 |
|
 |
Wysłany: Pon 13:14, 21 Sty 2008 |
|
|
Xeratus |
Gracz oszczędny w słowach |
|
|
Dołączył: 18 Wrz 2007 |
Posty: 327 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Wrocław |
|
|
 |
 |
 |
|
Iorgo usiadł na kamiennej posadzce targany nerwami i wysiłkiem, jego oczy błyszczały w świetle latarni.
- Boski Imperatorze, ufając Twemu wielkiemu Miłosierdziu zanoszę do Ciebie moją pokorną modlitwę: wyzwól duszę Twego sługi od wszystkich grzechów i kar na nie.
Nakłoń Twego ucha ku naszym prośbom, gdy w pokorze błagamy Twego miłosierdzia; przyjmij duszę sługi Twego Jericusa, której kazałeś opuścić tę ziemię, do krainy światła i pokoju i przyłącz ją do grona Twych wybranych.
Dopomóż nam, Władco zasiadający na Tronie Terry, zawsze dążyć ku temu zjednoczeniu, z miłością pomagając naszym żyjącym braciom i siostrom w drodze ku oświeceniu, nie szczędząc im surowych kar i ciężkiej pokuty, albowiem tylko poprzez cierpienie możemy osiągnąć doskonałość. Racz przyjąć tę modlitwę. Ześlij im Światło Twoje.
Iorgo był pogrążony w modlitwie, święte wersety płynęły z jego usta bez opamiętania, głos kleryka na przemian drżał i stawał się potężny niczym młot bijący w serce dzwonu. Rozłożone ręce i dłonie skierowane ku górze drżały równie mocno. Jednak oddech był spokojny, miarowy, pozbawiony nerwowości.
Iorgo zaintonował cichym głosem pieśń.
- Oremus. Imperatus refugium nostrum et virtus, populum ad te clamantem propitius respice; et intercedente gloriosa et immaculata Virgine Terra, et omnibus Sanctis, quas pro conversione peccatorum, pro libertate et exaltatione sanctae Ecclesiae, preces effundimus, misericors et benignus exaudi. Per eumden Imperatorum.
Łzy płynęły po twarzy kleryka. |
|
Ostatnio zmieniony przez Xeratus dnia Pon 13:44, 21 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 17:39, 21 Sty 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Na modlitwy przyjdzie jeszcze czas – chrząknął w końcu Mir, klepiąc w ramię Iorgo – Nie będziemy tu chyba stali w nieskończoność? Też mi szkoda tego chłopaka, chociaż mnie denerwował chwilami. Ale odprawianie teraz modłów w niczym nam nie pomoże.
Fedridańczyk stał na krawędzi uskok świecąc latarką w głąb otchłani, jakby się wbrew wszystkiemu łudził, że Jericus jednak cudem ocalał. Lecz w rozpadlinie zapadła złowieszcza cisza, która mogła oznaczać tylko jedno.
- Ishmael, uważaj na siebie – rzuciła pod adresem klęczącego na skraju górnego chodnika Malfianina, ale w jej głosie nie było cienia troski, już prędzej pobrzemiewała w nim szydercza nuta.
Ishmael nic nie odrzekł. Spojrzawszy raz jeszcze czujnie w głąb korytarza mężczyzna zarzucił obrzyna na plecy, chwycił za linę i zjechał po niej w dół ze zwinnością zadziwiającą u człowieka w jego wieku. Odbiwszy się trzykrotnie od ściany uskoku wylądował na ugiętych nogach pomiędzy Mirem i Iorgo.
Eks-gwardzista oderwał w końcu wzrok od rozpadliny, cofnął się kilka kroków i odłożył okutą metalem laskę Jericusa pod jedną ze ścian. Zerkając na zafoliowaną mapę przesunął po niej palcem, rozważając coś w myślach.
- Pójdziemy dalej prosto – oświadczył pozornie wypranym z emocji głosem, najwyraźniej starając się nie myśleć o tragicznym losie Jericusa – Korytarz biegnie w tym kierunku jakieś pięćset metrów, potem rozgałęzia się na pięć odnóg.
Mir poszukał wzrokiem najbliższej rury ciepłowniczej, na wzór Ishmaela zerwał z niej spory kawał taśmy izolacyjnej, przykleił nią latarkę do lufy swego snajperskiego lasera. Cimbria nie czekała długo, by skopiować pomysł Malfianina, zrobiła to samo ze swoim myśliwskim karabinem.
- Pójdziemy przodem, ja i Cimbria – zdecydował Fedridańczyk – Trzymajcie się w grupie, jednego człowieka już straciliśmy, szkoda by było tracić następnego. |
|
|
|
|
Wysłany: Wto 15:32, 22 Sty 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Co to może oznaczać? – zapytał Mir spoglądając z zagryzionymi ustami na obcięte ucho – Tak je ktoś sobie porzucił? Gdzie reszta ciała?
- Może to ukryte przesłanie, ostrzeżenie – Cimbria poderwała lufę broni w górę, oświetliła plątaninę pomostów nad głowami akolitów – Coś w stylu „słyszymy was?”. Jest ciemno, ale dźwięki daleko się niosą, może to o to chodzi...
- Chodźmy stąd – zdecydował Fedridańczyk – To skrzyżowanie mi się nie podoba, zbyt odkryta przestrzeń, za dużo kryjówek w tych odnogach.
Agenci Ordo wślizgnęli się w korytarz wskazany im przez Mira, znacznie węższy i niższy od poprzedniego. Tunel biegł pod niewielkim kątem w dół, zakręcając po kilkudziesięciu metrach w przeciwnym kierunku przy zachowaniu stałej stromizny, akolici zorientowali się zatem, że schodzą na niższy poziom kopalni. Idący przodem Mir podniósł w pewnym momencie rękę, wstrzymując pochód grupy. Promień jego latarki wyłuskał z ciemności lustro czarnej wody, upstrzonej tęczowymi plamami oleju. Woda zalegała na dnie tunelu, Fedridańczyk poświecił jednak do przodu i zauważył, że kilkanaście metrów dalej chodnik podnosi się nieco w górę, a jego posadzka znów znajduje się nad poziomem wody.
- Głęboko? – spytała z wstrętem Cimbria, najwyraźniej niezbyt przyjaźnie nastrojona do wizji brnięcia poprzez oleistą wodę.
- Bo ja wiem – wzruszył ramionami Mir – Chyba do kolan w najgłębszym miejscu, ale nie wiadomo, czy ktoś nie wdepnie w jakąś dziurę. Kto przejdzie przez to pierwszy? |
|
|
|
|