RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 16:55, 25 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pozwolę sobie szybciutko na mały wtręt taktyczny. Jak zapewne już zauważyliście ( Wink ), podzieliłem teraz główny wątek na kilka pobocznych. Będę je pisał symultanicznie, o ile rzecz jasna gracze będą na bieżąco zgłaszać swoje deklaracje. Wiem już, że Nath i Mikael poprzestaną na splądrowaniu jednego Bluebirda i udają się czym prędzej do biura senatora (mają przy sobie dwa zapasowe kombinezony i noktowizory; pytanie brzmi, czy chcecie zabrać coś jeszcze: automaty, amunicję, medipaki, latarki, kapsuły sygnałowe). Anna musi zdecydować jak się zachowa w obliczu bezimiennej postaci pracującej gorączkowo w grobowcu, jakim stał się poziom sterowania Borsalis. John wstrzymał procedurę lądowania promów ratunkowych, co zamierza zrobić teraz? Wiadomo, ci na górze nie będą czekać wiecznie. Frank i Oliver zasuwają do Palladium (stosowny post ukaże się jeszcze dzisiaj). Co do Maxa – nie musisz uciekać z toru, idziesz krawędzią peronu, jesteś w dodatku na drugiej z mijanych stacyjek dla personelu korporacyjnego (wystarczy zrobić jeden krok w bok, by znaleźć się w bezpiecznej odległości od kolejki). Pociąg nadjeżdża od tyłu, jeszcze go nie widzisz, ale w tunelu pojawiła się już poświata lamp składu trakcyjnego.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:01, 25 Maj 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Ech... nie chciałem całkiem przeganiać ratowników tylko przekierować ich na wolne lądowisko. Skoro odebrali sygnał z naszej boi (o ile to zrobili) mają dane o stanie i okupacji płyt (no chyba ze akurat te informacje przeoczyliśmy lub oni przeoczyli).
Zawsze mogę wystartować i pozwolić 2 ich statkom (po skontaktowaniu się z nimi) dać namiar na już wtedy dwa puste lądowiska. Niech zrzuca ratowników i startują robiąc miejsce dla następnych statków. A chłopaki senatora wywiozą Niebieskim ptakiem lub przekażą na startującego ratownika. Tylko qwa kto mi kabel łączności wyczepi? Miszczu, wielkie straty poczynię startując z kablem?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 6:30, 26 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Krisu napisał:
(...) A chłopaki senatora wywiozą Niebieskim ptakiem (...)

Nie przesłyszałem się? Jednak bierzemy pod uwagę taką opcję? Przed chwilą wszyscy byli przeciwni.

Keth napisał:
Nath i Mikael poprzestaną na splądrowaniu jednego Bluebirda i udają się czym prędzej do biura senatora (mają przy sobie dwa zapasowe kombinezony i noktowizory; pytanie brzmi, czy chcecie zabrać coś jeszcze: automaty, amunicję, medipaki, latarki, kapsuły sygnałowe).

Jeśli o Natha chodzi, to już raczej wszystko. Wcześniej deklarowałem, że biorę broń osobistą oraz karabinek laserowy, tak na wszelki wypadek, więc uzbrojenia w zupełności wystarczy. Póki co Nath nie ma żadnych informacji na temat ewentualnych terrorystów. Mikael ma śrutówkę, więc też bezbronny nie jest. Dwa medipaki też mieliśmy zabrać ze sobą z Aurory, a więcej nam chyba nie trzeba. Nie ma sensu przesadnie się obciążać. Latarki mogą się przydać, więc możemy zgarnąć jeszcze po sztuce i w drogę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 9:37, 26 Maj 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Ten pociąg w moim kierunku? Jeśli tak i będzie jechał dosyć wolno, to spróbuję zaczepić się go na gapę. Jeśli nie - cóż, dziwne, że kolejki od tak sobie jeżdżą, ale ani zatrzymam jej, ani mam czasu na to. Pewnie terroryści w niej jadą, albo coś równie mało miłego (byle nie kolejny ładunek wybuchowy...), jednak nie czas i nie pora.

Nie ma tu gdzies na peronach panelów komunikacyjnych jakiś? Jeśli tak, to chętnie bym się do nich dostał, powiedział o kompensatorach, zapytał skąd ściągnąć części zapasowe (po milczeniu Ketha na to pytanie przyjmuje, ze jednak Max nie ma bladego pojęcia Wink ), o sabotażu, by wszyscy uważali na siebie i o kursujących kolejkach. I później dalej marsz do szkoły
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:49, 26 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Och, Namakemono, nie bądź małostkowy Wink Ustawicznie zmieniająca się sytuacja wymaga elastycznego podejścia do rozwiązywania problemów. Wcześniej Bluebirdy nie były potrzebne, teraz owszem – umiejętność dostosowywania się do rozwoju wydarzeń to cenna cecha! Żeby jednak nie było zbyt słodko, mała uwaga – co prawda możecie się bez problemu dostać do wnętrza każdego nienaruszonego wahadłowca, ale żadnym z nich nie wystartujecie i nie chodzi tu bynajmniej o brak Waszych kwalifikacji (wszyscy czterej wspólnicy Manath Jover posiadają przynajmniej szczątkową znajomość pilotażu podobnych maszyn, wystarczającą w zupełności do wzniesienia się ponad hangar). Mam na myśli brak specjalnych elektronicznych kart startowych (będących odpowiednikiem kluczyków do współczesnego samochodu). Karty tego rodzaju, rozbrajające immobiliser Bluebirda, znajdują się teoretycznie w posiadaniu korporacyjnych pilotów (dodam jeszcze, że według planu kolonii posiadanego przez Johna i wgranego do HUD-ów skafandrów piloci dyżurni spędzają czas w stacji personelu latającego położonej piętro pod powierzchnią księżyca pięć minut drogi od kosmoportu, połączonej z lądowiskami osobną linią maglevu).

Freeks, zanim napiszę dla Ciebie update, chciałbym spytać o Twoją reakcję na pojawienie się pociągu. Jeśli jedzie pusty, spoko, ale co w przypadku przewożenia jakichkolwiek osobników (z łuską czy bez, z mackami czy rękami)? Musisz założyć, że pozostając na peronie w chwili wjazdu pociągu na stacyjkę Ty zobaczysz ich, a oni Ciebie. Wcale Ci nie sugeruję, że planuję jakieś mało przyjemne spotkanie, ale wiesz, strzeżonego... Panelu komunikacyjnego nigdzie nie widzisz, ale może być piętro wyżej, w korporacyjnych biurach. Zapasowe części do kompensatorów pod lądowiskiem (bardzo ciężki kaliber urządzeń) są dość specyficzne i niestety nie są kompatybilne z podobnymi częściami spotykanymi w innych urządzenia.

Krisu, startując na „dziko” nie narobisz większych szkód, wyrwiesz co najwyżej tablicę kontrolną na ścianie wieży i rozwalisz łącze transmisyjne w burcie Arrowa wyłączając je do czasu specjalistycznej naprawy z użytku (koszt z robocizną około 200-500 kt), ale nic gorszego stać się nie może. Programując autopilota na pionowzlot jesteś też w stanie wzbić się w idealnie prostej linii w górę, ponad zasłonę pyłu, nawiązując pełną łączność z ekipami ratowniczymi, potem zaś idealnie opaść w dół z powrotem na swoje miejsce na lądowisku. Grunt, żeby nie manewrować za dużo drążkiem sterowym, by wtedy narażasz się na przesunięcia w poziomie, a pamiętaj, że podczas pierwszego lądowania już o coś zahaczyliście (najpewniej przechyloną wskutek trzęsienia ziemi wieżę krakingową rafinerii).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:55, 26 Maj 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Wyszła ze statku, starając się wmówić sobie, że będzie dobrze, że da radę. Zależało jej na tym, nie chciała się skompromitować; chciała pokazać, na ile ją stać. Nie znosiła porażek. Tym razem jednak nie chodziło nawet o własną dumę, ale o czyjeś życie- stawka była wysoka. I to bardzo. Klęska nie wchodziła w grę.

Anna szła szybko, kierowana przez HUD. Wszechobecny pył wyjątkowo ją drażnił, pomimo tego, że praktycznie nie stanowił żadnej przeszkody. Miała nadzieję, że zostanie jak najszybciej usunięty. I jeszcze te trzaski. Plus niewygodny skafander. Wszystko ją irytowało.

Po chwili doszła do właściwego budynku. Na szczęście był otwarty, weszła spokojnie.

Dostrzegła stertę gruzu, leżącą na środku korytarza.

No nie...

Ostrożnie przedarła się przez nią, uważając, by nie uszkodzić skafandra. Skierowała kroki według wskazówek wyświetlacza.
Podeszła do drzwi, zastanawiając się, co jest za nimi.

Kurwa.

Odsunęła się gwałtownie i oparła o ścianę, chcąc zachować równowagę. Przez głowę ciągle przelatywał jej zobaczony obraz. Nie mogła się go pozbyć. Dziesiątki martwych ludzi, krew, cierpienie. I ta cisza. Wszechobecna i pochłaniająca resztki wspomnień, nadziei, wiary.

Zarros, uspokój się.

Wstała i starając się nie oglądać za siebie, poszła dalej. Weszła wolno za próg i stanęła jak wryta.
Skąd wziął się tu ten człowiek? I co robi? Albo raczej... Co ja mam robić?

Machinalnie ścisnęła mocniej taser. Przez chwilę się wahała, ale ostatecznie nie chciała strzelać, nie chciała go od razu zabić. Może tak byłoby łatwiej, jeden człowiek niewiele znaczy wśród tylu ofiar, a może stwarzać zagrożenie. Coś ją jednak powstrzymywało. Wolała się upewnić. Nie wiedziała, kim jest, może chciał pomóc? Wydawało jej się to jednak dziwne. Bała się, jeden strzał by wszystko zakończył, ale być może nigdy nie dowiedziałaby się, kogo tak naprawdę zabiła.

Podeszła do niego bezszelestnie, na taką odległość, by zobaczyć, co robi przy komputerach. Jednocześnie wymierzyła w niego broń, by strzelić, gdyby okazało się, że jego zamiary są inne niż jej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 23:24, 26 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.12, rafineria Borsalis

Starając się nie czynić najmniejszego hałasu Anna podkradła się bliżej pracującego w zauważalnie chaotyczny sposób człowieka. Wiedziała już, że był to mężczyzna, po pokonaniu kilku metrów rozpoznała płeć obcego dzięki jego rozmiarom fizycznym, bo kiepsko dopasowany skafander z trudem mieścił w swoim wnętrzu masywną sylwetkę właściciela.

Chociaż operator siedział pochylony do niej plecami, dostrzegała naszywki na jego białym kombinezonie pozwalające zidentyfikować ubiór jako wyposażenie należące do mariposańskich służb porządkowych.

Znalazłszy się kilka metrów za plecami mężczyzny zerknęła uważnie ponad jego ramieniem na ekran uruchomionego komputera, rozpoznając natychmiast oprogramowanie diagnostyczne sterujące podzespołami roboczymi rafinerii. Liczne podświetlone na czerwono sekcje schematów i diagramów zdradzały poważne uszkodzenia systemu, żółte zaś sygnalizowały przeciążenie pracujących układów.

Chociaż nie wydała z siebie żadnego dźwięku, mężczyzna musiał wyczuć czyjąś obecność za plecami. Przekręcił raptownie głowę, a kiedy dostrzegł nieznajomą postać w szarym skafandrze dzierżącą przed sobą podobny do pistoletu taser, obrócił się na obrotowym fotelu ustawiając się bokiem do dziewczyny.

Anna nie mogła nie zauważyć, że jego prawa ręka, częściowo ukryta poza jej polem widzenia, przesuwa się powoli gdzieś za ekran komputera.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:40, 27 Maj 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Cóż, jeśli nie jest pusty i mnie zauważa to trudno - Max nie ma czasu na bzdety. Nie działa w pełni opcjonalnie, ale w lekkiej panice. I nie tyle co o własne życie, co życie innych i odpowiedzialność, która na nim ciąży. Jeśli się zatrzymają to weźmie ich na celownik i każe sie wylegitymować. Jeśli wyskoczą go wystrzelać - cóż, get cover & fire. Później złoży własne wyjaśnienia. Jeśli się zatrzymają i sobie wyjaśnimy wszystko, to zapytam czy mają jakis komunikator, bo chce z arrowem się połączyć i powiedzieć o sabotażu oraz kompensatorach.

W razie wymiany ognia, będzie starał się odstrzelić oświetlenie i skorzysta z przewagi noktowizora.

Jak nic sie nie zatrzyma, to idę sprawdzić na pietrze i dalej w drogę.



Ostatnio zmieniony przez Freeks dnia Śro 11:41, 27 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:06, 27 Maj 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Przynajmniej jest facetem.

Przyjrzała się mu z bliska.

Służby porządkowe? Tutaj? Nie do końca wiedziała, co o tym myśleć.
System tak uszkodzony, niedobrze...

Spostrzegła ruch jego ręki.

-Nie próbuj! -Krzyknęła, odpychając go z krzesłem od biurka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:36, 27 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.12, Palladium, poziom -4b

Nim jeszcze dotarli do głównego wejścia do huty, obaj mężczyźni byli już zlani potem. Wstrząsy sejsmiczne poczyniły znaczące zniszczenia w nawierzchni placu oddzielającego kompleks przemysłowy od sektora kosmoportu i drogę ratowników zagradzały co chwila szerokie pęknięcia sięgające głębokością kilku metrów, najeżone ostrymi krawędziami przełamanych rur wodociągowych i pękami zerwanych kabli elektrycznych. Widząc to Frank zaczął mruczeć coś posępnie pod nosem.

- Że co? – zainteresował się Oliver biorąc rozpęd i pokonując następną z kolei szczelinę, tym razem sięgającą aż do rozszczelnionego wnętrza jakiegoś biegnącej kilkanaście metrów niżej tunelu komunikacyjnego.

- Mówię, że mi się to nie podoba – odpowiedział Frank idąc natychmiast w ślady kapitana – Zobacz, jak to wszystko jest rozpieprzone. Może tylko płyta placu była wylana z kiepskiego budulca, a może trzęsło tu mocniej niż gdzie indziej, a jeśli tak... kto wie, w jakim stanie będą generatory mocy i okablowanie tranzytowe.

Pięć minut później, na czwartym poziomie opustoszałego kompleksu, noszącego ślady gwałtownych, ale wygasłych już z powodu braku tlenu pożarów, ratownicy stanęli przed masywnymi drzwiami podstacji energetycznej. Oliver milczał przygnębiony, bo schodząc szerokimi rampami załadunkowymi w dół huty ratownicy natrafili na kilkadziesiąt zwęglonych, praktycznie nierozpoznawalnych ludzkich ciał, prawdopodobnie ogarniętych w ułamku chwili upiorną falą żaru buchającego z popękanych hutniczych pieców. Nigdzie nie widać było śladu żywych pracowników, ale skala dostrzegalnych wszędzie wokół zniszczeń sugerowała, że tylko nieliczni – o ile w ogóle ktoś – uszli z tej katastrofy z życiem.

- Cholera! – Frank załomotał z frustracją pięścią w zablokowane drzwi – Nie damy rady ich ruszyć! Futryna musiała się wykrzywić podczas wstrząsów, wypaczyła całe wejście! Bez palnika jesteśmy ugotowani!

Machado poczuł zimny dreszcz na dźwięk ostatnich słów Murraya, obejrzał się przez ramię na najbliżej leżące zwłoki, szczerzące w potwornym uśmiechu nadpalone zęby.

- Wolałbym, żebyś ograniczał przy mnie dobór słów w stylu „ugotowani” czy „usmażeni” – burknął kapitan – Jakoś nieprzyjemnie to brzmi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:54, 27 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.13, rafineria Borsalis

Widząc gwałtowny ruch dziewczyny i wymierzoną w siebie lufę tasera mężczyzna uniósł powoli ręce, rezygnując z sięgnięcia po leżący obok monitora stacji roboczej przedmiot.

Stojąc przy fotelu operatora Anna spostrzegła od razu, dokąd zmierzała tak ostrożnie prawa dłoń mężczyzny. Był to matowoszary pistolet. Kresh’tanka nie znała się na broni, nie miała więc pojęcia, na jaki model spoglądała, sam jednak widok pistoletu wystarczył, by pojęła, że nie była to bynajmniej dziecięca zabawka.

- Jeden głupi ruch i nie żyjesz, rozumiesz? – powiedziała akcentując głośno słowa. Stała dostatecznie blisko obcego, by jej oświadczenie dotarło do wnętrza jego hełmu. Pokiwał w odpowiedzi głową, spoglądając na nią ostrożnym wzrokiem, którego taksujący charakter niezbyt jej przypadł do gustu.

- Coś ty za jeden? – wycedziła przez zęby – Co tutaj robisz?

- O to samo mógłbym zapytać ciebie – odpowiedział mężczyzna. Miał szare oczy o przenikliwym spojrzeniu i twarz o mogacych się podobać kobiecie rysach – Jestem Gordon Corey, zastępca dyrektora służb porządkowych Oculus City. Gdybyś zadała sobie nieco trudu, mogłabyś odczytać to z mojej służbowej plakietki, jest naszyta dokładnie na wysokości lufy twojego tasera. Swoją drogą, potrafisz się tym sprzętem posługiwać?

Anna nic nie odparła, przygryzła tylko nieco wargi poirytowana bezceremonialnymi manierami operatora.

- Skąd się tu wzięłaś? – zapytał mężczyzna – Nosisz nieregulaminowy skafander, więc nie należysz do naszego personelu.

Dziewczyna zauważyła, że jej rozmówca zerka kątem oka na swój leżący przy komputerze pistolet, ledwie dostrzegalnie co prawda, ale wystarczająco, by ruch te zdradził jej jego potencjalne zamiary.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:23, 27 Maj 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Dobra nie ma co biadolić. W obecnej sytuacji (w związku z tym, że z braku pracy kompresorów dalej uja widać) nie mogę blokować miejsca ratownikom.
Zabieram Aurorę na geostacjonarke pionowo w górę (mam nadzieje, że nie nadzieję się na tę uszkodzona wieżę). Tam podaję ratownika dane na temat lądowisk. Nie można przetrzymywać specjalistów na orbicie kiedy ludzie umierają. Poproszę tez o wysłanie kogoś do pomocy Maxowi w celu usunięcia tego pieskiego kurzu z krateru bo to nam zawala całą akcje.

Oczywiście przed startem powiadamiam kontrole o swoich planach coby mogli przekazać to reszcie naszych i nie siedzieli w niewiedzy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 19:53, 27 Maj 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Spodziewała się tego, co zobaczyła. Brak orientacji w kwestii modelu nie miał dla niej teraz znaczenia- broń to broń.

"...Swoją drogą, potrafisz się tym sprzętem posługiwać? "

A chcesz się przekonać? - Pomyślała zirytowana. Jego ładne rysy straciły znaczenie przez ton, którego używał. Co on sobie wyobraża? Ktoś powinien nauczyć go, jak się rozmawia z kobietami. Najlepiej sama kobieta. Uzbrojona, tym lepiej.

Nie odpowiedziała od razu na pytanie Coreya. Odsunęła lekko nogą jego krzesło i wsunęła się między niego a biurko, usilnie patrząc mu w oczy. W prawej dłoni wciąż trzymała wycelowany taser, lewą natomiast wzięła pistolet i odsunęła się od mężczyzny na odległość kilku metrów.

-Gdybyś zadał sobie nieco trudu i był milszy, może bym ci powiedziała.- Uśmiechnęła się z lekkim przekąsem. -Czyżby ta maszyna odmawiała ci posłuszeństwa, dyrektorze? - Rzuciła krótkie spojrzenie na komputer. - Teraz będziesz robił to, co ci każę. Musimy włączyć zraszacze.


Ostatnio zmieniony przez Karina dnia Śro 20:54, 27 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 8:40, 30 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.13, rafineria Borsalis

Corey zmarszczył czoło słysząc jej polecenie, nic w pierwszej chwili nie odpowiedział. Zdziwiła ją ta reakcja, a intuicja podpowiedziała, że mężczyzna spodziewał się wszystkiego, tylko nie polecenia uruchomienia zraszaczy.

- Zaskakująca zbieżność priorytetów - mruknął po kilku sekundach - Daj wiarę albo i nie, ale przyszedłem tutaj z tym samym pomysłem. Dostałem cynk z kontroli lotów, że w chodnikach wydobywczych wybuchły pożary i kilka zespołów roboczych jest odciętych od wyjścia.

Anna nie widziała powodu do dawania niewiary w słowa wicedyrektora, ale wciąż niepokoił ją fakt, że Corey pracował przy terminalu z trzymanym pod ręką pistoletem. Zerknęła na ekran komputera, przygryzła leciutko usta. Wśród migoczących ostrzegawczo ikon rozpoznała kilka krytycznych ostrzeżeń systemu. Trzęsienie ziemi poczyniło spore zniszczenia w modułach sterowania kompleksu, dziewczyna nie upadała jednak na duchu - była kształcona w kierunku pracy z uszkodzonymi systemami.

- Czemu ich nie włączyłeś? - zapytała obserwującego ją bacznie Coreya - Czas ucieka.

- Nie znam się na tym draństwie! - wypalił mężczyzna - Wszystko miga na czerwono, gdzie nie kliknę, wyskakuje jakieś okienko z informacją o błędzie. Próbuję to opanować od dłuższego czasu, ale jakoś mi nie wychodzi.

Anna z trudem powstrzymała pobłażliwy uśmieszek, szybko jednak spoważniała. Odniosła wrażenie, że mogła sobie poradzić z przeciążonym systemem, ale nie z obcym facetem trzymanym przez cały ten czas na celowniku tasera. Przyszedł czas, by okazać komuś nieco zaufania... lub go nie okazać - wciąż niepokoił ją ten cholerny pistolet. Po co mariposański ratownik trzymałby przy sobie odbezpieczoną broń?


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Sob 8:43, 30 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 9:32, 30 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.12, tunel komunikacyjny Maglev-17

Max odsunął się nieco od krawędzi peronu, wbijając rozgorączkowane spojrzenie w mroczny wylot tunelu, którego czerń rozjaśniała coraz szybciej rzucana przez lampy pociągu poświata. Inżynier poczuł autentyczne zaskoczenie uświadamiając się, że w stronę stacji nadjeżdża jakikolwiek pociąg, ale wiedział, że podstacje zasilające magnetyczną linię posiadały niezależne zasilanie, które najwyraźniej pracowało bez zakłóceń.

Mężczyzna czuł leciutką ekscytację, bo jeśli nie miał do czynienia z automatycznym składem towarowym, to zaraz mógł stanąć oko w oko z pierwszymi żywymi kolonistami na Mariposie. W księżycowym mieście żyły dwa tysiące ludzi, a mimo trwającej akcji ratunkowej Max nawiązał dotąd kontakt wyłącznie z Garretem, Uhurą i ich kolegami z wieży kontroli lotów. Teraz zyskiwał okazję, by przekazać wieść o lądowaniu ratowników również innym ofiarom katastrofy.

Skład trakcyjny wjechał na stację z cichym pomrukiem napędu, ukazując oczom zaskoczonego Maxa niskie cztery niskie lory ciągnięte przez niewielki odkryty traktor, załadowane dużymi metalowymi skrzyniami. Cały ładunek zabezpieczony był pasami chroniącymi skrzynie przed zsunięciem się z wagoników. Pociąg sunął z prędkością trzydziestu kilometrów na godzinę, nie emitując żadnego innego dźwięku prócz szumu sekcji napędowej.

Nie był to bynajmniej skład automatyczny. Na wagonikach kucali ludzie w skafandrach i hełmach, na których nosili noktowizyjne gogle. Max naliczył siedem, osiem osób. Skład zbliżał się szybko, toteż inżynier ku swemu ogromnemu zdumieniu szybko rozpoznał oznakowanie na kombinezonach pasażerów kolejki.

Wszyscy nosili skafandry ivendońskiej Obrony Cywilnej.

Ratownicy z Ivendo!
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 15 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin