RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 20:31, 05 Gru 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Kethu co z tym 'kurierem'? Bo nie mogę nic skojarzyć. Jak mam to zinterpretować - podszept pliz.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:19, 06 Gru 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.12, kokpit FCS Aurora

John zwrócił uwagę na pocztowego kuriera ukrytego pośród mrowia innych nadlatujących z Ivendo statków, ponieważ dla zabicia czasu i rozładowania frustracji cofnął czas w bloku pamięci Simplexa i przejrzał raz jeszcze przebieg wydarzeń na Mariposie od godziny ósmej poczynając, analizując krok po kroki działania podjęte przez załogę Arrowa.

O godzinie ósmej towarowiec zbliżał się do księżyca zamierzając przejść pomiędzy Mariposą i Ivendo w drodze do punktu skokowego na Rhise. Poza Aurorą w sektorowej przestrzeni znajdowały się tylko trzy obiekty: dwa frachtowce Mining Astral oraz niewielki statek kurierski cywilnej linii Gold Star, FCS Navarro. John domyślił się, że Oliver i Nathaniel musieli widzieć te jednostki na ekranie swych terminali na krótko przed przechwyceniem sygnału alarmowego. Prześledzona w paśmie powtórkowym trajektoria lotu kuriera pozwalała wysnuć wniosek, że wystartował on jako ostatni z Mariposy przed nadejściem trzęsienia.

A teraz kurier wracał, sunąc w próżni kosmosu w ślad za jedną z eskadr ratunkowych Dromaderów. Naturalnie nawigator nie miał żadnych podstaw, aby cokolwiek podejrzewać, ale jego spięty umysł natychmiast wychwycił istnienie znajomej sygnatury. Okoliczności towarzyszące katastrofie były niebywale niepokojące, zwłaszcza wciąż budzący grozę incydent ze specjalistycznymi wojskowymi rakietami użytymi przez nieznanych sprawców do wywołania zamieszania na orbicie.

Wzrok Johna nie opuszczał ani na sekundę plamki lokalizującej pozycję Navarro, a jego myśli krążyły w poszukiwaniu odpowiedzi na ważkie pytanie: co dalej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:54, 07 Gru 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Tymczasem na pokładzie Meteora...
Słysząc niezbyt wrogie głosy Frank wymownym gestem zabezpieczył i schował swoją broń.
- Piloci? Cóż... obawiałbym się najgorszego... Teraz powinniśmy zatroszczyć się o własne i ewentualnie o cudze życia... te, które jeszcze można ocalić... Chyba nie ma sensu tracić czasu na rozmowę o tym, czemu tu jestem... Powiem krótko, nie jestem stąd, w ogóle nie powinno mnie tu być... ale jestem, i staram się pomóc jak największej liczbie ludzi. Powinniście też wiedzieć, że mają tu miejsce jakieś zawiłe i poważne operacje, krążą tu ludzie nie wahający się zabić innych, prawdopodobnie oni spowodowali cały ten burdel...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 9:49, 13 Gru 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Kowalski analizował.
Dlaczego kurier, po którego starcie wydarzyła się tragedia nie zawraca na Mariposę od razu? Jaka przesyłka jest ważniejsza od ludzkiego życia? I dlaczego wraca teraz? A może biorąc pod uwagę to, że katastrofa nie była dziełem przypadku załoga kuriera ma coś z nią wspólnego?...
Za dużo pytań za mało danych. Navigator postanawia obserwować podejrzany statek, a może podzielić się tą uwagą z wojskowymi?...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:40, 08 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 12.13, kosmoport Oculus City

Widząc uzbrojonego i najwyraźniej zamierzającego skorzystać z automatu mężczyznę Nathaniel nie zastanawiał się już dłużej, tylko przycisnął mocniej do barku Tsunami i nacisnął na spust peemu. Broń zawibrowała mu delikatnie w rękach, bo bezłuskowa amunicja nie generowała w otoczeniu o obniżonej grawitacji praktycznie żadnego odrzutu, lufę Tsunami opuściło sześć pocisków kalibru 6,88mm stanowiącego jeden z federalnych standardów dla broni dopuszczonej do użytku cywilnego.

Wszystkie trafiły w cel w tej samej sekundzie, kiedy mężczyzna noszący ivendoński skafander ściągał język spustowy swojej broni. Ugodzony w klatkę piersiową, brzuch i jedno ramię targnął się spazmatycznie w bok, tracąc równowagę i posyłając na oślep krótką serię, która zrykoszetowała z cichym wizgiem od grubego pancerza Bluebirda. Max wstrzymał na ułamek chwili oddech spodziewając się podświadomie perforacji kadłuba maszyny, zaraz jednak uświadomił sobie jak nieuzasadnione były te obawy – zewnętrzna warstwa poszycia promu wykonana była ze spieków ceramicznych całkowicie odpornych na ostrzał z broni małokalibrowej.

Postrzelony przez Robinsona zamachowiec przewrócił się w zwolnionym tempie, co w innych okolicznościach mogło sprawiać śmieszne wrażenie, teraz jednak nie bawiło nikogo. Kombinezon mężczyzny skurczył się w ułamku chwili, przyległ ciaśniej do ciała ofiary dowodząc całkowitej dehermetyzacji odzienia. Nim jeszcze martwy terrorysta dotknął plecami zapylonej płyty lądowiska, Nath i Max już biegli w jego stronę, z gotową do strzału bronią w rękach i czujnie rozglądając się na boki.

Na wysokości otwartego szeroko bocznego luku maszyny Robinson zwolnił, przycisnął się do kadłuba Bluebirda, potem bardzo ostrożnie zajrzał do ciemnego wnętrza wahadłowca. Jego wzrok przesunął się po skąpanym w bladym świetle awaryjnych lamp przedziale pasażerskim, nie natrafiając na ślad kogokolwiek innego na pokładzie.

- Wygląda na czysto – mruknął do hełmowego interkomu próbując jednocześnie zajrzeć do kokpitu, jednakże uniemożliwiały mu to rzędy foteli w przedziale pasażerskim – Sprawdź klienta, Max.

- No, ten nam już kłopotów nie narobi – odpowiedział Blunt kucając obok nieruchomego ciała – Załatwiłeś go na cacy, Nath. Nie mogłeś mu tylko giwery z ręki odstrzelić, co? Takiś jest magik od spluw, a od razu go kropnąć musiałeś?

Mechanik narzekał pozornie zrzędliwym tonem, ale Robinson nie reagował na te doskonale sobie znane zaczepki, zbyt długo pracował bowiem ramię w ramię z Maxem, aby brać je na poważnie. Nic nie mówiąc wspiął się po schodkach wiodących do wnętrza maszyny, wślizgnął się pomiędzy fotele idąc w stronę kokpitu z Tsunami wymierzonym w kabinę pilotów.

- Kokpit czysty – powiedział po kilkunastu sekundach – Był tylko jeden.

- Duże zniszczenia w środku? – zapytał Blunt podnosząc się z klęczek obok trupa i podnosząc porzucony przez denata pistolet maszynowy.

- Jeden z paneli szyby poszedł w drobny mak – oznajmił Nath przyglądając się kanciastej dziurze wyrwanej w grubym pancernym szkle – Instrumenty wyglądają na nienaruszone, facet chyba spanikował na widok bomby.

- Da się nadal wystartować? – w głosie Maxa pojawiła się nagle silna nutka nadziei, górująca ponad innymi emocjami.

Nathaniel omiótł wzrokiem kokpit i uśmiechnął się znienacka pod osłoną hełmu, dostrzegając tkwiący w gnieździe czipowym elektroniczny klucz TransStellaru, umożliwiający wyłączenie blokady sterów maszyny.

- Raczej bez problemu – stwierdził – Napęd nadal pracuje, a dehermetyzacja nie powinna nam przeszkodzić podczas startu. Dranie byli przygotowani do ucieczki, od samego początku musieli mieć taki plan.

- No nie wiem... – mruknął Max, wciąż pozostając na zewnątrz Bluebirda – Skąd mogli mieć gwarancję, że trzęsienie ziemi nie rozwali lądowiska? Przecież niektóre promy szlag trafił!

- Może nie przewidzieli, że wywołają aż taki kataklizm, a dopisało im szczęście? – zastanowił się na głos Robinson, wycofując się tyłem z kokpitu Bluebirda.

- Te, Nath – rozbrzmiewający w eterze głos Blunta przybrał nagle alarmującego tonu – Chyba mamy kłopot. Jakiś pociąg tu jedzie i biedny Maksiu chyba już wie, kto w nim siedzi...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:55, 09 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Strasznie się cieszę, że TR znów ruszył!

Jak dużo mamy czasu do przyjazdu pociągu? Chyba teraz powinniśmy usunąć się z pola widzenia. Nie zapominając o zabraniu klucza do BlueBirda oczywiście. Czy mamy pewność, że jeśli „goście” będą chcieli skorzystać z pojazdu, to bez klucza nie dadzą rady? Albo, że takowego klucza nie posiadają? Jeśli jedyną pewność da nam strzał w kokpit, to warto by się nad tym zastanowić. I w nogi, najlepiej na jakiś dach, żeby móc prowadzić obserwację i ewentualnie w miarę celny ogień z w miarę bezpiecznego miejsca.

Przez prawie miesiąc mieliśmy przerwę, wszystkiego mogę nie pamiętać. Czy są jakieś okoliczności, o których zapomniałem, a warto je uwzględnić w zaistniałej sytuacji?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 19:16, 09 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Do przyjazdu pociągu maksymalnie półtorej minuty. Co do klucza, zabierając ten znajdujący się właśnie w kabinie blokujecie ponownie układ sterujący maszyny, ale nie macie naturalnie pewności, że ci nadjeżdżający (najpewniej eskortujący skrzynie i senatora) nie posiadają innych kart kodowych TransStellaru (w końcu rezydentura pilotów nie odpowiada na wezwanie wieży, a skoro bandyci mieli jeden klucz, kto wie, czy nie posiadają wszystkich?).

Ostrzelanie kokpitu w celu zniszczenia instrumentów może całkowicie uziemić maszynę, Robinson posiada dostatecznie głęboką wiedzę na ten temat, by wiedzieć, do czego dokładnie strzelać.

Niestety wokół wciąż unoszą się tumany pyłu, które skutecznie ograniczają widoczność i jeśli opuścicie lądowisko zmierzając w stronę najbliższego wyżej usytuowanego obiektu, stracicie Bluebirda z oczu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:37, 09 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Czyli mamy bardzo dużą szansę umknięcia nadjeżdżającym pociągiem terrorystom dzięki warunkom atmosferycznym, ale automatycznie stracimy z oczu BlueBirda, albo mając go ciągle na oku narazimy się na gorące powitanie. No nieźle. Ja jestem za tym, żeby uziemić ptaka. Jeśli nie ma sprzeciwów, to Nath rozwali kokpit. Ale co potem? Spadamy?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 2:54, 10 Sty 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Wciągnijmy ciało do środka i odlećmy blubirdem. To ich uziemi na 100%Może pomyślą, że koleś nie wytrzymał napięcia (strachliwy był, jak widać było w czasie szturmu) ich wystawił do wiatru. Możemy podlecieć gdzie indziej i przemyśleć taktykę odbijania senatora lub polecieć prosto do Johna i opowiedzieć co się dzieje i że pionowo pod nami są ci źli.

Druga opcją jest bezpośrednia konfrontacja. Ale z zaskoczenia. Zaciągnąć zwłoki do środka i zaczaić się przy wejściach. Jak będą nieostrożni, to polowa z nich padnie, a jak ostrożnie, to jeden i będą kombinować co zrobić. Do tego jak podejdą pod kadłub, to z kokpitu będzie można odpalić dysze blubirda i ich przypalić. Do tego został nam jeszcze jeden ładunek, można go użyć jako bomb/mina/granat.

reasumując, proponuje albo odlecieć, albo zaczaić się, ustrzelić jednego. Gdy będą się czaić pod kadłubem rzucić im bombę ustawiona na ok 30-35 sekund pod kadłub. Tak by mieli małe szanse rozbrojenia, ale my spore odlotu. Gdy będą zwiewać wystartować i złapać w płomienie silników tych najdalej oddalonych od senatora. Druga osoba może nawet prowadzić ostrzał czy to z jakiś dźwiczek, czy z wybitej szyby kokpitu. Po takim przemieleniu będą raczej skłonni do rozmowy z zawisającym w powietrzu ich droga do wolności. Może nawet się ich przegada, by nie zabijali senatora i się poddali? Nawet jak nie, to z tego senatora i tak byl kawal skurczybyka. Naturalnie zamiast walczyć, można zwyczajnie na pionowzlocie uciec, lub pod wierzę kontrolna podlecieć po ludzi do ewakuacji (ale w tym pyle ciężko będzie).

Imho zwykle przestrzelenie kokpitu dziadostwa to marnotrawstwo Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 3:03, 10 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Ukryć się w środku - raczej nie polecam. Automatycznie sami postawimy się w sytuacji, w jakiej przed chwilą był ubity przez nas bandzior. Tylko nas będzie dwóch a nie jeden, natomiast napastników nie dwóch, tylko nieznana liczba. Nie podoba mi się to. Natomiast idealnym rozwiązaniem jest przestawienie BlueBirda. Nie wiem, dlaczego na to nie wpadłem, przecież to najprostsze rozwiązanie! Faktycznie skutecznie pozbawimy terrorystów dostępu do ptaka a i zyskamy na czasie. Czyli co, spadamy latawcem?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:00, 10 Sty 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Ano, spadamy. Tylko wciągnę ciało nieszczęśnika do środka. Przy tej grawitacji to nie będzie problem (gdyby nie przestrzelona noga), a może choć trochę zdezorientuje terrorystów. I przeszuka się później ciało, kim koleś był.

A teraz gdzie spadamy? Po Anne Zarros i tamtejszych ratowników, czy pionowo do góry,czy gdzieś przyczaić się do kontrataku?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:41, 10 Sty 2010
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Na początek kilka pytań:
Jak jest z uzbrojeniem BlueBirda, bo nie pamiętam? Coś tam chyba strzelającego ma, prawda? Czy na lądowisku jest jeszcze coś, czego terroryści mogą użyć do ucieczki?

Bo można by zawisnąć i rozpykać napastników z góry. Ale w sumie przeprowadzamy akcję ratunkowo-antyterrorystyczną trochę na dziko i nie wiem czy to najlepszy pomysł. Tym bardziej, że chyba wiozą ważnego zakładnika. A jeśli jeszcze mają czym odlecieć, a nam nie uda się nalot, to trochę lipa może z tego wyjść.

Ale jeśli lądowisko jest puste, to w sumie terrorystów na razie można by zostawić samych sobie. A ponowne zgrupowanie naszej ekipy też nie jest złym pomysłem. A samo pozbawienie bandziorów środka transportu już stanowi dla nich, mam nadzieję, pewien problem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:02, 10 Sty 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Skosić kilku (tych z dala od zakładnika) jak najbardziej można. Jestem za. czy to z broni pokładowej, czy naszej. Max jest postrzelony, wiec sie nada na ogniowego, a Nath na pilota. Chodzi mi głównie o to, by chłopaków na dole załamać, a nie odbijać senatora. Za mała precyzją dysponujemy i moglibyśmy go ubić niechcący. Ale jak dalej będą cali i zdrowi z kolei, to mogą zacząć polować na innych zakładników, by sobie wykupić wolność. Nie daj Federacjo dojdą do naszych...

Dlatego proponuję z kilku odstrzelić, którzy odsuną się od senatora. Niech wiedza, że to ONI są zwierzyną i każdy chce ich tutaj zabić.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:32, 10 Sty 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Bluebird nie posiada niestety uzbrojenia - przykro mi, że musiałem w tak brutalny sposób zmasakrowac Wasz plan Crying or Very sad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:05, 10 Sty 2010
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Nic nie zrujnowałeś, tak właśnie mi się kolebało, że tak długo pod kadłubem bym nie pożył, gdyby miał jakieś działko obrotowe pod tym kadłubem Wink

W końcu mamy jeszcze nasze tsunami i tym też można zasypać wroga Twisted Evil
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 31 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin