RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31, 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 8:33, 30 Lis 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Na szczęście nasz dzielny nawigator siedzi sobie grzecznie na orbicie i nic nie komplikując MGowi zanudza się na śmierć. Oczywiście postaci nie oddam. Czekam tylko na jakieś (jak najbardziej niewymuszone) Zielone światło do działania.

I Kethu niech Ci do głowy nie przyjdzie niekontynuowanie Trawelera po tej przygodzie!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:57, 30 Lis 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Pozwolę sobie przyłączyć się do sugestii Krisa. Niech Ci do głowy nie przyjdzie, niech nie przyjdzie!!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:47, 30 Lis 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Omg, jak będzie kontynuacja to po tej przygodzie będziemy mieli ostre długi ;X Niech to szlag, pokiereszowana aurora, martwi i aresztowani pasażerowie, rozwalony terminal i blubird, podziurawione kombinezony.... Obyśmy dostali na prawdę duuze odszkodowanie po Machado $_$

Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:49, 30 Lis 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





A był ubezpieczony?
Mam nadzieję, że chociaż nagrodę jakąś za szybkie włączenie się do akcji, o ile znów ktoś nie spróbuje nas obciążyć...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 8:41, 01 Gru 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Nie był. Ale można będzie sądownie dochodzić, że nie z własnej woli przerwaliśmy kurs, zeszliśmy na dół i straciliśmy kapitan z pasażerem. Jeśli dobrze się uzasadni, że bez tego nasza spółka się rozpadnie i to przez pomoc ofiarom kataklizmu, to dla świętego spokoju powinni coś wypłacić. Jak jeszcze sprawę nagłośnić w mediach i postawić się w roli bohaterów i ofiar zarazem to już w ogóle.

Słowem nic się nam nie należy do momentu, aż nie będziemy się upominać.

Co do kosztów - na pewno nas pokryją. Też będzie trzeba się tułac po sadach, by zmniejszyć nasze rachunki za zabawy w komandosów. Też najlepiej z medialnym poparciem. Jak tak dalej pójdzie to zamiast kapitana nowego zatrudnimy konsultanta do spraw mediów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 8:51, 01 Gru 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Fakt. Przez to rozciągnięcie czasowe przygody zapomniałem, że kropneli nam kapitana...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 12:20, 03 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Stan napisał:
Jeśli chodzi o moją postać, zostawiam to do decyzji MG. Zdaję sobie sprawę, że moja postać odłączyła się od drużyny co utrudnia prowadzenie sesji, zmuszając do prowadzenia praktycznie dwóch (tutaj może i więcej) "sesji" jednocześnie.


Stan, decyzją MG grasz dalej Wink Tego rodzaju wątek poboczny nie sprawi mi większego problemu.

Co do ubezpieczenia Olivera Machado, to pewnie miał polisę na życie na jakiegoś członka swojej rodziny, ale Wy raczej nie wyciągniecie z niej ani jednej kredytki. Natomiast za udzielenie pomocy w obliczu zagrożenia własnego życia możecie liczyć na pewną rekompensatę ze strony ivendońskiego rządu, nawet pomimo wciąż świeżej afery ze strzelaniną na terminalu pasażerskim.

Dzisiaj wieczorem wrzucę updaty dla wszystkich czterech wątków równoległych: Nath i Max na lądowisku, Anna pod wieżą, Frank w rozbitym promie i John w Aurorze.

Jedna przykra wiadomość - macki kryzysu gospodarczego sięgają wszędzie, toteż w naszej firmie też zaczynają przycinać koszty: w związku z czym nie mogę już wysyłać tak wielu SMS-ów jak wcześniej i proszę o regularne zaglądanie do topiku w poszukiwaniu nowych odcinków fabuły Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:28, 03 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.12, kokpit FCS Aurora

John Kowalski poruszył się ponownie w fotelu, czując nieprzyjemne kłucie w miejscu, gdzie znajdowała się wciąż jeszcze świeża rana postrzałowa. Siedząc od kilku godzin w kokpicie Arrowa nawigator męczył się coraz bardziej, nawet przez myśl nie przeszło mu jednak, by pozostawić statek na autopilocie i przejść do kabiny pasażerskiej, by nieco odpocząć.

Wzrok mężczyzny myszkował po ekranie komputera taktycznego, śledząc uważnie sygnatury operujących na orbicie Mariposy jednostek. Statki Obrony Cywilnej wycofały się do punktu zbiorczego, zastygając w bezruchu i przechodząc w tryb ciszy radiowej. Nad Oculus City znajdowały się w tej chwili wyłącznie federalne myśliwce oraz wiozące żołnierzy z jednostki inżynieryjnej Space Kingi. Kowalski zmienił skalę radaru, przyjrzał się uważnie świetlnym punktom wskazującym położenie flotylli ratunkowej nadciągającej od strony Ivendo oraz mniejszych zgrupowań służb ratowniczych na zmodyfikowanych Dromaderach, nadlatujących z bardziej oddalonych stacji orbitalnych. W eterze słychać było jedynie głosy ivendońskich kontrolerów i zwięzłe potwierdzenia naprowadzanych na punkty postojowe pilotów. Wojskowi porozumiewali się na własnym kodowanym paśmie, całkowicie dla Johna nieosiągalnym.

Brak wieści od pozostawionych na księżycu towarzyszy doprowadzał Johna do obłędu. Nawigator z coraz większym trudem walczył z frustracją, całkowicie bezsilny wobec rozkazów majora Lawrence.

- Kontrola Lotów do FAS Guerrera, przejdźcie na kurs 12-45-102 i zmniejszcie prędkość o połowę. Reszta formacji powtarza manewry prowadzącego.

- FAS Guerrera, potwierdzam - w radiu rozległa się sucha odpowiedź pilota ivendońskiego Dromadera.

John westchnął ciężko, podrapał się po karku, potem wytrząsnął z fiolki kilka przeciwbólowych tabletek i połknął je na sucho. Jego spojrzenie wciąż powracało do ekranu Simplexa i widniejących na nim sygnatur, opisanych drobnym druczkiem przez pokładowe systemy identyfikacyjne.

Jeden detal zwrócił uwagę nawigatora, chociaż mętne skojarzenia nie pozwalały od razu zlokalizować źródła dziwnego wrażenia. John pochylił się nad ekranem namiernika, zmarszczył czoło.

Tak, pamięć go nie myliła. Wśród kilkudziesięciu widocznych na ekranie Simplexa sygnatur rysowała się nikłym blaskiem jedna charakterystyczna kropka: niewielki statek kurierski, który leciał z Mariposy na Ivendo na krótko przed kataklizmem.

Teraz wracał z powrotem w stronę księżyca, śpiesząc razem z rzeszą innych ratowników z pomocą uwięzionym w zimnym piekle Mariposańczykom.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 23:04, 03 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.12, wieża kontroli lotów Oculus City

Stłumiony, ale wciąż wyraźnie słyszalny huk detonacji przedarł się przez gęstą kurzawę, przeniknął do wnętrza hełmów. Anna Zarros drgnęła mimowolnie, wciąż ściskając kurczowo M1A41, ale nie odrywała wzroku od grupki ośmiu odwzajemniających jej spojrzenie i zastygłych w pozornym bezruchu ivendońskich ratowników.

- Max, Nath, co to za wybuch? - w komunikatorze rozległ się ponaglający głos Garreta - Co tam się stało?

Anna nic nie odpowiedziała, miała w głowie szalony mętlik. Czarna rozpacz zrodzona ze świadomości śmierci brata ponownie obejmowała we władanie jej oszołomiony brutalnością ostatnich godzin umysł, wygaszając kipiącą gdzieś w podświadomości wściekłość.

- To chyba na płycie lądowiska - odezwał się ostrożnie jeden z ratowników, wciąż przezornie nie ruszając się z miejsca. Żaden z mężczyzn najwyraźniej nie zamierzał prowokować do czegokolwiek kobiety z bronią maszynową w rękach, zdolnej w ich opinii do każdego czynu: było nie było, mieli okazję ujrzeć ją na własne oczy w akcji, kiedy strzelała do zupełnie zaskoczonego Gordona Coreya - Może granat?

- Anno, posłuchaj mnie - odezwał się ponownie Garret, tym razem znacznie spokojniej, chociaż w jego tonie wciąż pobrzmiewały nutki zdenerwowania - Taką postawą tylko pogarszasz swoją sytuację. Jeśli odłożysz broń, sąd na pewno uzna to jako okoliczność łagodzącą. Nie wiem, dlaczego strzelałaś do Gordona, nie wiem, dlaczego on zastrzelił twojego brata, ale teraz nie czas na roztrząsanie takich kwestii. Wiem, że cierpisz, ale nie pozwól, żeby ból cię zaślepił. Oddaj broń tym ludziom pod wieżą, to ratownicy z Obrony Cywilnej. Lada chwila będzie tutaj wojsko, a oni raczej nie negocjują z uzbrojonymi obcymi.

Dziewczyna milczała jak zaklęta, zaciskając ukryte pod hełmem usta tak mocno, że tworzyły niemal równą bezkrwistą kreskę. Walczyła z naporem zalewających jej umysł emocji, nie potrafiąc nawet do końca ich nazwać.

- Anno, powiedz coś - powiedział Garret - Jesteś tam?

- Jest - potwierdził któryś z ratowników - Ciągle tu jest.

Kobieta drgnęła ponownie, tym razem nieco silniej, jej ruch powielili mimowolnie trzymani na muszce karabinu mężczyźni.

Od strony lądowiska dobiegł ich dźwięk długiej serii wystrzelonej z broni automatycznej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:07, 04 Gru 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– To nic, Garret. Po prostu jeden ptaszek już nigdzie nie odleci. Ale nie skończyliśmy jeszcze z jego załogą. Pozwól, że dokończymy tą rozmowę, jak będę ciut mniej zajęty.

Oczywiście Nath wypowiada te słowa jedynie w przypadku, gdy słyszy słowa Garreta oraz nie jest akurat zajęty strzelaniem do wybiegającego z Bluebirda terrorysty.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 0:20, 04 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.12, wrak Dromadera FAS Meteor

Ponieważ gruby właz skutecznie uniemożliwiał zrozumienie czegoś więcej niż tylko pojedynczych słów, Frank Murray zaprzestał dalszego wrzeszczenia poprzez warstwę metalu i uruchomił ponownie swój palnik. W kabinie pilotów promu zniknęły co prawda płomienie, ale mężczyzna wolał nie ryzykować niepotrzebnego marnowania czasu mając w myślach wizję nagłego wybuchu zbiorników paliwa lub jakiegoś innego, równie spektakularnego zajścia o katastrofalnych skutkach.

Rubinowy promień lasera zaczął wytapiać w powierzchni włazu jarzący się czerwienią rowek, przybierający w miarę upływu czasu zarys niezbyt kształtnego koła. Hałasy po drugiej stronie luku ucichły, najwyraźniej uwięzieni tam ludzie spostrzegli wzrost temperatury metalu i cofnęli się czym prędzej na bezpieczną od włazu odległość.

Kiedy kilka minut później silny kopniak Murraya wywalił wycięty fragment włazu na przeciwną stronę przejścia, technik wyłączył ostrożnie palnik i ujmując w dłoń pistolet podszedł bliżej buchającego wciąż żarem otworu. Broń trzymał lufą ku podłodze kokpitu, wzdłuż uda, był jednak gotów na jej użycie, gdyby napotkani po przeciwnej stronie drzwi ludzie mieli wobec niego agresywne zamiary. W myślach wciąż widział upadającego z przestrzeloną głową Olivera Machado i własną szaleńczą walkę o życie w hali z baterią rakiet, toteż obiecał sobie w duchu, że tym razem nie popełni żadnego błędu.

Omiótł go silny strumień wysysanego na zewnątrz kokpitu powietrza, w kabinie zawirowały na chwilę śmieci i kartki papieru, opadły z powrotem ku posadzce.

- Hej, coś ty za jeden? - pytanie zadał jeden z dwunastu stłoczonych w kabinie pasażerskiej ivendońskich ratowników - Jesteś tutejszy? I po co ci ta spluwa?

Frank uświadomił sobie z uczuciem ulgi, że żadna z obecnych w tylnej części Dromadera osób nie miał przy sobie zauważalnego uzbrojenia, wszyscy nosili cywilne kombinezony próżniowe, pakiety medyczne i trochę profesjonalnej elektroniki używanej do akcji ratunkowych.

- Co z Simmsem i O'Harą? - zapytał inny pasażer rozbitego promu i Frank zrozumiał natychmiast, że ma do czynienia z kobietą - Nic im się nie stało?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 2:06, 04 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Nath, Max, w Waszym przypadku zrezygnowałem z fabularnej wstawki, ponieważ byłaby bardzo krótka i w zasadzie mijała się z celem. Facet, który wyskoczył z Bluebirda chyba nie zamierzał porozumieć się z Wami w pokojowy sposób, ponieważ na widok dwóch intruzów przy ogonie maszyny natychmiast zaczął się obracać w miejscu i podnosić w Waszą stronę lufę broni.

Macie dosłownie sekundy na reakcję, cokolwiek by Wam nie przyszło na myśl Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:40, 04 Gru 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Skoro podnosi broń, to trzeba przyklęknąć, wycelować i ostrzelać. Albo on, albo my.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:01, 04 Gru 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Prawda. Po za tym wiszą mi jeszcze za przestrzeloną nogę!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:09, 05 Gru 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Po chwili namysł poddaję się.
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 30 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31, 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin