet puszki i butelki z napojami gazowanymi z ołówkiem na czubeczku, czy gwoździem mogą robić za rakiety przebijające kombinezony.

Chyba, że Garett wie gdzie sa części zamienne do kompensatorów i będzie dało się je przenieść siłami ludzkimi. Wtedy zemsta mniej ważna od przywrócenia widoczności i łączności imho.

Propozycje?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 7:34, 31 Lip 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Na pewno go mają, ale sam ten fakt mało im daje, a jako mariposański pilot może stąd wylecieć. Jeden może się podszyć, reszta, dajmy na to, ukryć gdzieś na statku razem z towarem. A widzisz, co się dzieje u Johna na górze- jeśli znowu puszczą te fantomy to tym bardziej nikt ich nie zauważy. No tylko, że my o nich nie wiemy.

Proponowałabym zmontowanie w drodze jakiejś większej ekipy, ale z drugiej strony nie za dużej, żeby jakoś się tam zakraść. Nie wiadomo, czy zbrojnie damy radę, więc może trzeba będzie podstępem. Może ci, co jeszcze się ostali z Aurory? W końcu to nasza wspólna godzina chwały. Wink

Aha, i nie jestem przekonana, czy zdążymy z tymi statkami- Garret na pewno da Ci środki przeciwbólowe, może jakąś amunicje, ale gaśnic i butli gazowych przecież nie będziesz nosił, nie? Wink Nie mamy czasu na przeszukiwanie statków, jeśli coś nie jest naprawdę ważne.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:08, 31 Lip 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Gaśnice i butle gazowe to tylko półśrodek. Jeśli będę miał wybór między granatem, a takim kombinowanym ładunkiem psełdowybuchowym, to ofc wezmę granat Wink Fakt, lekka strata czasu, ale bez niczego też pójść nie możemy. A z tego co pamiętam, to Garret też ma śluzę w nie najlepszym stanie.

Co do reszty drużyny - nie wiem czy zwyczajnie nie jest na wakacjach ^^' Ale miło by było mieć kogoś więcej w drużynie niż rannego i naćpanego technika razem z panią informatyk. Ale zakładam, że po prostu nabruździmy im na tyle długo, że posiłki zdążą przybyć.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:07, 31 Lip 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Ok, czyli pytamy Garreta, czy jest nam wstanie coś przydatnego dać i idziemy? Zobaczymy, co i czy w ogóle nam da, jak nie wystarczy a będzie gdzieś jakiś statek po drodze to wejdziemy. I chyba dobrze by było, gdyby powiadomił pierwsze ekipy o tej całej sytuacji.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:05, 06 Sie 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.41, Drugi Sektor Korporacyjny

Zaledwie kilkadziesiąt sekund po rozcięciu hermetycznych drzwi i spenetrowaniu wnętrza korporacyjnej rezydentury przez trzech posłanych przodem szperaczy, Nathaniel Robinson wcisnął się jeszcze mocniej w kąt swojej kryjówki. Powodem jego nagłego zatroskania nie byli bynajmniej dwaj uzbrojeni w lasery ratownicy, którzy uważnie obserwowali okoliczne ulice w poszukiwaniu jakiegokolwiek świadka swej bez wątpienia nielegalnej działalności.

Na pobliskim skrzyżowaniu pojawiła się kilkuosobowa grupa identycznie ubranych ludzi, w kaskach z nałożonymi na wierzch noktowizorami, uzbrojonych dla odmiany w przewieszone przez ramiona pistolety maszynowe. Unosząc ukryte w rękawicach dłonie na znak powitania nowoprzybyli złożyli na ulicy cztery przyniesione przez siebie podłużne metalowe skrzynie, na których wiekach bystry wzrok Robinsona dostrzegał cyfrowe wyświetlacze elektronicznych zamków kodowych.

Oficer ochrony Aurory nawet nie drgnął w swoim miejscu pojmując, że rozwój wydarzeń jeszcze pogorszył jego bieżącą sytuację. Przewaga liczebna przestępców oraz ich siła ognia uniemożliwiały podjęcie jakiejkolwiek akcji zaczepnej nie noszącej znamion samobójstwa na życzenie. Nath rozejrzał się bardzo ostrożnie wokół siebie, desperacko poszukując pomysłu na działanie, nic jednak nie przychodziło mu do głowy. Przez chwilę rozważał koncepcję nawiązania kontaktu radiowego z Aurorą lub resztą ekipy ratunkowej, szybko ją jednak zarzucił – istniało zbyt duże ryzyko, że pracujące na zbliżonej częstotliwości komunikatory fałszywych ratowników przechwycą przekaz i zdekonspirują obecność niepożądanego intruza.

Pilnujący senatora Otmeyera strażnicy wdali się w krótką rozmowę z przybyszami, chociaż Nath nie słyszał naturalnie ani jednego jej słowa; domyślał się jednak z ożywionej gestykulacji nowych członków grupy, że byli poirytowani albo zdenerwowani. Kiedy z wnętrza rezydentury wychynęli z powrotem trzej szperacze, pilnujący skrzyń tragarze podnieśli je ponownie, po czym weszli do wnętrza korporacyjnych pomieszczeń. Widząc ich zgarbione z wysiłku sylwetki Robinson założył, że albo skrzynie wyładowane były ciężkim ładunkiem albo same w sobie sporo ważyły, to zaś świadczyłoby o tym, że wykonano je z bardzo solidnego tworzywa.

Kor-Azoth było korporacją zupełnie niezwiązaną z operacjami bankowymi, a przynajmniej tak się mało obytemu w świecie finansjery Nathanielowi wydawało. Widząc wnoszone do wnętrza budowli skrzynie i analizując wszystkie inne okoliczności ostatnich wydarzeń mężczyzna zaczął poważnie obstawiać wersję stawiającą na wojnę korporacyjną i próbę siłowego przejęcia tajnych informacji biznesowych. Takie rzeczy się zdarzały, chociaż niezmiernie rzadko – a przynajmniej niezmiernie rzadko do mediów przeciekały wiadomości na ich temat.
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 22 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin