RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Without a Trace Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 22:44, 16 Lut 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Za poczęstunek dziękuję, ale nie korzystam Razz

Wolałbym też trzymać się razem, grupę można podzielić, jeśli liczy sobie ona więcej niż 2 osoby Wink

Hotel, żarcie, spanie, rano spróbujemy zgarnąć kogoś ze służby, jak pójdzie po zakupy, jeśli znowu nam nie wyjdzie to uskuteczniamy kolejne odwiedziny.

Lethos, fajnie że masz nierówno pod sufitem, mniej fajnie, że możesz do nas nie dociągnąć, 40 millenium to nie LOTR Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:11, 17 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, Dorgal Alley 105, 19 julius 831.M41, godz. 23.00

Obaj agenci dopięli swe płaszcze chroniąc się przed coraz dotkliwszym chłodem, po czym ruszyli szybkim krokiem poprzez opustoszałe ulice Shannon, z rzadka napotykając na zmierzających śpiesznie do domów spóźnialskich obywateli. W głębokim półmroku spowijającym ulice dzielnicy unosiły się kłęby pary buchającej z wymienników powietrza, a do uszu obu mężczyzn docierał odległy rytmiczny łoskot ogromnych łot wentylatorów zawieszonych tuż pod metalową kopułą dystryktu. Wychowany w Kopcu Thorn nie zwracał na ów dźwięk żadnej uwagi, ale Vennerowi cierpła nieco skóra, kiedy przyzwyczajony do odkrytych wyżyn i ciągnących się milami lasów Gang Magna mężczyzna wspominał setki tysięcy ton metalu, kamienia i szkła piętrzące się niewyobrażalnym ciężarem ponad jego głową.

Przecięli kilka przecznic obserwując uważnie swe otoczenie, ale nie dostrzegli nigdzie żadnego śladu zagrożenia. Spacyfikowani lub zastraszeni za pory dziennej klansterzy lizali swe rany po ulicznych starciach z patrolami Magistratum i tylko gdzieniegdzie wybite szyby i zdemolowane sklepowe witryny świadczyły o gwałtowności niedawnych zamieszek.

- Następnym razem trochę uważaj – mruknął pod nosem Slade, zapewne myśląc o tym samym, co zaglądający do okradzionego składu żywności Venner – Zobacz, do czego doprowadziła jedna niepotrzebna odzywka. Gdybyś się grzeczniej odniósł do tamtego posterunkowego, nie byłoby tego całego burdelu w połowie dystryktu. Doskonały przykład efektu skrzydeł motyla.

- Słucham, szefie? – odezwał się ze skruszoną miną Ganfańczyk, grając doskonale rolę przejętego swą wpadką agenta, w rzeczywistości jednak krążąc myślami wokół niewątpliwego uroku piersi panny Bothe – Nie wiem, co to motyl, szefie, ale bardzo za niego przepraszam.

Thorn pokiwał nieznacznie głową, po czym przeciął w poprzek kolejną ulicę, docierając do kiepsko oświetlonej alejki, przy której wznosił się wybrany przez dowódcę komórki tani motel. Wcześniej Slade odrzucił wszystkie propozycje Valdeemera uważając polecone przez proktora noclegownie za zbyt drogie i rzucające się w oczy – obskurny motel położony w oddalonej od centrum Shannon przecznicy nadawał się doskonale na bazę wypadową dla pary działających skrycie agentów.

Thorn nie przewidywał zresztą, aby śledztwo trwało dłużej niż trzy, cztery dni, zwłaszcza przy uwzględnieniu faktu, że w pościg za trójką zaginionych rzucili się również oficerowie dochodzeniowi Magistratum i prywatne firmy łowców nagród – niski standard motelu nie grał przy tak krótkim okresie pobytu większego znaczenia.

Proktor Valdeemer wciąż milczał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:13, 17 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, komisariat Magistratum, 19 julius 831.M41, godz. 23.05

- Nie interesuje mnie niski transfer plików! – proktor Valdeemer huknął pięścią w obudowę stacji robocze, a siedzący po drugiej stronie mebla techadept podskoczył na ów widok z wrażenia – Chcę mieć komplet danych i to już! Natychmiast! Żadnych gadek o powolnych Duchach Maszyny albo braku dostępu! Jak ci to pomoże, to ci doślę jeszcze dwóch adeptów z kadzidłami, niech tu kadzą i śpiewają pieśni do Omnissiaha, ale chcę widzieć jakieś efekty!

Oficer trzasnął pięścią raz jeszcze w kogitator dla podkreślenia swego paskudnego nastroju, nic sobie nie robiąc z przestraszonej miny młodziutkiego techadepta, który ów gest odebrał bez wątpienia za wymierzony w dzieło samego Omnissiaha akt czystej agresji.

- Tak jest, sir! – wyrzucił z siebie operator kogitatora, natychmiast sięgając lewą ręką za swoje ucho i wyciągając z ukrytego tam przemyślnie gniazda sprzęgowego tak cienki, że prawie niewidoczny przewód komunikacyjny. Sługa Boga Maszyny wetknął miniaturową wtyczkę przewodu do sąsiedniej, dotąd nieaktywnej stacji, po czym zaczął pracować symultanicznie na obydwóch urządzeniach, sterując jednym za pomocą impulsów myślowych, drugi zaś zasypując dziesiątkami znaków wystukiwanych w zawrotnym tempie na wysłużonej metalowej klawiaturze.

Głodny, zmęczony i rozdrażniony do granic możliwości proktor przeszedł na drugą stronę pokoju operacyjnego komisariatu, z rozmysłem unikając badawczych spojrzeń swych pracujących przy innych stacjach kolegów z pionu śledczego. Wstawił plastikowy jednorazowy kubek do odrapanego dystrybutora napojów, nalał sobie do niego letniej, mało przyjemnej w smaku kawy. Cholerny termostat znowu szwankował, nie podgrzewając wody do odpowiednio wysokiej temperatury. Valdeemer opanował rosnącą frustrację, wziął kubek w dłoń i usiadł z nim na końcu długiego stołu, przed stertami papierowych kartek zapisanych równymi linijkami hipotez, wniosków i kompilacji faktów. Tragedia we Freemantle nie zwróciła na siebie większego zainteresowania władz cywilnych, a kodannońska rezydentura Adeptus Arbites poprzestała na oficjalnej prośbie o raport sytuacyjny, nie uznając tego wypadku za dość poważny, by zaangażować w dochodzenie własnych śledczych. Valdeemer podejrzewał, że biuro lorda marszałka Goremana, najwyższego rangą funkcjonariusza Arbites w całym sektorze, odfiltrowało tę wiadomość w codziennym zestawieniu wydarzeń jako pozbawioną znaczenia globalnego.

I w normalnych okolicznościach proktor całkowicie by się z tą wersją zgodził, ale nagłe pojawienie się pary bezwzględnych przedstawicieli Ordo Hereticus zmieniło znienacka jego pogląd na sprawę. Agenci Inkwizycji zazwyczaj nie wciskali nosów w dochodzenia związane ze zwykłymi wypadkami, nawet jeśli kosztowały one życie setek „mrówek” i tysiące tronów strat materialnych.

W dodatku swą brutalnością wstrząsnęli nie tylko Valdeemerem, ale i jego przełożonym, komendantem Diehlem. Valdeemer odwiedził w centrum medycznym Shannon ciężko rannego wywiadowcę Magistratum i jego nieskładne, ledwie wykrztuszone zeznania wzbudzały szok. Ludzie z Ordo zaczęli strzelać do obserwujących ich regulatorów bez ostrzeżenia, zabijając na miejscu jednego z funkcjonariuszy, a potem porzucając rannego na pastwę losu po radiowym zgłoszeniu całego incydentu.

Przerażający incydent utrwalił Valdeemera w przekonaniu, że otaczająca Officio Planetia posępna reputacja nie miała w sobie nic z przesady, a perspektywa dłuższej współpracy z tymi ludźmi budziła w młodym oficerze zimne ciarki.

To dlatego wyżywał się na pracujących przy terminalach techadeptach, czując na sobie niewidzialną presję i gorączkowo pożądając jakichkolwiek informacji mogących zaspokoić głód wiedzy inkwizycyjnych śledczych.

- Sir, mam wstępne dossier! – krzyknął skarcony przez proktora sługa Omnissiaha, zrywając się ze swojego krzesła i potrząsając papierowym wydrukiem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:17, 17 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Data: 19 julius 831.M41
Czas: 23.06.
Temat: Lenart deWit – dane personalne.

Urodzony w 803.M41 w Sibellusie, Wieża Kodannon. Syn Emilia i Ostelli deWit. Pełna rejestracja obywatelska na podstawie tokenów biologicznych rodziców, dostęp do opieki medycznej i standardowej edukacji. Wychowanek publicznej szkoły podstawowej Magistratum w dystrykcie Qruze, absolwent z roku 815 (bardzo wysokie noty, pochlebna opinia szkolnego katechety). W wieku czternastu lat wstąpił do akademii paramilitarnej SOB w Kodannon, ukończył ją w roku 819. Dwa miesiące później, w septembrze 819, przyjęty do 41. Brygady Sił Obrony Planetarnej Scintilli, gdzie przeszedł podstawowe szkolenie piechoty. W ciągu trzech lat awansował do stopnia sierżanta, a w roku 823 po przyśpieszonym kursie oficerskim otrzymał stopień porucznika.

Przebieg służby. Lata 819-821 baza SOB w dystrykcie Valleho (w roku 820 awans na stopień kaprala). Lata 821-822 baza SOB w dystrykcie Lanzerot (w roku 822 awans na stopień sierżanta, certyfikaty z dziedziny logistyki bojowej i obsługi sprzętu zmechanizowanego). Przyśpieszony kurs oficerski w roku 823 w bazie polowej SOB Alfa Nord, dwieście kilometrów na północ od Sibellusa. Egzamin końcowy z doskonałymi wynikami. Awans na stopień porucznika piechoty zmechanizowanej.

W roku 827.M41 odejście do cywila na własne żądanie (powód rezygnacji z czynnej służby utajniony). Doskonałe listy polecające wystawione przez komendanta bazy SOB w Lanzerot. Początkowo zatrudniony w lokalnych agencjach łowców nagród, w roku 828 przeszedł do sektora ochrony osobistej (ostatni znany pracodawca Santra Hollis, dystrykt Shannon, Wieża Kodannon). W rejestrach Administratum odnotowane cztery nagrody pieniężne wypłacone w latach 827-828 za likwidację ściganych listami gończymi kryminalistów i odstępców od nauk Kościoła.

Ostatnie zarejestrowane miejsce zamieszkania: Dorgal Alley 105, dystrykt Shannon, Wieża Kodannon.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:38, 17 Lut 2010
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Hmm, nie widzę żadnego punktu zaczepienia.

Spróbujmy jednak przycisnąć jakiegoś sługusa od Hollis.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:21, 18 Lut 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





- Ależ spokojnie przyjacielu.- zwracam się do przywódcy.- Nie mam zamiaru sprawiać kłopotów. Tak tylko przechadzam się po ulicach i nie będę ukrywał, że zwracacie na siebie uwagę. Z pewnością zależy wam na dyskrecji. Mam taką przyjacielską radę. Nie wdawajcie się tutaj w pyskówki i bójki. To ściąga niepotrzebną uwagę. Nie chcę kłopotów. Zdejmę dłoń z rękojeści miecza. Proszę. Niemniej jednak kim jesteście? Ostatnimi czasy przechwycono transport za który byłem odpowiedzialny i widzę, że znacie się na swojej robocie. Tylko głupiec zaatakowałby kogoś takiego jak wy.
Cały czas mówię, starając się rozproszyć jego uwagę. Lekko się uśmiecham, jednak prawa dłoń dalej zaciska się na uchwycie rewolweru.


Wiem, że to nie LotR. Postaram się o tym mocniej pamiętać.
Dzięki za nakreślenie sprawy Keth.
9 to zaprawdę zacna liczba, wydaje mi się zresztą, że za duża jak na moje możliwości.
Próbuję przyjrzeć się jeszcze lepiej, powolutku wyjmuję broń(rewolwer). Jednocześnie staram się cały czas kryć ją pod płaszczem. Lewa dłoń wędruje daleko od miecza. Staram si ich rozproszyć. Jeśli uda mi się zostać sam na sam z dowódcą zacznę grać w inne karty. Jeśli się nie uda to odejdę. Dziewięciu to za dużo jak dla mnie.
Niech spocznie na Was łaska Imperatora!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:35, 18 Lut 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Kiedy zostaje nam przydzielony pokój dokładnie go przeszukuje, sprawdzajac okna, szafy, obszary pod łózkiem i szukajac poluzowanych desek, pustych miejsc w scianie oraz innych skrytek.

Zgadzam sie z Peacemakerem. Oceniam tez czy da sie tu przetransportowac karabin snajperski bez wiekszej sensacji. Nawiasem mówiac jesli takie podejscie maja ludzie do inkwizycji i wymyslaja taki historie, to sie nie dziwie ze Ordo ma mroczną reputacje ^^"
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 2:23, 19 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, poddystrykt Lanzerot, 19 julius 831.M41, godz. 21.51

Wysoki, krótko ostrzyżony mężczyzna sprawiający wrażenie przywódcy grupy założył ręce za plecy, taksując Lethosa wzrokiem, w którym nie było niczego przypominającego chociażby cień sympatii.

- Jesteś funkcjonariuszem Magistratum? - zapytał ostrym tonem. Towarzyszący mu ludzie wciąż trzymali dłonie pod kurtkami - Wyciągnij drugą rękę spod płaszcza! Powoli!

Skagss znieruchomiał wyczuwając czubkami palców chłodną kolbę swego rewolweru, ale nie ważąc się wyszarpnąć broni w obliczu tak wielu przeciwników.

- A jeśli jestem regulatorem? - odpowiedział pytaniem, ostrożnie wypowiadając słowa i starając się zachować beznamiętny ton - Odpowiadam za bezpieczeństwo tego kwartału.

- Już nie - odpowiedział jego rozmówca, wyciągając coś z tylnej kieszeni spodni. Lethos napiął wszystkie mięśnie przygotowany na widok przygotowanej do użytku broni.

- To sankcjonowana operacja służb specjalnych Administratum - oświadczył mężczyzna podnosząc dzierżoną w dłoni metalizowaną odznakę - Ta strefa znajduje się pod jurysdykcją biura lorda gubernatora Haxa, oby Bóg-Imperator zawsze obdarzał go swymi łaskami! Jeśli nie odejdziesz stąd natychmiast, zostaniesz uznany za osobę łamiącą prawo imperialne i poniesiesz tego najcięższe konsekwencje. Mam nadzieję, że wyraziłem się zrozumiale. A teraz możesz opuścić tę ulicę.

Dwaj mężczyźni kucający na krawędzi lory odsunęli poły swych kurtek na boki, odsłaniając wiszące w kaburach pod pachami automatyczne pistolety. Dwaj inni wychynęli z półmroku bramy, z głębi której przysłuchiwali się rozmowie swego szefa i nieznajomego zakłócającego nocny rozładunek. Ci już trzymali wyciągnięte pistolety w opuszczonych wzdłuż nóg rękach, celując w kierunku podniszczonych płytek chodnikowych.

- Odejdź stąd - powtórzył raz jeszcze wysoki mężczyzna, tym razem tonem, w którym pobrzmiewała wyraźna niecierpliwość.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:15, 19 Lut 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





-Nie ma się co denerwować funkcjonariuszu. Różne męty się tutaj pałętają, a ostrożności nigdy za wiele. Oczywiście nie będę przeszkadzał Administratum. Nie to jest moim celem. Oby Imperator przyświecał waszej pracy i lordowi gubernatorowi Haxowi.-rzucam na odchodne. Puszczam rewolwer do kabury i wyjmuję prawą dłoń spod płaszcza. Spokojnie się odwracam i idę w swoją stronę.


Keth, mógłbyś mi powiedzieć co wiem o tym całym lordzie gubernatorze Haxie? Staram się również odnaleźć tamtego robotnika, za którego nadstawiałem karku. Jeśli to się uda chcę wyciągnąć z niego jak najwięcej. Jeśli to się nie uda wracam do domu.
Niech spocznie na was łaska Imperatora!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:49, 20 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Garść wyjaśnień dla Lethosa. Lord gubernator Marius Hax jest najpotężniejszą postacią po Bogu-Imperatorze w Sektorze Calixis. To niekwestionowany władca setek imperialnych systemów słonecznych, namiestnik Rady Terry, pan życia i śmierci miliardów Calixiańczyków. Wierz mi, gdybyś przemnożył Obamę przez tysiąc, nie uzyskałbyś nawet jednej dziesiątej Haxa Wink

A co do służb specjalnych, na jego usługach pozostają setki tysięcy różnych agentów, niektórych oficjalnych, innych tak dalece utajnionych, że nawet oni sami o tym nie wiedzą (programowanie umysłów). Służy mu Administratum, Magistratum, Departmento Munitorium, SOB. Jest w niebywale zażyłych stosunkach z głową calixiańskiej Eklezjarchii, tutejszym generałem-fabrykatorem Mechanicus oraz dowódcami IG stacjonującymi w sektorze. W zasadzie obawiać się może jedynie calixiańskiej Inkwizycji, a i ona musiałaby się nieźle namęczyć, żeby mu w jakiś trwały sposób zagrozić.

A co do tego robotnika, możesz zapomnieć o jego szukaniu - to tak, jakbyś chciał szukać igły w polach kukurydzy na Orbell Quill! Facet zniknął w ciemności nocy i raczej już nigdy się nie spotkacie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 16:57, 20 Lut 2010
LethosSkagss
Mistrz Gry
 
Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Valhalli
Płeć: Mężczyzna





W takim razie wracam do domu starając się nie pakować w kłopoty.
Niech spocznie na was łaska Imperatora!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:27, 22 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, dystrykt Shannon, tani motel, 19 julius 831.M41, godz. 23.50

Motelowy pokój okazał się klaustrofobicznie ciasny i raził w oczy nie tylko odchodzącą ze ścian farbą, ale i trzeszczącymi starymi łóżkami o spranych materacach, lecz ani Thorn ani Brachus nie zamierzali na te warunki narzekać. Dowódca komórki mieszkał już w dużo gorszych ruderach – chociażby kilka miesięcy wcześniej w dystrykcie Coscarla – a Venner miał za sobą nie tylko przeszłość osadnika na Ganf Magna, ale i liniowego żołnierza Gwardii, więc w skrytości ducha cieszył się na samą myśl o czterech ścianach i dachu oraz oknach na tyle szczelnych, by nie przedostał się przez nie jakiś wygłodzony miejski szczur.

Właściciel motelu, poskręcany od artretyzmu stary człowiek o ciężko poparzonej twarzy i cynicznych oczach „mrówki”, która wyzbyła się już nadziei na jakiekolwiek lepsze życie, przyjął od swoich gości zapłatę, wpisał ich nazwiska do księgi noclegowej nawet nie sprawdzając zgodności personaliów z dokumentami, po czym wręczył Brachusowi klucz z zawieszką oznakowaną numerem pokoju.

Kwatera znajdowała się na pierwszym piętrze motelu, a jej małe okno wychodziło na tyły budynku, na brudny zaułek zawalony metalowymi kubłami i workami pełnymi śmieci, który nikt najwidoczniej od dawna nie wywoził. W skorodowanych rurach bulgotała woda, wisząca na gołym drucie żarówka co chwila przygasała, a kilka pokojów dalej grał głośno jakiś odtwarzacz muzyczny. Agenci umyli się szybko w równie obskurnej łazience o wymiarach na tyle niewielkich, że można już było pomylić z zabudowaną szafą, po czym zjedli kupione po drodze w nocnym sklepie paczki prepaku, ciągle jeszcze ciepłe i zamknięte w tekturowych jednorazowych pudełkach.

Thorn zmienił magazynek w Talonie i wsadził broń pod materac, kątem oka dostrzegając Brachusa robiącego to samo ze swoim Phobosem. Zamknąwszy na klucz drzwi obaj mężczyźni wślizgnęli się pod koce, gasząc po drodze światło. Venner zasnął niemal od razu, zapadając w płytkę czujną drzemkę z dłonią wsuniętą pod pościel w miejscu, gdzie schowany był jego pistolet.

Slade leżał przez dłuższą chwilę na plecach, z rękami podłożonymi pod kark, wsłuchany w nocne odgłosy starego budynku: poskrzypywanie konstrukcji nośnej, kapanie wody, odległe dźwięki przejeżdżających z rzadka samochodów. W jego głowie kłębiły się dziesiątki myśli związanych z prowadzonym dochodzeniem, zwłaszcza zaś rozważania na temat powiązań pomiędzy zaginionymi kierownikami tlenowej tłoczni i zaplanowaną śmiecią agentów Ordo we Freemantle. Zegar tykał, a Thorn doskonale zdawal sobie z tego sprawę. Jeśli Hollis i jej towarzysze byli mózgami tej zbrodni, niejako przy okazji uśmiercając dziesiątki zwykłych mieszkańców Kopca, musieli stać wysoko w strukturach nieznanego jeszcze kultu, skrajnie wrogiego wobec Świętej Inkwizycji. Co więcej, jako organizatorzy i wykonawcy tego zamachu na pewno podjęli odpowiednie kroki dotyczące ich bezpośredniej przyszłości, być może znajdując się w tej chwili już na orbicie Scintilli, w jednym z tysięcy kosmicznych statków zmierzających w inne zakątki Sektora Calixis. Jeśli zaś byli jedynie wykonawcami zamachu, pionkami w rękach prawdziwych spiskowców, najpewniej wszyscy już nie żyli, zlikwidowani w ramach zacierania śladów przez swych zleceniodawców.

Arbitrator miał dziwne wrażenie, że brakowało mu kilku istotnych elementów morderczej układanki, ale zmęczenie nie pozwalało mu się skoncentrować na głębszej analizie tego tematu, w dodatku wciąż prześladowało go starannie skrywane przed Brachusem poczucie winy za śmierć Causariusa Damianusa. Już sam zgon agenta Ordo wymagał po zakończeniu akcji wszczęcia specjalnej procedury wyjaśniającej okoliczności jego śmierci, a w tym konkretnym przypadku doszło też do zabójstwa sankcjonowanego psionika Inkwizycji, jednego z agentów specjalnego nadzoru. Thorn widział już oczami wyobraźni sterty wypełnianych mozolnie formularzy oraz godziny rozmów ze śledczymi Ordo Malleus z Trójrożca, dopatrującymi się w śmieci Causariusa czegoś więcej niż tylko zwykłego wypadku.

Thorn zasnął po blisko godzinie wpatrywania się w ciemny sufit pokoju, z dłonią oplatającą palcami przygotowanego do strzału Talona.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:30, 22 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Toya, poddystrykt Lanzerot, 19 julius 831.M41, godz. 23.00

Lethos Skagss wrócił do swego mieszkanka zdenerwowany i zły, w myślach wciąż rozpamiętując brutalność agentów Administratum oraz ich lekceważący stosunek do zwykłych mieszkańców Kopca. Mężczyzna wiedział, że agenci rządowi posiadali ogromne kompetencje, a ci noszący odznaki urzędu lorda gubernatora dysponowali wszechwładną jurysdykcją, ale to nie na nich opierał się mechanizm utrzymujący w ruchu Imperium, tylko na szarych prostych obywatelach, „mrówkach” mozolących się każdego dnia i nocy w rozpalonych potwornym żarem hutach i w hałaśliwych fabrykach Kopca, dźwigających na swych barkach ciężko jarzmo codziennego życia w zatłoczonej do granic możliwości i wysysającej z nich resztki witalności stolicy.

Skagss znał doskonale tę prostą prawdę i nie wahał się jej głosić, ku zgorszeniu rezydujących w świątyni w Shannon diakonów oraz oburzeniu członków własnej rodziny, wiernie wyznawających regułę kastowego podziału i święcie wierzących w półboskie pochodzenie oraz naturalną wyższość arystokracji nad szarymi masami. Za to właśnie kochali go prości mieszkańcy Lanzerotu, kiedy nauczał z wysokości kamienicznych schodów i za to znosić musiał pogardliwy ostracyzm ze strony krążących po poddystryktach katechetów wysyłanych regularnie w miasto przez diecezję shannońską.

Wspiął się po schodach na czwarte piętro zaniedbanej kamienicy, zamknął za sobą na zasuwę solidne drewniane drzwi. Powiesiwszy na kołku przy wejściu swój płaszcz oraz pasy z bronią przeszedł przez niewielki przedpokój do równie małego salonu, zapalając cztery nowe świeczki w miniautowym ołtarzyku Boga-Imperatora umieszczonym pod jedną ze ścian pomieszczenia. Przyklęknął na chwilę na podłodze chcąc zmówić krótką modlitwę na zakończenie dnia, ale nie potrafił się skoncentrować nawet na prostych wersach, myląc słowa lub przerywając co chwila recytację. Jego myśli krążyły ustawicznie wokół oburzającego zajścia przy tajemniczej ciężarówce.

Westchnął ciężko, podniósł się z klęczek i przeszedł do kuchni nastawiając wodę na mdłą zupę z torebki kupioną wcześniej od ulicznego sprzedawcy. Chociaż w Lazerocie była publiczna jadłodajnia oferująca kilka rodzajów preparowanej żywności, Skagss starał się jak najrzadziej korzystać z jej usług, kupując jedzenie właśnie u ulicznych sprzedawców, dla których klienci jego pokroju byli jedynym źródłem dochodu.

Lethos mieszkał w pozbawionym okien mieszkaniu skonstruowanym w oparciu o klasyczne architektoniczne przekonanie, że ludziom żyjącym w Kopcu okna generalnie nie były do niczego potrzebne – skoro zarówno wewnątrz mieszkania jak i na zewnątrz funkcjonowało sztuczne oświetlenie, a klaustrofobicznie ciasna infrastruktura sprawiała, że za parapetem dostrzec można było jedynie odległą o wyciągnięcie ręki ścianę sąsiedniego budynku, montowanie okien stawało się kosztownym w wyliczeniach Administratum zbytkiem, którego w tanich dzielnicach starano się unikać.

To dlatego kładąc się do łóżka nie mógł wiedzieć, że w niewielkiej bramie na przeciwko jedynego wejścia do jego kamienicy pojawił się jakiś ostrożny ludzki kształt, opatulony szczelnie płaszczem i cofający się w głąb sieni za każdym razem, kiedy mogły go wyłowić z ciemności nocnego cyklu miasta reflektory jakiegoś przejeżdżającego ulicą rozklekotanego dostawczego samochodu.

Cień czuwał cierpliwie w mrocznej bramie, wykonując co do joty otrzymane rozkazy i pilnie bacząc na to, czy widziany godzinę wcześniej osobnik nie opuszcza odrapanej nędznej kamienicy, w której prawdopodobnie mieszkał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:32, 22 Lut 2010
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, tak oto pierwszy dzień dochodzenia w Shannon dobiegł końca. Jak na razie Wasze wyniki nie są zbyt porażające: udało Wam się stracić jednego członka ekipy (nie, to wcale nie była jego rezygnacja z gry, biedny zginął wskutek sprowokowanych przez Makotta zamieszek Wink ). Ociepliliście też znacząco swoje stosunki z miejscowymi stróżami prawa, w pewnej chwili doprowadzając je wręcz do stanu wrzenia – to w efekcie tej nieszczęśliwej strzelaniny w kamienicy, gdzie mieszkał Grant. No i poznaliście interesującą pod wieloma względami pannę Bothe, która teraz pewnie się śni Brachusowi!

Lethosie, Ty na chwilę wypadasz z gry, ale myślę, że niebawem skrzyżujesz swe ścieżki z agentami Ordo (w międzyczasie podumaj sobie nad czarnymi chmurami, które nasłał na Twego bohatera wredny MG).

Peacemaker, Makotto – nie planuję żadnych atrakcji dla Waszych postaci tej nocy (rano portier wręczy Wam dostarczoną nocą kopertę, w której cywilny wywiadowca Magistratum przywiózł cichaczem dossier deWita). Jak rozumiem, zamierzacie wstać odpowiednio wcześnie, by zdążyć się zaczaić pod domem Santry Hollis na jakiegoś służącego wychodzącego po gazetę? Jakieś dodatkowe deklaracje na miły początek dnia?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 0:49, 23 Lut 2010
Makotto
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rubieże Zewnętrzne
Płeć: Mężczyzna





Po dokładnym przeszukaniu pomieszczenia Brachus proponuje pójśc spac, by jeszcze przed switem zrobic przyczajke na sługe rodziny Hollins. Pistolety kładzie pod poduszka zas nóż w pochwie pod plecami. Spi w koszuli i spodniach, zdejmujac wczesniej buty i pancerz
Zobacz profil autora
Without a Trace
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 7 z 11  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin